Skocz do zawartości

[Film] Carbon vs aluminium


Specjal

Rekomendowane odpowiedzi

O przypadku Czarnoty trudno dyskutować, bo niewiele o nim wiadomo - poza tym że jechał (prawdopodobnie) na New Ultimate.

 

Nie wiemy zwłaszcza czy zawinił materiał. A jeżeli tego nie wiemy, to nie ma co dywagować że karbon jest słabszy.

 

Poza tym jeżeli już posługujemy się przykładami z gleb, to warto poszukać zdjęć przepołowionych alu Kellysów czy Ninera Jet. Ten ostatni był w którymś z niedawnych Bb, w relacji z jakiejś etapówki.

 

IMO jeżeli już upatrywać ryzyka, to nie w samym stosowaniu kompozytów, co w nadmiernym dążeniu do lajtowania. Dlatego jeżeli miałbym wybierać między karbonową 130g kierą, a tyle samo ważącą alu, biorę bez mrugnięcia pierwszą.

 

BTW, ujeżdżam karbonową sztycę i kierę od paru lat. Nie miały lekko, w tym przeżyłem na nich kilka solidniejszych kontuzji.

 

I nic.

 

Następna rama na 99,9% będzie z kompozytu i wiele wskazuje na to, że od Santy ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie no tobo, dużo możesz wiedzieć z racji pracy w sklepie - OK, ale tego ile osób do Was nie przychodzi, to wiedzieć nie możesz.

 

Ja osobiście do karbonu przekonany nie jestem. Z kilku powodów:

 

1. Cena. Można przełknąć jakoś cenę zakupu. Jednak mimo tego, że nie mam w zwyczaju glebić, coś mi podpowiada, że na pierwszej wycieczce górskiej na super drogiej ramie przyglebię tak nieszczęśliwie, że przycisne bicykl do jakiejś skały i będzie pozamiatane. Taki już ze mnie optymista ;) Nigdy nie uszkodziłem obręczy w kole, a jak sprawiłem sobie koło na drogiej obręczy (>200zł), to już piątego miesiąca miałem szczęście mocno ją naruszyć...

 

2. Bezpieczeństwo i zaufanie do sprzętu. Gdy będę miał jakiś wypadek (wjechałem raz w samochód obecnym rowerem na alu ramie) nie chcę się zastanawiać czy razem z kaskiem powinienem wymienić też wszystkie karbonowe części, bo nie wiadomo czy ich struktura nie została naruszona i czy można nadal im zaufać. Rozumiem, że wiele awarii rurek karbonowych to wynik zbyt mocnego dokręcenia. Nie chcę się jednak zastanawiać czy przez to, że raz się zapomniałem przy dokręcaniu, nie spotka mnie to, co spotkało Bogdana Czarnotę.

 

Przypadek Bogdana Czarnoty jest w ogóle dość ciekawy. Nie podejrzewam, aby jechał na tanim karbonie. Trudno też zakładać, że jego rower był źle serwisowany. Kierownicy nie miał też na pewno jakiejś starej. I waży znacznie mniej niż ja. A jednak coś się stało. Jeśli chodzi o rurki karbonowe, to powiedziałem sobie stanowcze raczej nie. Ryzykować tyle dla kilkudziesięciu gram? Noł łej.

 

3. Trwałość. Jak coś kupuję, to ma mi długo służyć. Tym dłużej, im więcej kosztowało. Chciałbym na aluminiowej ramie o cenie 1000-1500zł pojeździć przynajmniej 5 lat. Karbon musiałby wytrzymać w takim razie przynajmniej 12-15 lat. Za dużo widziałem na allegro naprawianych przez Luxtech Cannondaleów i innych cudów, żeby wierzyć w to, że jest szansa na taki staż ramy karbonowej. Ponadto po 10 latach tyrania takiej ramy chyba nie byłbym w stanie jej zaufać (wracamy do charakterystyki zmęczenia materiału). Bonusem przy takim założeniu, jest to że kupując ramę aluminiową, za zaoszczędzoną kasę mogę sobie zrobić dwukrotny crash replacement. Lub po prostu zmienić ramę na zgodną ze współczesnymi standardami.

 

Oczywiście nie jestem zajadłym wrogiem karbonu. Może co najwyżej we własnym rowerze ;) Karbon to tylko materiał. Bardzo wiele zależy od tego, kto i jak projektuje z niego produkty. Trend lajtowania wszystiego sprawia, że ja ze swoją sporą wagą i dużą atencją dla trwałości drogich produktów, nie bardzo mam się czym interesować wśród karbonowych zabawek.

Jestem w stanie bardzo dokładnie określić ilu kllientów którzy kupili rower wraca do nas w jakiejkolwiek rowerowej sprawie. Wszyscy nabywcy rowerów znajdują się w systemie, tym samym, w którym ewidencjonowane są wszystkie usługi serwisowe i wszystkie inne zakupy tych klientów od początku istnienia firmy. Ci klienci ABSOLUTNIE nic przy tych rowerach sami nie robią, bo im się NIE CHCE. Jeśli pożyłbyś między tutejszymi miejscowymi to byś zrozumiał dlaczego. Ja patrząc na wiele zupełnie moim zdaniem bezsensownych zleceń nadal myślę kierując się polską mentalnością, w której szkoda mi na wiele rzeczy pieniędzy, uznaję je za tak proste, że jest je w stanie wykonać praktycznie każdy. Jednak gdy konfrontuję taką ocenę z zachowaniem miejscowych to w przygniatającej ilości sytuacji mylę się co do ich zachowania. Tak naprawdę to mnie cieszy, bo mam dzięki temu pracę. Mogę w ciemno powiedzieć że z jakimkolwiek "karbonowym" problemem pojawiiliby się u nas, na szczęście nie musimy (jeszcze) jeździć po odbiór sprzętu do zleceniodawcy :)

A wracając do testu santy: to uznana marka i podejmując się jakiegoś projektu zakładają, że tenże produkt przyniesie zyski. Produkt, który będzie sprzedany komuś, kto potraktuje go zgodnie z przeznaczeniem, bo ja takiej sancie, ani jednej ani drugiej, moim stylem jazdy nie byłbym w stanie uczynić - nie mówię o przypadkach losowych tylko celowym takim a nie innym potraktowaniu sprzętu. Żeby byznes się opłacił miażdżąca większość egzemplarzy produktu musi dać radę w okresie trwania gwaracji, ale też - może ciut mneijszy ale jednak bardzo duzy - procent produktów musi nadal znosić eksploatację w okresie pogwarancyjnym. WIDOCZNIE firma santa cruz uznaje że karbon nadaje się do produkcji takiej ramy jak nomad i zamierzają na niej zarabiać oraz utrzymać dobre imię.

Ta rama to nie jest lajciarska kierownica, z manualem dla użytkownika zawierającym przy opisie produktu milion obostrzeń, ostrzeżeń i zakazów, stworzona na granicy możliwości materiału, przeznaczona dla bardzo wąskiej grupy użytkowników i zastosowań. Raczej żadna firma nie istnieje dla realizacji zbożnych celów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Walcz Tobo :) bo faktycznie im ktoś miał mniej doświadczeń z karbonem tym wiecej pisze i to głupot niestety. Wiedza inżynierska dotycząca naprężeń, udarności itd też na najwyzszym poziomie. Panowie - na chłopski rozum, porównajmy ramę 1 kg zbudowaną z materiału zwanego potocznie alu i drugą z węgla... która przeżyje więcej, która z nich będzie mieć limit wagowy w granicach 120 lub 150 kg, która bedzie bardziej sztywna i komfortowa ? Sorry ale nawet w kołach obręcze ZTR to wydmuszki, gdzie podobna wagowo obręcz z karbonu jest mega sztywna, można ją pompować do 60 psi a i tensometr przy szprychach nie musi być super kalibrowany. Do jazdy rekreacyjnej nie potrzeba zbijania wagi, ale ona ma duże znaczenie co by nie mówić jeśli chodzi o zawody. Oczywiście zaraz ktoś powie że nie widzi róznicy jak to już wiele razy czytałem pomiedzy kołami 2 kg czy 1,3 kg lub całości typu rower 8 kg to to samo co 11 kg. - propuje zmienić wtedy hobby. Lżejszy rower jest szybszy a o to chodzi generalnie w wyścigach - o czas. Po buły rower może ważyć i 15 kg ale nawet w "grawitacji" firmy robią już lekkie rowery na przekór mądralom że przecież im coś ma wiekszą masę tym szybciej przyspiesza "w dół"... no tak ale trzeba też to napędzić i jakoś sterować. Zrobienie dobrej ramy alu to nie są nie wiadomo jak wielkie koszty, myślicie że rurki z Krossa są inne niż w S-Worksie, że spawy są z innej spoiny, a lakier to nanoperła rodem Mercedesa ? To właśnie na tych najdroższych alu ramach firmy zarabiają najwięcej... Przy węglu technolgia jest lekko inna. Materiał ok może być z Toraya, ale jak to położyć, jaka żywica, dodatkowo zrobienie formy to kosztuje i patrząc na cene węglowych "chińczyków" to na tej ramie producent dużo nie zarabia. Do tego dochodzi ilość sprzedanych ram węglowych. Co prawda nie jest to jeszcze najwyższa technologia, bo czasem są niedoróbki, ale za niedługo i te małe manufaktury nauczą się robić żebrowane rury, czy też lepszego układania materiału aby uzyskiwać duże strzałki ugięcia i sztywność boczną przy wagach poniżej 1 kg. Dla mnie karbon w kołach ma sens, tym bardziej w kierownicy czy też sztycy a o ramie to chyba napisałem powyżej. Chyba że ktoś pokaże mi w końcu porównywalną wagowo z karbonem konstrukcje "metalową", która będzie mieć podobne paramety użytkowe, a nie porównuje coś o masie 50% wiekszej. To jak w tej reklamie gdzie konie rozrywały betonowe kręgi sklejone ze sobą jakims cudownym klejem a ludzie to kupowali bo łaaaa klej nie puscił... a jak miał puścić skoro beton nie pracuje na rozciąganie ( stąd też potrzeba zbrojenia go ). Ale ludzie jak wspomniałem kupowali ten klej wierząc świecie w to co widzieli w telewizorze. Z karbonem jest identycznie mam wrażenie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że problem tyczy się bezpieczeństwa.

 

Miałem 102 gramową kierownicę Easton EC90, miałem 90kg

Była świetna pod każdym względem. Sprzedałem, kolejnemu użytkownikowi pękła ( na szczęście nie na pół) przy wadze 65kg

 

Dalej sztyca Race Face Next SL - uginała się pod tyłkiem, zamieniłem na Thomsona, waga 20gram większa.

 

No i rama XTC, pękła 2 razy, poza tym super sztywność i komfort, waga 1400gr, więc wcale nie wydmuszka

 

No i teraz pytanie, czy karbon jest lepszy od ALU?

Jeżeli idzie o właściwości takie jak sztywność, czy komfort wygrywa bezdyskusyjnie.

Wagowo? Też na plus. Bezpieczeństwo? Z jednej stronie może być bardzo wytrzymały, z drugiej karbon najczęściej pęka całkowicie

w przypadku sztyc, kierownic, koron w widelcach, czy obręczach. W razie rzadko przełamie się w pół, chyba, że przy glebie.

Mimo wszystko dużo pewniej czuję się na ALU.

 

No i koszty. Nie chodzi o samą cenę ram karbonowych, bo koszt zakupu jest do zaakceptowania. Ale problemy związane z ewentualną gwarancją już nie. Mam sporo znajomych prowadzących sklepy rowerowe i wiem, że niektóre filmy z góry ignorują reklamacje. Chlubne wyjątki to Merida i Cube. Także ja kupiłem może troszkę gorszą ramę ( 96 ), ale wiem, że w razie czego nie będę w czyimś głębokim poważaniu. No ale kupowałem ją pod wagę 90-100kg. I kolejne pytanie: czy jeżeli przy delikatnej glebie rama karbonowa pęknie to jest wina użytkownika? Czy rama była zbyt słaba. Moim zdaniem powinna być tak zrobiona, żeby można ją było traktować w sposób podobny do ALU.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli chodzi o kierownice, to osobiście doświadczyłem tego, jak pęka kiera alu, żadna wydmuszka, bo Accent Flatbar. W tym miejscu chyba lepiej jednak mieć karbon, jest szansa, że nie pęknie w całości. Choć nie jestem pewien, czy taki efekt i tak nie spowoduje upadku jeźdca.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiedzmy że gwarancja na plastikową ramę wynosi 5 lat. W tym okresie jeśli produkt ulegnie awarii to producent musi się liczyć ze stratami, jakimi są koszty nowej ramy dla klienta, jej transportu, ekspertyzy itd. Masowa wymiana całych partii potrafi zabić interes, tak było np z marzocchi który padł po przenosinach i kulawej produkcji 2008 roku. Tak więc wg mnie jakość produktu musi być skalkulowana na przetrwanie tego okresu bez wytwarzania dodatkowych kosztów. Oczywiście istotne jest by jednak tenże produkt nadal był używalny gdy gwarancja się skończy.

W cywilizowanym świecie wiele roszczeń klientów w sytuacjach wątpliwych rozpatrywanych jest na korzyść klienta. Robi to albo bezpośrednio producent, albo dystrybutor albo sam sklep. Wiem że w Polsce bardzo często bywa inaczej, o czym przekonałem się po doświadczeniach z giantem (aluminiowym, frirajdowym :) ) Wiele zażaleń rozpatrywanych jest jedynie "na słowo" klienta, co wynika ze sporej uczciwości ludzi, wychodzi się z założenia że klient nie kłamie bo w mentalności właściciela sklepu (jako człowieka) kłamstwo nie jest dobrym rozwiązaniem.

W tym konkretnym przypadku, santa cruz nomad carbon, musi być to w mniemaniu firmy, w oparciu o jej doświadczenie, umiejętności projektowania itd, materiał wystarczająco dobry i trwały by dać firmie zarobić na sprzedawanym przez nią produkcie.

EpicPoznan, gdybym ja ważył 90 kilo nie używałbym kierownicy o wadze 102 gram, nawet gdyby dopuszczał to producent. Tak samo nie używałbym bardzo lekkich kół, sztyc, małych tarcz hamulcowych i kilogramowych ram - dla własnego spokoju. Ale przy moich max 75 i jeździe po asfalcie zdecydowałbym się na to bez problemu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciężko porównywać te 2 materiały tylko ze względu na ilość pękniętych części. Niezaprzeczalną wadą kompozytów z carbonu jest ich kruche pękanie i dużo większa podatność na wszelkie niedoskonałości i uszkodzenia, lecz pękające ramy nie biorą się z samych wad materiału.

 

Problemem wszystkich pękających części jest ich zbyt duże wylajtowanie w stosunku do przeznaczenia. Rowerzyści sami niestety napędzają to dziadostwo szukając coraz to lżejszych rozwiązań, zamiast bezpieczniejszych.

 

Na filmiku widać 2 teoretycznie takie same ramy, z których rama z włókna jest zaprojektowana do przenoszenia dużo większych obciążeń niż aluminiowa i takie rozwiązanie jest bezpieczne.

Niestety, jeśli ważymy przykładowo 100 kg i kupujemy sztyce przeznaczoną do 100 kg, to taka wykonana z włókna prędzej nas załatwi niż taka aluminiowa.

 

Rozwiązaniem tego problemu jest kupno sztycy carbonowej wytrzymującej 120 kg i wtedy możemy być pewni o nasze zdrowie. Oczywiście taka sztyca będzie cięższa i pewnie większość osób wybierze ryzyko.

Trzeba sobie uświadomić, że carbon to nie jest wcale cudowny materiał i wielkie różnice w wadze elementów odbywają się już niestety kosztem naszego zdrowia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wniosek jest prosty - trzeba się odchudzać i ważyć nie więcej niż 70 kg :laugh:

 

A tak na poważnie, zgadzam się z użytkownikiem Sol w całej rozciągłości. Sam ujeżdżam pełny zestaw karbonowy już prawie dwa lata i nic się złego nie dzieje. W tym czasie zaliczyłem kilka poważnych dzwonów (po jednym z nich miałem wizytę w szpitalu i tydzień zwolnienia lekarskiego). Rama swoje przeszła, jest cała od dołu porysowana. Jest to mój jedyny rower, którego używam do codziennych treningów przez cały sezon, do startów w zawodach, jak i jazdy po szosie. Nie jest to więc jakaś wychuchana wyścigówka, używana kilkunastokrotnie razy w ciągu sezonu.

Wielokrotnie przy szybkich, kamienistych zjazdach zdarzały się konkretne uderzenia kamieniem, że aż zatrzymywałem się żeby sprawdzić czy wszystko w porządku. Sztyca wbijała się po bezpośrednim uderzeniu w siodełko w drzewo do połowy w ramę i poza zarysowaniami też nic. Może to kwestia mojego szczęścia, nie wiem. Fakt, że po ostrym katowaniu przez dwa sezony ze sprzętem nic się nie dzieje. Nie jestem inżynierem, nie pracuję w serwisie rowerowym i nie wiem jak to wygląda od kuchni, ani jakie są statystyki, ale moje subiektywne odczucia są jak najbardziej na tak.

Pamiętam, że moje pierwsze wrażenie po poprzesiadce z alu na karbon było: "k...., jak to fajnie amortyuzje." Teraz już się przyzwyczaiłem i tak tego nie odczuwam, ale pierwsze odczucie było naprawdę niezłe. Niedawno czytałem recenzję jakiegoś roweru z najwyższej półki (oczywiście wszystko karbon, nie pamiętam tylko marki niestety). Tester napisał, że już rozumie czemu karbon wypiera powoli aluminum i czemu najlepsze fulle jeszcze na długo nie zastąpią najlepszych karbonowych hardtaili :icon_cool:

Oczywiście, jakiś strach zawsze pozostaje, że kiedyś szczęście mnie opuści i na którymś zjeździe coś pęknie, ale na to nie mam już wpływu i na co dzień o tym nie myślę...

W każdym razie mój wybór na następny rower/ramę w przyszłości też na 99,9% będzie karbon :teehee:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O przypadku Czarnoty trudno dyskutować, bo niewiele o nim wiadomo - poza tym że jechał (prawdopodobnie) na New Ultimate.

 

Nie wiemy zwłaszcza czy zawinił materiał. A jeżeli tego nie wiemy, to nie ma co dywagować że karbon jest słabszy.

Wiemy też, że nie dojechał do celu a to bardzo ważna informacja. Jeśli ja bym wylądował w szpitalu z powodu awarii karbonowej kierownicy, to żadnym pocieszeniem byłby dla mnie fakt, że zawiniłem ja źle ją montując a nie producent.

 

Walcz Tobo :)

A to jest jakaś wojna?

Ja myślałem, że zwykła wymiana poglądów. :huh:

 

Panowie - na chłopski rozum, porównajmy ramę 1 kg zbudowaną z materiału zwanego potocznie alu i drugą z węgla... która przeżyje więcej, która z nich będzie mieć limit wagowy w granicach 120 lub 150 kg, która bedzie bardziej sztywna i komfortowa ?

To i cała reszta Twojej wypowiedzi świadczy tylko o tym, że z karbonu da się tworzyć lżejsze komponenty. Z tym nikt nie polemizuje. Ale nie dla wszystkich lżejszy = lepszy. Poza tym nie ma ram alu 1kg, więc analizowanie takich przypadków jest bezcelowe. A chłopski rozum zostawmy chłopom. :)

 

Dalej sztyca Race Face Next SL - uginała się pod tyłkiem, zamieniłem na Thomsona, waga 20gram większa.

 

No i rama XTC, pękła 2 razy, poza tym super sztywność i komfort, waga 1400gr, więc wcale nie wydmuszka

Mnie pod tyłkiem uginała się giantowska sztyca A5. Wymieniłem na Thomsona (wagowo taka samo) i jest super. To jest nawiasem mówiąc dowód na to, że z każdego materiału można zrobić produkt byle jaki lub rewelacyjny.

BTW, ile udało Ci się przejechać do pierwszego pęknięcia. I ile w sumie na niej przejechałeś? Moja ALU XTC waży niecałe 1700g i ma za sobą 11kkm w poziomie oraz kilkadziesiąt kilometrów w pionie i się nie skarży.

 

Jeżeli chodzi o kierownice, to osobiście doświadczyłem tego, jak pęka kiera alu, żadna wydmuszka, bo Accent Flatbar. W tym miejscu chyba lepiej jednak mieć karbon, jest szansa, że nie pęknie w całości. Choć nie jestem pewien, czy taki efekt i tak nie spowoduje upadku jeźdca.

Stara zasada mówi, że nie można mieć części rowerowej, która jest jednocześnie tania, wytrzymała i lekka. Accent Flatbar jest lekka i tania (160g @ 25.4mm za nieco ponad 40 zł). Możesz przybliżyć okoliczności pęknięcia i konsekwencje? Jestem ciekaw, bo na takiej jeździ moja kobieta. Założyłem, że przy jej wadze i stylu jazdy wystarczyłby kij od mopa, ale może mimo to przy okazji zmiany mostka przejdzie na OS i inną kierę.

Kupiłem sobie ostatnio do testów krótszy mostek. 100mm o wadze 13Xg można kupić za niecałe 50zł marki Zoom, albo za niecałe 100zł PRO XLT. Można też kupić Thomsona - nieco cięższego i znacznie droższego. Chyba jesne jest że niby wszystkie ALU, a wytrzymałości spodziewać się należy różnej. Kupiłem okazyjnie PRO XLT i mam nadzieję, że nie przesadziłem. Zooma bałbym się zostawić na dłużej w swoim rowerze.

 

IMO jeżeli już upatrywać ryzyka, to nie w samym stosowaniu kompozytów, co w nadmiernym dążeniu do lajtowania.

Tu zgadzam się w 100%.

 

IMO jeżeli już upatrywać ryzyka, to nie w samym stosowaniu kompozytów, co w nadmiernym dążeniu do lajtowania.

Następna rama na 99,9% będzie z kompozytu i wiele wskazuje na to, że od Santy ;)

Tallboy? ;P

Temat zaczął się od filmiku Santy. Mimo, że nie jestem fanem karbonu, to w wykonaniu Santy brałbym karbon bez obaw. Santę postrzegam jako firmę, której produkty są solidne i mogą służyć latami. Gdy będę stajnię rozszerzał o fulla, to oferta Santy będzie prześwietlana w pierwszej kolejności.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

...Ale nie dla wszystkich lżejszy = lepszy. Poza tym nie ma ram alu 1kg, więc analizowanie takich przypadków jest bezcelowe. A chłopski rozum zostawmy chłopom. :)

Szkoda że firmy produkujące części nie wiedzą, że faktycznie nie dla wszystkich im lżej tym lepiej. Jakiś konkretny przykład lub powód ?Bo jakoś tak się składa, że im wyższa grupa tym lżejsza, a pewnie i tytanowe i zarazem lżejsze śruby także montuje się w celu zapobiegania korozji stalowych ? Bezcelowe to jest porównywanie parametrów wytrzymałościowych danego materiału pomijąc wagę finalnego produktu, bo jak sam napisałeś nie ma tak lekkich ram "alu" a jak byłyby to chyba z limitem dla przedszkolaków. Tym samym chcąc otrzymać tak samo wytrzymały produkt przy identycznych wskazaniach wagi "alu" jest bez szans najmniejszych. Widocznie tak proste rzeczy rozumie tylko prosty chłop...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

sivydym, nie wiem o co Ci chodzi? Przecież napisałem, że preferuję bezpieczeństwo i wytrzymałość ponad wagę. Kolega EpicPoznan chyba też, bo przeprosił się z aluminium. Więc masz przykłady. Nie każdy jest niewolnikiem wagi.

Dla mnie bezcelowe jest porównywanie produktów nie istniejących. Rynek jest taki, że tak samo jak nie ma 1kg ram alu, tak też nie ma 1,7kg ram karbonowych. Może rzeczywiście 1,7kg rama karbonowa byłaby hiperwytrzymała i przy tym bardziej komfortowa (a może już przy tej wadze nie?) oraz w pełni bezpieczna. Co z tego, jeśli na rynku nie ma takich ram? Nie ma sensu prowadzić takich teoretycznych rozważań.

Z mojej perspektywy - dużego ciężkiego chłopa karbonowe ramy HT są nieatrakcyjne. Na przykładzie XTC, którego ujeżdżam - do zaoszczędzenia ok. 250g, a koledze EpicPoznan o zbliżonej do mnie wadze dwa razy pękła. Naprawdę nie widzę powodu do zachwytu.

Paradoksalnie łatwiej mi uwierzyć w możliwość stworzenia sensownego roweru do enduro z węgla. Bo w takim rowerze nikt nie wstawi cieniutkiego tylnego widelca, żeby "amortyzował", tylko tą funkcję "po bożemu" powierza się normalnemu zawieszeniu. Są to też rowery, które projektuje się do mocnego katowania a nie w celu schlebiania gustom ścigantów. Zatem z testowanych w filmiku ram wolałbym Nomada Carbon. Nie widzę opcji, żebym go "zajeździł".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ok tylko że gdyby 96 w karbonie była w tej samej cenie co alu to obstawiam że pokazałby nam ją właśnie w plastikowym malowaniu... Ponad 4k pln to faktycznie dla 99% miłosników "amatorskiego" mtb kwota zbyt duża i barierą jest tylko i wyłącznie cena, bo przecież limity wagowe są identyczne, odporność na zniszczenia także... Nie wiem ile ważysz, ale posadzenie 140 kg na XTC skończy się tragedią, natomiast 1 kg Flash ma dokładnie taki limit ( no bez 4 kg ). Kwestia sztywności to kolejna rzecz, bo w moim przypadku XTC 2011 to było największe rozczarowanie - na ramę czekałem 3 miesiące, a sprzedałem po 2 tygodniach. Powód prosty - na trenażerze pracowała tak mocno, że kadencja z korby gubiła sygnał, natomiast wspomniany węglowy Flash ani drgnie. Jak na plastelinę to 1,7k pln za taką zabawkę od Gianta to trochę dużo i od tej pory kupowanie "lekkich" alu ram przeszło jak ręka odjął. W sumie to nie znam też nikogo kto z własnej woli powrócił do jazdy na alu porzucając karbon...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Masz rację, cena robi swoje. Powiem Ci, że odżałowałbym nawet te 5tyś na ramę, ale mając gwarancję, że w razie czego mi ją wymienią bez dyskusji. Tak mam z laptopami della. Cokolwiek się stanie, jutro jest serwisant i wymienia bez sprawdzania. O, i wtedy bym kupił. No ale nadal ramę, a nie kierownicę, czy sztycę, siodło także bym kupił alu lub TT (miałem SLR kit karbonio, trzeszczało pod dupskiem - nowe)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

sivydym, nie wiem o co Ci chodzi? Przecież napisałem, że preferuję bezpieczeństwo i wytrzymałość ponad wagę. Kolega EpicPoznan chyba też, bo przeprosił się z aluminium. Więc masz przykłady. Nie każdy jest niewolnikiem wagi.

Dla mnie bezcelowe jest porównywanie produktów nie istniejących. Rynek jest taki, że tak samo jak nie ma 1kg ram alu, tak też nie ma 1,7kg ram karbonowych. Może rzeczywiście 1,7kg rama karbonowa byłaby hiperwytrzymała i przy tym bardziej komfortowa (a może już przy tej wadze nie?) oraz w pełni bezpieczna. Co z tego, jeśli na rynku nie ma takich ram? Nie ma sensu prowadzić takich teoretycznych rozważań.

Z mojej perspektywy - dużego ciężkiego chłopa karbonowe ramy HT są nieatrakcyjne. Na przykładzie XTC, którego ujeżdżam - do zaoszczędzenia ok. 250g, a koledze EpicPoznan o zbliżonej do mnie wadze dwa razy pękła. Naprawdę nie widzę powodu do zachwytu.

Paradoksalnie łatwiej mi uwierzyć w możliwość stworzenia sensownego roweru do enduro z węgla. Bo w takim rowerze nikt nie wstawi cieniutkiego tylnego widelca, żeby "amortyzował", tylko tą funkcję "po bożemu" powierza się normalnemu zawieszeniu. Są to też rowery, które projektuje się do mocnego katowania a nie w celu schlebiania gustom ścigantów. Zatem z testowanych w filmiku ram wolałbym Nomada Carbon. Nie widzę opcji, żebym go "zajeździł".

Ram nie ma ale za to jest wiele komponentów karbonowych, które ważą podobnie jak komponenty aluminiowe. Jeśli popatrzy się na komponenty, te popularne i produkowane masowo, to nie odstają one wagowo od części aluminiowych. Fsa, race face, bbb, inne nie odbiegają aż tak drastycznie od aluminiowych braci. I tu porównanie można już zrobić.

 

Masz rację, cena robi swoje. Powiem Ci, że odżałowałbym nawet te 5tyś na ramę, ale mając gwarancję, że w razie czego mi ją wymienią bez dyskusji. Tak mam z laptopami della. Cokolwiek się stanie, jutro jest serwisant i wymienia bez sprawdzania. O, i wtedy bym kupił. No ale nadal ramę, a nie kierownicę, czy sztycę, siodło także bym kupił alu lub TT (miałem SLR kit karbonio, trzeszczało pod dupskiem - nowe)

A ja miałem slra, zmaltretowanego, używkę, i nie trzeszczał :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stara zasada mówi, że nie można mieć części rowerowej, która jest jednocześnie tania, wytrzymała i lekka. Accent Flatbar jest lekka i tania (160g @ 25.4mm za nieco ponad 40 zł). Możesz przybliżyć okoliczności pęknięcia i konsekwencje?

proszę

mój przypadek z kierownicą. Dalej uważam, że warto co jakiś czas zmienić kierownicę. Ale tyczy się to osób używających lekkich kierownic i jeżdżących w terenie, a nie do niedzielnych wycieczek, czy przejażdżek po mieście :). Wtedy to przerost formy nad treścią...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

proszę

mój przypadek z kierownicą. Dalej uważam, że warto co jakiś czas zmienić kierownicę. Ale tyczy się to osób używających lekkich kierownic i jeżdżących w terenie, a nie do niedzielnych wycieczek, czy przejażdżek po mieście :). Wtedy to przerost formy nad treścią...

Kierownica ważąca 160 gramów przy średnicy 25.4 i szerokości jak to miewają kierownice do xc pewnie ok 580 mm to dosyć ciężka kierownica wg mnie i to nie dlatego tak twierdzę, bo mam lekkie lajtmaniarskie skrzywienie :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Masz rację, cena robi swoje. Powiem Ci, że odżałowałbym nawet te 5tyś na ramę, ale mając gwarancję, że w razie czego mi ją wymienią bez dyskusji. Tak mam z laptopami della. Cokolwiek się stanie, jutro jest serwisant i wymienia bez sprawdzania. O, i wtedy bym kupił. No ale nadal ramę, a nie kierownicę, czy sztycę, siodło także bym kupił alu lub TT (miałem SLR kit karbonio, trzeszczało pod dupskiem - nowe)

wydaje mi sie ze wloasnie tak dzialaja 'butikowe' firmy (dystr) w polsce - ibis, pivot, turner

nie slyszalem zlego slowa o zachowaniu tych dystr. i zeby ktos byl zle potraktowany

natomiast przy mainstreamowej marce, jak przyjdziesz do sklepu sie skarzyc, to nie wazne czy masz rower za 1500 czy 15000, jestes takim samym klientem zawracajacym dupe :)

 

a plastiku sie ludzie boja...bo to plastik :) po prostu, rozum podpowiada ze metal jest wytrzymalszy

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...