Dodam tu, bo nie chce mi się zaśmiecać forum nowym wątkiem. Dzisiaj pierwszy raz "na rower" założyłem kurtkę "biegową" z deca którą kupiłam na przecenie za grosze z czystej ciekawości (https://www.decathlon.pl/p/bluza-do-biegania-meska-kalenji-warm-ocieplana/_/R-p-330464). I jest naprawdę niezła z małym mankamentem (jest krótka do pasa - z jednej strony nie ogranicza ruchu ale trochę to pupci wieje). Dobra wiatroszczelna przy -3 dała dzisiaj radę. Fajna sprawa na bardziej każaulowe wypady do biedronki po bułki i banana.
Jak się nie boisz dodatkowego "ciężaru" to bierz na tarcze - stawiam, że to bardziej przyszłościowy zakup i w szosie będzie odchodziło się od szczękowych hamulców w przyszłości. Co do skuteczności hamowania - nigdy nie miałem ze szczękami problemu, ale rozumiem zalety podczas mokrych warunków z posiadania tarcz.
Dzisiaj udany dzień 50km machnięte - zgrzałem się jak głupi bo na długi rękaw pojechałem. Rozważam zakup rękawków!
U mnie będzie bieda, do 3tyś dobije jak mnie jakiś szlag nie trafi. Niestety strasznie leniwy miałem początek roku...
Możesz sobie śmieszkować, ale odpowiednie ubieranie się "na rower" do danego dnia to nie jest taka "prosta sprawa", wymaga sporo doświadczenia i świadomości swojego ciała.
spokojnie to tylko dowcip. Chociaż trzeba przyznać, że chwalenie się z kawałka "ekologicznego" kartonika (podczas gdy wycinane są setki kilometrów dżungli i polskich lasów) to też jest niezły dżołk.
Nie imputując nic Miahuowi, to w sumie od czasu upowszechnienia się GPSów widać trend obniżenia się orientacji przestrzennej w narodzie. Miałem przyjemność jechania z kilkoma znajomymi po okolicznych szosach i byli "lekko zagubieni".
Seba, nie spinaj się tak. Czy ja piszę, że masz zmienić całą swoją życiową filozofię? Jesteś fanem "retro"-technologii, OK. Ja tu pisze o swoich preferencjach.
To, że uchwyt na lezynkę montowany pod koszykiem na bidon po 2 latach wytarł mi lakier do blachy. Na szczęście to kropka 4mm x 4mm no ale zawsze! Zamalowana lakierem do paznokci a jutro zakleję oraklem.