Skocz do zawartości

marvelo

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    3 342
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    3

Zawartość dodana przez marvelo

  1. DOM LA NENA - DULAC DOM LA NENA - BATUQUE
  2. Pomijając fakt że 26'ery "umarły" to Ty masz jeszcze na V'brejkach. Ba, w połowie jeszcze na canti:
  3. Podobno 26" to już wymarły standard, a ja wciąż powiększam swoją kolekcję opon w tym rozmiarze. No nie mogłem się oprzeć, bo to będzie moja najlżejsza z dużych balonów.
  4. Cała magia szprych cieniowanych polega nie na ich maksymalnej wytrzymałości na zerwanie (która faktycznie jest mniejsza niż szprych niecieniowanych z tego samego materiału, choć na jednostkę przekroju, wskutek procesu kucia, ta wytrzymałość wzrasta), ale na tym jakim obciążeniom poddawana jest taka szprycha w toczącym się kole, czyli obciążeniom dynamicznym. Rozsądnie zbudowane koło na szprychach cieniowanych pod względem trwałości bije na głowę koło na szprychach niecieniowanych, choć będzie od niego mniej sztywne. Mam w swoich rowerach kilka kół (własnoręcznie zbudowanych) na cieniowanych szprychach Sapim Laser, DT Revolution, DT Competition, Berg (te nawet nie są z nierdzewki, a jedynie chromowane i cieniowane na nieco krótszej części) i jeszcze żadna mi nie pękła, a niektóre komplety szprych zostały przeplecione w nowe obręcze po przetarciu lub uszkodzeniu starych (hamulce obręczowe), jedynie z nowymi nyplami. Żadnych problemów. Wciąż czekam na tą zerwaną szprychę. Z mojego punktu widzenia eksploatacja kół na dobrych szprychach cieniowanych wychodzi wręcz taniej. Fakt, ważę niewiele 63-65 kg, ale kół nie oszczędzam, wszystkie rowery są na sztywnych widelcach, w górach bywam, więc i po kamieniach czasem jeżdżę. No i nic nie pęka ani się nie deformuje. Tu świetny film edukacyjny (polecam cały kanał tego pana):
  5. Ale czego Ty się czepiasz? Pytanie było o konkretne dane, suche fakty, a nie czy ktoś się tym szczyci czy się tego wstydzi. To tak jakbyś pytał himalaistę po co włazi na takie zabójcze góry jak K2 czy Annapurna (World's top 10 deadliest mountains (9news.com.au). A odpowiedź jest tylko jedna: "Bo są". Tak samo na rowerze. Taka już ludzka natura, że chce próbować, sprawdzać gdzie leżą granice możliwości, niezależnie od tego czy to ma sens czy nie. Ile się da, jak się da, na czym się da, w jakich warunkach? Poniżej moje rekordy z kilku rowerów - nie są to absolutnie najwyższe wyniki, tylko z ostatnich kilku miesięcy. Od lewej: 1. Zjazd do Ropienki (z góry Chwaniów, od Wojtkówki), rower crossowy, opony 28x2.0 przód, 28x1,6 tył. Chwaniów od Wańkowej - Altimetr.pl 2. Zjazd do Jaślikowa koło Krasnegostawu, rower szosowy z prostą kierownicą, opony 700x23. 3. Zjazd do Wierzby (koło Starego Zamościa), rower szosowy z baranem, opony 700x23 4. Jaślików (jak wyżej), rower szosowy z prostą kierownicą, aluminiowa rama z grubych rurek, opony 700x25. Najwyższy absolutny mój rekord to 79 km/h, na szosówce z baranem, na zjeździe do Wierzby (bardzo silny wiatr w plecy). Generalnie, prawie wszystkie te najlepsze wyniki były osiągnięte w warunkach letnich, w obcisłym stroju, z dokręcaniem, z jakąś składową wiatru w plecy.
  6. Łydka Grubasa - Pinokio ŁYDKA GRUBASA – "Moja fujara"
  7. Różnice w sprawności hamulców o większej powierzchni klocka wynikają z tego, że współczynnik tarcia nie jest stały i zależy od temperatury, a w przypadku klocków wykonanych z gumy (jak w przypadku hamulców działających na obręcz) występuje podobny efekt jak w przypadku opon, czyli spadek współczynnika tarcia przy wzroście obciążenia na jednostkę powierzchni. W hamulcach V-brake lub szosowych większy (dłuższy) klocek z tego samego materiału praktycznie zawsze hamuje lepiej.
  8. "Są na tym świecie rzeczy, o których się fizjologom nie śniło". Ja na rowerze na trasy szosowe do 50 km (mniej niż 2 godziny) nawet bidonu nie zabieram, ale w upały staram się jeździć dopiero około godz.19-20. Dłuższe trasy obecnie bardzo rzadko jeżdżę, praktycznie tylko na urlopie. W tym roku dwa razy w Bieszczadach przejechałem po 80-90 km (turystycznie), pod koniec sierpnia, gdy temperatury przekraczały 30 st.C. Jeść mi się prawie wcale nie chciało, ale piłem soki owocowe (takie 100% z kartonu, tylko cukier z owoców) pół na pół z wodą (lub nawet z przewagą wody, w sumie wychodziło nawet 3-4 litry). Do tego jakiś banan, kilka ciastek pełnoziarnistych, daktyli, kawałek chałwy, batonik. Żadnych obiadów w trakcie. Zabraną kanapkę wmuszałem w siebie na siłę dopiero pod koniec trasy lub przywoziłem na kwaterę i jadłem na kolację. Trochę to wynikało też z późnego wyjazdu na trasę i krótkiego już dnia - po prostu szkoda mi było czasu na dłuższe przerwy. Sytuacja zmienia się jednak diametralnie gdy jest chłodniej. Wtedy czuję ssanie w żołądku dużo wcześniej. Znacznie więcej energii idzie na utrzymanie temperatury ciała. Generalnie jednak nie lubię jeździć na pusty żołądek. Po prostu przed wyjściem muszę zjeść coś kalorycznego i to na nie więcej niż 1-2 godziny przed (w upały może być nieco więcej). Oczywiście najlepiej jeździ się po spaghetti. W zimie, na mrozie, czasem jakąś chałwę zjem nawet bezpośrednio przed wyjściem - wtedy mniej marznę. Oczywiście dla zachowania pełnych osiągów na wyścigu nie polecam mojego podejścia. Ja to robię po prostu trochę z lenistwa i oszczędności. Na wyścig (jakieś mtb góra do dwóch godzin) bidon z lekko słodkim napojem (znów woda - sok 50/50) zabieram. Choć zdarzało mi się pociągnąć z niego tylko przed samym startem, a w trasie wypić kubek wody na bufecie (z czego połowę pewnie rozchlapałem) i tyle. Nie umiem i nie lubię pić w trakcie jazdy, bez zatrzymywania się. A na zatrzymywanie się szkoda czasu.
  9. Na poniższym filmie można zobaczyć jednego z mocniejszych amatorów z mojej okolicy, w samotnej jeździe. No ale to już jest ścisła czołówka np. Maratonów Kresowych. Jak Adam jest, to wiadomo że będzie na podium. Na Stravie pewnie da się go zlokalizować i śledzić jego wyniki. No ale to już trzeba mieć "kopyto", by tak jeździć i naprawdę dużo i mądrze trenować. Predyspozycje fizyczne też pewnie się liczą. Co ciekawe, Adam często jeździ z dość niską kadencją, raczej siłowo. "..... nie mam siły już", po czym eksplozja watów na podjeździe:
  10. DOM LA NENA - SAMBINHA Dom La Nena - Universo (quartet version)
  11. Choćby taki widelec jak w jednej z moich hybryd szosowych: Jest to produkt Columbusa, z wytłoczonym na koronie logo Bianchi. Waży jakieś 660 g (jeśli dobrze pamiętam) i naprawdę drobne nierówności połyka z wielką gracją. To chyba ten sam widelec: When The New Dog Digs Up The Old Dog Part 6 — Velo Aficionado Mam drugi podobny rower na ramie aluminiowej z aluminiowym widelcem i naprawdę zdecydowanie wolę jeździć tym stalowym. Pomimo większej masy, jestem na tym rowerze zwykle nieco szybszy, zwłaszcza gdy asfalt jest gorszej jakości. Ze stalą jest trochę tak jak z audiofilią. Ludzkie zmysły wychwytują różnice trudne do wykazania sprzętem pomiarowym. Zmieniasz kondensator w torze w zwrotnicy głośnika wysokotonowego na inny o tej samej wartości i masz inny dźwięk. Wymieniasz pół metra kabla sygnałowego pomiędzy źródłem a wzmacniaczem i masz inny dźwięk. Wartościowanie "lepszy" czy "gorszy" to już inna kwestia, ale na pewno różnice są. Ja wolę w rowerach odczucia jakie daje pod tyłkiem i pod nogą stal. Nie wiem z czego to wynika i nawet niespecjalnie mnie to interesuje. Po prostu dla mnie jest lepiej, chętniej sięgam po taki rower i to się liczy. Zsiadam z niego mniej zmęczony i bardziej zadowolony. Żałuję, że na rynku tak mało jest dostępnych, przystępnych cenowo, stalowych ram.
  12. Nie przepadam za muzyką country, ale w wykonaniu tej pani to całkiem inna historia. Po prostu ładna, prosta, szczera piosenka o zrozumiałym tekście, tak od serca. Jak zobaczyłem tą łezkę cieknącą po policzku Caroline to aż samemu mi oczy zwilgotniały. Caroline Jones - Country Girl
  13. Birds On a Wire - All the World Is Green (Tom Waits)
  14. Birds On A Wire - La Marelle (Amarelinha) DOM LA NENA - OISEAU SAUVAGE
  15. Trzeba jednak dodać, że sprzęt też odgrywa dużą rolę. Obecnie amatorskie czasówki niewiele się różnią od tych zawodowych. Te kilkanaście lat temu, gdy jeszcze startowałem, nieliczni mieli typowe rowery czasowe, a dziś to już praktycznie norma. A przynajmniej lemondka i wysokie stożki. Kaski aero, specjalne stroje, ochraniacze na buty też swoje dokładają. No i poziom sportowy amatorów też coraz wyższy. Zobaczcie sobie galerię z zawodów organizowanych przez stowarzyszenie "Hrubieszów na rowerach": Galerie » Stowarzyszenie Hrubieszów na Rowerach (hrubieszownarowerach.pl)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...