Skocz do zawartości

spidelli

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    6 077
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    102

Zawartość dodana przez spidelli

  1. Oj mylisz się i to bardzo W moich rowerach: 1) opony gravelowe co prawda po zużyciu nie od razu zostały wymienione na szosowe slicki, bo głównie asfalt tym rowerem, 2) oryginalne "przełajówki" zostały wymienione jako niemal nowe na bardziej cywilne ale szersze, bo nie tylko szutry* 3) oryginalne toporne, z klockami jak do ciągnika opony w trailówce traktuję jako zimowe, latem zakładam bardziej gładkie, bo wtedy więcej jeżdżę po płaskim ale za to więcej km nakręcam Zimą, na śniegu czy w błocie wolę te oryginalne a przekonała mnie do tego widowiskowa gleba na błocie-masełku. Gdyby nie to, że mam 3 rowery + jeden retro, to już bym miał DSX 2 w stajni Ale nie namawiam, bo ja sam kupiłbym go nie tyle na szosę co na gorsze szutry i jazdę po lesie.... No i poza budżetem, chyba że używka... Moja żona kiedyś sprzedała (ze sporą stratą) niemal nowego DSX 1 bo jej nie przypasował a kupiła ze względu na mój urok osobisty i trzepotanie rzęsami 🤣 ------------------------ * ostatnio te cywilne 40-ki ślizgały mi się na błocie i korzeniach, założyłem z powrotem "przełajówki" z agresywnym bieżnikiem ale szerokość 32 czy 33 to jednak mało i wielkiej poprawy nie zauważyłem Czasami jest tak, że w rowerze wszystko Ci pasuje, tylko producent sknocił całość oponami....
  2. Bo jeśli lotem bliżej to asfaltem szybciej....
  3. @CoolBreezeOne Przyda się. Moja kilka lat leżała po początkowej fascynacji, teraz wróciła do łask (jeszcze BTWIN) i doceniam - całkiem porządna kurtka. Do tego wiatrówka BTWIN - jej jedyna wada? to to, że jest brązowa i jak zacząłem kupować żarówkowe limonki, to poszła na wieszak. Ale ostatnio rozsmakowałem się w jeździe po szutrach i po lesie, gdzie wolę nie rzucać się w oczy i jest idealna Tyle że jak na złość zaczepiłem o jeżyny i porwałem rękaw
  4. Ja już się nie odzywam 😎
  5. Bo mi tak jak poecie Słońce krwawo zachodzi, z niém reszta nadziei. .... na powrót przed zmrokiem tej pięknej niedzieli...
  6. @dfq Szacun! Tak mnie zatkało, że nic więcej nie jestem w stanie napisać! Piękna sprawa - i dziennik i wyprawa!👍 Poprosimy o kolejne kartki z dziennika ale też nie za dużo na raz, żeby była odpowiednia oprawa
  7. Trafiły mi się ostatnio tak niewdzięczne opony Schwalbe X-One, które ledwo z pomocą łyżek naciągnąłem na obręcze. Jakoś nie mogę sobie wyobrazić, że taka taśma by mi się dobrze ułożyła przy pełnym dzikiej przemocy zakładaniu opony Druga sprawa jest taka, że w ciągu ostatnich 5-6 lat, odkąd wróciłem na rower, przebiłem dętkę raz (słownie raz) - na sakwach. Załatałem ją glutem w spraju a po powrocie do domu wymieniłem na nową. Gluta zawsze mam ze sobą, nawet raz ratowałem jakiegoś jegomościa, bo nie miał nic ze sobą a w polu złapał gumę. Dętkę też wożę ale bardziej jako amulet, bo za leniwy jestem na polową wymianę dętki Zatem - ja też sceptycznie podchodzę do takiej taśmy.
  8. Bo słońce zachodzi a do domu się jakoś nie spieszy...
  9. Na filmach słychać jak sapię ale jakichś drastycznych objawów nie miałem - nie wiem czego się spodziewać - żadnych mroczków czy zwrotów głowy. W czasie podjazdu i dzień po - na spacerze, kiedy wyszliśmy na te 3000 m. - nie forsowaliśmy się, turystyka, żeby nie rzec - rekreacja. Rozkładaliśmy siły, może oddech przyspieszony, może szybsza zadyszka. Na pewno w drugiej części podjazdu częściej przerwy robiliśmy, takie na kilka chwil, już bez piwa Tak jak pisałem - miałem stresa, że się nie wypnę z SPD-ków na czas jak mi siły braknie, dlatego bardzo uważałem Na pewno wpływ otoczenia był ale przez bardzo lajtowe podejście do tematu (wjechać, nie ważne kiedy) nie było żadnych dramatycznych momentów. Gorzej się czułem jak kiedyś na kacu (z naście lat temu) wchodziliśmy na podwiedeński Schneeberg (lekko ponad 2000 m) - tam mnie ewidentnie odcięło, co kilka kroków musiałem postój robić na ostatnim odcinku Nasza runda trwała brutto (z postojami) ponad 8 godzin, podczas gdy netto (w ruchu) - ponad 4 i pół
  10. Najlepsza była babka, tak na oko 40+, która wjeżdżała na trekingu z sakwami (nie, nie elektryk). Zapadła mi w pamięć bo ją ze 3 razy mijaliśmy przez nasze piwkowanie 🤣 A pod koniec, po lewej stronie odpoczywał taki jegomość przy kości na MTB, on tak sapał, że myślałem że zawał ma czy co. Ale na koniec dostał takiego speeda, że wjechał przed nami. Chyba widać też gościa, który wprowadził rower - nie wiem czy awaria, też ze 2-3 razy go mijaliśmy - i wprowadził.
  11. Bo nagle pojawiła się mgła, a temperatura spadła z +5 do 0....
  12. @szsz Ten hotel dziwne miejsce, wszędzie poniżej niemiecki nie był problemem a tu - głuchli, pewnie jacyś południowcy albo wręcz przeciwnie - miejscowi nacjonaliści Sam wystrój to schyłkowy PRL, taka kapsuła czasu, wszystko już mocno zużyte. Za to sprzątali Rachunek z restauracji był słony, dobrze, że pierwszego dnia zjedliśmy jeszcze po austriackiej stronie... No ale hotel na samej przełęczy więc rozumiem, że może być drogo. Jak popracują nad niemieckim i wpiszą ceny do menu to złego słowa nie powiem Temperatura - rano było chłodno, do tego zjeżdżaliśmy, wszyscy dość ciepło ubrani. Ale już w Val Mustair długie rękawy i nogawki poszły w podsiodłówki. Przez większość czasu świeciło słońce, było potwornie gorąco, moją ekipę poznasz, że pościągaliśmy kaski Kilka razy robiliśmy też przerwy na piwo (właśnie tam Tyrolczycy płynnie przechodzili na niemiecki). Końcówka była już znośna, zrobiło się chłodniej, zaszło słońce ale nie było potrzeby ubierać się na powrót we wszystkie warstwy. Stronę wcześniej są wykresy z PolarFlow, jest też temperatura. Pomiar na kierownicy a więc w słońcu, rozrzut temperatur od 13 do 34 stopni. Może tych 34 nie było ale naprawdę gorąco, pot lał się strumieniami przez pierwszą część podjazdu, a naprawdę nie szarpaliśmy, tempo było spacerowe, to my byliśmy wyprzedzani przez innych Z filmami to jeszcze pół biedy, gorzej z relacją pisaną - jednak emocje i wspomnienia też ulatują. Ja nie mogę się zmobilizować, żeby skończyć na blogu relację z Nysa - Odra 2022, a w kolejce czekają jeszcze Pasawa - Wiedeń 2023, tegoroczne Mazury i kilka jednodniowych wypadów, np. Łeba i okolice... Są tylko zdjęcia, wprawdzie wspomnienia wracają ale chyba już nie tak wyraźnie... Zgodzę się też z tym, że każda wtopa zmienia się z czasem w romantyczną przygodę
  13. Akurat ten wpadł mi teraz w ucho, chociaż uwielbiam R.E.M.
  14. @Marinbiker Może to Ściółka Maja?
  15. Mam Whatsapa ze sklepu i wolę pisać na klawiaturze przy 27 calowym ekranie Poza tym - to o czym pisałem na początku - sypią się te systemowe aplikacje, a że korzystam z Print Screena to mnie wkurza, że "nagle nie działa"
  16. Dziś podjąłem decyzję - na nowy sezon nowy kask, a Abus - tak, nie stary Rockrider - leci w kosz na śmieci
  17. Ok, rozumiem teraz dramatyzm sytuacji Na szczęście da się zalać na zaś
  18. To jeszcze kilka fotek - z dnia odjazdu, spacerek ponad 3000 m: Upamiętnienie I Wojny Światowej: Fragment umocnień: Po lewej nasz hotel, w którym nie mówi się po niemiecku a w menu nie ma cen
  19. @CoolBreezeOne Końcówka 1 części, Val Mustair - autobus ma przyczepkę z MTB
  20. Ja się z reguły bardziej boję szutru na wirażu ale w tym roku konwertowałem na hydraulikę dwa rowery i w pierwszym miałem wyciek (zacisk był wadliwy i lało po tarczy) więc był dodatkowy stres. A tam są też trasy MTB - wprawdzie nie jeździłem ale jak my się zbieraliśmy do odjazdu, to się zaroiło od rowerów MTB. A narciarze byli non stop
×
×
  • Dodaj nową pozycję...