Skocz do zawartości

KrissDeValnor

Mod Team
  • Liczba zawartości

    7 329
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Zawartość dodana przez KrissDeValnor

  1. Szacunek dla wszystkich nabijających km, choć przyznaję, że największe wrażenie robią te pokonane w wysokim tempie i/lub z dużymi przewyższeniami - np. coś w stylu 500+ ze średnią 35 (dobry amator), albo ta sama średnia na połowie tego dystansu, ale z 5.5 km przewyższeń (pro z Giro)... Była jeszcze kosmitka jeżdżąca chyba przez miesiąc codziennie po średnio 400 km (rekord 600+)... Wrażenie robią też mocne panie - 160 km z 3.5 km przewyższeń ze średnią 24, i to po w najlepszym przypadku górskich amerykańskich szutrach (duńska pro)... Czasami niedowierzam - ostatnio trafiłem jakiegoś maniaka, który już w marcu miał ponad 20 k na zegarze
  2. Setka to bardziej fiksowanie się na cyferkach, i w większości dotyczy początkujących, albo tych co dopiero po latach zaczynają się bardziej wkręcać w jazdę. Oficjalnie nie mam jej na koncie, a nieoficjalnie kilka razy było blisko, ale też nie przyszło mi do głowy, żeby dokręcać, choć to już by była czysta formalność. Zakładam, że przy jeździe z przerwami i jedzeniem 200 km byłoby w moim zasięgu - kwestia też czym i gdzie, oraz tempa, bo jednak jest bardzo duża różnica, żeby nie powiedzieć przepaść, pomiędzy niemrawym toczeniem po bulwarach (umownie, bo to kwestia względna), a ostrą wyrypą w górach, czy mocno pagórkowatym i interwałowym terenie (np. lokalny wyścig stosunkowo blisko morza - Trójmiasto, czy Kaszuby)...
  3. Bałdzo dobże, dostatecznie, to łozumię, a nie od łazu jakieś połypane łoweły, kiedy stałczy koło/opona (ach ta ostłość foty, albo mojego wypaczenia) i gitała
  4. Następnem razem dej mie tu zuma na strecza Rambo, bo niedowidzę - ewentualnie można mię poratować jakie Miś starymi brylami, ażebym w końcu dojrzał, a przy tem wreście sfokusował te niebieskie etykietem z Kopernikiem u Szkopka na tej staropolskiej butli z żółtem wnętrzem, bo gdzieś żem obaczył i nocema spać nie idzie...
  5. Chwalisz się rowerem, czy samochodem ? A może najnowszym modelem pralki ?
  6. W końcu zamurujesz grata, czy tworzysz kolejną halę wystawienniczą ? Sorry, musiałem
  7. Tak, odebrał to jako atak na Pana, i pewnie dlatego...
  8. @ChuChu Jaki początek sezonu ? Jak dla kogo ? U mnie zaraz koniec Oczywiście żartuję, ale na upały nie czekam z utęsknieniem Ostatnio były bardzo dobre warunki do jazdy - temperaturowo i pogodowo było bardzo OK, skoro na 16 dni wolnych jeździłem 11 razy (jakbym się uparł, to mógłbym cały czas wykorzystać, ale co za dużo to niezdrowo ). Także nie bardzo rozumiem narzekania - no, chyba że dopiero zaczynasz jeździć i trafiła Ci się obecna pogoda... Właściwie, to konkretnie się sflażyłem 2 razy na początku kwietnia, resztę widocznie wyparłem z pamięci A co mnie wkurzyło ? Niestety puściły mi nerwy po ataku psa, a było to tak : jadę i zbliżam się do faceta na rowerze, z lewej podbiega pies, potem facet go woła, a ten goni z prawej i atakuje nogę kagańcem, więc odpaliłem stompa (niestety, albo stety trafiłem), po którym zrezygnował... Dziwi mnie to, że gość jedzie, pies biegnie, ale innych atakuje - no wiadomo, że swojego nie ruszy, ale chyba powinien być przyzwyczajony, że człowiek jeździ rowerem jak jego pan (może jakiś psi behawiorysta wyjaśni, bo nie ogarniam)... Ogólnie nie mam specjalnych wyrzutów sumienia - gdybym np. się przez niego przewrócił i rower uległby uszkodzeniu, to dopiero bym wpadł w furię (na samą myśl zaczynam się bać swojej potencjalnej reakcji)... Na pewno nie pierwszy raz ten pies kogoś atakował, tym bardziej dziwi mnie taka bezmyślność właściciela, który wiedząc jak pies się może zachować, powinien z nim chodzić na smyczy, a nie jechać rowerem i wołać psa, kiedy jest już za późno/pies ma na niego wywalone...
  9. Nawet jakbym kupił szosę, to do głowy by mi nie przyszło, żeby jeździć krajówką do GK - zresztą prawie wszyscy jadą dołem (górą jeździłem kilka razy na początku "kariery" - jakieś > 20 lat temu, dopóki nie odkryłem dolnego wariantu)... Przez ostatnie 16 dni (właściwie 15, bo 16 jest dzisiaj) jeździłem 10 razy, dzisiaj miałem odpuścić, ale jeszcze się waham, bo pogoda kusi, ale jutro do roboty po urlopie, więc wypadałoby oszczędzać siły, żeby się w ogóle z domu chciało wyjść
  10. Dla mnie oprócz zasłoniętego ustnika musi być możliwość picia podczas jazdy (obsługa jedną ręką) - niby teraz nie mam akcji jak kiedyś, że się nie zatrzymuję, ale gdybym za każdym razem miał się zatrzymywać, żeby się napić, to by mi się chyba odechciało jeździć Pewnie stąd mój wybór - naciskam przycisk, klapka się otwiera, piję i zamykam kciukiem. Co do koszyków i trzymania bidonu, to obecnie mam dwa, a właściwie trzy Elite : 2 x Custom Race i Cannibal XC - pierwszy wydaje się luźny, ale jeszcze mi bidon nie wypadł (niby po rąbankach i telewizorach nie jeżdżę), drugiego jeszcze nie testowałem, ale podobno trzyma lepiej. Mam jeszcze koszyk Syncros MB Tailor Cage z multitoolem (klik) - nie ma bata, żeby podczas jazdy bidon wypadł (może dopiero przy jakiejś ostrej glebie, kiedy tworzywa pękają...), są dwie wersje, wyciągany z prawej, albo lewej strony (jak ktoś się boi rysowania bidonu, to może mieć problem, bo koszyk trzyma mocno i w pewnym sensie bidon trzeba z niego wyrwać/wysunąć na bok).
  11. Chyba 170...
  12. Dorzucę Contigo Devon z klapką - obsługa jedną ręką, a ustnik się chowa i nie jest ubłocony Po kilku latach i używaniu w zimie (lodowe szejki i zamarzający ustnik) nieco się rozszczelnił (stąd przymarzająca klapka), innych minusów nie widzę (może poza tym, że przepływ jest nieduży, a bidon stosunkowo twardy) - dlatego kupiłem drugi. Plusem jest zakręcane wieczko, czyli w tym miejscu nie cieknie. Nie czuję plastiku w wodzie (PP5).
  13. Powinny być dokręcone - możesz spróbować wsadzić coś bardzo cienkiego między klocek, a tarczę, i wtedy regulować.
  14. Czy to "Upadła Madonna z Wielkim Cycem" Van Klompa ?
  15. Możesz się trochę pobawić jeśli masz cierpliwość, albo jeśli są to ledwo zauważalne/słyszalne muśnięcia po prostu się przejechać - jest szansa, że po iluś tam hamowaniach będzie OK. Ja po odebraniu roweru z serwisu się tak bawiłem, ze średnim skutkiem, a potem pojeździłem i było lepiej.
  16. W miarę zużywania się klocków/okładzin zbliżają się one do tarczy - tzn. odległość od niej jest cały czas taka sama (prześwit się nie zmienia), stąd przy wymianie klocków na nowe trzeba rozepchać tłoczki. Mam Magury MT2 i Shimano MT401, i nawet chyba w Shimano klocki są bliżej, mimo że zawsze narzekałem, że za blisko są w Magurze... Jak ktoś jest ciężki, a przy tym jeśli jest możliwość przesiadki w przyszłości na sztywne osie, to warto to zrobić.
  17. Jaka ? PS regulamin wymaga podania ceny
  18. Takie zawody, to ja rozumiem - sam bym chętnie wystartował
  19. Masz XCalibra, czy to inny rower, że wchodzą tam takie opony ? To jakiś fotomontaż, czy masz bliźniaki dwujajowe, tzn. z różnymi amorami ? @TheJW To jakiś słaby musiał być ten wyścig... U mnie trzy dni z rzędu, więc przerwa 1-2 dni, bo dzisiaj jakiś zmęczony... Wczoraj z Józefowa do Anina po lasach - fajne pagórki, można się lekko, albo mocno ujechać (w zależności od tempa, własnych możliwości i warunków). Z dojazdem wyszło > 6 dych, warunki dobre - może nawet za sucho, bo miejscami piachy jak na plaży, ale to zdaje się charakterystyczne dla tych okolic (w sumie dobrze, bo np. niedawno nabrałem tyle torfu w Kabackim, że wolałbym tego szybko nie powtarzać - kolejne pranie, a gacie dalej brudne...). Standardowo nic nie jadłem, a wypiłem niewiele ponad 0.5 l (wody oczywiście), ale z racji jako takiego rozjeżdżenia obyło się bezbólowo - np. gdyby to była pierwsza jazda po zimowej przerwie, to byłoby słabo, a tak rozeszło się po kościach Z ciekawostek, to byłem przy grobie profesora Dąbrowskiego w lesie blisko POW (przy okazji okazało się, że jest tam starszy grób, ale jak ktoś ciekawy, niech sprawdzi ) ; przejeżdżałem też pierwszy raz obok leśnego cmentarza, ale w ferworze walki nawet głowy nie obróciłem Mijałem też 2 bary, ale znowu tylko przejechałem obok (domki na drzewie też były blisko)... Potem jak zwykle wjechałem w krzaki - zachciało mi się sprawdzać przejezdność Zakola Wawerskiego, co skończyło się w większości prowadzeniem i przenoszeniem roweru (zresztą wcześniej też, bo zwiedzałem), ale i tak było fajnie
  20. Podaj cenę (regulamin).
  21. Oj tam, oj tam - po prostu trzeba podjechać i się pokręcić wedle uznania - lubię "Singiel przy Amfiteatrze" i pagórki na północ od Wczasowej (te bliżej stacji kolejowej i nieco dalej od niej), choć jest jeszcze jeden pewnie mniej znany i bardziej "dziki" obok uliczki Wzgórz.
  22. Ale się usyfiłem torfikiem - błoto to przy tym nic szczególnego, bo jakoś tam się zeskrobie i wypłucze, a tego cholerstwa nie można dobrze wypłukać (fajne czarne ślady na białych szelkach, które były pod koszulką + pełno syfu na i w japie)... Niby mocno nie padało, a do tego krótko, a woda miejscami stała - dziwne (chyba, że lokalnie padało mocniej, w co jednak wątpię, a ulewy nie było)... A to peszek - zabrakło ok.10 minut, żeby wrócić czystym... Mimo tego dłuższy weekend wykorzystany - jeździłem 3 dni z rzędu, więc niedosytu nie ma
  23. Bo czasem można się natknąć... PS sorry, ale to zrzut ekranu i to w dodatku zoom - pewnie i tak zaraz zniknie, bo format nie taki... próbowałem podmienić plik na zapisany zrzut trochę lepszej jakości (ten jest tylko kopiowany), ale forum nie łyka
  24. @TheJW Wydaje mi się, że nie chrzciłeś sprzętu tym szampanem, czy co tam masz - stąd te początkowe niemiłe incydenty Byłem dzisiaj na górkach Lotnika (oficjalnie to Góry) i Sobotów - na tej pierwszy raz, jak na najbliższe okolice, to już kawał góry, a zjazdowo -podjazdowo to już nieco inna bajka niż w Chojnowskich miejscówkach Bonus to końskie kloce w wielu miejscach na północ od Emowa - jak ktoś nie uważał, to pewnie centralnie zaliczył Wyszło 66.6 km według Brytona, i 68.5 km według smartfonowej Stravy. Biorąc pod uwagę, że wypiłem tylko niecałe pół litra (wody oczywiście ), i po drodze nic nie jadłem (3:22 -3:27 jazdy), to dojechałem jeszcze w miarę świeży (pierwsze słodkości w postaci 3 ciast dopiero po ok. 7 g. od śniadania, które było jednak dość konkretne : nerkowce, daktyle, banan, dwie grube kromki chleba z serkiem). W sumie, to współczuję tym, którzy teraz zaczynają jeździć, i 30 km po DDR' ach stanowi problem... Nawet poczułem wiosnę, co mnie w sumie zaskoczyło, bo ostatnio to raczej zimowo - jesienne klimaty (takie białe pachnące kwiatki, i to praktycznie w mieście). Jutro luźne 4 dychy, chyba że będzie paskudnie, to odpuszczę (tydzień temu zmokłem w sobotę i niedzielę, zwłaszcza w niedzielę było słabo, bo po powrocie nie mogłem wyciągnąć smartfona zgrabiałymi rękami - niby 3 na plusie, ale odczuwalna -4, i rękawiczki na nic się zdały, choć bez nich pewnie byłaby tragedia). PS po drodze przypadkowo (miałem wyłączoną nawigację, a orientowałem się głównie po słońcu) natknąłem się na furtę "Villa Feiner" do nieistniejącej przedwojennej willi (mam fotkę, ale na smartfonie nie bardzo ogarniam)...
  25. @Brombosz Jest ryzyko, jest zabawa @Wojcio Może to miał być prima aprilis, ale lekko się spóźnili
×
×
  • Dodaj nową pozycję...