Skocz do zawartości

[Decyzja] przez ktora zaczeliscie jezdzic na rowerze


Rekomendowane odpowiedzi

mi kiedys ukradli gorala marki romet, wazyl chyba z 30 kilo ;) - sama stal, i od tego czasu nie jezdzilem. nie bylo kiedy, kilka lat poza krajem. ostatnio moja dziewczyna kupila sobie miejskiego kross-a i jakos tak wyszlo, ze i ja stalem sie szczesliwym posiadaczem roweru. jak na poczatku zobaczylem cene 2000 zl ( w promocji ) w sklepie to pomyslalem sobie, ze czegos takiego nie kupie. po kilku dniach czytania, przegladania ofert stwierdzilem, ze nie dostane nic dobrego za mniej niz przeznaczone na ten cel 1500 zl. budzet skoczyl do 3k i mialem kupic nowa meride matts 500-D ( ~ 2700 zl, -15% ceny sklepowej ) ale znalazlem na allegro 600-D za mniejsza kwote, gratis dostalem crank brothers mallet. rower wygladal prawie jak nowy, amor dziala jakbym go dopiero co odebral ze sklepu. jedyne co musze zmienic to klocki bo fabryczne sa slabe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście zacząłem jeździć jako dzieciak. Jakies tam Romety, Diademy, Wigry BMX. Później długo, ługo nic... i wkońcu decyzję ułatwiła rosnąca waga. Rower to świetny sposób na walkę z otyłością. Teraz już jeżdżę dla przyjemności i kondycji :)

Równo ze swoim zakupiłem rower dla narzeczonej i razem śmigamy w wolnych chwilach robiąc coraz dłuższe trasy po Jurze. Rower jest też dla mnie świetnym sposobem na odstresowanie, uwielbiam to po prostu :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja zacząłem jeździć w miarę na poważnie w 5 klasie podstawówki. Wcześniej jakoś nie przepadałem za jazdą rowerem. Nauczyłem się jeździć na nim w wieku 7 lat, więc nie ma mowy o tym, że mam tak od dziecka. A zachęcił mnie do jazdy rajd rowerowy przez Puszczę Białowieską. Ok 8 km trasy przez las i w ogóle się nie zmęczyłem, to mnie zachęciło do jazdy. Później zacząłem sam jeździć po puszczy. Ostatnio jednak przesiadłem się na kolarstwo szosowe po ustalonych trasach, bo w lesie już przejechałem wiele, a za głęboko nie chciałem się już zapuszczać, aby na jakiegoś zwierza nie trafić... Podobnie jak niektórzy tutaj, też jeżdżę dla zrzucenia wagi, co raczej nie działa ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dzieciństwie oczywiście był rowerek, potem przedwojenna, niemiecka "damka" (dziadek miał dwa rowery - niezniszczalne :D). Potem na prawie 30 lat odpuściłem sobie jeżdżenie na rowerze. Wróciłem do tego 2009 roku, trochę z nudów i potrzeby oderwania się od codzienności (i rodziny :D), trochę ze względów zdrowotnych. Pamiętam pierwsze wypady, gdzie po 20km ostrej jazdy miałem dość...Jak pierwszy raz, kręcąc kółka wokół parku chorzowskiego "wykręciłem" 50km... chciałem z roweru zejść i asfalt całować... Potem przyszła borelioza i do następnej wiosny rower odstawiony do garażu - kiedy skonczyłem kurację antybiotykową miałem ponad 20kg nadwagi (woda w organizmie bo nerki wysiadły)...Wsiadłem na rower i pierwszego dnia zrobiłem prawie 80, tak po prostu...Następnego 100, następnego 100... tydzień później 130, 150...miałem wrażenie że rozsadza mnie energia...I tak mi zostało do dziś :D W międzyczasie zmieniało mi się też nastawienie do jazdy - najpierw przełajowo, potem szosa i jak największe prędkości, teraz znów lasy, wertepy i pagórki (rower nie nadaje się niestety na prawdziwe góry). W związku z tym że zaczynam powoli przymierzać się do wyjazdu za granicę, to może jazdy górskiej nauczę się już w Szkocji? Kto wie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżdżę od 7 roku życia (mam 18). Na początku była damka (różowa;D) na 24 calach, piękne czasy przy wysokiej kierownicy. Następnie dostałem górala 26" na komunię i muszę przyznać, że ledwo na niego wsiadałem - był dla mnie wielki;] Od 3lat jeżdżę na białym specu 26" - początkowo był to typowy góral z oponami cross. I jako, że zawsze ciągnęło mnie bardziej do jazdy szosowej to postanowiłem zrobić pierwszy krok - zmieniłem opony z 2.1 na 1.5 (oczywiście był też gruntowny remont, ale to pomijam) Od tego czasu jeżdżę coraz więcej i więcej, a moim celem (nie marzeniem) jest a właściwie są jednodniowe wycieczki: najpierw Rzeszów-Kraków, potem w przyszłości Rzeszów-Warszawa (300km kusi od dawna;])

 

Postawiłem sobie cele i będę do nich dążył, tylko ja nie mam kolarki...;D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba kazdy jezdzil od malego. Ja pierw na skladakach na wsi. Za diabla nie dosiegalem siodelka. Potem miesieczna praca u wuja na polu i bmx od rometa. Jezdzilem wtedy na nim kilka godzin dookola wierzby az stracilem rownowage i upadlem. To byl moj pierwszy wypadek :)

 

Jak wyroslem, to kolarzowka od gianta, potem gorski cannondale, potem szosowa merida, nastepnie, cannondale szosowo-triatlonowy ktorego mam do dzis ale sprzedaje zeby kupic bratu rower a sam kupilem gorskiego Bianchi sciganta.

 

I tak naprawde dopiero przy tym rowerze zainteresowalem sie sprzetem. Zwykle po prostu trenowalem.

 

Przez te wszystkie lata treningow dorobilem sie licznych kontuzji, urazow oraz pulsu 45-50 w spoczynku.

 

Aktualnie do tego jestem motocyklista.

Jednoslady FTW!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

Rowery w moim życiu były od zawsze, potem z lenistwa i trybu życia nastąpiła kilkuletnia pauza-spacja. Jeżdzę z prostego powodu, uwielbiam ruch a nie cierpię np zamknięcia w siłowni i dbania o formę w jakieś zamkniętej klatce. Jeżdząc na rowerze, nie dość ,ze ćwiczę to spędzam masę czasu na świeżym powietrzu przy okazji niejednokrotnie poznając niebanalnych ludzi. Zresztą rower to fajny środek komunikacji.Nie śmierdzący i nie zatłoczony :D Dodatkowo zwiedzam sobie dogłębniej okolicę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja się pochwale, zacząłem jeździć w wieku 2 lat, bez bocznych kółek.I tak jeżdżę już 12lat przez ten czas miałem 9 rowerów.Pamiętam, jak w wieku 8 lat przejechałem 70km ^_^ Teraz bardzo wciągnęła mnie jazda enduro,chociaż maratonem też nie pogardzę.Aktualnie przygotowuję się do maratonu w Bielawie, oraz do wyprawy w beskid.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwszy rower to wczesne dzieciństwo - jak większości. Po komunii Wigry 3 :). Troszkę później, gdy zaczęły pojawiać się górale z Włoch udało mi się taki kupić. Z czasem większość podzespołów wymieniłem, aż komuś spodobał się za bardzo i ukradł go z piwnicy. Spowodowało to kilkuletnią przerwę - co prawda kupiłem mu następcę, ale jakoś nie miałem do niego sił. Tania stalowa konstrukcja nabyta w komisie za grosze warta była swojej ceny. Rower zmieniłem na rolki. Jednak, jako, że często bywam przy rajdach rowerowych od drugiej strony (wsparcie medyczne :-) ), zacząłem rozglądać się za czymś lepszym do jazdy. I tak ewoluowałem od allegro po rozmowy ze znajomymi i ich porady. Dużym dylematem był rozmiar kół - 26 czy 28, oraz idący za tym styl jazdy i teren do samej jazdy. Szczęśliwie zdecydowałem się na 26 calowego Authora MTB - za dużo ładnych terenów w okolicy, by cieszyć się tylko asfaltem :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Za malego jezdzilem na skladach i innego tego typu pozniej pierwsza komunia rower gorski pewnie jakis makrokesz. Pozniej jezdzilem na rowerze od brata ktory byl duzy ( jak dla mnie wtedy ) lecz pieknie zjezdzal z gorki. Nie wiem jakie to byly firmy podzespoly itd. jesli sie nie myle to ten od brata posiadal podzespoly shimano :D. pare lat temu ojciec przywiozl 3 rowery z niemiec ( w tym merida miami na ktorej teraz jezdze ... no kazdy od czegos zaczynal a hajsu nie mam tyle zeby sobie pozowlic na rower za 1500zl ). Caly czas jezdzilem na rowerach jak to sie mowi " po bulki ", ale to sie zmienilo w te wakacje. Na poczatku jezdzilem z 2 ziomkami sobie poza moja miejscowosc na browara. Pozniej cos sie we mnie przelamalo i zaczalem jezdzic coraz wiecej bez celu krecilem sie po okolicy az zaczalem dziennie jezdzic. Jak na razie najwiecej zrobilem 80km w 1 dzien ( nalogi bardzo zniszczyly mnie ) wiec jak dla mnie to jest walka o lepszego ja :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja przyglądałem się jak znajomy pracował w serwisie rowerowo- narciarskim.. Potem sam zacząłem tam pracować, dodatkowo sporo jeździłem... Dziś mistrzostwo województwa i mam nadzieje, że z szansą na mistrzostwo Polski ale to 3 września się okaże :) Oczywiście mowa o MTB XC.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja zacząłem tak na poważniej jakieś 3 lata temu. Wtedy miałem rower Bullsa(biedna rama podwójnie amortyzowana) na którym się połamałem. Przed wypadkiem jako że po mieście szybko i fajnie się śmigało zaczęło to zasysać mnie, wypadek tylko w tym utrwalił :). A już na dobre wessało gdy przerobiłem z kolegami poczciwego Wigry 3 na rower do trików i ogólnie poczułem, i przekonałem się co można robić na rowerze :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na rowerze jeżdżę od dziecka, ale ostatnio podreperowałem starą kolarkę i zacząłem jeździć nieco więcej niż wcześniej. (Dość mało jeździłem.)

 

Od dawna zajmowałem się szeroko pojętą technika i w tym mieściła się również naprawa rowerów, strasznie lubię to robić. Przykładowo zamiast wywalić kilkudziesięcioletni wolnobieg, wolę go rozebrać i ładnie wyczyścić oraz nasmarować. Koła również zaplatam sam, za młodu zaplotłem koło tylne na wzór przedniego i do dziś jest proste choć zostało źle zaplecione i to jest trochę dziwne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja właściwie na początku kupiłem rower żeby pojeździć z kumplami. W niedługim czasie kumplom jeżdżenie sie znudziło a i ja deptałem tylko od czasu do czasu. Kiedy jednak zacząłem zauważać jak praktycznie z każdą kolejną jazda poprawiam swoje rezultaty to wciągneło mnie niemiłosiernie ;) Stawiałem sobie zawsze jakieś cele, mieszkam w górach gdzie przewyższenia są dość poważne także było to coś w stylu "pokonać jakiś dłuższy stromy podjazd bez zsiadania i odpoczynku" itp. Takie "osiągnięcia" naprawde pomagają sie zmobilizować ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...