Skocz do zawartości

[kontuzja] Bol kolana po siedzeniu na krzesle


marcin1812

Rekomendowane odpowiedzi

Witam,

 

Naczytalem sie wiele na forum na temat bólu kolan, niemniej mój przypadek jest chyba nieco inny.

Otóż mogę jeździć z 60 - 100km (najlepiej bez większych przerw) i nic mnie nie boli.

Jednak jak w domu po takiej jeździe siądę na krześle przed kompem, to już po 15 minutach takiego siedzenia, jak wstaję, czuję ból w kolanie (głównie prawym).

Jak rozruszam, mija. Czuje tak, jakby to siedzenie na krześle powodowało, że kolano "wysycha"

Zresztą to dotyczy nie tylko kolana. Po większym wysiłku (rower), siedzenie na krześle powoduje, ze po wstaniu czuję się generalnie obolały (a jak nie siedzę to nie ma tego efektu)

 

Czy ktoś ma podobne objawy? Nie wiem... może to krzesło jakieś felerne. Jak leżę, to takiego efektu nie ma, albo jest znacznie mniejszy.

 

Może latka już nie te.... 31 lat i sie człowiek zaczyna sypać...

 

Pozdrawiam,

Marcin

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

moim zdaniem powinieneś jakieś 15 minut po rowerze pochodzic po domu, a jakieś 5-10km na koniec jazdy jechac spokojnie aby mięśnie juz nie musiały, aż tak mocno pracowac - wtedy się szybciej i efektywniej regenerują

a pozatym w pozycji siedzącej przy zgiętych kolanach jest gorszy przepływ krwii co może powodowac ból w nogach

co do samych kolan to tak jak już napisałem może lepiej nie od razu siadac żeby sie nie zastały [to tak jakby z gorącej wody wchodzic do lodowatej]

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może faktycznie niewygodne krzesło... Sprawdź, czy przypadkiem, siedząc na tym sprzęcie, nie napinasz w sposób nienaturalny niektórych mięśni. Krzesło może być za niskie, może oparcie jest nachylone pod nieodpowiednim kątem... Wypoczęty, możesz nawet takich drobiazgów nie zauważać - a po trasie, zmęczone mięśnie wychwycą każdy niuansik :teehee:

Pozdrówko niewyraziste :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam, miałem dokładnie taki sam problem na początku sezonu tzn. wstając czułem nieznaczny ból w kolanie + czasami podczas jazdy też mi to się to zdarzało. Pomogła zmiana ustawienia sidełka, przestrzeganie takich prostych zasad jak 10 minutowa rozgrzewka przed i 10-15 min rozjazd po każdej jezdzie. Nie piszesz z jaką kadencją jeżdzisz ale sugerowałbym minimum 90 lub więcej jeśli tylko nawierzchnia/ teren po którym jeżdzisz na to pozwala. Kolana za kilka ładnych lat Ci za to podziękują a przepychanie twardych przełożeń mija się z celem

Pozdr

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam i dzięki wszystkim za szybkie odpowiedzi :)

 

Generalnie dziś jak wstałem, to już mnie nie boli, więc efekt jest typowy "po wysiłku", jak gdyby moje "elementy" po pracy wymagały jakiejś specjalnej pozycji do odpoczynku (pozycja siedząca, wybitnie nie odpowiada).

Cóż... czasem jak zginam mocno nogi to mi strzela, podobnie jak gdy wyginam palce, ale to chyba normalne i nawet dobrze, że czasem strzeli (byle nie za wiele). Jak chodzę, to nie strzela. Więc jestem jednak dobrej myśli i na razie do reumatologa wole jeszcze nie iść :teehee:

Szczerze mówiąc myślałem, że większość z nas jakoś odczuwa efekty po większym wysiłku i odpowiecie że to normalne, no ale chyba jednak to takie normalne nie jest. Może faktycznie krzesło mam jakieś do bani, najgorsze, że przy kompie i tak muszę się wysiedzieć te 8h...

 

A tak przy okazji, to dodam parę słów o sobie (jako że dopiero wczoraj aktywnie dołączyłem do forum)

Na rowerze jeżdżę od dosyć dawna, ale tak po amatorsku.

W szkole jeździłem jak to dzieciak po "podwyrkach'.

W liceum przerwa... wiadomo... inne rzeczy na głowie :)

Potem na studiach trochę, ale mało, potem okres pracy, żonka.... i tak z 8 latek minęło na pracowaniu pracowaniu pracowaniu....

Potem wreszcie przyszło opamiętanie i od jakiś 3 lat tak sobie jeździłem, ale bez ciśnienia (dzieląc życie rowerowe z innymi elementami życia).

 

Za to w tym roku coś mi się przestawiło pod makówką. Codziennie mnie goni! Dzień w dzień 50-70km. Wpadłem totalnie w nałóg. Zaniedbałem szereg innych spraw, bo te 4 do 6h codziennie MUSZĘ poczuć te charakterystyczne lekkie zmęczenie, wiatr w twarz i niczym nie skrępowaną wolność, jaką może dać tylko rower (stosunkowo szybkie przemieszczanie, stały kontakt z przyrodą i możliwość zwiedzenia każdej napotkanej dziury). Pewnie trochę z tym przeholowałem, bo choć zmęczony już nigdy nie jestem, to jednak pierwsze poddały się kości...

Ostatnio naderwałem sobie coś przy podnoszeniu w kręgosłupie (ale tylko mięsień), to szczerze mówiąc i tak "musiałem" jeździć, więc jeździłem z tym, choć poruszałem się 10km/h. Ale musiałem... i paradoksalnie na rowerze mi się ten ból "rozjeździł".

Zatem kończę i wracam do roboty, by jak najszybciej znów wyjść na "bajka" B)

 

Gdyby się komuś nudziło, to może sobie obejrzeć kilka fotek z moich wycieczek (trochę off-topic, ale nie chciało mi się nowego wątku specjalnie na to tworzyć)

 

http://picasaweb.google.pl/mdworzan/

 

Pozdrawiam wszystkich i życzę jak najlepszych wycieczek w tę dzisiejszą pikną pogodę :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W takim razie rozwiązaniem może być po prostu kilka ćwiczeń rozciągających po powrocie do domu. Mięśnie podczas jazdy na rowerze ulegają przykurczom - warto je potem "rozmasować" ;) .

Pozdrówko bezbolesne :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

obowiazkowo streching przed i zawsze a problemow powinno byc mniej. Druga sprawa 50-70km dla kogos kto nie jezdzil to duzo zaleca sie zwiekszanie dystansow o nie wiecej niz 10% tygodniowo. Czyli stopniowo wprowadzamy sie w takie dystanse. 50km to 2-2.5h, czyli przy odpowiedniej kadencji jakies 1000-13000 zgiec kolan!

Lepiej wolno sie rozkrecac niz potem pauzowac. Dodatkowo wysoka kadencja - srednio 90+ i powinno byc dobrze ;)

 

link do cwiczen

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Streching czyli rozciąganie....

Hmm o tym nie wiedziałem, ale poprobuje. Dotychczas za lektUrą forum pierwsze kilometry jechałem sobie luźno, coś a'la rozgrzewka.

 

Co do dystansów, to nie jest źle, bo na początku sezonu to i 30km było dobre, wiec się powoli rozkręcałem i broń Boże na pierwszy raz tyle nie zrobilem :unsure:

 

Mam jeszcze pytanko do rowerzystów: Jak u Was z chodzeniem? Jeśli np wybierzecie się na 4h spacer po lesie (bo np leje i nie chce się na rower), to jak potem się czujecie?

Czy ustawiczne jeżdżenie na rowerze nie wzmacnia pewnych partii mięśni / stawów, osłabiając inne?

Mi się wydaje, że tak naprawdę chodzenie (szczególnie z góry) chyba bardziej obciąża kolana niż jazda na rowerze, a przynajmniej w zupełnie innych miejscach.

A co ciekawsze mam wrażenie, że po sezonie rowerowym, chyba będę musiał późną jesienią powoli rozłazić nogi, żeby kolana nie bolały na 4h spacerach. Też tak macie?

 

Pozdrawiam,

Marcin

 

ps. Teraz mam radochę, bo zwykła przejażdżka po robocie (np mokotów - jeziorko dziekanowskie - łomianki - kampinos - sierakow - laski - stare miasto - mokotow) to większy dystans niż największy wypad w zeszłym sezonie i 0 zmęczenia :wacko::blink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie tam nic nie boli - ani po rowerze, ani po górach (niezależnie od tego, czy góry w siodle, czy na nogach), ani po siedzeniu na krześle. Żadnych dolegliwości - poza standardowym zmęczeniem (i stąd czasem ewentualnie wynikłymi, krótkotrwałymi i w swej naturze całkiem przyjemnymi :unsure: bólami wysiłkowymi mięśni) - nie odczuwam. Nie wiem, może jestem wytrenowana, a może w prezencie od Mamy Natury dostałam dobre geny... albo jedno i drugie...

Pozdrówko jak ryba :blink:

 

PS. Dodam, że stretching uprawiam prawie codziennie - 10-15 min. "rozciągliwej" rozgrzewki od razu po wstaniu z łóżka :wacko: . Myślę, że to również ma niebagatelne znaczenie dla utrzymania organizmu w formie - a w każdym razie nie pozwala mu przedwcześnie stetryczeć :blink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy ustawiczne jeżdżenie na rowerze nie wzmacnia pewnych partii mięśni / stawów, osłabiając inne?

to nie jest do konca tak. Wzmacnia czworoglowy i lydki, ale nie oslabia innych miesni, inne miesnie na tle wzmocnionych miesni sa slabsze. Generalnie ludzie jezdzacy duzo na rowerze maja dobrze rozwiniete miesnie czworoglowe. Czasem w parze z swietnie rozwinietym czworoglowym nie idzie miesien VMO - miesien nad rzepka od wewnetrznej strony o ksztalcie lezki.

Dodatkowo czesto slabiej na tle dobrze rozwinietego czworoglowego wypadaja miesnie wewnetrzne ud (inner quads).

Stretching i rozgrzewka powinny pomoc w tym ze dysproporcje nie powstana, jezeli juz istnieja po pewnym czasie cwiczen rowniez powinno sie udac zniwelowac nieproporcjonaly rozwoj miesni.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

To może ja się wypowiem w tym temacie, a mam chyba sporo do powiedzenia. Otóż ja miałem także taką dolegliwość. Mogłem jeździć na rowerze, pływać, nawet biegać i ćwiczyć. Kiedy natomiast siadałem na krzesło, siedziałem w kinie, po 15 - 20 minutach miałem potworny ból w kolanie. Jedynie co pomagało to rozprostować nogę. Na tą przypadłość leczyłem się chyba z 3 lata u ortopedy (tzn. łykałem tabletki na smarowanie stawu, itp.). Nic to nie dawało. Zostałem wysłany na zabieg operacyjny zwany artroskopią. Polega on na tym, że staw jest minimalnie otwierany i wprowadzana jest kamera, która ma pokazać co się dzieje. Z takim celem miałem mieć ten zabieg. Kiedy jednak otworzyli mi kolano i wprowadzili kamerę, lekarze na sali operacyjnej złapali się za głowę. Miałem zniszczone totalnie kolano, jak to stwierdzono po jakimś silnym urazie fizycznym. Dużo mieli tam roboty, a jeszcze dłużej miałem rehabilitację po tym (ponad pół roku i w końcu sam jej zaprzestałem). Powiem tylko tyle, że skutkiem ubocznym tej operacji jest zanik mięśnia czworogłowego. Trzeba go potem odbudować. Mozolna rzecz. Do tego kolano jak bania przez miesiąc czasu, nie możność zgięcia nogi do tyłu i inne ciekawostki. Teraz już wiem, że stawy to ciężka rzecz i wbrew pozorom operacje na nich mocno obciążają organizm.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No ostatni post troszkę pewnie zmroził co poniektórych :P

 

Na pocieszenie dodam ze ja (jako inicjator niniejszego tematu) mam na razie spokój z bólem kolan :P

Prawdopodobnie okazało się, że jednak trochę za bardzo zaszalałem na początku sezonu. Teraz jak trochę już stonowałem swoje zapędy cyklozy, ból kolan znikł. Pewnie są mniej przeciążane, częściej odpoczywają, no i zapewne się też nieco wzmocniły.

 

Tak, że podsumowując wątek chciałbym rzucić kilka słów na pocieszenie, że lepiej przeczekać problem przez tydzień - dwa. Jeśli po takim czasie ból sie nie zmniejszy, to wtedy czas zacząć się martwić :)

 

Pozdrawiam,

Marcin

 

ps. Rozciąganie - dobra rzecz!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czasem to kwestia zaniku mazi w kolanach, jeśli dużo pedałujesz, pływasz, latasz, skaczesz itd. to tej mazi schodzi dużo i organizm moze nie wyrabiać z jej produkcją. Na to są tabletki, polecam prewencyjnie zrobić sobie drobną kurację odbudowującą stawy, to sie przydaje po każdym sezonie.

 

Z ciekawostek dodam, ze piłkarz Rio Ferdinand nadwyrężył sobie więzadła krzyżowe w kolanie oglądając TV przez parę godzin ;]. Więc wcale nie trzeba sie specjalnie starać żeby sobie kolano "naprawić".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...