Skocz do zawartości

[szalone zwierzaki]kłopot bikerów


Rekomendowane odpowiedzi

Bidon długo dochodził do siebie, ale nadal mi służy do ratowania ludzi:). Rzadko można spotkać tak szczęśliwego bikera:) A tak poza tym dobre uczynki wracają do ciebie z powrotem. W Polanicy Zdrój gościowi oddałem ostatnia dętke. W Piechowicach jadąc na żywioł bez dętki na 14km złapałem gumę. Chętnie mi życzliwy biker pomógł:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Ale wiecie, że odnosicie się do cytatu z 2004 roku? :icon_cool:

Przynajmniej wiadomo, że czasem ktoś czyta ten wątek od początku. :D

 

Żeby nie robić OT opowiem o jednej z moich przygód ze zwierzakami.

 

Pewnego pięknego dnia zjeżdżałem wąwozem. Był przede mną stromy zakręt z ograniczoną widocznością (drzewa, krzaki). Nieświadomy nadchodzącego zagrożenia mknąłem przed siebie bez naciskania na klamki hamulcowe, kiedy zza zakrętu prosto pod koła wyskoczył mi mały piesek (nie wiem skąd on się tam znalazł, choć w sumie to miejsce niedalekie od zabudowań). Starałem się wyhamować i uciec na bok, po czym znalazłem się w krzakach. Psu nic się nie stało poza tym, że był wystraszony równie jak ja. :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

Kiedyś pojechaliśmy z kilkoma kumplami na tzw wycieczkę rowerową. Było nas chyba 4 czy 5 na rowerach. Przejeżdżaliśmy przez krakowski park AWF gdzie zazwyczaj spacerują jacyś ludzie. Jechaliśmy jeden za drugim, spokojnie.... aż tu wyłania się babcia z pieskiem. Niestety piesek biegał sobie jak chciał... kumpel przede mną delikatnie odbił w prawo a tu nagle piesek zamiast trzymać się swojej prawej strony i trawki, wbiegł mu prosto pod koła...był niewielki... ja tylko usłyszałem " o kur...przejechałem psa" :icon_mrgreen: , nic się co prawda nikomu nie stało, odwróciliśmy się tylko za siebie co z psem, ale piesek wstał, potrzepał się i poszedł dalej :), czy przeżył spotkanie z rowerem nie wiem, ale o tej wycieczce będę jeszcze długo pamiętał

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale temacik piękny, normalnie czytam wszystko skrupulatnie od początku. Coś pięknego. Proza życia. Ja ostatnio widzialem lisa, sarenkę no i coś dziwnego małego - to była chyba jakaś kuna albo coś takiego. Ogólnie zwierzaki w lesie to coś wspaniałego :)

 

Czekam na swoje pierwsze spotkanie z dzikiem, ale w moim rejonie chyba za dużo kłusowników grasuje, którzy "dzielnie" wybijają dziczyznę. A daliby zwierzakom pożyć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mi ostatnio przyszło spotkać się z 2 psami w lesie. Na szczęście i nas, rowerzystów było 2. Psy normalnie jak z Animal Planet otoczyć nas chciały. Dzikie to, agresywne i bycze. Generalnie psów się nie boję, małe kajtki, to prawdziwa gradka dla konesera :), jednak te dwa wprowadziły mnie w stan głębokiego lęku.

Kiedy tylko zobaczyliśmy na ścieżce psy, postanowiliśmy się zatrzymać i pomyśleć co dalej. One natychmiast były przy nas. Jedyne co pozostało to zasłaniać się rowerami przed charczącymi psami. Przypuszczam, że w pojedynkę ciężko byłoby się wybronić. Spotkanie skończyło się tak, że z 10 minut małymi kroczkami szliśmy w do tyłu zastawieni rowerami, tak aby ujadające dzikusy nas nie zagryzły. W końcu psy zaczęły sobie odpuszczać. Jak tylko oddaliliśmy się wystarczająco, pocisnęliśmy ile sił w stronę zabudowań, dużym łukiem omijając ten lasek.

 

Na następny dzień kupiłem sobie gaz pieprzowy. Mam nadzieję, że działa to, to na psy. Jeśli macie jakieś uwagi odnośnie ustroństwa tego to piszcie. Głupio by było na pewniaka wpakować się w takie stadko dzikusów z gazem, który nie działa na te zwierzaki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mi ostatnio przyszło spotkać się z 2 psami w lesie. Na szczęście i nas, rowerzystów było 2. Psy normalnie jak z Animal Planet otoczyć nas chciały. Dzikie to, agresywne i bycze. Generalnie psów się nie boję, małe kajtki, to prawdziwa gradka dla konesera :), jednak te dwa wprowadziły mnie w stan głębokiego lęku. Kiedy tylko zobaczyliśmy na ścieżce psy, postanowiliśmy się zatrzymać i pomyśleć co dalej. One natychmiast były przy nas. Jedyne co pozostało to zasłaniać się rowerami przed charczącymi psami. Przypuszczam, że w pojedynkę ciężko byłoby się wybronić. Spotkanie skończyło się tak, że z 10 minut małymi kroczkami szliśmy w do tyłu zastawieni rowerami, tak aby ujadające dzikusy nas nie zagryzły. W końcu psy zaczęły sobie odpuszczać. Jak tylko oddaliliśmy się wystarczająco, pocisnęliśmy ile sił w stronę zabudowań, dużym łukiem omijając ten lasek. Na następny dzień kupiłem sobie gaz pieprzowy. Mam nadzieję, że działa to, to na psy. Jeśli macie jakieś uwagi odnośnie ustroństwa tego to piszcie. Głupio by było na pewniaka wpakować się w takie stadko dzikusów z gazem, który nie działa na te zwierzaki.

 

Mnie tutaj ostatnio zlinczowali za propzycje użycia gazu. Ale ciebie moze to ominie. Tez mi sie czesto zdarza w lesie nagle ni z gruchy ni z pietruchy, zeby "pieski" powyskakiwaly na mnie i rzucily mi sie do nóg....

 

A tak przy okazji: jezdzisz cos po borach dolnoslaskich? Ostatnio wpadlem do Chojnowa na rowerze... jestem z Lubina. Planuje w tym roku taka wieksza wycieczke zorganizowac po borach, na pewno napisze temat tutaj :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Taka mała ciekawostka na temat. Kumpel niedawno kupił sobie pilota na psy ;) Urządzenie które wytwarza jakieś ultradźwięki słyszalne przez te zwierzęta. Podobno działa w 90% przypadków. Po krótkich testach rzeczywiście większość psów ucieka po wciśnięciu przycisku. Niestety ta zabawka kosztuje stówę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

co do psiaków, kociaków i innych domowych kanapowców wiele zostało powiedziane...

 

a co powiecie na wtargniecie na drogę kilkucentymetrowej jaszczurki (wczoraj -> wielkanocna niedziela na rowerku)

cale szczęście udało się ją ominąć bez strat dla niej (ogon):D

i bez strat dla mnie (nie pochlapała mi czerwoną mazią roweru)

??;>

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Taki dziczek to pół biedy, można by w niego jeszcze rzucić rowerem to by uciekł.

 

Miałem trochę niebezpieczniejszą przygodę z dzikiem. Wracałem z Karpacza na rowerze, byłem już jakiś kilometr od domu, przejeżdżałem przez mały lasek, ale że, było z górki to się trochę rozpędziłem. Miałem jeszcze duży plecak turystyczny na plecach, taki ze stelażem, jakieś 20kg, to mnie jeszcze bardziej w dół ciągnęło. Nagle tuż przed kierownicą, z przydrożnych krzaków wyskoczyło mi wielkie bydle. Odyniec miał spokojnie ze 200Kg. Nawet nie zdążyłem nacisnąć na hamulec, tylko przeleciał przede mną. Gdyby tylko się zatrzymał, albo biegł wolniej to byłaby masakra. Gdybym z niego wpadł, to jak w ścianę. Nawet się nie obejrzałem za siebie, tylko docisnąłem jeszcze bardziej, tak dla pewności.

 

Na psy zwykle but w nosa pomagał.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Ja miałem podobną przygodę w nocy jadąc koło lasu przez drogę przewijała sie gromadka młodych dzików.Ja nie zwalnialem przejechalem tuż za nimi i nagle w jednej chwili po prawej stronie za nimi wyskoczyła przeeeogormna samica uderzając mi w tylne koło ... Ledwo utrzymałem równowagę heh... Następne 2 km przebyłem chyba w kilkadziesiąt sekund, takiego speed dostałem ; ) hah !

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na dzsiejszej wyprawie po ścieżce rowerowej w Kielcach miałem możliwość kłótni matki dziecka, które było samowolnie puszczone wprost pod moje koła, mama paliła papierosa zabawiając się w najlepsze.

Kłóciła się ze mną coś w ten deseń "Jak pan jeździ !, co pan robi, prawie pan rozjechał mi dziecko! itp." Wytłumaczyłem jej, iż z dzieckiem idzie po środku ścieżki rowerowej, choć po drugiej stronie rzeki był chodnik dla pieszych. Mama wykrzyczała mi jeszcze kilka niemiłych zdań, typu "Nie jest tak jak pan mówi i mam prawo chodzić po ścieżce" Poprosiłem ją, o to by zadzwoniła po straż miejską, jeżeli nierozumie o co właściewie chodzi. Mama parsknęła jeszcze i poszła, stanąłem przy drzewie by sprawdzić czy przejdzie na drugą stronę rzeki - na szczęście przeszła.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Unfortunately, your content contains terms that we do not allow. Please edit your content to remove the highlighted words below.
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...