Skocz do zawartości

[batony i żele] Odżywki własnej roboty


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Godzinę temu, arek_wro napisał:

Batony własnej roboty od czasu do czasu sobie "przyrządzam", ale z żelem nie bardzo to widzę. Nie chodzi nawet o sam żel, ale o opakowanie. Nie wyobrażam sobie zabawy z jakimiś woreczkami na wyścigu. 

A wg jakiego przepisu? :)

Opakowanie - w linkach są porady aby uzyć torebek po musach owocowych np. Tymbark

Poczytałem skład żelu z Decathlona https://www.decathlon.pl/power-gel-czerwone-owoce-41g-id_8385613.html

Maltodekstryna, woda, fruktoza, koncentrat soku owocowego (15%) (jabłko, granat, malina), chlorek sodu, cytrynian sodu, naturalne aromaty, kwas (kwas cytrynowy).

Nawet nie podali masy tego opakowania :down: Trzeba przeliczać z ceny, wychodzi że ok. 41 g. Tymczasem fruktozę mozna kupić po 12 zł za kg, czyli cena tej w specyfiku z Decathlona to ok. 12 gr. Koncentrat owocowy ? Np. Sunquick z marketu 14 zł za 580 ml, czyli znowu jakieś grosze tutaj. Niezły interes ktoś robi na tych preparatach:002:

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Thomlodz napisał:

A wg jakiego przepisu? :)

Ja mam akurat jakiś przepis z Termomixa. Baton wygląda jak to co zazwyczaj wychodzi drugą stroną naszego przewodu pokarmowego, ale smakuje całkiem nieźle. Co do składników to: kakao, mleko, masło, miód, bakalie, płatki owsiane.

A co do używania torebek po musach, to jakoś nie jestem przekonany. Nigdy tego do końca nie wyczyścisz, a jedzenie później czegoś z domieszką gnijących resztek poprzedniej zawartości, już takie zdrowe nie będzie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Thomlodz napisał:

Opakowanie - w linkach są porady aby uzyć torebek po musach owocowych np. Tymbark

Level cebulowy wysoki...

A potem zamiast jechać to pół dnia w krzakach, a drugie dwa dni z zatruciem.

Nie wiem co kieruje ludźmi, że takie druciarstwo robią w zakresie pożywek... Przecież te batony, żele grosze kosztują, nie wiem ile tego trzeba wchłaniać rocznie, żeby takie cuda tworzyć z pakowaniem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Tyle że żele są przeznaczone raczej na warunki wyścigowe i nie bez powodu są żelami. Maltodekstryna, fruktoza, glukoza - możliwie wysoki IG, najszybciej wchłanialna forma, do tego często dodatki w postaci np. kofeiny.

Na wycieczki czy treningi to batony DIY czy popularne rice cake to spoko opcja.

 

 

5 godzin temu, Thomlodz napisał:

Nawet nie podali masy tego opakowania :down:

Przecież jest podane w tabeli wartości.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyścig, trening czy wycieczka nie zawsze determinuje wyboru żel, baton czy kanapka.  Jest oczywiste, że na ścig raczej nie zabierzesz kanapki z szynką, ale już żel na wycieczkę dlaczego nie?  Rzadko biorę ale zdarza mi się...lubię SISy bo wygodne i smaczne. Mnie podchodzą.

Faktem jest, że ostatnio raczej kanapki zabieram, ale jak w tym roku leciałem na słynny podjazd w Laskowej i miałem mało czasu to nie bawiłem się w zabawy z  ekwipunkiem. Dwa bidony 750ml, kilka SISów i heja. Plecaka nie trzeba, kieszenie nie wypchane, koszulka z tyłu luźna. Na 3 godziny jazdy styknęło spokojnie. Poleciała Laskowa, a po niej Pasierbiec, fajnie było.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Nie no, oczywiście że nic nie stoi na przeszkodzie żeby zabierać żele na wycieczki, ale w mojej opinii mija się to z celem. Raz że intensywność jest na tyle mała, że zjedzenie batona, banana, czy innego pokarmu stałego nie spowoduje cofania się tegoż. Poza tym jedząc same żele na dłuższej wycieczce (i wyścigu również) po kilku godzinach będziemy zwyczajnie głodni, dochodzi też wspomniana cena. 

Inna kwestia jest taka, że nie ma potrzeby ładować w siebie tyle węgli przy niższej intensywności. Oprócz jedzenia zazwyczaj dostarczamy je przecież w postaci izotoników a i glikogenu tak szybko nie wyczerpiemy :p

Zresztą nawet prosi na długich wyścigach często jedzą wspomniane rice cake, które w przygotowaniu wychodzi śmiesznie tanio.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, lewocz napisał:

Nie takie grosze. Taki żel SIS kosztuje 5-7 zł. Kiedyś wciągnąłem na jednej wycieczce 5 albo 6 :)

Płacę i płaciłem po 3,8 zł przy za kupie w paczkach. Jak jesz ich dużo rocznie to zjedziesz przecież z ceny. Poza tym sport kosztuje, jak bawisz się w maratony to chyba zdajesz sobie sprawę, nie dojezdżasz tam stopem, nie śpisz pod drzewem itp. itd.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie jem tego dużo, w tym roku pewnie max ze 20 zjadłem. Większość tego co jeżdżę to w zasadzie tylko na wodzie ( jazdy do 2-3 godzin) plus po drodze jakaś szybka przegryzka w sklepie. W weekendy trafiają się dłuższe wypady, wtedy preferuję domowe kanapki. Żele kupuję po kilka sztuk przy okazji i zabieram na szybkie wycieczki w trudniejszym terenie. Nie lubię mieć wypchanej koszulki i żele sisa sprawdzają się wtedy znakomicie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, lewocz napisał:

Nie jem tego dużo, w tym roku pewnie max ze 20 zjadłem. Większość tego co jeżdżę to w zasadzie tylko na wodzie ( jazdy do 2-3 godzin) plus po drodze jakaś szybka przegryzka w sklepie. W weekendy trafiają się dłuższe wypady, wtedy preferuję domowe kanapki. Żele kupuję po kilka sztuk przy okazji i zabieram na szybkie wycieczki w trudniejszym terenie. Nie lubię mieć wypchanej koszulki i żele sisa sprawdzają się wtedy znakomicie.

Przy tej ilości to nie oszczędności ;) Moim zdaniem nie warte zachodu kombinowanie... 100-150 zł rocznie za sisy to chyba nie wydatek... Na izotoniki wydaje 100 zł /rok i nie widzę sensu dłubać ich samemu

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co kto lubi. Kiedyś bawiłem się w wyciskanie soków z cytrusów, rozpuszczania miodu i soli morskiej w wodzie ale niechce mi się babrać. Kupiłem torbę proszku, 2 miarki w bidon, woda, szuru-buru i gotowe. Wolę siedzieć na rowerze niż w kuchni :)

Co do batonów to samorôbki nie mój level, rzadko bo rzadko ale sięgam po gotowce, żona tylko składu pilnuje żeby za dużo świństwa nie było. Żele kupuję w Deklu. Szkoda mi czasu na babranie, jedno większe picie rodzinne i większe szkody na wątrobie niż od słodzików ze sklepu....

Co do wypadów turystycznych, całodziennych to bez kanapki czy czegoś do fizycznego napełnienia żołądka nie da rady. Może i liczba kalorii z żelu czy izotonika się zgodzi z zapotrzebowaniem ale ssanie w żołądku i tak przyjdzie i trzeba coś zjeść.

Rozgrzeszam się co do gotowców bo normalnie nie jadamy fast foodów, gotowych dań czy słodyczy - zdecydowanie zdrowe jedzonko, przygotowane w domu od podstaw.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 13.12.2019 o 16:22, arek_wro napisał:

A co do używania torebek po musach, to jakoś nie jestem przekonany. Nigdy tego do końca nie wyczyścisz, a jedzenie później czegoś z domieszką gnijących resztek poprzedniej zawartości, już takie zdrowe nie będzie. 

Wypróbowałem. Opakowanie ładnie się wypłukuje po poprzedniej zawartości. Zrobiłem żel z płynnego miodu i glukozy (proporcja: łyżka miodu i 2 glukozy), do tego sok z plasterka cytryny i odrobina wody aby żel nabrał odpowiedniej konsystencji. Wymieszałem w szklance i strzykawką wcisnąłem do wypłukanej torebki po musie owocowym. Żel wyszedł i smaczny i efektywny, bo rzeczywiście dawał lekkiego kopa:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie nie przekonałeś. Nie wiem jak oceniłeś skuteczność wypłukania torebki, ale proponuję ją rozerwać i zajrzeć do środka po takim płukaniu. Żeli używam praktycznie tylko na wyścigach i potrzebuję ich ze 3-4. Dla mnie bawienie się z robieniem takiej mikstury i napełnianie kilku torebek przed każdym wyścigiem to już zbyt wysoki poziom druciarstwa ;) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...