Skocz do zawartości

[jazda rowerem w zimie] wpływ ujemnej temperatury na podzespoły roweru


Rekomendowane odpowiedzi

Bo droga zabawka na dwóch kółkach to kaprys na który musi Cię być stać. Jeśli ktoś napina się na dzień dobry żeby kupić coś na wypasie, czyta na ten temat długo przed zakupem, dowiaduje się jakie są doświadczenia ludzi - negatywne - a mimo tego kupuje - mimo wszystko i na własnej skórze przekonuje się że to nie były bajki a potem nie ma na to by problem rozwiązać to kiepsko. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz pewny i tani rower - kup jakąś ramę z poziomymi czy skośnymi hakami i zrób singla z małym przełożeniem ;) Dobra zabawa gwarantowana a liczna części do zepsucia minimalna. 

 

Co do roweru na zimę - singiel z torpedo + hamulec rolkowy na przód + pełna osłona łańcucha to chyba najlepsza opcja.

Szczerze to nie wiem o czym tu piszecie:) Proszę o jakiś przykład.

 

A wracająć do tematu, to widze że autorowi zależy żeby rower mógł śmigać na trailach. Ja jezdzę tylko komunikacje (30%) plus trochę po lasach w okolicy (70%), więc jest to dużo lżejszy teren. Sorry, mysłałem że mam do czynienia z takim własnie użytkownikie, bo czesto widzę ludzi śmigających na wypasionych fullach tam gdzie ja jeżdżę własnie swoim sprzętem i to szybciej niż oni. No ale w góry to swoim sprzętem bym sie nie wybrał - na podjazdach myślę że przerzutki mogłyby nie dac rady sprawnie przeskakiwać, czy na zjazdach  hamulce v-brake'i byłyby za słabe.

Dlatego ja wybrałem MTB bo rower służy mi powszechnie, począwszy od jazdy do sklepu, kończywszy na bardziej ekstremalnej jeździe typu zjazdy, lekkie wyskoki (jak na mój poziom zaawansowania). Nie raz spotkałem się z pytaniem po co mi taki rower skoro jeżdzę po ścieżkach rowerowych, odpowiadam że lubię czasem wyjechać w cięższy teren nie martwiąc się czy mój rower wytrzyma i tego będę się trzymał chociażby to było raz na miesiąc:) A i maratony MTB lub duathlony się zdarzają 2-3 razy w roku, a to wszystko dla przyjemności:)

 

Opis wskazuje praktycznie na polecenie innego roweru szybki zimowy z błotnikami, ale jeśli nie bo nie, to trzy kroki:

1)zmiana widelca na zimę na sztywny stalowy albo karbonowy

2)zmiana korby i suportu na zimę na kwadrat, mozna kupić korbę bez zebatek jesli da się je przelożyć ale dobor korby i suportu itp serwistant z głową potrzebny a nie kupowanie w ciemno na allegro

3) zmiana opon na troche węższe sliki miejskie na zimę, jesli nie bedzie jazdy po lesie.

 

uzywanie roweru w zimie jest lepsze jesli kilka godzin na dobę rower jest w suchym miejscu, ogrzewanym, rower trzymany w wilgotnym i zimnym garazu i pod chmurka degraduje sie szybciej.

 

Ogolnie rower jest do jeżdzenia, i bym jeździł. Najwyżej pelny serwis na wiosnę, z amortyzatorem włacznie, i raczej wycierac tłusto lagi a nie lać codziennie brunoxem bo syfilos z nim zmieszany bedzie penetrowac w dól, wycierac lekko tlusto szmatko brud z lagow i dopiero ewentualnie psik brunoxem ale malutko

Myślę że pierwsza opcja mi bardziej odpowiada, z wymianami części może być ciężko.

Akurat tego Rometa to trzymam w pokoju, więc jest ciepło, ale w trakcie pracy byłby na dworze;/

Wycierać tłustą szmatką? W czym zanurzoną jeśli można wiedzieć? Ja robię w ten sposób że wycieram suchą ściereczką bród i dopiero psikam brunoxem tak raz na 2-3 wypady.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie rozumiem w ogóle tematu. Na forach trekkingowych nikt się nie zastanawia o ile zrobi mniej km w butach zimą i czy mróz im nie zaszkodzi.

 

Rower jest do jeżdżenia. Jak komuś szkoda nim jeździć to proponuję sobie powiesić na ścianę i go podziwiać.

Samochodem też się tak przejmujecie i myjecie codziennie koła? Przecież rdza je też zżera a niektóre koła są droższe niż stare samochody.

Był też temat o smarowaniu łańcucha w trasie. A co się stanie jak go nie posmaruję, zrobię 10% mniej? To już religię zaczyna przypominać...

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Był też temat o smarowaniu łańcucha w trasie. A co się stanie jak go nie posmaruję, zrobię 10% mniej? To już religię zaczyna przypominać..

 

Łańcuch powinien być nasmarowany, bo tak zaleca jego producent. Czy przejdziesz 10% mniej - z pewnością, ale nie w tej trasie tylko ogólnie. Nienasmarowany łańcuch szybciej się zużywa, więc przejedziesz na nim mniej km niż na posmarowanym.

To tak samo jakbyś nie wymieniał oleju w silniku, bo po co przecież jest. Czy silnik przejedzie mniej km jak nie wymienisz w nim oleju? Na milion % tak.

 

Przeczytaj sobie instrukcję obsługi od swojego roweru, to się zdziwisz jakie jeszcze zabiegi trzeba przy nim wykonywać, aby utrzymać rower w dobrym stanie. Nie jest to żadna religia, tylko normalne czynności związane z konserwacją roweru.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawy jestem czy wszyscy się tak stosujecie co do zaleceń w innych urządzeniach w waszym domu, bo jakby poczytać to byście się zdziwili, cóż producenci się zabezpieczaja jak mogą, by w razie co mieć haczyk na nie uznanie gwarancji, lub wiekszą sprzedaż podzespołów, czy materiałów eksploatacyjnych... (coś jak z salonami, nie zarabiają zbytnio na sprzedaży aut, za to serwis to juzco innego ;) )

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tylko zauważcie, że to co dla jednych jest czymś normalnym, dla nie których jest czymś nie normalnym. Chodzi mi o zwykłe sprawy, które NALEŻY robić przy rowerze, żeby dobrze służył i zawsze był gotowy do jazdy, czyli po prosu dbanie o niego i serwisowanie go.

Nie mówię tu o lataniu ze szmatką i olejkiem po każdej jeździe, ale jest spora grupa osób (może nawet większość), którzy myślą, że przy rowerze nie trzeba robić nic, bo po co? Po co mam smarować łańcuch, przecież jak się zużyje to kupie nowy, serwis amortyzatora - a to jest w ogóle coś takiego? Zapytaj kogokolwiek na ulicy czy wie co to jest i jak ustawić SAG w swoim amortyzatorze. Myślicie, że większość ludzi kontroluje ciśnienie w oponach? Jak jest "flak" to od niechcenia dopompuje.

OK jeśli ktoś ma rower za 500 zł to faktycznie nie ma sensu się nad nim użalać, ale jest sporo osób, którzy mają rowery za 10 tys zł i więcej, a w takich łańcuch nie kosztuje 20 zł tylko 200!

 

A najlepsze jest stwierdzenie, że "rower ma jeździć a nie coś tam..." Tylko, żeby rower DOBRZE jeździł to niestety, ale trzeba mu poświęcić trochę czasu i przestrzegać jakichś interwałów serwisowych.

 

Czy producent w swoich instrukcjach pisze źle? Gdyby wszyscy chociaż w połowie się stosowali do zaleceń, to właśnie połowy tematów na tym forum by nie było.

 

 

 

Podstawowe pytanie, czy ktokolwiek trzyma się zaleceń producentów amortyzatorów. Podawane tam przebiegi sugerują serwis (nie przetarcie szmatką, a rozbieranie czyszczenie i smarowanie) co kilka dłuższych wypadów ;)

 

To zależy gdzie i jak jeździsz. Jeśli jeździsz bardzo dożo w ciężkim terenie z dużą ilością błota to serwis powinno się robić nawet kilka razy w sezonie. Zanim kupiłem rower dzwoniłem do serwisu, bo też było dla mnie śmieszne serwisowanie co ileś tam godzin i facet mi wytłumaczył co i jak. I tak jak napisałem - dużo błota, ciężki teren gdzie amortyzator "chodzi na maxa" serwis częściej, ale jak tylko po parku, lesie i miasto to nie trzeba tak często, ale raz w roku należało by. Jak się znasz robisz sam, jak nie, zanosisz do serwisu, żeby nie było później płaczu na forum, że mi tu coś skrzypi, albo w ogóle przestał działać, a takich tematów jest tu sporo.

No niestety takie czasy mamy teraz, albo serwisujesz i dbasz, albo płacz na forum, że się zepsuło.

 

Mam kumpla, który jest dosłownie świrem jeśli chodzi o maratony, żyje tym i całą kasę pakuje w ten sport. Jakbyś zobaczył jego rower to byś pomyślał, że faktycznie chyba tylko na ścianie wisi, a on się nim dosłownie tapla po pas w błocie. Tyle tylko, że po każdym takim maratonie rower jest przez niego rozbierany do gołej ramy czyszczony i smarowany właśnie po to, żeby na kolejny maraton wszystko działało jak powinno.

Ile taki rower by pojeździł gdy przy nim nic nie robić? Myślę, że po kilku miesiącach już by ledwo jeździł.

 

Nie wrzucajmy wszystkich rowerzystów do jednego wora, są tacy i tacy. Dla jednych rower jest całym życiem i mają sprzęt za "grube bańki", a inni tylko jakimś marketowcem po bułki jeżdżą i to właśnie ci najgłośniej krzyczą, że rower ma jeździć,  a jak się popsuje to wyrzucę.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Czy producent w swoich instrukcjach pisze źle? Gdyby wszyscy chociaż w połowie się stosowali do zaleceń, to właśnie połowy tematów na tym forum by nie było.

Tylko do serwisu byś się nie dopchał, a ceny poszybowały w górę ;)

 

 

 

Mam kumpla, który jest dosłownie świrem jeśli chodzi o maratony, żyje tym i całą kasę pakuje w ten sport. Jakbyś zobaczył jego rower to byś pomyślał, że faktycznie chyba tylko na ścianie wisi, a on się nim dosłownie tapla po pas w błocie. Tyle tylko, że po każdym takim maratonie rower jest przez niego rozbierany do gołej ramy czyszczony i smarowany właśnie po to, żeby na kolejny maraton wszystko działało jak powinno. Ile taki rower by pojeździł gdy przy nim nic nie robić? Myślę, że po kilku miesiącach już by ledwo jeździł.

Sportowa maszyna używana zgodnie z przeznaczeniem, tu nie ma co się szczypać i dbać trzeba.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Łańcuch powinien być nasmarowany, bo tak zaleca jego producent. Czy przejdziesz 10% mniej - z pewnością, ale nie w tej trasie tylko ogólnie. Nienasmarowany łańcuch szybciej się zużywa, więc przejedziesz na nim mniej km niż na posmarowanym. To tak samo jakbyś nie wymieniał oleju w silniku, bo po co przecież jest. Czy silnik przejedzie mniej km jak nie wymienisz w nim oleju? Na milion % tak. Przeczytaj sobie instrukcję obsługi od swojego roweru, to się zdziwisz jakie jeszcze zabiegi trzeba przy nim wykonywać, aby utrzymać rower w dobrym stanie. Nie jest to żadna religia, tylko normalne czynności związane z konserwacją roweru.

 

Padłem. W instrukcji samochodu masz napisane, żeby sprawdzać olej co jazdę. W instrukcji motocykla masz sprawdzać łożysko główki ramy i napięcie łańcucha co jazdę :thumbsup:

Policzmy to 10% * 40zł za HG71 = 4zł oszczędności, przy Campie C9= 10zł oszczędności. Można powiedzieć, że grube bańki :002:

I akurat należę do tych co przesadnie dbają o sprzęt. Z tym, że w trasie przed zachodem słońca nie odstawiam puszki z piwem, żeby posmarować łańcuch.

EOT z mojej strony.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I znowu pitolenie o smarowaniu łańcucha w trasie z perspektywy.... no właśnie jakiej. Miałem dwa przypadki gdzie nie dało się jechać dalej bo tak "wysuszyłem" za cały dzień łańcuch. Raz poratował mnie gospodarz bo były domy a raz miałem niebywałego farta i uratowała mi tyłek butelka po resztach oleju przekładniowego pozostawiona w lesie. Od tego czasu jak wiem, że jest deszcz czy po zawsze zabieram olej do łańcucha. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Padłem. W instrukcji samochodu masz napisane, żeby sprawdzać olej co jazdę. W instrukcji motocykla masz sprawdzać łożysko główki ramy i napięcie łańcucha co jazdę :thumbsup:

Policzmy to 10% * 40zł za HG71 = 4zł oszczędności, przy Campie C9= 10zł oszczędności. Można powiedzieć, że grube bańki :002:

I akurat należę do tych co przesadnie dbają o sprzęt. Z tym, że w trasie przed zachodem słońca nie odstawiam puszki z piwem, żeby posmarować łańcuch.

EOT z mojej strony.

Robiąc to co zalecają producenci amortyzatorów/rowerów to wiele widelców puszczających minimalnie powietrze byłoby chyba dozgonnie sprawnych. :) Wg instrukcji należy sprawdzać ciśnienie przed każdą jazdą. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I znowu pitolenie o smarowaniu łańcucha w trasie z perspektywy.... no właśnie jakiej. Miałem dwa przypadki gdzie nie dało się jechać dalej bo tak "wysuszyłem" za cały dzień łańcuch. Raz poratował mnie gospodarz bo były domy a raz miałem niebywałego farta i uratowała mi tyłek butelka po resztach oleju przekładniowego pozostawiona w lesie. Od tego czasu jak wiem, że jest deszcz czy po zawsze zabieram olej do łańcucha. 

Aż trudno mi uwierzyć, ze mozna w jeden dzień przy jednej wyprawie aż tak wysuszyć łańcuch by sie nie dało jechać, chyba, że rano go wytaplałeś go porządnie w glinanym błocie, potem w południe dałeś mu na słoneczku w upany dzień wyschnąći chciałeś ruszyć pod wieczór? Czy z tym ze sie nei dało jechac to przesada była, czy faktycznie nie "obracał się" i pozostał absolutnie sztywny?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aż trudno mi uwierzyć, ze mozna w jeden dzień przy jednej wyprawie aż tak wysuszyć łańcuch by sie nie dało jechać, chyba, że rano go wytaplałeś go porządnie w glinanym błocie, potem w południe dałeś mu na słoneczku w upany dzień wyschnąći chciałeś ruszyć pod wieczór? Czy z tym ze sie nei dało jechac to przesada była, czy faktycznie nie "obracał się" i pozostał absolutnie sztywny?

 

Trasa w Żywieckim w dość słynnym i specyficznym terenie po deszczu bo chodzi o "graniczny" Oszust. Łańcuch od początku w zasadzie zbierał kilogramy błota z koła. Potem kilka przejazdów przez potoki a to już była z 6 godz jazdy i to go dobiło. Po wyschnięciu z wody przy delikatnej jeżdzie pod górę szosą w miarę cicho było. Niestety jak zaczął się teren i spore przewyższenie łańcuch nie piszczał bo z tym dało by się jechać tylko strzelał. Wysechł na wiór bo błoto i woda wypłukały zupełnie smar. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jazda w sloneczny goracy dzien w terenie blotnistym po solidnych ulewach, smarowaniem lancucha co kilkanaście kilometrow jazdybbo fizycznie nie da sie jechac, a nie cos tam skrzypi, tylko lancuch zasycha na twardo blotem i zaciaga blokujac naped.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale się spuszczacie nad tematem. Wiem, że o każdy rower trzeba dbać - szczególnie o sportowe maszyny do taplania w ciężkim błocie, ale autor jeździ czymś znacznie tańszym i jeździ po mieście 24km 2-3 razy w tygodniu.

 

 

Witam, Jestem szczęśliwym posiadaczem Rometa Ramblera 650b (27,5”) 4.0 z 2014 roku. Chciałbym nim dojeżdzać do pracy jakieś 12 km w jedną stronę 2-3 razy w tygodniu, z czego 9 km to ścieżka rowerowa, reszta to chodnik i ulica około 1 km.

 

W tym przypadku wystarczy przetrzeć co trzeba i posmarować łańcuch raz na tydzień, A jak martwi się o sprzęt w zimie, to niech kupi używanego mieszczucha, singla na stalowej ramie, którego nie będzie żal zostawiać pod chmurką.

 

Wiem, że nastała moda lansu i poruszania się po miejskich chodnikach i ścieżkach rowerowych wyczynowym sprzętem na osprzęcie XT, tarcz 180mm, hebli hydraulicznych i amorów z kosmicznym skokiem. Normalnie taki sam lans jak hipster na ostrym lub laska na beachcruiserze :) Na miasto nie potrzebne jest posiadanie sprzętu za 10k :) Rower na osprzęcie Alivio/Deore i porządnymi V-kami spokojnie wystarczy jako miejski tyłkowóz do pracy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem, w Wawie nie ma mody na górale w mieście, temat się rozpływa na wątkach pobocznych, jednak z racji naszych porad chyba wiadomo już które z dość wrażliwych a drogich elementów można zastąpić  lub o nie zadbać w zimie... 

  • przedwczesne zużycie amortyzatora, ( mróz i bród)
  • puchnące hamulce
  • stające z powodu rdzy łożyska korb slx

 

Przecieranie lag z brudu;  gdzieś wcześniej sugerowałem na tłusto, w sensie nie suchą szmatką, tylko lekko nasączoną zwykłą oliwą maszynową żeby tylko suchą nie trzeć po lagach amortyzatora,  to nie oliwa ze szmaty ma smarować amortyzator :) ...

Sam mam JEDEN amortyzator startowy  od 2006 roku!!!! ( Reba 29, zmieniany na sztywny widelec na zimę). Dbałem dbałem dbałem, oszczędzałem w zimie, ale nigdy nie oszczędzałem przed błotem piaskiem czy wodą... Uszkodzenie moich ślizgów powstało jak po serwisie w  "sprawdzonym "serwisie okazało się że nie zmienili mi uszczelek, zatarłem lagi w tydzień czy dwa po odebraniu amortyzatora, ale naprawdę rypiąc go gdzieś w górach z wiosennym błotem, 

 

 

Łańcuch w rowerze zimowym wymagał smarowania dużo rzadziej  niż w górach kiedy jest jazda po błocie i kałużach, po prostu trzeba smarować jak jest taka potrzeba i tyle

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

porządnymi V-kami spokojnie wystarczy jako miejski tyłkowóz do pracy

W zimie trochę słabo wypadają. Jedna kwestia to zamarzające obręcze, druga to syf ze ścierających się obręczy.

Jak się pamięta o wcześniejszym dociskaniu lub lekkim hamowaniu dogrzewającym na prostych, to z siłą faktycznie nie ma problemu. Jednak czarne koła i kałuże pod nim przejadły mi się. Obecnie w mieszczuchu mam rolkowe, siła przedniego nie najlepsza, ale działa praktycznie tak samo latem i zimą. No i nie ma tego syfu.

 

Dla mnie hamulce na obręcze już nie istnieją.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Padłem. W instrukcji samochodu masz napisane, żeby sprawdzać olej co jazdę. W instrukcji motocykla masz sprawdzać łożysko główki ramy i napięcie łańcucha co jazdę :thumbsup: Policzmy to 10% * 40zł za HG71 = 4zł oszczędności, przy Campie C9= 10zł oszczędności. Można powiedzieć, że grube bańki :002: I akurat należę do tych co przesadnie dbają o sprzęt. Z tym, że w trasie przed zachodem słońca nie odstawiam puszki z piwem, żeby posmarować łańcuch.

 

No i napisz mi, czy producenci samochodów, czy motocykli, czy wreszcie rowerów piszą źle, że przed każdą jazdą należy sprawdzać to czy tamto? Przecież oni mają to głęboko gdzieś, czy się zabijesz czy nie, ale piszą tak, bo tu chodzi o TWOJE bezpieczeństwo!

Co ci szkodzi przed każdą jazdą podnieść maskę samochodu i sprawdzić czy płyn hamulcowy znajduje się w zbiorniczku i czy masz olej w silniku? Nie śpisz z samochodem w łóżku i nie wiesz co się z nim dzieje gdy nim nie jeździsz, czy np. ktoś nie przeciął przewodów hamulcowych w nocy, albo jakiś kamień nie uszkodził miski olejowej podczas jazdy. To naprawdę nie zajmuje godziny, tylko kilka sekund.

Ja też nie sprawdzam tego wszystkiego przed każdą jazdą, ale raz na jakiś czas (powiedzmy co tydzień, TAK CO TYDZIEŃ) zerknę pod maskę. Producent piszę tak w swojej instrukcji, bo wg. niego tak należy robić, żeby poruszać się po drogach BEZPIECZNIE, jeśli tego nie robisz, to w razie "W" miej pretensje do siebie, a nie zwalaj winę na innych, bo coś nie zadziałało. Kupiłeś nowe auto i powinno wszystko działać? NIE, po to jest instrukcja obsługi, żeby ją przeczytać i się do niej stosować! Jeśli robisz inaczej, to nie płacz później na forum, że coś ci nie działa.

O Twoim łańcuchu nawet już nie piszę, bo skoro wolisz pić piwo, niż nasmarować przez minutę łańcuch to...

 

Wyczyść porządnie  napęd, nasmaruj prawidłowo łańcuch, to zobaczysz  różnicę.

 

Z resztą po co ja to piszę? Sam napisałeś, że dbasz, więc?

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

No i napisz mi, czy producenci samochodów, czy motocykli, czy wreszcie rowerów piszą źle, że przed każdą jazdą należy sprawdzać to czy tamto? Przecież oni mają to głęboko gdzieś, czy się zabijesz czy nie, ale piszą tak, bo tu chodzi o TWOJE bezpieczeństwo! Co ci szkodzi przed każdą jazdą podnieść maskę samochodu i sprawdzić czy płyn hamulcowy znajduje się w zbiorniczku i czy masz olej w silniku? Nie śpisz z samochodem w łóżku i nie wiesz co się z nim dzieje gdy nim nie jeździsz, czy np. ktoś nie przeciął przewodów hamulcowych w nocy, albo jakiś kamień nie uszkodził miski olejowej podczas jazdy. To naprawdę nie zajmuje godziny, tylko kilka sekund. Ja też nie sprawdzam tego wszystkiego przed każdą jazdą, ale raz na jakiś czas (powiedzmy co tydzień, TAK CO TYDZIEŃ) zerknę pod maskę. Producent piszę tak w swojej instrukcji, bo wg. niego tak należy robić, żeby poruszać się po drogach BEZPIECZNIE, jeśli tego nie robisz, to w razie "W" miej pretensje do siebie, a nie zwalaj winę na innych, bo coś nie zadziałało. Kupiłeś nowe auto i powinno wszystko działać? NIE, po to jest instrukcja obsługi, żeby ją przeczytać i się do niej stosować! Jeśli robisz inaczej, to nie płacz później na forum, że coś ci nie działa. O Twoim łańcuchu nawet już nie piszę, bo skoro wolisz pić piwo, niż nasmarować przez minutę łańcuch to... Wyczyść porządnie napęd, nasmaruj prawidłowo łańcuch, to zobaczysz różnicę. Z resztą po co ja to piszę? Sam napisałeś, że dbasz, więc?

 

No właśnie, że mi szkodzi, bo nie chce mi się głowy zawracać zupełnie zbędnymi rzeczami.  Jak sprawdzam 1x miesiąc i nie ma ubytków, to nie widzę sensu, żeby to robić zgodnie z instrukcją. Widzisz we wszystkim trzeba użyć "zdrowego rozsądku". Jak mi ktoś przetnie przewód hamulcowy czy spuści olej, to po to mam kontrolki, które powinny zadziałać. Równie dobrze możesz coś uszkodzić podczas jazdy i sprawdzanie oleju/płynu nawet kilka razy dziennie tyłka Ci nie uratuje.

A skoro tak bardzo boisz się o swoje bezpieczeństwo, to nie wyjeżdżaj na drogę - szczególnie rowerem. Serio, osoby trzecie zachowują się w sposób daleko bardziej wykraczający poza obsesję kontroli.

Wracając do tematu. Wiem jaka jest różnica między nasmarowanym a nienasmarowanych napędem. Ale jak czytam to forum to mi ręce opadają. Jedni każą codziennie czyścić i smarować łańcuch inni zmieniają łańcuch zimą co 50km.  Zdrowy rozsądek - słowo klucz.

 

ps. w swoim pierwszym motocyklu robiłem wszystko zgodnie z instrukcją, olej sprawdzałem co jazdę i wszystko robiłem wg. tabelki. Kiedyś wracając z pracy wystrzelił mi silnik. Czy ta przesadna dbałość zapobiegła temu?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Obecnie w mieszczuchu mam rolkowe, siła przedniego nie najlepsza, ale działa praktycznie tak samo latem i zimą. No i nie ma tego syfu.

Czyli polecasz do zimówki? Muszę przyznać że i ja chętne założyłbym jeden taki hamulec, może być na tył. Kto wie jakiej siły hamowania nie potrzebuję a miałbym spokój.

 

Jak jest gorsza pogoda i syf na drodze to klocki zmieniam co 1-2 miesiące, reguluję często i o ile to drugie jest za darmo to kolejne komplety generują koszty.  

 

Jak wyglądają piasty pod taki hamulec, współpracują ze specjalnymi zębatkami? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Przecież oni mają to głęboko gdzieś, czy się zabijesz czy nie, ale piszą tak, bo tu chodzi o TWOJE bezpieczeństwo!

Oni mają zdecydowanie nie głęboko gdzieś własne tyłki, które chronią takimi zaleceniami. 

Jeśli nie trzymasz się zaleceń producenta by sprawdzać coś codziennie tylko robisz to raz w tygodniu, to dlaczego nie robisz tego raz w miesiącu? Albo raz na pół roku? Na jakiej podstawie określasz że bezpiecznie jest nie sprawdzać przez tydzień (czyli 7 razy rzadziej niż zaleca producent) a niebezpiecznie w dłuższych odstępach czasu?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...