Skocz do zawartości
  • 0

60km w jeden dzień?


Gość Sara

Pytanie

Witam. Od dłuższego czasu przeglądam fora poświęcone rowerom i coraz bardziej marzę o dłuższej wyprawie ale mam mnóstwo wątpliwości.

Tak w skrócie- kobieta 23 lata, średnia kondycja (ale dodam,że ciężko pracuje fizycznie więc nie jestem typem osoby która prawie nie używa mięśni :)) na rowerze nie jeździłam od kilku lat (!) ostatnio jednak kupiłam rower i korzystając z tego że mam urlop chcę wyruszyć w "małą" podróż, a mianowicie do miejscowości oddalonej 30km ode mnie, w obie strony, co daje 60km. Wiem że do takiej wyprawy trzeba się przygotować- odpowiednie jedzenie, kwestia ubrania- to wszystko już przeczytałam w Waszych cennych poradach. Jednak nurtuje mnie to czy taka trasa na 1 raz to nie za dużo? Czy jest to możliwe do pokonania czy lepiej odpuścić?

Z góry dziękuję :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rekomendowane odpowiedzi

Hej, jeżeli przez ostatnie 5 lat nie ruszałaś roweru to może być trunod ale ja razem z moją konkubiną, która jeździ ze mną od ok 3 tygodni przejeżdzamy w 4-5h ok 65km, jedziemy bardzo lajtowo, przystnki, siku, banan, widoki. Jeździmy na rowerach MTB w większoći drogi leśne. Myślę, że dasz rady! 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Załóż sobie średnią prędkość "na spokojnie" 15 km / h - czyli w sumie 4 godziny jazdy. Nie jest to nadludzki wysiłek ... Zwłaszcza dla osoby młodej.

 

Pytanie jeszcze czy jazda w terenie otwartym czy po jakichś zagajnikach - silny wiatr w twarz może być mocno dokuczliwy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odpowiedni ubiór - nie jest potrzebny - wybierz ciepły, słoneczny dzień.

Żadnego odpowiedniego jedzenia. To rekreacyjny wypad więc mozesz wziąć kanapki z tym co lubisz.

 

To co musisz zaplanować to rezerwacja czasu na taki wypad - najlepiej cały dzień.

Przydałoby się, żebyś wiedziała jak zmienić dętkę, obsłużyć pompkę. Niech rower będzie sprawny technicznie.

 

Tyle.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nasmarować łańcuch przed wyjazdem. Odnośnie mięśni, to praca fizyczna ma niewiele wspólnego z jazdą na rowerze bo rzadko mozna spodkac pracę gdzie wykorzystuje się lub wzmacnia mięśnie wykorzystywane podczas jazdy. Średnią prędkość na poziomie 12km/h zrobi każdy. Ci w bardzo złej kondycji osiągną 10 km/h, Ci w lepszej 15km/h. Dla kogoś kto bardzo często jeździ na rowerze będzie to w granicach 3,5 - 4 h, z czego dużo czasu to bedą postoje, by upewnić się, czy jest się na własciwiej drodze. Z odpowiedniego jedzenia potrzebujesz wodę, koniecznie mineralną (nie stołową, ani nie źródlaną) i dodać do niej soku (podczas jazdy trzeba uzupełniać cukier) i awaryjnie mieć na trasę jakiegoś słodkiego batonika (profesjonalnie są to żele, czyli kisiel z cukrem w jednorazowej tubce) którego się zjada w momencie kiedy całkowicie odetnie się energia (woda z sokiem już nie pomaga), co w zależności od wagi i doświadczenia na rowerze wypada tak raz na godzinę intensywnej jazdy lub więcej (ostatnio mnie odcieło tak ok 10 km od domu po przejechaniu 40 km). Drobna uwaga: taki mars czy snikers ma strasznie dużo cukru, więc jednorazowo wystarczy zjeść ćwiartkę lub 1/3, w przeciwnym razie uzyskasz efekt przeciwny do zamierzonego, tj. duża ilość cukru we krwi spowoduje wystrzał insuliny do krwioobiegu a ta zacznie zabierać cukier z krwi, tzw. niedocukrzenie fizjologiczne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To wszystko pięknie w teorii, w praktyce przy wyjeździe o takim charakterze i przy zrelaksowanym tempie rodzaj prowiantu i wody nie ma znaczenia. Przetestowane na sobie, wielokrotnie.

Byłem z żoną na wycieczce 55 km, dwa razy, tempo bardzo spokojne. Nie odczuwałem potrzeby nawet napicia się, jedzenia również. Mimo tak "fatalnego" podejścia nie odczułem żadnych negatywnych skutków ani w trakcie, ani po.

Nie bronię nikomu przygotować się strategicznie jednak nie uważam tego za niezbędne.

Nie majac gdzie spakować prowiantu/wody można nabyć coś po drodze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O złe forum na takie pytanie :D 

 

Dopiero @@adamos,  wyłapał pierwszy haczyk :D

Jeśli to góry to 60km może być już sporym problemem. 

 

 

Zakładam że jestem cieniutki na tle kolegów z forum taką moją ulubioną pętlę 55km potrafię zrobić bez dotknięcia nogą ziemi w około ~2,5h  

Więc widzisz jaka to "wyprawa"

Jedzenie ? Masz 10zł w portfelu to przeżyjesz. A i bez tego też tylko żołądek będzie się buntował.

Woda? No jest potrzebna ale można by i bez.

Wiec  w sumie to możesz pojechać tak jak stoisz i powinno "nie być problemu"

 

Ale....

Jeśli nie jeździsz to będzie inny zonk.

Po pierwsze... tyłek skapituluje.  No nie ma bata. I albo będzie to tylko ból D. Albo otarcia które mogą mocno pokomplikować jazdę.

Wygodne gatki i miękkie siodło dla "dziewiczego tyłka" mogą nie wystarczyć.

 

Po drugie przyjdzie zmęczenie mięśni i zapewne zniechęcenie.

Moja zona zanim się wjeździła "zaczynała być zła" tak koło 45km. 

70 nie był problemem ale 40 rano 35 popołudniu....

Jak przekroczyliśmy 45 to był koniec jazdy na dany dzień.

 

Więc jak zrobisz popas po 30 to nie powinno być problemu tylko uważaj co jesz bo może dokładnie rozleniwić.

 

Kolejna sprawa ze 60km tak z marszu może (nie musi) przerosnąć twoją odporność na zmęczenie.

I dojechać dojedziesz ale jazda przestanie być przyjemna.

Chyba ze lubisz się skatować ja na przykład lubię to uczucie jak mi się już kompletnie nie chce ale mimo wszystko prę.

 

Według mnie powinnaś pojeździć jednak najpierw parę razy po 20-30km. Choćby żeby się tyłek przyzwyczaił i żeby obadać jak ubranie. 

Postawienie sobie za wysoko poprzeczki potrafi mocno zniechęcić do jazdy.

 

 

No i kwestia drogi.

Podjazdy?

Nawierzchnia?

Ruch? (to potrafi być najbardziej spompowujące bo wymaga jednak ciągłej uwagi)

 

 

A jak już przeczytałaś te wywody to powiem na koniec że moja córka  (wtedy 9 lat) praktycznie bez większej zaprawy (choć regularnie pływa) zrobiła ~45km  z przerwą na frytki i oglądanie opactwa z średnią ~17/h   ;) 

Jedyny skutek uboczny że przez tydzień źle reagowała na "jedziemy rowerem" :D

 

Więc szerokiej drogi ;)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

myśle ze dasz rade, pamietam jak kilka lat temu, moja tesciowa ( wtedy ok 45 lat, ok 80 kg - czyli kawał baby :D i mało aktywna fizycznie ) wybrała sie na rowerowa pielgrzymke do Czestochowy. W jedna strone 90km i dała rade choc jak przyznała w polowie trasy juz czuła zmeczenie, wiec mysle ze 30 km w jedna strone i pozniej jakas przerwa i powrót to dasz rade :) 

ubiór wybierz wygodny, odpowiedni zapas plynów i wez cos slodkiego :D ja jak robie trase 90 km to tak w polowie trasy zjadam konkretnego batona  ( ok 250 kcal ) i dodaje mi energii i wypijam jakies 2,5 l wody. 

moja dziewczyna a obecnie zona, która rower zna z opowiesci 4 lata temu wybrala sie ze mna do Ogrodzienca. Wyszło 40 km w jedna strone, tam zwiedzanie zamku, jakis odpoczynek posiłek i powrot i na spokojnie dała rade. :) 

jestem o Ciebie spokojny :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Polecam  jednak trochę się rozjeżdzić,żeby póżniej nie było np." zostało mi jeszcze 20 km,a już mam dość ".

 

 

Ja narzucam sobie konkretne tempo i w przeszłości nie raz mnie to spotykało.

 

Wynikało to również z tzw. własnej głupoty - deficyt energetyczny spowodowany zbyt długim odstępem czasu między posiłkami i niewystarczającym nawodnieniem przy dość dużym wysiłku.

 

Przykładowo : ok.60 km w 2,5 godziny i kryzys już po powrocie ( po drodze złapała mnie burza,a że ubranie całe w piachu,to do wanny w ubraniu i w butach - zamiast najpierw coś zjeść -
 

,pech chciał,że wyłączyli ciepłą wodę ). Teraz brzmi to może śmiesznie,ale wtedy nie było mi do śmiechu.

 

 

Radzę pić regularnie - nawet profilaktycznie,co 15 minut,bo nawodnienie to podstawa.

 

Małe " co nieco " także jest wskazane.

 

Trzymam kciuki i powodzenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Proponuję mały plecak a do niego:

 

Butelka wody mineralnej (niegazowanej)

Bułka z wędliną / serem (jako nagroda w połowie trasy ;) )

Mały snickers (wbrew pozorom potrafi dać kopa jak opada się z sił)

Klucz do odkręcenia kół (chyba, że masz na zamykacze)

Ręczna pompka rowerowa

Łyżki do opon

Zestaw naprawczy (łatki) ew. zapasowa dętka

 

I dzida :) Jak nie będziesz się forsować na starcie i pojedziesz rekreacyjnie to poza bólem tyłka nic Ci nie grozi :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hej :) ale dużo odpowiedzi otrzymałam, dziękuję :) no więc wczoraj przed południem wybrałam się w podróż, założyłam legginsy, sweter z długim rękawem, na ramię malutka torebka na długim pasku i w drogę :) i to nie był dobry pomysł... Po ok 8 kilometrach miałam całe uda poobijane od torebki, kilka razy wkręciła mi się w ramę roweru, niemiłosiernie przeszkadzała. Słońce grzało w plecy, nie miałam gdzie schować swetra. Trasa wygląda tak- ok 5 km to jazda przez centrum miasta, dalej już za miastem szosa, po której jeździ mnóstwo tirów. Czułam się bardzo niepewnie i stresowała mogę myśl ze "na plecach czuje oddech ciężarówek" w dodatku w przednim kole mało powietrza było. Tak więc przejechałam około 8 kilometrów w jedna stronę- czyli razem ok 16. Jak na pierwszy raz to myślę że nie jest źle, dziś dopompuję koło, założę plecak i jadę dalej (nigdy więcej torebki) :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:woot:

 

No to nieźle.....

 

Torebka powiadasz?

 

 Sorry ale wiesz może jednak odpuść te 60km?
 Tak do czasu jak zrozumiesz różnicę miedzy tym co to jazda miejska a co jazda długodystansowa?

 

Plecak  skutkuje tym że spłyną ci plecy. Zacznie ci się ciężko oddychać.  Więc wybieraj mądrze żeby miał wentylację.

A jak masz bagażnik to go tam przypnij tylko tak żeby się w koło nie wkręcił.

 

 

O drogach chyba już pisałem :D

Poszukaj spokojniejszych dróg bo się umordujesz niemiłosiernie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

torebka ??? nie no to nawet moja tesciowa wziela plecak :D 

szkoda ze Cie nie widziałem bo nigdy nie widziałem nikogo z torebka na rowerze :D 

na taki dystans tylko  plecak ( i to nie za ciezko ) obowiazkowo pompka, detka, kanapka, woda) kluczy nie musisz brac ew jakis kierowca sie zatrzymie :D a jak Ci bedzie za ciezko to wez 10 zł i kupisz sobie wode i drożdzówke po drodze w jedna jak i w druga strone :)

 

pozdro 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mam od kilku lat taki plecak:

 

http://archiwumallegro.pl/plecak_miejsko_rowerowy_f7_pro_tarvos_wentylacja-1250045234.html

 

Z tyłu dwa plastikowe pałąki, które powodują, że plecak nie przylega do pleców i jest przewiewnie :) Oczywiście te pałąki utrudniają trochę zapakowanie się do plecaka i zmniejszają jego pojemność, ale 2 x 1,5l wody i kanapki wchodzą bez bólu. Do tego podstawowe narzędzia i żadna trasa nie straszna :) Polecam coś podobnego bo tego modelu (i tej firmy?) chyba już nie ma. Na rower sprawdza się świetnie. Żadnych torebek i innych 'dyndasiów' bo można sobie kuku zrobić :) Ewentualnie, jak masz bagażnik z tyłu, to jakieś małe sakwy. Kilka kg w plecaku (woda) daje się odczuć na tyłku przy dłuższej trasie ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hej :) ale dużo odpowiedzi otrzymałam, dziękuję :) no więc wczoraj przed południem wybrałam się w podróż, założyłam legginsy, sweter z długim rękawem, na ramię malutka torebka na długim pasku i w drogę :) i to nie był dobry pomysł... Po ok 8 kilometrach miałam całe uda poobijane od torebki, kilka razy wkręciła mi się w ramę roweru, niemiłosiernie przeszkadzała. Słońce grzało w plecy, nie miałam gdzie schować swetra. Trasa wygląda tak- ok 5 km to jazda przez centrum miasta, dalej już za miastem szosa, po której jeździ mnóstwo tirów. Czułam się bardzo niepewnie i stresowała mogę myśl ze "na plecach czuje oddech ciężarówek" w dodatku w przednim kole mało powietrza było. Tak więc przejechałam około 8 kilometrów w jedna stronę- czyli razem ok 16. Jak na pierwszy raz to myślę że nie jest źle, dziś dopompuję koło, założę plecak i jadę dalej (nigdy więcej torebki) :)

Kilka rad otrzymałaś ale nie dopatrzyłem się rady odnośnie wymiany opon na opony slickowe lub co najmniej semislickowe.

Torebka na rowerze to nie jest zły pomysł pod warunkiem, że potrafi się ją umiejętnie umieścić na rowerze bo taszczenie jej na sobie to zły pomysł. Najlepszym miejscem na przewożenie torebki jest bagażnik ale jeśli nie masz bagażnika to można całkiem sensownie owinąć na kierownicy.

Sweterek, kurtka czy inna pelerynka gdy nie masz sakwy, koszyczka, plecaka, najlepiej przewiązać w pasie.

Trasa po drodze głównej lub drodze wojewódzkiej to bardzo złe obieranie marszruty. Praktycznie każda droga główna ma alternatywną drogę, która prowadzi po drogach lokalnych, drogach osiedlowych, przez pola czy parki. Warto wytyczyć taką marszrutę. Po głównych drogach można swobodnie się poruszać pod warunkiem, że jest twarde pobocze lub sama droga jest drogą 3 pasmową.

Tak więc nie zrażaj się niepowiedzeniem lecz popracuj nad logistyką i zminimalizowaniem oporów toczenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

@robertrobert1

Nie przesadzasz ?

 

Rozumiem,że chcesz dla @Sary jak najlepiej,ale chyba nie będzie bicia rekordów w tym przejeżdzie,więc raczej nie liczy się to,czy trasa zajmie 15 minut mniej,a chodzi głównie o jej przejechanie.

 

Dla osoby dobrze " rozjeżdżonej " mogłoby to mieć znaczenie ( szybsze pokonywanie trasy przy mniejszych oporach toczenia ),ale tu w przypadku - jak zakładam - spokojnego tempa,schodzi na dalszy plan.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie przesadzam. Dla każdego słabo rozjeżdżonego opory toczenia mocno przerażają. Minimalne opory toczenia sprawią, że jazda będzie przyjemnością a nie udręką. Gdy się rozjeżdzi to może wówczas założyć coś agresywniejszego i próbować tras terenowych o podobnej długości.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Butelka wody mineralnej (niegazowanej)

Czy to ma znaczenie czy gazowana czy nie? Jedyna różnica to gazowanej nie idzie nalać do bidonu "pod korek". Kolejna kwestia to dezynfekcja bidonu - w atmosferze CO2 nie rozwijają się bakterie, glony itd, więc w dłuższej perspektywie jest to korzystne. Do tego walory smakowe, ale tak poza tym to nie widzę różnicy, byle by była mineralna mineralna, a nie źródlana czy stołowa.

 

 

Co wy chcecie od torebki? Moja kolekcja torebek. Wadą jest to, że poza miastem stają się troszkę niewygodne, za to do średniej wchodzi cały wózek zakupów z Tesco.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

 

 

Kilka rad otrzymałaś ale nie dopatrzyłem się rady odnośnie wymiany opon na opony slickowe lub co najmniej semislickowe.


Hurrra, pycha, to jest wspaniała rada Wujku Dobra Rada! :thanks:

Tylko nie wiem gdzie wyczytałeś, że Koleżanka jeździ na oponach z agresywnym bieżnikiem. :D

Musi być, że masz dobrą, magiczną kulę-zgadulę. :sorcerer:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Czy to ma znaczenie czy gazowana czy nie?

 

Dla mnie ma :) Gazowaną trudniej mi się 'napić'. Poza tym przy intensywnym wysiłku odbija się i czasami pobolewa żołądek (przy dłuższej jeździe wodę często 'zalewa się' na pusty żołądek). Ja zdecydowanie wolę niegazowaną ale  de gustibus non est disputandum :) Tak samo przy każdym innym zintensyfikowanym wysiłku gazowana woda mi nie podchodzi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@@Eazy,  Może nie umiesz pić?

I się zalewasz ;)   Jak ktoś ma prawidłowe nawyki małych łyków i nie wlewana w siebie naraz dużo gazowana lepiej gasi pragnienie

 

@@robertrobert1,  Troszkę jedziesz po bandzie.

Zaraz się okaże ze powinna założyć baranka :D  A w ogóle to kupić nowy rower :D

 

Opory toczenia?  inne opony?

Złej baletnicy...

 

Prawda jest bolesna. Takie dystansy można z przyjemnością robić na starym rowerze z nie zipiącymi już piastami i przeskakującą przerzutką.

Ludzie na wigropodobnych rowerach jeżdżą na wyprawy :)

 

Opory toczenia przerażają?

Jedyne co przerazić może naprawdę to otarcia do krwi.  Kobieta +złe siodełko +gorąc +złe dobrana bielizna i kaplica.

Ale zakładamy że koleżanka ma taką wiedzę nie żyje w końcu od wczoraj pomimo że pojechała z torebką obijającą się po nogach ;)

 

Dwa. Ewentualnie kompletne zakwaszenie mięśni. Ale to skrajne i na pewno nie dotyczy bo o niepotrzebną napinkę koleżanki nie podejrzewamy. 

 

Trzecia to.... :D   Czasem pomaga wypowiedzenie poważnie oklepanego   "Boże spraw żeby mi się tak chciało jak mi się nie chce." 

Potrafi zwrotnie przyjść motywacja po chwili.

 

Tyle w temacie.  Nie rower robi rowerzystę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

@Eazy,  Może nie umiesz pić?

 

Może tak być ;) Mi po prostu przy wysiłku gazowane picie nie pasuje (może mam wrażliwy żołądek). Wolę niegazowaną wodę lub ewentualnie rozrobione w niej trochę izotoniku w proszku. Oprócz uzupełnienia elektrolitów ma dodatkowo trochę węglowodanów (cukier), które też stawiają na nogi, jak zaczyna energii brakować:) Suma sumarum sprowadza się to pewnie do indywiddualnych preferencji :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...