Skocz do zawartości

[pogadajmy] czyli co dziś robiłeś rowerowego - reaktywacja cz. 18


Rekomendowane odpowiedzi

8 godzin temu, KrisK napisał:

Tia wiem... Już od jednej z dziewczyn usłyszałem, że ja to już za połową jestem.
Ale spokojnie już zapowiedziałem, że jeszcze jak na One będą na emeryturze to je na rower będę wyciągał.
Teraz tylko pozostaje utrzymać jako taką formę przez następne 40-45 lat, choć:D pewnie po 70 to sie na elektryka skuszę... Nie no dajmy sobie czas na lenistwo tak do 75r.    ;)

Żarty żartami, ale starość to stan umysłu i nie można się mu poddawać.  Można być 40 letnim staruszkiem i mieć 90 lat i robić rzeczy niewyobrażalne dla 20 latków.  Ważne jest, żeby nie odpuszczać i nie dać się zatrzymać.

Pozwolę sobie na taki wywód.

Za połową, czyli jak śpiewał Laskowik "to już jest z górki".  A przecież na rowerze z górki zawsze łatwiej. Więc nie ma co się bać starości na rowerze.

 

 

Edytowane przez marvelo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wymieniłem łańcuch, jeżdżę na dwa.Dziwne są te srebrno-czarne kmc. Shimano wiadomo, rozkuwacz  nowy  pin i heja.Te kmc za chiny nie mogłem zapiąć czy też rozpiąć w rękach. Z shimano zrezygnowałem parę lat temu i przesiadłem się na kmc. Kupowałem te niklowane 10x93 , rozpinanie i zapinanie rękami żaden problem. Do tych srebrno-czarnych musiałem kupić szczypce.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i powtórka z wczoraj.  Przy okazji test nowego wdzianka od chińczyka. I w sumie miało być głównie jako kurtka na codzień do szargania ale jadąc w nom i koszulce było mi ciepło i komfortowo.... 

Wiec 40km srednia 25.  Dzisiaj nawet udawało się dłuższe odcinki utrzymywać bez wiekszego problemu predkosc w granicach 30/h 

Zwierzyniec na wałach dopisał dzisiaj jazda upłynęła pod znakiemm szalonych szaraków.  Troche głupieją skubańce jak je oświetlimy i robią się nieprzewidywalne   

4 godziny temu, Sansei6 napisał:

w oszroniony świat ruszyć...

Kurde coś strasznie śliski ten oszroniony świat.  -2 droga szkli się lekko biała a pod kolami tylko słychać jak chrzęści...

miejscami juz gołoledzią zalatywało. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 23.11.2020 o 10:16, Bonnum napisał:

Nocne jazdy to już chyba nie dla mnie.. kurczę muszę kupić lepsze lampki i spróbować..

Naprawdę warto. Dobre lampki otwierają ogromne możliwości nocnej eksploracji lasów, a na bocznych szosach w późnych godzinach (ja często jeżdżę między 22:00  a 00:00, nawet po północy się zdarzało) jest znikomy ruch. Oczywiście w lesie, zwłaszcza samotnie (a jeżdżę wyłącznie sam), jakieś ryzyko jest (np. wypadek z utratą przytomności na mrozie), ale cóż, całe życie jest ryzykiem.

Ja mam lampkę Convoy S2+ (2.8A, OP, barwa neutralna biała) i w terenie jest wystarczająca (praktycznie cały czas w średnim trybie), a na szosie też jakoś kierowcy mi nie mrugają długimi, choć trochę pewnie oślepia. Zwłaszcza na wąskich uliczkach, gdy mijamy się blisko siebie, to kierowcy mocno zwalniają. No i sami już z daleka zmieniają na krótkie. Gdy widzę pieszych na chodniku to staram się opuszczać lampkę nieco w dół, bo ci częściej reagują w stylu "Zmień pan na krótkie". 

Gdy już przywykniemy do jazdy po zmroku to mamy większą swobodę do ustalania godziny treningu, bo czas nas nie goni. Ja np. po pracy na pierwszej zmianie dopiero pod wieczór nabieram chęci na kolejny wysiłek (pracę mam wyczerpującą fizycznie), a poza sezonem letnim to już jest ciemno. Czasem po drugiej zmianie też wychodzę jeszcze na rower (przed pracą nie lubię, bo jestem nocnym markiem i długo się rozkręcam). 

Jak pisał KrisK urokiem nocnych jazd jest taki niepowtarzalny kontakt z naturą. Las nocą jest zupełnie inny, a niektóre zwierzęta można zobaczyć praktycznie tylko nocą (np. borsuka, nocne ptaki drapieżne). Widywałem już nocą łosie, bobry, wydry, no i oczywiście dziki, sarny, lisy, zające. 

Dziś też nocna jazda (góralem): szosą 5 km do lasu, kilka podjazdów, trochę skrajem lasu i polami, i znów kawałek szosą. Wyszło tego 22 km, średnia coś koło 17 km/h. Temperatura około 0 st.C, ale było mi ciepło. Tylko że ja ubieram się grubo jak na kolarza. Na rękach miałem cztery warstwy, a na tułowiu pięć (bo kamizelka). Na głowie kominiarka (nie zasłaniająca nosa i ust - nigdy nie zasłaniam, nawet na dużych mrozach), opaska na uszy i jeszcze jedna czapka na wierzch. Kasku nie używam. Wdychanie zimnego powietrza nigdy nie stanowiło dla mnie problemu, kiedyś nawet biegałem przy -18 st.C. Ale zatoki i głowę chronię, dlatego kominiarka się sprawdza w temperaturach już poniżej 5 st.C, bo dobrze chroni skronie, uszy i kości policzkowe. Tu przewianie odczuwam szybko. Oczywiście z nosa cały czas na mrozie coś się sączy, ale to normalka. W tym roku tylko w styczniu chorowałem (może to już był ten Covid, bo kaszel miałem niemiłosierny). Jeżdżę cały rok już od jakichś dwudziestu lat, jedynie w mrozy poniżej -12 st.c już raczej odpuszczam, ale to głównie ze względu na stopy i dłonie, bo tu nie jestem w stanie utrzymać temperatury. No i w mrozy raczej uciekam do lasu, dłuższych jazd szosą unikam. Na szosie w miarę komfortowo do dłuższych jazd (znaczy ponad godzinę) czuję się tak przy + 3 st.C. No i jak jest śnieg i lód to zakładam  do górala opony z kolcami (DIY). Po śniegu to jest dopiero frajda. 

P.S.

Mam wprawdzie jeszcze czwórkę z przodu, ale nie ma co tu kryć, to już jest z górki.  

Edytowane przez marvelo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

53 minuty temu, marvelo napisał:

jakieś ryzyko jest (np. wypadek z utratą przytomności na mrozie), ale cóż, całe życie jest ryzykiem. 

Tu garmin ma jakąś odpowiedź.
Live track i żona wie gdzie jestem i że jadę albo stoję. Do tego włączony alarm w razie wypadku więc w razie W ma wysłać sms  do kilku osób.
Zawsze to jakieś zabezpieczenie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, KrisK napisał:

Ale że w góry...  :)  Chciałbym mieć taką łydę wtedy.

Żeby w tym wieku jedynie łyda była problemem. Jeżeli nie przestanie się jeździć, to hamulcowym będzie nie brak kondycji i siły, a inne problemy. Co z tego że noga może i chce docisnąć, jak nie możesz przekroczyć tętna/ciśnienia, bo pikawa nie wytrzyma, bo jaskra nie pozwala, bo coś tam jeszcze niedomaga.
Mam znajomego rowerowego w okolicach 80. Jeździł sporo i mocno, dopóki nie zaczęły się problemy z sercem, oczami, równowagą. Chętnie nadal by pocisnął i sądzę, że by spokojnie formę zrobił ale różni lekarze mówią w zasadzie to samo - rucha jak najbardziej, duży wysiłek absolutnie nie.

15 godzin temu, KrisK napisał:

Rower mam na balkonie wiec się nie oszroni :D

Zawsze się w pracy śmiałem z kolegów, że muszą rano skrobać szyby. Przestałem jak pewnej nocy, chcąc wracać z marszu na orientację musiałem najpierw skrobać siodełko :woot:
Cóż, rower stał przypięty na zewnątrz, temperatura spadła na lekkie -, to się szron osadził na czym mógł.

Ja w tym tygodniu się obijam. W weekend nie chciało mi się ruszyć tyłka, bo pogoda mokra była. W tygodniu praca zdalna, a po w nocy już mi się nie chce wychodzić.
Może jutro da radę gdzieś wyskoczyć, bo na niedzielę przepowiadają deszcz ze śniegiem :yucky:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie leje jest 2 stopnie i zastanawiam się czy jechać i jeśli to czy zabierać łyżwy. 

A jeśli chodzi  o wiek to ja to wszystko wiem  Lekarzami się nie przejmuję.  Jak bym ich słuchał to bym nie jeździł juz dawno.  Śruby w nodze jakieś złamanie kręgosłupa ostatnio chirurg wypatrzył na zdjęciu...   Ja z rodziny takiej jestem ze do ostatniej chwili żyjemy a potem umieramy.  I mam nadzieje ze mi tez się uda. 

Jak mi zakażą jeździć bo ciśnienie pikawa i takie tam to z premedytacją będę to robił.  Sorry jak mam być starcem kręcącym się w kolo po pokoju to wole zejść na zawał gdzieś na szlaku albo chociaż ścieżce polnej. Dzieci juz maja wpojone ze maja nie ratować na siłę.   Albo mogę żyć albo trzeba się na tamten świat spakować a nie jakieś gonienie po lekażach i przedłużanie wegetacji a tak naprawdę agonii.    

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przednie koło już wymienione - wreszcie można spokojnie śmigać. Przy okazji sprawdzono klocki i tu się lekko zdziwiłem, bo lubię ostro hamować m.in. strasząc moich znajomych ;) , a klocki nie są mocno zużyte, więc jeszcze długi dystans na nich przejadę.

Edytowane przez mulek1985
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i dołożone kolejne 30km. 

Jazda idealna.... 21.30 i juz się udało wyjechać. Pod blokiem przyjemne 3 stopnie i lekka mżawka... 300m dalej zdeklarowany deszcz.   Po 2km nogi przemazły bo  buty i spodnie przemokly. 

Nic to.  Zaraz po zjechaniu z ddr na dojazd do wałów dwie sarny postanowiły mi pod koła wyskoczyć.  Hamulce....  No cóż mokre tarcze słabo hamują.   Kawałek dalej zaczyna z nieba lecieć kasza.  Jeszcze nie śnieg ale już nie deszcz.  Garmin zgłosił 1 st.  Pojawiła się mysl ze za chwile mogę  mieć gololedź jak ta lala.... 

Ale w sumie nie było dramatu. Do planiwanych 24 dorzuciłem 5.6km zmieniając trasę.  Ale zdecydowanie spodnie przeciw deszczowe i cieple buty są potrzebne  

 

Edytowane przez KrisK
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ubieranie się jakieś 10min.  Wbrew pozorom wcale nie ma tego ubrania tak dużo więcej.  Getry na to cienkie przeciwwiatrowe spodnie.  Do tego na górę bluzka i na to soft . Jedynie rękawiczki i czapki to upierdliwy  dodatek.    

Rozbieranie zajmuje z 3min.... No dobra z przelaniem przysznicem butów i kurtki żeby błoto zmyć może do 10. Wchodzę do łazienki ściągam wszystko do pralki i nastawiam pranie na 15 min .   Rower wstawiam na balkon  i jest niemal gotowy do następnej jazdy.  W ciągu dnia jak mam moment to przecieram napęd z błota i piachu i go smaruje.  Cztszczenie roweru codziennie jest nonsensem 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Bonnum napisał:

Złapał mnie grad!

Dzisiaj grad był tematem przewodnim wielu jaz :D

75 km  srednia 24.7  czas netto 3:01 a brutto 3:06.  W sumie fajnie gdyby na 60km syf z nieba się nie rozpadał. Potem przeszedł w deszcz wiec i mokre spodnie i buty przy remp 1st....   słabo się jedzie z przemarzniętymi całymi nogami A tak się kończy przemoczenie w taką pogodę. Ale na 20km segmencie o którego istnieniu nawet nie wiedziałem  zrobiłem  PR.  W sumie na następnym 10Km tez co daje 30km przejechane z prędkością 27.5.  W sumie jak na to że jechałem raczej spokojnie i absolutnie nie próbowałem dociskać a wprost przeciwnie to całkiem nieźle. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 godzin temu, KrisK napisał:

Cztszczenie roweru codziennie jest nonsensem 

 

Codziennie może i tak, ale po jeździe w deszczu dobrze jest zetrzeć błoto i cały ten syf z roweru. Ja na ten przykład nie lubię jeździć brudnym rowerem, bo brudny rower świadczy o tym, że właściciel to fleja i syfiarz i weź tu potem kup od takiego rower, jak typiarz nie potrafi o swoje rzeczy dbać. Chyba mam to za moim tatą, bo każde auto taty wygląda lepiej niż z fabryki, tak są zadbane.

Edytowane przez mulek1985
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, KrisK napisał:

 W sumie jak na to że jechałem raczej spokojnie i absolutnie nie próbowałem dociskać a wprost przeciwnie to całkiem nieźle. 

Jak zaczął padać grad to też zrobiłem życiówkę.. jakoś tak te kuleczki lodu motywują do szybszej jazdy.

Przy okazji ciekawostka, pewnie znacie ale dla mnie to była nowość, przemokły mi rękawice i zrobiło się bardzo zimno w ręce. Nie mogłem ich rozgrzać i przypomniał mi się patent widziany na yt, chyba u szajbajka, żeby robić młynki rękami, tak aby krew siłą odśrodkową wypchnąć w pralce. To faktycznie świetnie działa, wystarczyły 2 minuty machania łapami i zrobiło się ciepło. 

Edytowane przez Bonnum
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Bonnum napisał:

Jak zaczął padać grad to też zrobiłem życiówkę.. jakoś tak te kuleczki lodu motywują do szybszej jazdy.

Ja akurat miałem wenę do momentu kiedy poczułem, że zaczyna lać.   Grad mi już zwisał, ale nie jechało się. Do domu miałem jeszcze z 15km więc szybsza jazda była takim se pomysłem. Im szybciej jedziesz tym bardziej przemoczone części ciała dają Ci do zrozumienia, że nie jesteś normalny i one nie będą w takich warunkach robić. :D

 

Teraz, mulek1985 napisał:

bo brudny rower świadczy o tym, że właściciel to fleja i syfiarz

Dzięki stary. 
Ale wiesz,  ja nieraz dzień w dzień jeżdżę w deszczu albo przynajmniej po mokrym.  Nawet jak jest sucho to zazwyczaj wymyślę jakiś kawałek gravelu który suchy ostatnio był w wakacje. Wjadę w las czy inny syf...
Mając trójkę dzieci żonę i firmę po prostu zaczyna brakować czasu na obcinanie się.   Wychodzę na rower koło 19-20 jadę koło 2-3h wracam i ciężko wtedy rower myć. 
Szczególnie że następnego dnia wsiądę wyjadę z domu przejadę 3km i wjadę na błotnisty gravel... I tyle było jazdy czystym rowerem. A to wariant optymistyczny, bo najbliższe bagno mam 300m od domu.
Po prostu, żeby go myć musiał bym mniej i to sporo jeździć. A ja jednak lubię jeździć, a nie myć rower.  I mam lekką bekę z ludzi na wypaśnych szoskach którzy znikają z dróg jak pogoda jest choć niepewna.  No ale jak tu taki ładny sprzęt tak ciarać ;)    W tym miesiącu odpuściłem 7 dni do tej pory, ale głównie z powodu absolutnego braku czasu.  Nawet w dzień kiedy się bawiłem w przerzucanie gruzu po powrocie wsiadłem na rower.  Potrafię przy 1st  i deszczu ubrać się i pojechać sobie na godzinkę dwie, żeby oczyścić umysł.
Niestety mycie go byłoby silnym konfliktem interesów.  Czy nie dbam?  Cóż napęd przeczyszczę przesmaruję. Ale też w granicach rozsądku. Ma  ponad 10k więc i tak do wymiany poleci wiec tym mniej mi go szkoda. Cóż zima jest a rower w zimę ma ciężkie życie. Niestety napęd jak bym go nie czyścił chodzi w warunkach mocno piaskowych. Woda zmywa smar po kilkudziesięciu minutach. Nie przeskoczysz a wypucowanie go poprawia jedynie samopoczucie, ale nie wnosi wiele.
Tak samo full będzie miał ciężko, bo w zimę często go biorę w pola albo do lasu. Kupiłem, żeby sie cieszyć jazdą, a nie powiesić na ścianie i pokazywać.  Tam, gdzie czystość ma znaczenie to robię co w mej mocy, ale cóż rower nie pracuje w środowisku czystym.  Trochę mi szkoda amora, ale pewnie i tak nie przetrwa ze mną za długo. Zima nie wybacza... Tak samo jazda plażą po wodzie nie jest najlepsza dla rowerów, ale kocham to i nic na o nie poradzę.
A co do samochodu...   Cóż to moje narzędzie pracy. Dbam o niego. Jak coś mi nie gra ląduje u mechanika. Ale jak zjadę z gór brudnym rowerem... Bardzo brudnym nawet... No cóż, staram sie mieć jakąś folię, ale ja nie mam oporu we włożeniu rowerów do auta.  Po to takie kupiłem, żeby można je łatwo wrzucić.  Tak czasem niestety sie gdzieś pojawi ryska czasem się coś przybrudzi albo jakiś plastik porysuje.  To jest narzędzie ma służyć. Ja bym się skupiał nad takimi drobiazgami to bym oszalał. Nie myl tego z niedbaniem.  Ale po prostu używam i używam tak, żeby było wygodnie i żeby dawało mi to radość. Jeśli styrany przemoczony i zbłocony po pachy mam sie skupiać nad tym, żeby przypadkiem nie ubrudzić czegoś albo nie daj Bóg nie zarysować zderzaka przy pakowaniu... Nazwij mnie fleją.   Ale jak jadę z siostrą na narty czy do lasu to mnie jej dbanie o auto doprowadza do szewskiej pasji... To staje się  motywem przewodnim (a ona i tak nie jest jeszcze taka ęą jak niektórzy). Brótalnie to jak oddam auto do dobrego fachowca od sprzątania to nie zauważysz, że nie przejmowałem sie drobiazgami. :D 

Dla mnie przedmioty użytkowe mają być ułatwieniem. Dbanie o nie i staranie sie, żeby były jak fabryczne jest dla mnie przesadą.  One się zużywają i jak sie używa intensywnie to tego nie zmienisz.
Koleżanka córki na którejś wycieczce przewróciła przypadkiem mój rower. Zgięła hak jakaś rysa się zrobiła. Jej przerażenie było po prostu aż przykre.  Widać było, że nie bardzo rozumie czemu mam to głęboko w poważaniu. Stało się. Bywa. Mieliśmy już wtedy przejechane kilka tyś km razem.  Te rysy nie spowodowały żadnej straty z mojej strony. No bo jaką? Że jeśli bym sprzedawał rower to komuś dam 100 zniżki?  To ma nam zabrać radość z jazdy? Choćby tej jednej?  Zresztą na nartach zarysowała mi zderzak :D Ot nieuwaga narta sie zsunęła a ostra była. Też była w szoku, że nie ma afery. 
Dla tego wole jeździć swoim autem, bo moja siostra np by dostała ciśnienia podwyższonego.  A ja fleja zlewam to. Nie będę sobie psuł przyjemności z paru godzin na stoku z powodu pierdół. To jest rzecz a takie coś to jest zużycie. 
Jakaś dziewczyna na parkingu mi przytarła auto... Ona przerażona a jej chłopak drze ryło na nią gnoi ją histeryzuje na swoim zderzakiem...  No co najmniej jak by dziecko z premedytacją rozjechała...  Ona w płacz on drze ryło no szok...

Osobiście nie rozumiem. Dbam o swoje rzeczy, ale nie boję sie ich używać i to nieraz w ekstremalny sposób. Nie patrze na rower czy auto jak na coś, o co muszę dbać, żeby lepiej sprzedać.  Dbam, żeby jeździły i mi służyły.  A że zbierze kilka ran to jest naturalne. To że nie zawsze mam czas umyć? Przecież od warstwy błota na ramie ona się nie zepsuje. Ba takie błotko to nawet przed kamieniami chroni. ;)  
Ale nie przejmuj się. Auta zazwyczaj używam do czasu aż mechanik mówi, że nie da sie już sensownie naprawić. Wtedy je sprzedaje na złom, bo choć mógłbym umyć, odpicować i pchnąć do ludzi to nie potrafię tak. A jeśli bym sprzedawał jednak o masz auto z historią w ASO.   A rowery też raczej będą ze mną do śmierci technicznej.  A jak sprzedawać będę to nie będę krył ich ciężkiej historii. :D  Nie będę maskował rys czy przebiegu.  To świadczy o tym, że służyły i się sprawdziły w boju. 

  • +1 pomógł 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@KrisK - trochę źle się wyraziłem. Bardziej miałem na myśli przetarcie szmatą tego błota, które się nazbiera po jeździe - usunięcie tego zajmuje góra kilka minut, a człowiek lepiej się czuje, a i przyjemniej wsiąść na czysty rower. Też wyznaję praktyczne podejście do przedmiotów ułatwiających nam życie (sam mam rysy na ramie od zabezpieczania, którym przypinam rower), ale w poprzednim poście bardziej na myśli ludków, co to po ich rowerach widać, że nie czyścili od co najmniej dobrych kilku miesięcy, albo i lat, a i sam rower wydaje takie odgłosy, jakby od nowości nic nie było wymieniane. A utrzymanie w stanie jak fabryczny, to dbanie, by w sprzęcie wszystko działało jak należy - wiadomo że sprzęt się zużywa, ale jazda sprawnym sprzętem tak jak fabryczny sprawia większą frajdę niż jazda padliną, w której wszystko skrzypi i trzeszczy. Poza tym w stanie jak fabrycznym wiesz, że dojedziesz do celu i wrócisz, a nie modlisz, żeby coś się nie zepsuło.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj tylko 27km.  Ale "zabawa na śniegu"  była więc byliśmy po czubek głowy w błocie :D  w sumie więcej było błota niż śniegu :(   Tak ze szybka terenowa 30 zmieniła się w błotną ślizgawkę.  Ale zawiej śnieżna była.  Stado sarenek było.  Kompie błotna była... to znaczy młoda radośnie założyła że przejedzie i wpadła z rowerem po kolano w błoto.  A i przebita dętka była...  trochę pokrzyżowało to plany bo było by parę km wiecej ale po załataniu zbiliśmy asfaltem do domu.   

Ogólnie fajnie tylko to babranie się z kolem niepotrzebne.  Kiepsko się łata dętki w błocie i jak wszystko spływa błotem. 

@mulek1985 dzisiaj musiałem rowery wymyć... Ilość błota była za duża żeby pozwolić mu zaschnąć :D teraz schną i jeszcze trzeba przesmarować bo ruda nie śpi. Niecałe dwie h jazdy i drugie tyle mycia rowerów. Chyba musze do Wolskiego jeździć jak normalnie ludzie tam mniej błota 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Troszkę błota też było, musiałem jeszcze nowe rękawiczki prać, bo przygodę, z drutem i napędem mieliśmy, dobrze, że napęd nie uszkodzony, a rękawiczki nie porwane, ale teraz przy proszącym śniegu, ci świetnie widać w świetle rzucanym przez nasze reflektory... super jazda...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

28 minut temu, mulek1985 napisał:

Ja mam nadzieję, że w nocy spadnie śnieg

Musiało by tego śniegu spaść z 10cm i temp. by musiał spaść na - żebyś miał po czym fajnie jechać.  Ziemia jeszcze jest ciepła nie było mrozów jeszcze wcale. Wszystko, co spada na glebę czy beton szybko topnieje.niestety ten atak zimy to głównie produkcja błota i błota pośniegowego. A za chwilę gołoledzi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Unfortunately, your content contains terms that we do not allow. Please edit your content to remove the highlighted words below.
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...