Skocz do zawartości

[Kask] Po co to komu?


Rekomendowane odpowiedzi

15 kwietnia miałem wypadek, zjeżdżałem z Żaru (Beskid Mały, Międzybrodzie Bialskie) i przy gwałtownym hamowaniu przeleciałem przez kierownice i uderzyłem głową w samochód. Złamałem obie ręce w łokciach (główkę kości promieniowej), niedawno zdjęli mi gips i coś nie podoba się mi nadgarstek prawej ręki, zakładam że może się to skończyć jakimś składaniem operacyjnym dłoni. Ale ostatnio głównie martwię się o głowę, pojawiły się zawroty, czasami ból. Pojutrze idę do naurologa, szczerze się boję. Jak z tego wyjdę nie siądę na rower bez kasku! Wszystkich zachęcam do jazdy w kasku. Głowę ma się tylko jedną.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(...)

 

Natrafiłem na stwierdzenie że przy 90km/h energia uderzenia jest

dwudziestokrotnie większa od tej którą może pochłonąć kask rowerowy

[ http://en.wikipedia.org/wiki/Fabio_Casarte...Fabio.27s_crash ].

 

Z tego wynika że dobry kask może pochłonąć energię zderzenia przy

prędkości 20 km/h, a co za tym idzie ma znaczący wkład do

ochrony zawartości czaszki do prędkości 30-35 km/h (przy 35 km/h może

pochłonąć 30% energii zderzenia).

 

Jak widać (pod warunkiem że to co wyczytałem jest zgodne z prawdą)

kask najbardziej się przydaje podczas jazdy po bułki albo na bulwar.

Podczas bicia rekordów prękości (nawet na prostej, o zjazdach nie

wspominając) daje co najwyżej złudne poczucie bezpieczeństwa.

 

Oczywiście warto jeździć w kasku, ale trzeba też sobie zdawać sprawę z

jego skuteczności, a raczej jej braku przy większych prędkościach.

 

DOPISKA: polecam dokładne przestudiowanie artykułu:

 

http://en.wikipedia.org/wiki/Bicycle_helmet

 

Z tego co wyczytałem to wkład kasku w ochronę mózgu przy większych prędkościach jest pomijalny. Na wikipedii napisano że kasków rowerowych nie projektuje się pod kątem zderzeń z pojazdami (nie twierdzę że to prawda, do tej pory nie interesowałem się kaskami rowerowymi).

 

Kask nie chroni tylko przed centralnym grzmotnięcięm. Mnóstwo wypadków polega przede wszystkim na sytuacji, kiedy biker walnie głową w ziemię (niekoniecznie mocno), a potem szoruje łbem przez parę metrów, zdzierając skórę... I właśnie wtedy kask się przyda - żeby móc dalej żyć z własną skórą na głowie i nie wyglądać jak Frankeinstein :rolleyes:

Ja oczywiście jeżdżę w kasku, ale kiedy wsiadam na rower, żeby sobie pojeździć po osiedlu to już rzadziej :rolleyes: Na szczęście nie zaliczyłem jeszcze żadnej porządnej gleby - a skaczę z dwu-trzy metrowych hopek itd.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja kask mam i jeżdżę :rolleyes: znaczy podobnie jak cycek8 - jak jade np. do kumpla albo coś w tym stylu to nie biore, tak samo jak nie biore gaci z pampersem ale jak sobie zakładam dalszą drogę to obowiązkowo kask ;) nic nie szkodzi, nawet miło sie jedzie [zwłaszcza w ciepłe dni - słońce nie świeci prosto w baniak tylko w kask, który co by nie mówić trochę chroni od udaru] a daje to większe szanse na przeżycie [np - uderzenie w drzewo ;)]

 

oby się nie przydał...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja przymierzam się do zakupu kasku i to w miarę szybko, po tym wszystkim co tu wyczytałem:). Współczuje wszystkim poszkodowanym i życzę szybkiej rekonwalescencji tym którzy jeszcze się składają lub są składani.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja na rower nie wychodze juz bez kasku... po prosto dziwnie sie czuje... tak jakos odsloniony :PP

 

W przeszlosci przywalilem w slup przy pelnej predkosci... ktory doslownie pojawil sie znikad... cudem moje instynkty samozachowawcze sprawily ze wylecialem bokiem z roweru i doslownie minalem slub o cm... bez kasku przy takim zderzeniu niemialbym szans...

Tak samo po glebie, gdzie dosyc mocno przygrzmocilem glowa w ziemie... a tez dziura pojawila sie znikad :)

 

No ale teraz pozadny kask i zdecydowanie bezpieczniej sie czuje, nawet jak ide tylko pojezdzic po miescie (akurat tutaj najprosciej o wypadek).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Od 4 lat jezde w kasku. Bez niego nie wsiadam na rower :!!:

Znajomy 2 lata temu mial wypadek na zwyklej, "spacerowej" sciezce rowerowej w miescie.

Zderzyl sie z... drugim rowerzystą (jadącym z naprzeciwka). Obaj sie zagapili.

Koles przypadkiem przyblokowal mu przedni hamulec.

W efekcie polecial jak z katapulty przez kierownice na asfalt (temu drugiemu nic sie nie stalo).

Nie mial kasku :!!:

Skutki : trzy złamane żebra, pęknięta miednica i pęknieta czaszka :!!: :D

Wyszedl w koncu jakos z tego (ponad pol roku w szpitalu).

Ale do konca normalny to on juz nie jest :D :arrow:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...
Ja jak jedże gdzieś dalej do lasu albo wogóle poza miasto to biore kask ale bo jak po mieście to nie xD

 

To j jak Ty jeździsz po mieście :D jak wyżej w mieście najłatwiej o wypadek, bo nie pomoże Twoja ostrożność przewidywanie sytuacji itp wystarczy jakiś xxxxx szpanujący swoją bryką i wita Cię szpital, wariatów w autach nie brakuje :angry:

Dlatego kask w mieście to więcej niż obowiązek :P

 

 

Osobiście nie zakładam garnka do jeżdżenia po bezpiecznych uliczkach i uczenia się tego co się da zrobić streetowego na MTB :D a i posiadam go już/dopiero 8 miesięcy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

odnośnie tych, którzy twierdzą, że zanim walniesz w glebe, to zasłonisz łepetyne czy coś w tym stylu. mój kuzyn miał tak, że poleciał przez kierownice i zanim jeszcze przywalił, stracił przytomność. skończyło sie na lekkim wstrząsie mózgu i poharatanej buźce.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no dobra, dobra... zostało już wiele argumentów przytoczonych za noszeniem kasku. Nie będę ich powielał bo ze wszystkimi się zgadzam. Podam natomiast dodatkowy, który mieżdży wręcz wszystkich przeciwników. Otóż gdy się zatrzymamy, i zawiesimy kask na kierownicy to możemy... wrzucić doń rękawiczki! :twisted: :lol:

 

Ostatnio nawet na egzaminie wpadł do gabinetu jeden doktor ze zwichniętą ręką i zaczął opowiadać kolegom z katedry jak to dobrze nosić kaski :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja jako nieliczny w mojej okolicy jeżdżę w kasku ( a na niektórych drogach to chyba tylko jest nas dwóch) Zauważyłem, że kask powoduje następujące reakcje na wsi:

- mężczyźni (czyt. gówniarze, skiny) jak widzą mnie to się śmieją i mi fakosy pokazują, ale jak zaczynam gonić ich "maszyny" to im uśmiech zchodzi z twarzy, a pojawia się zdziwienie,

-dziewczyny 12-15 lat często widzę uśmiechy w moją stronę:P, czasami nawet jakieś cześć padnie od nieznajomej laski :P

Wniosek: Na rowerze w kasku i stroju można lachona złapać :lol:

Dodam, że te reakcje pojawiły się dopiero gdy zacząłem jeździć regularnie w kasku wraz z okularami i strojem :rolleyes:

Kiedyś jeździłem w kasku tylko okazyjnie, ale po paru glebach na nowym rowerze, zmieniłem się :P

 

 

Ps. Kusak u mnie koledzy już się przyzwyczaili do tego, że jeżdzę w kasku, chociaż na początku też tak było.... :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie będę miał wypadku , bo jeźdzę ostrożnie (tu nie potrzeba komentarza , założyciel tematu nigdy nie miał wypadku i jest doświadczonym rowerzystą a jednak miał...)

 

Podepne sie do watku....

za soba zostawilem ponad 16000km rowerem, glownie lokalnie,miasto,waly,sciezki, czasami gory,czasami maratony, predkosci do 70km/h....oj wtedy robi sie niebezpiecznie...ale....niby jezdzilem sobie,a co tam, wiele lat bez kasku,ale od 2 lat z kaskiem na....wszelki wypadek....

i stalo sie to co wg mnie nigdy nie mialo sie stac....wielkie bum....nie z samochodem, nie na ulicy ale na rowerowo/pieszej sciezce.....predkosc 20-24km/h...szuterek, szerokosc sciezki ze 3-4m...chodzacy ludzie, przezornosc wlaczona.....niestety....nieprzezorni ludzie bo nagle metr ode mnie pojawil sie maly chlopiec.... i co wtedy sie stalo,jak myslicie?coz, odruchowo zapinanie blokow, chlopiec na wysokosci kierownicy, krotki niemal sekundowy lot fikolkiem na trawe.....ok, skonczylo sie tylko stluczonym barkiem....lekkie otarcie skroni(krwiak)...i WOLE nie myslec co byloby gdybym zaoszczedzil 100zl na kask.... i gdyby byl przykladowy kraweznik zamiast trawnika .....

 

ZYCZE wszystkim ROZWAGI i przewidywania ... oraz kasku na glowie...

 

AHA....mam wykupione OC i NW na rower <_< i swiety spokoj bo wole nie liczyc ile np kosztuje lakierowanie drzwi MAYBACHA :D))

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pozwólcie że i ja dorzuce swoje trzy grosze z ... dreszczykiem. Otóż na rowerze zacząłem jeżdzić intensywnie już w szkole podstawowej i wraz z mijającymi latami moja miłość do dwóch kółek i pedałów :) nie malała. W ciągu wszystkich tych lat szczęśliwie obyło się bez większych thillerów drogowych mimo mojego zamiłowania do bardzo intensywnej jazdy. Ale wiadomi - nosił wilk razy kilka, ponieśli i wilka. Otóż jakiś czas temu - dokładnie 2 miesiące z małych hakiem wypatrzyłem na przecenie (50%) interesujacy sprzęt i po chwili namysłu postanowiłem stać się jego posiadaczem. Dodam, że wraz z nowym rowerem zamierzałem wynieść moją "sztukę" panowania nad bicyklem na nowy poziom i dodatkowo popracować odrobinę nad moim image - wiązało się to min. ze sklompletowaniem odzieży kolarskiej. I w tym miejsu zaznaczam, że podjąłem życiową (dosłownie) decyzję, bowiem przed kupnem koszulek, spodenek, butów i nawet nowych rękawiczek zdecydowałem się na zakup kasku. Mój wybór padł na Giro Animas. Jego test miał miejsce 23.05.br, po przejechaniu dosłownie 690 metrów na trasie pokonywanej przeze mnie dziesiatki razy zderzyłem się z samochodem. Ja przemieszczałem się chodnikiem a on wyjeżdżał z bramy. Ujmując rzecz w kilku słowach przy 30 km/h na wskutek hamowania wyrzuciło mnie z roweru i z całym impetem przygrzmociłem w kontener samochodu dostawczego. Oczywiście straciłem przytomność, ocknąłem się kilkanaście sekund późinej leżąc na ziemi. Kask w miejsu uderzenia został dosłownie zmiażdżony (proszę zerknąć na zdjęcia). Lekarz dyżurny po przewiezieniu mnie do szpitala zanim zajął się mną, razem z sanitarjuszem fotografowali kask (sami jeżdzą na rowerze i widok mojego nakrycia głowy oraz mój stan skłonił ich do zakupu tego typu elementu).

U mnie skończyło się na wstrząśnieniu mózgu oraz złamanym obojczyku. Patrząc na strukturę kasku nie trudno się domyśleć co byłoby z moją głową gdyby nie on. Jesli jest ktoś kto uważa, że kask jest zbędnym wyposażeniem rowerzysty, to chyba jego móżg jest gładki niczym tafla lustra.

 

post-100589-1183235074_thumb.jpg

post-100589-1183235306_thumb.jpg

post-100589-1183235187_thumb.jpg

post-100589-1183235228_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mam gorszy problem :lol: mój kask nie chce się zmieścić na dredy :) (młodzieńczy wybryk :D ) Ale owszem kask to rzecz którą trzeba mieć . Czy ktoś może mi polecić jakiś kask w którym zmieściłbym dredy ?? :lol: A oto przykład który może nakłoni kogoś do kupna kasku :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...