Skocz do zawartości

[Lance Armstrong] koniec legendy ?


Rekomendowane odpowiedzi

Nie za bardzo jestem w temacie i zaczekam na dalsze informacje na ten temat, wiec trudno mi mowic o sytuacji jako takiej. W oczy rzucily mi sie komentarze typu:

-wygral i nic tego nie zmieni

-nie zlapali go wtedy wiec teraz jest za pozno

-wszyscy biora, wiec dlaczego on by nie mial

 

Dla wielu Armstrong jest pewnie idolem i do sprawy podchodzą emocjonalnie, ale takie podejscie, jak ktos juz pisal, jest calkowicie nielogiczne i jestem pewien, że zdecydowana wiekszosc nie podzielalaby tych opini jesli chodziloby o sportowca, ktorego nie darza sympatia. Ciekawe ilu z was uważa, że rywalizacja Justyny Kowalczyk z konkurentkami "chorymi" na astmę jest sprawidliwa. Wyobrazcie sobie sport bez kontroli dopingowych. Miarą sportowca byłoby ryzyko jakie jest w stanie podjąc biorąc niebezpieczne środki. Granica miedzy sportowcami, a oszustami musi istniec i musi byc wyrazna, bo inaczej kazda dyskwalifikacja będzie traktowana "bo ktoś się uwziął" albo zwyciezac beda sprytniejsi oszustwie a nie lepsi. Wiec polecam ochłonięcie i podejście do sprawy racjonalnie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stary, a wiesz co to jest oszustwo? Jak zdrowy chłop udaje, że ma anemie, aby mógł bezkarnie szprycować się lekami steroidowymi.

Sam napisałeś:

Ponadto Lance Armstrong, w trakcie leczenia jego choroby nowotworowej, dostawał zupełnie oficjalnie duże dawki epogenu – leku o strukturze podobnej do EPO."

Zdrowy chłop, tylko ma nowotwór, ta? Zupełnie jak w szrocie. Zresztą czemu uważasz, że udaje? Widziałeś jego morfologię? Badałeś go? Ja go nie bronie, tylko zdyskredytowałem źródło napisane przez idiotę dla ludzi, którym się wydaje że mają pojęcie o medycynie. Bez żadnych dat, szczegółów i jakiejkolwiek rzetelności. Bulwarówka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"W próbkach moczu pobranego od Lance'a Armstronga przed 2001 r. wykryto sześciokrotnie pochodne EPO[2]. Badania te jednak, jako wykonane po długim czasie, nie mogły być podstawą do dyskwalifikacji.

 

Złośliwie bym powiedział: francuska prasa dostrzegła, po trzeciej wygranej Armstronga w TdF, że nie ma innego sposobu na ukrócenie jego dominacji w peletonie przemierzającym francuską ziemię, jak rzucić na niego czar podejrzenia ;-)

 

Ale już bardziej na poważnie: facet był na pewno nie raz badany podczas każdego z tourów, i w 1999, i w 2000, i w 2001 -- i później. Przypomnę, że afera Festiny to 1998 r. więc jak dla mnie nie ma bata -- jeśli Lance Armstrong się koksował w 1999 r., to mieli go na widelcu w 1999 r., jeśli zacząłby w 2000 r., to wówczas powinni go dopaść, etc. etc. Ale gadanie dziś, że Armstrong "od n lat stosował doping" to właśnie w świetle owej metodologii -- moim skromnym zdaniem -- zwykły bullsh*t.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No moja to w czasach Armstronga na przełomie lat 90 i 2000 koksowali dosłownie wszyscy. Zresztą wystarczy spojrzeć ilu zawodników, kolosów tamtych lat, później lub wtedy na dopingu złapano. Polecam w tej materii artykuł duetu Jaroński-Wyrzykowski opublikowany na Eurosporcie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zdrowy chłop, tylko ma nowotwór, ta? Zupełnie jak w szrocie. Zresztą czemu uważasz, że udaje? Widziałeś jego morfologię? Badałeś go? Ja go nie bronie, tylko zdyskredytowałem źródło napisane przez idiotę dla ludzi, którym się wydaje że mają pojęcie o medycynie. Bez żadnych dat, szczegółów i jakiejkolwiek rzetelności. Bulwarówka.

 

PKDeath, najbardziej zdyskredytowałeś sam siebie a pomysłem, że pisząc o choro - zdrowych sportowcach miałem na myśli Armstronga przekroczyłeś kolejną granicę :teehee:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Michael McCann, ekspert w dziedzinie prawa sportowego w szkole prawniczej w Vermont, twierdzi, że decyzja Armstronga o odpuszczeniu walki mogła być najlepszą z możliwych. - Taka sytuacja daje jego zwolennikom powód do wspierania. Gdyby starał się apelować i przegrałby - co uważam, że chyba na pewno by się stało - z punktu widzenia public relations, byłoby to o wiele bardziej bolesne.

Ja tak samo uważam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Olgierd, weź pod uwagę,że w 1999 roku technologie były trochę gorsze niż obecnie.

 

Tym bardziej zatem wątpię, by się ktoś wówczas bawił w dzielenie próbek: "tę sprawdzimy dziś, a tę zamrozimy, bo za 10 lat będą lepsze odczynniki".

 

A zresztą to nieprawda ;-) bo nikt nie mówi, że raptem odnaleziono w labach zakurzone próbówki Lance Armstronga, które poddano dodatkowemu badaniu. Mówi się, że paru skruszonych zaczęło opowiadać.

 

 

PS może dowyjaśnię, że mnie generalnie Armstrong jako kolarz ani ziębi ani grzeje -- podobnie jak każdy inny zawodnik (wyjąwszy takie przypadki jak powiedzmy John Tomac czy Brian Lopes (ale to mniej ze względu na ściśle sportowe osiągnięcia) -- natomiast bardzo mi się podoba to, co Armstrong robi dla ludzi. Ale metody "jedna kuma powiedziała innej kumie" nigdy nie tolerowałem i tolerować nie będę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tym bardziej zatem wątpię, by się ktoś wówczas bawił w dzielenie próbek: "tę sprawdzimy dziś, a tę zamrozimy, bo za 10 lat będą lepsze odczynniki".

 

Ale tak się właśnie robi. Trzyma się próbki w specjalnych chłodniach, żeby przebadac je ponownie w razie wątpliwosci. Bada się próbki i trzyma wyniki w celu stworzenia paszportu genetycznego, dzieki ktoremu mozna zapobiegac np autotransfuzji krwi, przy innych metodach trudnej do wykrycia. Przeciez wynik sportowca to nie zabawa w kto kogo zlapie z komisja antydopingowa, tylko rzecz bezwzgledna, niezalezna od obecnej technologi, czy uplywu czasu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Smutna sprawa w kolarstwie, aby tak utytułowanemu sportowcowi teraz wszystko zabierać. Choć jak dla mnie to nic mu już nie są w stanie zabrać. On wygrał te 7 imprez i nie ważne co jest teraz, szczęściem z wygranej cieszył się on, a nie zawodnicy tuż za nim. Nie ma o czym rozmawiać. Podłe jest to, do jakich sytuacji w ogóle dochodzi. Czołowi zawodnicy muszą brać, to już sport w sporcie. Nieuczciwy i zakłamany, ale tak już musi być. Zawodowy sport ma generować pieniądze. A gdzie są pieniądze, są i kłamstwa. Jednak odbierać tytuły nie mając dowodów, albo snuć domysły, że kiedyś wykryliby coś u niego, to jakieś koszmarne nieporozumienie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale tak się właśnie robi. Trzyma się próbki w specjalnych chłodniach, żeby przebadac je ponownie w razie wątpliwosci. Bada się próbki i trzyma wyniki w celu stworzenia paszportu genetycznego, dzieki ktoremu mozna zapobiegac np autotransfuzji krwi, przy innych metodach trudnej do wykrycia. Przeciez wynik sportowca to nie zabawa w kto kogo zlapie z komisja antydopingowa, tylko rzecz bezwzgledna, niezalezna od obecnej technologi, czy uplywu czasu.

 

Tak się robi teraz. Paszport antydoperski to kwestia ostatnich -- bo ja wiem? -- 2-3 lat? Może 4?

Czy tworzy się próbki C, D, E... itd., to przebadania za n lat, tego nie wiem, ale nawet jeśli, to w 1999 roku tego wszystkiego się nie robiło. Co oznacza, że do oskarżenia przeciwko Armstrongowi nie mogło posłużyć nic twardego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Smutna sprawa w kolarstwie, aby tak utytułowanemu sportowcowi teraz wszystko zabierać. Choć jak dla mnie to nic mu już nie są w stanie zabrać. On wygrał te 7 imprez i nie ważne co jest teraz, szczęściem z wygranej cieszył się on, a nie zawodnicy tuż za nim. Nie ma o czym rozmawiać. Podłe jest to, do jakich sytuacji w ogóle dochodzi. Czołowi zawodnicy muszą brać, to już sport w sporcie. Nieuczciwy i zakłamany, ale tak już musi być. Zawodowy sport ma generować pieniądze. A gdzie są pieniądze, są i kłamstwa. Jednak odbierać tytuły nie mając dowodów, albo snuć domysły, że kiedyś wykryliby coś u niego, to jakieś koszmarne nieporozumienie.

1. Żaden człowiek NICZEGO nie musi. POZA jednym - każdy musi umrzeć, prędzej czy później.

2. Ani sport, ani człowiek nie muszą być zakłamani ani nieuczciwi - człowiek zawsze ma wybór. Wegetarianin nie jada mięsa, nawet jeśli jest ono smaczne, decydują o tym względy moralne. Wybiera inną drogę. Ty, jeśli czegoś chcesz a nie stać cię na to, możesz to ukraść albo się bez tego obyć - nie ukradniesz ze strachu przed karą albo z powodu przekonań że kradzież jest czymś złym. Lens czy każdy inny Zawodowiec mógłby wybrać coś innego w życiu, co nie jest moralnie ani prawnie wątpliwe.

 

Dla mnie mogą brać co tylko chcą, powinni brać to całkowicie legalnie. I nie żal mi ani trochę jeśli szlag trafia im serca, wątroby czy cokolwiek innego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zauważ, iż w 2008 r. francuska agencja antydopingowa (AFLD) zaproponowała Armstrongowi przebadanie jego próbek z 1999 r., ten jednak odmówił.

 

I -- jeśli to prawda -- bardzo słusznie. Bo te próbki były już sprawdzane -- w 1999 r.

Rozumiem, że jakby w 2008 r. nic nie znaleźli, to znów odkopaliby je w 2012 r. A później w 2017, 2025 oraz 2033 roku. I rok po śmierci faceta. I tak da capo al fine.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie organiczcie emocje.

On zdecydowal sie nie bronic. Lepiej usunac sie w cien w sytuacji kiedy sporo ludzi widzi w nim ofiare, niz zostac rozerwany w sadzie (dajac mediom wiecej ciekawych informacji).

 

Gosc nie jest niewinny i to jasne jak slonce.

 

Co nie zmienia sytuacji ze jest gigantem i ikona dla wielu ludzi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sęk w tym, że w każdym normalnym procesie, gdzie stawia się komuś zarzuty, to oskarżyciel musi coś udowodnić. Obwiniony ma prawo się bronić, ale może też milczeć -- i dopóki niezbicie się czegoś nie wykaże, dopóty jest niewinny.

Każdym takim oskarżeniem jest badanie antydopingowe, choćby i przeprowadzone na wyrywki. Jednak wynik negatywny oznacza, że oskarżenie upada i sportowiec dalej może -- przynajmniej w świetle zastosowanej technologii -- chodzić "na czysto".

 

 

PS to nie są emocje, przynajmniej nie tyle o Armstronga -- jeśli już to o to, że w ten sposób się teraz zaczyna ludzi załatwiać, i to chyba nie tylko w sporcie. A młodzi ludzie coraz częściej temu klaszczą...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zdecydowana większość sportowców bierze, brało bądź próbowało brać specyfiki. Wyniki tak jak już wspomniano przekraczają niejednokrotnie możliwości ludzkie....

Prosty przykład to wywiad Tomka Majewskiego (pchnięcie kulą).. Pierwsze 3 światowe rekordy są bite na koksie...Wg Tomka ważne i realne jest pchnięcie Christiana Cantwella (22,54) a rekord to 23,12 Randyego Barnsa... ( nie był złapany na koksie w chwili bicia rekordu) - dopiero później dożywotnio zdyskwalifikowany - rekord został.

Nie łudźmy się - sportowcy mają od tego sztab fachowców, technologię i chemię aby dać radę wyżej/dalej/szybciej.....

A Lance....ma to w głębokim poważaniu. Zrobił swoje, zagrał im na nosie i grał przez lata - w ten czy inny sposób i....dobrze.. wielki jest i już, a w sumie po co mu to całe łajno od nowa - spokoju chce i go ma....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Olgierd, sęk w tym, że do procesu jeszcze nie doszło, a całe zamieszanie wybuchło po oświadczeniu Armstronga, iż nie zamierza się już bronić przed zarzutami. Dziennikarze dorzucili od siebie informacje o odbieraniu tytułów dla wywołania większego wrażenia, a ty to wszystko łyknąłeś jak pelikan. Jak już wcześniej pisałem, to co zrobił Lance jest dla niego najlepszym rozwiązaniem, jeśli w sądzie spodziewał się bolesnej porażki.

I jeszcze jedno, jak możesz żyć spokojnie ze świadomością, że tysiące ludzi w Polsce każdego dnia przebywa w izolacji oczekując na procesy w aresztach śledczych. Przeciez nie udowodniono im winy, ba wielu z nich nawet nie zamknięto postępowań przygotowawczych. Czyli w swietle tego co mówisz i prawa jacy są?...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...