Skocz do zawartości

[kolizja]spostrzeżenia


michuuu

Rekomendowane odpowiedzi

  • Mod Team

Dzisiejsze przedpołudnie, szybka ścieżka rowerowa w drodze na Dziewiczą Górę. Po awaryjnym hamowaniu jeden z rowerzystów położył się szlifując asfalt, drugi widząc co się dzieje położył się jak wyżej żeby nie wjechać w pierwszego. Straty w sprzęcie : dwa koła do centrowania, jedno siodełko do kasacji, jeden wózek przerzutki do prostowania. Straty w ludziach: głębokie otarcia silnie krwawiące, ogólne potłuczenia. Tyle tytułem przydługiego wstępu, do rzeczy.

Jechało nas czterech, na szczęście mieliśmy w plecaku podręczną apteczkę, dwóch bez naruszonej cielesności pomagało opatrzyć poszkodowanych, doprowadzić do stanu używalności. W tym czasie mijały nas stada rowerzystów wszelkiego autorymentu i tutaj doczłapałem się do sedna tematu : nikt się nie zatrzymał, nikt nie spytał czy nie potrzeba pomocy.

I wiecie kto się zatrzymał i zaoferował pomoc, kierowca samochodu a konkretnie dwóch mimo że trzeba było wjechać na pas zieleni oddzielający ulice od ścieżki. Mieli więcej zachodu niż mijający na rowerzyści.

No i pytanie dlaczego nikt z naszej rowerowej społeczności nie odważył się pomóc albo chociaż takową zaoferować?

Co powoduje że lepiej odwrócić głowę i mocniej depnąć żeby się bezpiecznie oddalić?

Niewiedza czy strach? Może coś innego.

Akurat w tym przypadku mimo lejącej się krwi nie było zagrożenia życia ale tam gdzie liczy się każda minuta brak reakcji to wyrok.

Dlatego pytam jakie macie doświadczenia w takich sytuacjach, czy osobiście doświadczyliście braku pomocy.

Może taka sytuacja jest wyjątkiem - mam nadzieje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Takie sytuacje zdarzają się w życiu i każdego może to spotkać w najmniej spodziewanym momencie, choć zapewne większość z nas ma nadzieję że go to nigdy nie spotka. W każdym razie na wycieczkach mam przy sobie wyłącznie: plecak, portfel, bidon, polar i rękawiczki lateksowe. Rękawiczki właśnie po to, aby w sytuacji kryzysowej nie mieć obaw o własne bezpieczeństwo a potem wyrzutów sumienia, że się komuś nie pomogło, a może przez to zaszkodziło. Dodatkowo w moim przypadku pomaga mi, że nie świruję na widok krwi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też bym pojechał dalej. 2 osoby z otarciami, dwie z apteczką je opatrują. Po co Ci kolejne osoby? No bez jaj. Opatrujesz, czy tam wzywasz karętkę i tyle. Umierający nie byli. Gdybym widział, że ktoś ma złamanie, że jest nieprzytomny, albo sam leży to co innego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Widzę że mało szczegółowo opisałem sytuacje skoro takie są Wasze(Kiciok i Iza) spostrzeżenia. A może to jest odpowiedź na moje pytania?

Jednak kierowcy samochodów się zatrzymali. Ja widząc rowerzystę siedzącego na poboczu pytam czy nie potrzebuje pomocy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jadąc około 20 km/h, czyli ponad 5 m/s jesteście w stanie ocenić rzucając tylko okiem, czy nie ma zagrożenia życia, czy udzielający pomocy nie zemdleje za 10 sek na widok krwi, czy aby na pewno nie potrzebują żadnej pomocy ??

sytuacje widzisz dużo wcześniej i oceniasz ją widząc zachowanie zarówno poszkodowanych, jak i pomagających dużo szybciej , zresztą pomagających było w tym wypadku 2 w dodatku z apteczką w ręku

 

 

Ja widząc rowerzystę siedzącego na poboczu pytam czy nie potrzebuje pomocy.

jeśli ktoś byłby sam to owszem, ja również

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niewiedza czy strach? Może coś innego.

 

W opisanej przez Ciebie sytuacji nie było potrzeby robienie zbiegowiska. Nie mniej jednak problem jako taki występuje. Jest to związane głównie z psychologią tłumu i rozproszeniem odpowiedzialności. Jeżeli osoba postronna widzi wypadek i widzi że wokół kręcą się inne osoby, to zwykle taki człowiek nie czuje się w obowiązku do udzielenia pierwszej pomocy. No bo po co skoro są inni, są bliżej itp. Bardzo dobrze widać to w mieście. Możesz przewrócić się na środku zatłoczonej Marszałkowskiej i będziesz czekać kilka minut zanim ktoś pomoże Ci wstać. Gdyby rzecz się działa na odludziu, sprawa ma się już inaczej, bo wtedy nie ma na kogo przerzucić odpowiedzialności.

 

Dlaczego kierowcy? Może dlatego że są bardziej świadomi konsekwencji wypadków samochodowych i jak widzą taką sytuację, są bardziej skorzy do pomocy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak widzę, że ktoś się wyłożył, albo już leży i jest sam, to zawsze się zatrzymuję. Jak widzę, że dwóch leży i dwóch jest przy nich, to się nie zatrzymuję bo np. jadąc w grupie mogę spowodować następną kolizję, a na pewno spowoduję zamieszanie i zator. Wiadomo, jak się jedzie samemu i nie jest to jakaś ruchliwa ulica, tylko ścieżka albo las, to nic na przeszkodzie nie stoi. Trzeba też wiedzieć jak się zachować, kiedy pomagasz poszkodowanemu. Jeśli potrzebujesz jeszcze kogoś do pomocy, to po prostu go zatrzymujesz, albo wskazujesz konkretną osobę w tłumie gapiów. Nie powinieneś liczyć na to, że ktoś sam się zatrzyma, tylko powinieneś tę pomoc zorganizować. Nie mówi się np. "niech ktoś wezwie pogotowie" tylko "Ty wezwij pogotowie". Wtedy ludzie pomagają, taka już nasza natura, że jak ktoś konkretnie nie wskaże i nie poprosi, to nikt się nie ruszy. Owszem, zdarzają się też sytuacje, ze ktoś leży na ziemi sam i nikt się nie ruszy, ale osobiście się z czymś takim nie spotkałem, tylko na filmikach z Rosji albo z Indii, Chin.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team
Jest to związane głównie z psychologią tłumu i rozproszeniem odpowiedzialności.

To jest jakieś wytłumaczenie.

Może dlatego że są bardziej świadomi konsekwencji wypadków samochodowych

Biorąc pod uwagę wysyp rowerzystów to powinniśmy się uświadomić że rower też jest zagrożeniem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Biorąc pod uwagę wysyp rowerzystów to powinniśmy się uświadomić że rower też jest zagrożeniem.

 

Ludzie zwykle

1) Myślą, że problem kolizji czy wypadku dotyczy wszystkich naokoło, ale nie mnie.

2) Traktują rower jako niewinną zabawkę a nie narzędzie, którym można wyrządzić komuś krzywdę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Niestety, znieczulica jest powszechna. Ja miałem kiedyś taką sytuację ze zjeżdżaliśmy z bratem ze schodów rycerskich w rynku. Brat jechał pierwszy, mnie wyrzuciło przez kierownice na ostatniej sekcji, bo przesadziłem z szybkością, jak na HTka. Ok. minuty leżałem na chodniku, rower koło mnie, zanim brat się zorientował że coś jest nie tak. Wrócił, pomógł mi wstać, siedliśmy na ławeczce i jeszcze jakiś czas dochodziłem do siebie. Przez cały okres od gleby nikt nie podszedł, nie zapytał się czy wszystko ok, czy nie wezwać pogotowia, a ludzi, jak to w rynku, niemało było...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po części zgadzam się z przedmówcami, którzy by się nie zatrzymali. Tylko dla tego, że: widzę 2 osoby pomagające poszkodowanym, które robią to w rozgarnięty sposób; sam nie mam przeszkolenia pierwszej pomocy; nie mam przy sobie apteczki, bandaży itd.

Natomiast, gdyby któryś z wymienionych stanów miał miejsce zatrzymałbym się na pewno. W tej sytuacji - trudno mi powiedzieć. Pewnie bym stanął, ale nie jestem w stanie tego na pewno określić.

 

Moja sytuacja związana z tematem:

Wracam do domu od kolegi, ze wsi. Sobota, koło 18:00. Pogoda dobra, sucho, droga krajowa nr. 45, do pokonania 23km. Kilka km od jego domu, drogą w dół, wciąż we wsi, jasny samochód z niewiadomych przyczyn zwalnia do mojej prędkości i się do mnie zbliża. Odruchowo odbiłem w prawo. Dalej już było kiepsko. Zahaczyłem pedałem o 19cm krawężnik przy chodniku, nie pamiętam jak, w każdym razie rower skręcił na lewo, ja przeleciałem przez niego jakoś się w niego wplątując. Gdy już ogarnąłem, leżałem na asfalcie z rowerem a samochód był już kawał dalej. Wczołgałem się na chodnik i wciągnąłem rower. Zobaczyłem, że z góry jedzie dwoje rowerzystów w wieku ok. 40 lat, pewnie małżeństwo, no to sobie myślę, że dobrze że ktoś widział, może będzie chciał pomóc, pewnie mieszkają blisko i chociaż obmyję sobie rany (kostka, łokieć, biodro, bark, kolano). No hak widzę zgięty totalnie, facet miałby francuza to bym wyprostował. Siedzę na chodniku, oglądam rower. Rowerzyści nadjeżdżają. Patrząc przed siebie omijają mnie i jadą w siną dal. No wtedy byłem w szoku, taka znieczulica, że ja pie####ę. Minęło mnie chyba kilka aut, ale nie pamiętam dobrze.

Posiedziałem tam chwilę i pojechałem dalej, 20km do domu, z działającymi z tyłu 2 terkoczącymi biegami, wrzucenie innego spowodowałoby urwanie przerzutki. Jedna z najgorszych tras w życiu. Dojechałem koło 20:00 Było to z miesiąc temu, blizny jeszcze są.

 

Co powiecie na coś takiego? Tu już chyba nie ma argumentów przeciwko udzieleniu pomocy...

 

Edit: literówka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Ludziska są ... często tępe ... ja miałem pierwszą od wielu lat kolizje koncem marca ... jazda z góry spora predkosć duża grupa młodocianych jendemu sie spodobało moje koło i postanowił mi pod nie wpaść .. Jak już podniosłem zorientowałem sie z moją noga nie specjalnie dobrze jest poza tym tylko pękniecie skóry dłoni.

 

Tamtejszy tubylec, brat mojego kumpla, mieszkał ok 200m od tamtego miejsca idiocie sie nawet nie chiało skoczyć po wode utlenioną. Aż wyszła miła pani z domu przed którym sie wyłożyłem i coś tam troche mi pomogła. Telefon po transport. Za jakiś czas szpital ... noga złamana ... znowu ...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A Ty oglądasz się za siebie co 30 sekund jadąc w duecie? Nie biorę pod uwagę sytuacji jazdy z dzieckiem.

 

tak osobiście oglądam się za drugą osobą w momencie kiedy tracę z nią kontakt (wzrokowy/słuchowy), natomiast w sytuacji, jakiegoś zjazdu w którym wypada zrobić większe odstępy nakrzykujemy się starając nie oddalać mimo wszystko za daleko i jak na razie odpukać nie udało mi się odjechać od poszkodowanej osoby tak, żeby straciła z nią kontakt

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja raz poleciałem przez kierownice na rowerze i wyladowalem glowa na asfalcie, przez moja glupote wtedy bez kasku. Zatrzymalo sie starsze malzenstwo(chyba z samochodu, ktory jechal za mna). Byli dosyc zestresowani i nie wiedzieli jak pomoc, ale poprosilem ich o opatrunki i doprowadzilismy mnie do stanu, w ktorym moglem udac sie do domu. Po jakims czasie pojechalem do szpitala i zalozono mi szew albo 2. Nawet jak ktos nie zna sie na pierwszej pomocy to zaoferowanie apteczki albo telefonu na pogotowie jest bardzo dobre. Pewnie dalbym sobie wtedy rade bez tego panstwa, ale bardzo pomoglo mi to ze mialem mozliwosc opatrzenia glowy.

 

iza121, nakrzykujecie sie w centrum miasta?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team
Jest to związane głównie z psychologią tłumu i rozproszeniem odpowiedzialności. Jeżeli osoba postronna widzi wypadek i widzi że wokół kręcą się inne osoby, to zwykle taki człowiek nie czuje się w obowiązku do udzielenia pierwszej pomocy. No bo po co skoro są inni, są bliżej itp.

Kiciok poczytaj jeżeli jeszcze tego nie zrobiłeś dlatego kierowca a nie ja bo oni z pewnością mają apteczkę, dlatego że oni mogą zapewnić transport, bo inni.... Stoisz po tej biernej stronie, niestety.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mały quiz. Kto z was wie co to jest numer ICE? Tylko proszę nie szukać w googlach...

Numer ICE? Nie chodzi Ci o kartę ICE? To samo, co karta życia.Grupa krwi, Imię, nazwisko, adres, kogo powiadomić, czy zgadzasz się na oddanie organów itp itd.

 

Kiciok poczytaj jeżeli jeszcze tego nie zrobiłeś dlatego kierowca a nie ja bo oni z pewnością mają apteczkę, dlatego że oni mogą zapewnić transport, bo inni.... Stoisz po tej biernej stronie, niestety.

Nie wiem o co Ci jeszcze chodzi.

 

Sytuacja jest bardzo prosta. Dwóch się wywaliło, dwóch ich opatruje i MAJĄ APTECZKI. Założę się, że żaden z przejeżdżających, jej nie miał. Tak jak pisałem, kierowcy samochodów ją mają, a do tego bardziej mogą pomóc. Gdyby zatrzymywali się wszyscy, to nie dość, że stwarzają zagrożenie, to jeszcze robią zamieszanie i mogą więcej zaszkodzić, niż pomóc. Po co jeszcze ta dyskusja, to ja nie rozumiem.

 

To tak samo jak z pracą na budowie. Nie potrzeba 50 ludzi, którzy nie wiedzą co mają robić i są, bo muszą. Wystarczy 10 osób, które znają swoje zadanie. Poczytaj o kierowaniu akcjami ratowniczymi, pooglądaj relacje z wypadków itd.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

iza121, nakrzykujecie sie w centrum miasta?

w lesie i tylko w czasie zjazdów w których trzeba zachować odstęp, w mieście trzymamy się po prostu razem, razem wyruszamy i razem jedziemy, bez względu na tempo najwolniejszego

 

 

 

Mały quiz. Kto z was wie co to jest numer ICE?

Coraz więcej osób wie co to jest ice. Tylko pytanie, kto z tych co wie co to ice z tego korzysta? Sama mimo świadomości tego nie stosuję, pewnie mając choroby przewlekłe, które mogły by zagrażać życiu bym wpisała, a tak to hmm tyle tylko, że rodzina dostanie informacje (bo ważnych informacji o mnie i tak nie przekaże)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...