Skocz do zawartości

[Straż miejska] Jeśli ich widzisz, to zawróć !


marekw

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano

Trzeba artykuł wydrukować i zachować jako podpórkę do walki w sądzie. A mandatów od jełopów nie przyjmować tylko z marszu się odwoływać do sądu. Innej rozmowy z nimi nie ma.

Napisano
Wracając do Krakowa :) Mały prztyczek w nos dla krakowskiej SM.

 

Dlaczego już po pierwszych kilku zdaniach artykułu wiedziałem, że autorem jest Adam Łaczek?

Napisano

Autorem jest trzecia osoba - prawnik, Adam to tylko wrzucił do siebie. I co to ma w ogóle za znaczenie? Dziadka w Wehrmachcie też mu wypomnisz?

Napisano

Hej, mógłby ktoś sprostować autora w tym?

poruszanie się po jezdni, gdy wzdłuż biegnie droga dla rowerów - 50 zł

Czy chodzi tutaj wyłącznie o sytuację, gdy na drodze jest zakaz poruszania się rowerami, czy może jest to bubel prawny i nawet gdy ścieżka pojawia się jedynie po lewej stronie drogi, to jesteśmy zobowiązani poruszać się tylko po niej? Dla mnie druga sytuacja jest nielogiczna, ale opis autora jest bliższy właśnie niej. Nie potrafię też odnaleźć niczego w sieci na ten temat...

Napisano

czytajac te dluzsze wypociny niby prawnika...

 

sluzby moga pouczyc, ukarac kwitem albo skierowac do sadu od reki

 

na dobro spoleczne moga ale nie musza patrzec.

 

zycze powodzenia w sadzie...

Napisano
I co to ma w ogóle za znaczenie?

 

Nie widzę nazwiska tego prawnika, który miałby być autorem tekstu. Znaczenie ma to takie, że gdyby miał tylko jednego dziadka w Wermachcie, to można by mu darować. Ale takie tendencyjne artykuły to nie pierwszyzna w jego dziennikarstwie rowerowym (vide artykuł o kamizelkach lub artykuły popierające legalizację jazdy po kielichu), więc ja do jego opinii i stanowisk podchodzę z bardzo dużym dystansem. Osobiście uważam takie, że takie stanowisko jakie prezentuje w swoich artykułach, szkodzi rowerzystom.

 

Publicystykę Adama Łaczka można porównać do gazet typu Nasz Dziennik czy Gazeta Polska. Są takie tytuły? Są. Nawet mają swoich wiernych czytelników. Jednak nikt poważny nie bierze dosłownie rewelacji tam przestawionych. Tyle w temacie i nie ma co go dalej roztrząsać.

Napisano
czytajac te dluzsze wypociny niby prawnika...

 

sluzby moga pouczyc, ukarac kwitem albo skierowac do sadu od reki

 

na dobro spoleczne moga ale nie musza patrzec.

 

zycze powodzenia w sadzie...

 

Pouczyc kwitkiem o ile cie zatrzymaja i cos podpiszesz, ja tylko raz doswiadczylem proby zatrzymania przez straz miejska, ale nie zatrzymalem sie po prostu zwialem im w waska uliczke, a zatrzymac mnie chcieli pewnie dlatego ze jechalem niemal srodkiem ulicy lecz pobocze kompletnie nie nadawalo sie do jazdy - a wiadomo wszystko kosztuje.

 

Wysłane z Playbooka

Napisano
Osobiście uważam takie, że takie stanowisko jakie prezentuje w swoich artykułach, szkodzi rowerzystom.

 

Co konkretnie szkodzi rowerzystom w powyższym artykule? Z czy m się nie zgadzasz? Dla mnie jest całkiem sensowny i zawarte tam argumenty mogą okazać się pomocne w razie draki ze strażą miejską.

 

Ciekawostka:

Wczoraj w gazecie codziennej, w rubryce w stylu: "czytelnicy się żalą" jakiś mężczyzna opisuje jak to został potrącony na chodniku przez rowerzystę. Historia jakich wiele. Była tam wypowiedź komendanta straży miejskiej - najciekawsza w tym wszystkim: "Jeśli rowerzysta zachowuje ostrożność i odpowiednią prędkość, bezpieczniej jest żeby poruszał się po chodniku - uważa komendant"

Napisano

bezpieczniej przed nieumiejetnymi kierowcami zdecydowanie. a, ze piesi maja sie za swiete krowy to na linii rowerzysta - pieszy zawsze beda konflikty

Napisano

żadne prawo konfliktów nie zażegna, tutaj trzeba świadomości społecznej. mnie na przykład niesamowicie irytują rolkarze na DDRach, ale potrafię z nimi żyć w zgodzie, bo rozumiem ich punkt widzenia (choć nie do końca się z nim zgadzam). może poza ścieżką nadmorską, gdzie rolki wchodzą w zupełnie inny wymiar i panie z psem, wózkiem i mp3 na rolkach zaprzeczają idei współużytkowania tej samej strefy.

 

mklos - do Adama można przyczepić się w wielu kwestiach, ale akurat tematy kamizelek i % nimi nie są. Tutaj słusznie wytyka polską hipokryzję, brak zdrowego rozsądku i bezmyślną pogoń za statystykami. Nasi zachodni sąsiedzi te tematy już dawno przerobili, wyciągnieli odpowiednie wnioski i zaczęli je wprowadzać w życie. Możesz mieć swoje zdanie i uodpornić się na argumenty i badania, ale nie zmiania to faktu, że racji nie masz.

Do tego mam wrażenie, że podchodzisz zero-jedynkowo do wszelkich spraw związanych z relacjami społecznymi i wymogami współdziałania, co nie jest rozsądne. Nigdy nie ma dwóch takich samych wypadków i czasem zwykła uprzejmość może więcej zdziałać niż cały PoRD i kodeks karny. Polecam spróbować.

Napisano
Do tego mam wrażenie, że podchodzisz zero-jedynkowo do wszelkich spraw związanych z relacjami społecznymi i wymogami współdziałania, co nie jest rozsądne.

 

Mylisz się. Nie podchodzę tak do sprawy. Żeby w Polsce było jak na zachodzie, który często podawany jest za wzór liberalnego podejścia do pewnych kwestii, to ludzie przede wszystkim muszą nauczyć się sztuki odpowiedzialności oraz kompromisu w życiu społecznym. Żeby móc żądać, brać i korzystać, trzeba coś dać od siebie i czasami z czegoś zrezygnować na rzecz ogółu. A to u nas bardzo kuleje, szczególnie w dużych miastach.

 

Także moje poglądy nie są tak ortodoksyjne, jak mogą się wydawać. Nie mam nic przeciwko rowerowi na chodniku, czy pieszemu na ścieżce. Każdy jednak musi znać swoje miejsce w szeregu, a nie zawłaszczać sobie przestrzeń publiczną na własność oraz postępować w myśl okrzyku: "Z drogi śledzie, bo król chodnika jedzie!!!". Jak jedziesz chodnikiem i pieszy ustępuje Ci miejsca, to warto czasami uśmiechnąć się i podziękować. Relacja wtedy przechodzi na zupełnie inny poziom (ten pozytywny oczywiście). Ludzie wtedy potrafią jakoś razem współistnieć i nie warczeć na siebie za każdym razem, gdy na siebie trafiają.

Takie przewinienia jak jazda po chodniku czy przejściu dla pierwszych SM i Policja odpuszcza (przynajmniej warszawska), jeżeli widzi, że ktoś jedzie bezpiecznie. Zatem rowerzyści dostali marchewkę. Jeżeli część braci rowerowej nie potrafi z tego skorzystać, czasem trzeba użyć kija i to im należą się podziękowania za organizowanie łapanek, a nie upatrywanie nabijania statystyk czy innych tego typu rzeczy. Łapanki to też zwykle pokłosie zgłoszeń, które wpływają do SM i oni wtedy nie mają wyjścia - muszą jakoś zareagować.

 

Wytykanie hipokryzji i absurd dzieli cienka granica. A. Łaczek tak się w tym zapędził, że nie zauważył, gdy ją przekroczył. Dlatego też taka publicystyka, to woda na młyn dla przeciwników rowerzystów. Kurcze. Widzisz szych... Obiecałem sobie do niego nie nawiązywać...Źle się dzieje.

 

Moim zdaniem temat chyba się wyczerpał...

Napisano

No i dochodzimy do ciekawej konkluzji, że w 100% się zgadzamy :) No może w 98%.

-1% - bo dla mnie takie odpuszczenie to nie marchewka, a zwyczajny zdrowy rozsądek i właśnie to powinno cechować nasze służby. Sytuacja z Krakowa zdrowego rozsądku nie potwierdza, to jest nabijanie statystyk w oderwaniu od prawdziwych problemów. W Gdańsku mandat za jazdę chodnikiem czy przejazd po PdP jest czymś niespotykanym, a jakakolwiek akcja skierowany przeciwko takim rowerzystom nie do pomyslenia. Wyjątkiem był ubiegły rok, gdy na bardzo wąskiej DDPiR, będącej częścią głównej ścieżki rowerowej przez miasto, utworzono przystanek przesiadkowy do komunikacji zastępczej, bez właściwego przekierowania ruchu rowerowego. Postawiono zwyczajnie po obu stronach C13a i założono, że rowerzyści się teleportują. Ale się nie teleportowali. I problemu by nie było, gdyby wszyscy zachowywali się tak jak zdecydowana większość. Niestety znalazło się kilku baranów, którzy wjeżdżali w tłum rozpędzeni, zrobiła się afera w mediach i SM strzeliła popisuwe, łapiąc następnego dnia na przystanku kilkunastu rowerzystów, a ZDiZ w końcu oznakował objazd. Objazd był fatalny, prawie nikt z niego nie korzystał, rowery dalej jeździły na zakazie, a ludzie się przyzwyczaili. ZDiZ postawił potem dodatkowe barierki, ale niewiele to zmieniło i do końca remontu wszyscy jakoś razem współegzystowali i obyło się bez dalszych afer.

 

-1% - bo mimo wszystko ludzie jakoś podświadomie potrafią się właściwie zachować, jak w przykładzie powyżej. Wiadomo, nie od razu, potrzeba tzw. docierania. Ale gdy wszystkie strony oswoją się z sytuacją, to poradzą sobie same, bez policji, mandatów i przepisów. Wydaje mi się, że Polacy mają wyjątkowo niską samoocenę, zupełnie bezpodstawnie. Weźmy choćby Euro, mimo ogólnokrajowej panice, że zgorszymy biednych turystów, 99% przyjezdnych była zadowolona do tego stopnia, że część z nich wraca już z rodzinami na urlop.

 

A Adam owszem, jest wodą na młyn dla antyrowerowców. Szczególnie jego pierwsze artykuły mają taki wydźwięk. Ale jednocześnie jako pierwszy podjął tematy tabu, które do tej pory były ignorowane lub spychane pod dywan. Podchwyciła je PolskanaRowery, podejmowali Skołowani w TokFM i mimo że z częścią się nei zgadzam, to sam fakt zaistnienia ich w debacie publicznej jest wartością dodaną i choćby z tego powodu nie powinnismy go przekreślać.

Poza tym, niezaleznie od autora, każda sensowna wypowiedź warta jest nagłosnienia. Osobiście np. nie czytuję Pudelka i im podobnych, ale zdarzyło się im napisać bardzo sensowny i chyba najlepiej oddający problem ACTA artykuł, który z przyjemnością udostępniłem dalej. Tak samo warto umieszczac tu dalsze losy afery krakowskiej. Na chwilę obecną temat może faktycznie się wyczerpał, ale SM nie spi, jutro może znów dolac oliwy do ognia :)

Napisano

Wracając do oliwy :

 

Przedwczoraj wieczorem Policja urządziła sobie małe polowanie na rowerzystów w okolicach ul. Bulwarowej. Łapali za wszystko, a potem obowiązkowo alkomacik. Najpierw czatowali przy stacji benzynowej, a później przy ogródkach działkowych. Mieli niemiły nawyk parkowania w poprzek cpr. Musiałem ich przez to omijać po trawie. Na jezdnię nie chciałem zjechać, bo zapomniałem świateł a nie chciałem dać pretekstu do wystawienia mandatu. Ktoś powie, że prewencyjne zachowanie, że może ratują dzięki temu komuś życie, może i tak. Ale nieprawidłowo zaparkowanych samochodów stojących dosłownie na całej szerokości pieszej części cpr jakoś widzieć nie chcieli...

 

Ktoś w Krakowie bardzo rowerzystów musi nie lubić.

Napisano

Co znaczy nieustąpienie pierwszeństwa pieszemu na pasach?

Rowerzysta jedzie drogą i co, wjeżdża w pieszego na pasach? To możliwe?

Czy może rowerzysta mija pieszego obok gdy ten przechodzi?

A może rowerzysta z chodnika wjeżdża na przejście przed pieszym, i dostaje dwa mandaty?

 

Niech mnie ktoś oświeci.

 

Bo 350zł jest, właściwie wtedy jeśli prawie się potrąci pieszego na pasach samochodem. Jeśli taki mandat dostaje się za przejechanie rowerem obok pieszego (powiedzmy metr przed pieszym lub metr za nim) to ja dziękuję za taką jazdę. Pójdę pieszo.

 

Swoją droga, przedniej lampki też nie mam na co dzień, tylko jak wiem że będę wracał późno... Nie wiem kto na MTB wozi codziennie, przynajmniej pozakładane.

 

Czy w jakimś kraju jest przepis który w dzień obliguje jedynie do posiadania oświetlenia przy sobie? Na przykład w plecaku, kieszeni, torbie, sakwie? Żeby mieć jakąś linię obrony w razie kontroli przy braku jednej (np przedniej) lampki?

Napisano

Jak się okazuje, SM nie wyczerpała wszystkich swoich twórczych możliwości. Ciekawe kto pierwszy dostanie mandat za niszczenie zieleni poprzez przejechanie jej (trawnika) rowerem :D

 

Artykuł 144 §1 Kodeksu Wykroczeń: „Kto na terenach przeznaczonych do użytku publicznego niszczy lub uszkadza roślinność (...) albo na terenach przeznaczonych do użytku publicznego depcze trawnik lub zieleniec w miejscach innych niż wyznaczone dla celów rekreacji przez właściwego zarządcę terenu, podlega karze grzywny do 1000 złotych albo karze nagany; (...) §3 W razie popełnienia wykroczenia określonego w §1 lub 2 można orzec nawiązkę do wysokości 500 złotych”.

Napisano

 

Swoją droga, przedniej lampki też nie mam na co dzień, tylko jak wiem że będę wracał późno... Nie wiem kto na MTB wozi codziennie, przynajmniej pozakładane.

 

Czy w jakimś kraju jest przepis który w dzień obliguje jedynie do posiadania oświetlenia przy sobie? Na przykład w plecaku, kieszeni, torbie, sakwie? Żeby mieć jakąś linię obrony w razie kontroli przy braku jednej (np przedniej) lampki?

 

ja mam zawsze, przod, tyl, dzwonek. w niczym mi to nie przeszkadza

Napisano

Na co dzień jeżeli jadę trenować to zdarza mi się bywać w takim terenie gdzie zdejmuję licznik żeby go nie urwać. Lampka tylna jest w miarę ukryta, więc mam ją zawsze. Dzwonek mam na sztycy, dla służbistów, ale tylko w dobrą pogodę bo nie zmieściłby się obok błotnika.

 

Druga sprawa, że każdą pierdołę (licznik, lampki, cokolwiek innego) trzeba zdejmować pod każdym kioskiem żeby się z tym nie pożegnać.

Jeżeli mam je mieć włączone w razie zaistnienia pewnych warunków, to dla czego na co dzień nie mogę mieć ich w plecaku, gdzie są bezpieczne i ułatwia mi to życie?

Idąc dalej, w ciągu dnia, jeżeli wyjeżdżam co sklepu i wracam w ciągu pół godziny, po co mi przednia lampka? Nawet w kieszeni? Skoro nie muszę jej używać? Jeżeli wyjeżdżam i jest chociażby cień szansy ze pogorszy się pogoda lub będę wracał późno mam wszystko. Moim zdaniem nakaz posiadania zamontowanego oświetlenia w dzień to kpina.

Napisano

oświetlenie musisz mieć wyłacznie na drodze publicznej, wyłacznie po zmroku.

 

bzdura. masz miec 24h na dobe i to na rowerze a nie w plecaku

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...