Skocz do zawartości

[Rower Miejski]To jest to! - opinia po miesiącu jazdy


Rekomendowane odpowiedzi

Bo na MTB jest zbyt pochylona pozycja?

 

Taki rower występuje na rynku pod nazwą cross (nie mylić z Kross) i są to rowery przeznaczone do sportowego poruszania się po szosie, a w razie potrzeby lekkim terenie. W wątku była mowa o koszernym MTB (z krwi i kości), a nie o samodziałach, którym MTB zostało tylko w nazwie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taki rower występuje na rynku pod nazwą cross (nie mylić z Kross) i są to rowery przeznaczone do sportowego poruszania się po szosie, a w razie potrzeby lekkim terenie. W wątku była mowa o koszernym MTB (z krwi i kości), a nie o samodziałach, którym MTB zostało tylko w nazwie.

 

ale cross ma koła 28" z tego co pamiętam, a wiele osób (w tym ja) woli na miasto mniejsze koła.

 

edit. może od razu wyjasnię dlaczego. koło tej samej klasy jest lżejsze, siłą rzeczy rower jest lżejszy, łatwiej koło poderwać, łatwiej rower rozpędzić, rower jest zwrotniejszy i zajmuje mniej miejsca np. w windzie czy pomieszczeniu,

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przypomnę też że wątek był także w kontekście osób przeciętnych/świeżynkach, które jeżdżą mało, rekreacyjnie (w sensie spacerowo i spokojnie) i nie uprawiają miejskiego FR.

Akurat nie chodziło mi o FR, tylko o zwykłe pokonywanie krawężników. ;) A i pisałem przedtem, że do spokojnej jazdy po miescie najlepszy klasyk. Tylko może jakiś lżejszy, bo 20 kilo, to nawet mi by nie sprawiło przyjemności taszczyć na 2 lub 4 piętro kilka razy dziennie, a co dopiero chudej, małej kobietce... ;)

 

tak więc reasumując, rower miejski jest GIT :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Akurat nie chodziło mi o FR, tylko o zwykłe pokonywanie krawężników

 

Makrokesz na niewzmacnianej obręczy alu i sztywnym widelcu może mieć problem, a nie rower dobrej firmy i jeszcze do tego z amorem. Takowy kiedyś miałem i koło regularnie się sypało. Obecny trek ma nie przymierzając 4000 km i przednie koło jest proste... Zatem nie widzę znaczącej różnicy, którą trzeba by było okupywać pochyloną sylwetką.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Makrokesz na niewzmacnianej obręczy alu i sztywnym widelcu może mieć problem, a nie rower dobrej firmy i jeszcze do tego z amorem. Takowy kiedyś miałem i koło regularnie się sypało. Obecny trek ma nie przymierzając 4000 km i przednie koło jest proste... Zatem nie widzę znaczącej różnicy, którą trzeba by było okupywać pochyloną sylwetką.

Przyznam że zapomniałem że teraz wszędzie pakują amortyzatory, bo ja jeżdżę na sztywnym widelcu. No fakt, z amortyzatorem się łatwiej podjeżdża pod krawężniki, ale i tak przy wyższym krawężniku trzeba koło poderwać, no nie ma siły. Rozumiem też, że większość użytkowników rowerów miejskich nie będzie tego robić, tylko się zatrzyma i wstawi rower na chodnik. Tak jak pisałem, wszystko zależy od stylu jazdy i upodobań.

Rower miejski (taki zwykły - tani) ma jeszcze jedną zaletę w miejskim użytkowaniu. Nie kusi tak złodzieja gdy jest przypięty pod sklepem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A grubej wielkiej babie? Myślę, że musicie roztrząsnąć wszystkie możliwe przypadki, żeby temat był rzetelnie opracowany.

...no i czy owej starszej pani, krępej budowy, bardziej przystoi jazda w sportowej lajkrze na MTB, czy w krótkiej spódniczce na klasycznym mieszczuchu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taki rower występuje na rynku pod nazwą cross (nie mylić z Kross) i są to rowery przeznaczone do sportowego poruszania się po szosie, a w razie potrzeby lekkim terenie. W wątku była mowa o koszernym MTB (z krwi i kości), a nie o samodziałach, którym MTB zostało tylko w nazwie.

 

Bardzo ciekawi mnie, ktora osoba opowiadajaca sie za góralem mowila wlasnie o takim mtb.

 

Poza tym rower górskim z udogodnieniami to wcale nie jest cross.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przyznam że zapomniałem że teraz wszędzie pakują amortyzatory, bo ja jeżdżę na sztywnym widelcu.

 

Jeżeli chodzi o rowery dostosowane do poruszania się po mieście to jest pełna gama. Można kupić koszernego holendra z jednym biegiem i podrdzewiałą ramą (oczywiście z drugiej ręki, ale są tez nowe). Można kupić mieszczucha z amorem z przodu i napędem 3x7 (z fikuśną ramą). Można też mieć treking z napędem 3x9 i osprzętem XT. Są mieszczuchy z oponami 1.9", dla tych, którzy nie wierzą, że na oponie 1.7" można pojechać miejskim po szutrowej drodze.

Jak ktoś uprawia sport czy jest zaawansowany w temacie rowerów, to wie jakiego roweru potrzebuje i próba namawiania go do zmiany roweru to głupota. Ale w imię czego miejskim spacerowiczom poleca się MTB? Panmarcepan dobrze to ujął... Można chodzi na co dzień w górskich butach w imię tego, że raz w roku wejdzie się pod górkę... Tyle w temacie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No fakt, z amortyzatorem się łatwiej podjeżdża pod krawężniki, ale i tak przy wyższym krawężniku trzeba koło poderwać, no nie ma siły. Rozumiem też, że większość użytkowników rowerów miejskich nie będzie tego robić, tylko się zatrzyma i wstawi rower na chodnik.

Od kiedy na jezdni są krawężniki? A przez przejścia, to się chyba i tak przeprowadza rower? ;)

Poza tym ile jest tych wysokich krawężników, że to jest taki problem? Na większości i tak wystarczy odciążyć przód potem tył bez podrzucania. Tam gdzie faktycznie trzeba, to mało wprawna osoba nawet na góralu sobie nie poradzi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Kilka lat temu jeździłem moim góralem i to dość często na wycieczki rowerowe wraz z grupą kilku kumpli w okolice kaszub konkretnie Wieżycy odcinek ten od mojego domu to około 50km w jedną stronę,droga tylko po asfalcie i nie było lekko z powodu opon o których wcześniej pisałem.Nie będę teraz pisał i przekonywał czy rower miejski jest dobry czy nie ale żeby sobie coś udowodnić to na moim mieszczuchu wybiorę się w taką samą trasę, myślę że w okolicach lipca.Jak to zrobię to na pewno zamieszczę tu swoje spostrzeżenia no chyba że utknę gdzieś po drodze bo okaże się że jest to niemożliwe bo mieszczuchem można tylko po mieście i nie więcej niż 5km.

No niestety spróbowałem pokonać tą trasę moim mieszczuchem trochę już przerobionym na turystyczny i niestety muszę stwierdzić że rzeczywiście tego rodzaju rower nie nadaje się na takie wycieczki,zrezygnowałem z jazdy w okolicach Borkowa to jest na odcinku około 36km.Więc w danym dniu zrobiłem około 70km ale byłem tak wypompowany że myślałem że nie dojadę do domu-dochodziłem do siebie 2 dni.Na rowerze górskim odcinki po sto kilometrów nie były problemem.A więc podsumowując - rower miejski owszem nadaje się do miasta oraz na rekreacje ale na krótkich odcinkach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No niestety spróbowałem pokonać tą trasę moim mieszczuchem trochę już przerobionym na turystyczny i niestety muszę stwierdzić że rzeczywiście tego rodzaju rower nie nadaje się na takie wycieczki,zrezygnowałem z jazdy w okolicach Borkowa to jest na odcinku około 36km.Więc w danym dniu zrobiłem około 70km ale byłem tak wypompowany że myślałem że nie dojadę do domu-dochodziłem do siebie 2 dni.Na rowerze górskim odcinki po sto kilometrów nie były problemem.A więc podsumowując - rower miejski owszem nadaje się do miasta oraz na rekreacje ale na krótkich odcinkach.

Co najbardziej Ci przeszkadzało?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cienkun tutaj znowu dochodzisz do punktu pod tytułem da się, no pewnie jakby się zaprzeć to da się, co wcale nie oznacza, że jest to rozwiązanie optymalne, szczególnie dla amatora, który chce czerpać przyjemność z jazdy przejeżdżając trochę więcej km, niż tyle co do po mieście, czy na łąkę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

popracuj nad kondycją i będzie dobrze :D

Kondycje to ja mam dobrą jak na 42 lata tylko że moja korba ma 47 zębów a więc trochę ciężko pod górkę wjechać a więc znowu przesiadam się na górala a miejski zostawię na dojazdy w miescie do sklepu bo na wycieczkę się już nim nie wybiorę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kondycje to ja mam dobrą jak na 42 lata tylko że moja korba ma 47 zębów a więc trochę ciężko pod górkę wjechać a więc znowu przesiadam się na górala a miejski zostawię na dojazdy w miescie do sklepu bo na wycieczkę się już nim nie wybiorę.

 

 

Cienkun tutaj znowu dochodzisz do punktu pod tytułem da się, no pewnie jakby się zaprzeć to da się, co wcale nie oznacza, że jest to rozwiązanie optymalne, szczególnie dla amatora, który chce czerpać przyjemność z jazdy przejeżdżając trochę więcej km, niż tyle co do po mieście, czy na łąkę.

Mniejszy blat rozwiąże sprawę. Amatorowi nie potrzebne duże prędkości. :D

Kazimierz Nowak miał tylko jeden bieg i przejechał całą Afrykę. Teraz ludzie strasznie grymaśni się zrobili ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie chodzi o grymasy, tylko o to, że jeśli można sobie ułatwić, to po co sobie utrudniać na siłę :icon_confused: Kiedyś ludzie rozpalali ogień wykorzystując do tego celu krzemień, to po co dzisiaj używamy zapałek :whistling: albo nawet zapalniczek :whistling: przecież dałoby się to wykonać metodą iście z kamienia łupanego

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mniejszy blat rozwiąże sprawę. Amatorowi nie potrzebne duże prędkości. :D

Kazimierz Nowak miał tylko jeden bieg i przejechał całą Afrykę. Teraz ludzie strasznie grymaśni się zrobili ;)

 

...bo rower dopasowuje się do własnych potrzeb a nie siebie do roweru.

Mając więcej niż jeden rower i na jednym z nich czując się lepiej niż na innym teoretycznie dobrze dopasowanym do potrzeb wolałbym jednak poruszać się tym niedopasowanym i nie inwestować w przeróbki.

Przez wiele lat miałem tylko jeden rower, ciężkiego jak kotwica fulla, poruszałem się nim wszędzie. Rozwiązanie mało optymalne na asfalt ale nie miałem ani miejsca ani pieniędzy ani ochoty by rozmnożyć stajnię.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie chodzi o grymasy, tylko o to, że jeśli można sobie ułatwić, to po co sobie utrudniać na siłę :icon_confused: Kiedyś ludzie rozpalali ogień wykorzystując do tego celu krzemień, to po co dzisiaj używamy zapałek :whistling: albo nawet zapalniczek :whistling: przecież dałoby się to wykonać metodą iście z kamienia łupanego

 

No przecież ja nie twierdzę że amsterdam jest najlepszym z możliwych wyborem żeby robić na nim dalekie trasy, tylko że sie spokojnie da i to lepiej niż na wielu innych typach rowerów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Proponuję od czasu do czasu kliknąć na taką zieloną ikonkę z napisem rower i wtedy okazuje się, że większość z nas ma więcej niż jeden rower. Różne są to pojazdy ale na pewno nie jest tak że jednym się jeździ a na drugiego patrzy. Po to mamy te rowery aby stosować je w różnych sytuacjach. Ja osobiście jeśli chcę zacieśnić więzy rodzinne siadam na rower miejski aby spokojnie, wygodnie, powoli bez szaleństw dotlenić siebie i rodzinkę. Jeśli chce odpocząć od wszystkich, "zastanowić się nad życiem", zrobić 50+ km, siadam na rower crossowy i tylko wiatr i podjazdy mnie ograniczają, natomiast gdy najdzie mnie ochota na łzy w oczach, kolkę, suchość w gębie i poprawę testu Coopera siadam na starą "kolarzówkę" i bije swoje rekordy życiowe. Wiem, że nie każdy ma możliwość tak to poukładać ale wg mnie tylko odrobina chęci, czasu i części które zostały po wszystkich modernizacjach wystarczy aby mieć wyspecjalizowane rowery do różnych zastosowań.

Jazda rowerem miejskim jest bardzo wygodna ale na crossa czy szosówkę też nie narzekam, natomiast na pewno jest najczystsza i najspokojniejsza :).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zrozumcie, że "da się" jechać nawet w stringach na rowerze miejskim z wąskim i twardym kolarskim siodełkiem w dodatku boso na platformach z pinami. Pytanie tylko po co albo raczej po jaki ch** :teehee: Ale i tak znajdą się tacy co będą bronić roweru miejskiego jako świetnego sprzętu do długich wypraw, nie patrząc na to, że inne rowery będą szybsze, a inne wygodniejsze od miejskiej kozy, która to dobrze spisuje się tylko na krótkich miejskich trasach gdy jedziemy w codziennych, a nie sportowych ciuchach.

 

Ludzie się grymaśni zrobili? Nie, po prostu korzystają z tego co oferuje dzisiejsza technika, ale zawsze znajdzie się jakiś oporny co stwierdzi, że wszędzie da się jechać singlem, ale że Vmax przy ludzkiej kadencji wynosi 20km/h, a pod górę musi rower pchać to już nie napisze, żeby nie przyznawać się do minusów swojego wyboru :teehee:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...