Skocz do zawartości

[kultura jazdy] Czy lubicie być wyprzedzani?


Rekomendowane odpowiedzi

Haha! :(:P U mnie to tylko ja i moj kuzyna mamy rowery a nie ,,rowery" za 290 zl, wiec na skladakach i makrokeszach nikt mnie nie wyprzedza, a jak chcą zebym sie zatrzymal bo jada za mna to dzwonia na komorke bo z tak daleka ich nie slychac :030: :030:

 

Gregor jak cię kiedyś wyprzedzi np jakiś blondyn na authorze na kołach 28 i będzie cisnął koło 50km/h za jakimś autem to będę to ja

:biggrin: ;);)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No cóż. Co prawda rzadko mi się zdarza, żeby mnie ktoś wyprzedzał, ale jak już się to zdarza, to niestety nawet jakbym chciał się pościgać, to już na samym starcie nie mam szans. Z racji tego, że moja ramcia stalowa i cały zresztą sprzęt także, mój bike waży ok. 19 kg (ważył, bo składam aktualnie nowego).

 

Faktycznie jestak czuję się troszkę źle, gdy mnie jakiś biker wyprzedza. Jednak są to tylko "profesjonalni" kolarze, więc raczej aż tak źle nie jest :(

 

Jeśli chodzi o siadanie na tyle, tojak dotąd miałem 2 takich pasażerów. Z jednym sobie pogadałem, a drugi skonał po kilku km :glare:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to ja się wyłamię. Teksty w rodzaju "na mojej Acerze odstawiłem kolesia z XTR'ami" świadczą tylko o zazdrości (w sumie to zrozumiałej, bo ktoz nas nie chciałby mieć lepszego bika niż ma?). Od kiedy to trzeba zasłużyć na sprzęt. Z tego co wiem trzeba tylko zarobić :D

A w sprawie wyprzedzania... Osobiście mam w... głębokim poważaniu kto, czy i na czym mnie wyprzedza. Na rowerze jadę dla siebie i własnej przyjemności. Nikomu nie muszę udowadniać, że a] mój lepszy sprzęt miażdży jego marketowca b] zasłużyłem na lepszy sprzęt niż jego. Jedziesz ode mnie szybciej - super. Wyprzedzę Cię - też dobrze.

Ważne że ja się dobrze bawię i ogólnie miłość i pokój na dwóch kółkach :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mi rzadko się zdarza żeby ktoś jechał szybciej i raczej to ja wyprzedzam :D ale raz na wycieczce grupka która jeździła dłużej na ostatnim asfaltowym odcinku z lasu dała po garach i jakoś tempa utrzymać nie mogłem, trzymałem stałą odległość :) Teraz będe się bardziej starał :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Póki co nikt mnie nie wyprzedził,ktokoliwek spróbował od razu kij mu w szprychy.Zawsze woże z soba taki 70cm kij.Raz jechałem kolesiem i sie pytał po co ten kij ,nie powiedziałe :).Ale jak chciał mnie wyprzedzić dowiedział sie po co :D

Poważnie co do wyprzedzania.Różnie to bywa ,ale zdecydowania więcej ludzi mnie wyprzedza.Ale to dotyczy szosy w lesie jakoś nie spotykam tylu rowerzystów.Póki co kobita mnie nie wyprzedział po prostu nie spotkałme jeszcze ,kobity na drodze :) Jak mnie ktoś wyprzedzi to jade za nim ile sie da :P .Myślałem że sprzęt"zobowiązuje" znaczy jak ktos ma xtr to wypadało by zapierniczać na tym rowerze jak Lance Amstrong.Ale z drugiej strony skoro ktos ma kase i stac go na super sprzęt ,czemu ma sobie go nie kupić.Bo co bo będzie wieśniakiem jak go ktoś wyprzedzi na gorszym rowerze. Po to pracuje,wypruwa sobie żyły żeby coś z tego życia mieć .I w tej kwesti zgadzam się z bendusem

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

A niech mnie wyprzedza kto tylko chce, pretensji miał nie będę, w końcu nic złego nie robi. Najwyżej jak będzie cienki to po chwili i tak go łyknę więc nie widzę problemu. Bynajmniej jak zostanę wyprzedzony to zazwyczaj staram się gonić :D Sam też czasem wyprzedzam i podejmuję próbę ucieczki aczkolwiek nie zawsze udaną. I wcale nie chodzi tu o jakieś popisywanie się, ale sprawdzenie siebie, taki mały trning, uda się czy nie :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No właśnie najgorsze jest to, że ktoś mnie wyprzedza, a potem musze oglądać z 2m jego tyłek. Jak to jakaś niewiasta w obcisłych szortach to spoko, ale jak gostek to albo szykuję siły do szybkiego wyprzedzania, albo daję mu odjechać ( musze zwolnić od ustalonego już tempa, czego nie lubię ). Podobnie nie lubię jak ktoś mi wisi na tylnym kole. Dobry sposób to gwałtowne zahamowanie. Kidyś mi się udało tak nawet wyłożyć gostka( na asfalcie). Najlepsze, że jechał za nim kumpel i obaj leżeli. Mieli nauczkę, że bez pytania nie można siadać komuś na ogonie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiesz, krzylo, to było trochę... chamskie.

Jak kiedyś jeździłem na szosie to był niepisany zwyczaj, że jak komuś siądziesz na koło to jedziecie razem, tylko co jakiś czas zamieniacie się, żeby nie tylko jeden korzystał z tunelu powietrznego. Pełna kultura. Gwałtowne hamowanie i skręcanie były, delikatnie mówiąc, w złym tonie. Po co mamy, my rowerzyści, sami sobie utrudniać życie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja kiedyś na trasie bocznej do wadowic wyprzedzałem całą grupe gigantyczną okolo 70 rowerzystów, grupa zoorganizowana w wieku zroznicowanym

 

wszystkich wyprzedzilem ale troche to trwalo bo grupa byla dosc rozciagnieta :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ogólnie mam to gdzieś, w miejscach w których jeżdże spotykam bardzo dużo rowerzystów i to różnej maści. Wielokrotnie ktoś mnie wyprzedził, welokrotnie ja kogoś wyprzedziłem. Czasami są to amatorzy jak ja, czasami chłopaki z mniej lub bardziej zawodowych grup a czasami ludzie na makrokeszach lub wycieczka na składaczkach.

Miałem kiedyś dwie fajne sytuację. Raz cisnąłem za gościem po lesie chyba z 5km. Ciężko było. Jak go doszedłem nie miałem siły, żeby dać mu zmianę. Pogadaliśmy troche i koleś pokazał mi kilka fajnych tras w lesie, których nie znałem. Drugi raz podobna sytuacja, tym razem cisnąłem za 3 chłopakami, ściagali się miedzy sobą. Trasa kończyła się dość mocnym podjazdem. Mocno cisneli, ale byłem twardy, no zawziąłem się. Wyprzediłem najlepszego jakieś 100m przed szczytem, zdziwił się jak cholera. Ale po chwili ja sie zdziwiłem, jak prawie na samym szczycie wyprzedził mnie koleś w zielonej koszulce SKODA MTB :D z prędkością światła :) i tyle go widziałem :)

Doskonale znam swoje możliwości i wiem, że u mnie w mieście są dziesiątki mocniejszych ode mnie rowerzystów. Także czasami trzeba ambicje odłożyć do kieszeni, żeby najnormalniej przeżyć :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W moich lasach nie ma tłoku. Prędzej można spotkać różnych ludzi na okolicznych malo uczęszczanych przez samochody szosach. Jest taki jeden facet na kolarce. Bardzo miły czlowiek, kiedyś dogonił mnie i zagadał. Od tamtej pory zawsze się pozdrawiamy z uśmiechem, zwykle jedziemy w przeciwnych kierunkach. Dość często też spotykam jednego typa. Wyprzedza mnie zawsze, nie lubię go, bo zawsze mija mnie na centymetry dosłownie. Poza tą dwójeczką, spotykam najróżniejszych ludzi, od starszych pań z wnukami na bagażnikach, przez grupki młodszych i starszych dzieciaków ścigających się między sobą po ludzi którzy trenują przed startami. A rowery? Są bardzo różne. Cały przekrój, co kto woli :D. Z samym wyprzedzaniem jest tak, że nie mam nic przeciwko, jeśli ktoś chce / musi jechać szybciej to niech jedzie. Czasem ktoś mnie wyprzedza, innym razem to ja wyprzedzam kogoś. No i tak jak juz ktoś napisał, mijając kogoś, zwykle nie wiemy, czy ta osoba dopiero co wyjechała, czy już ma w nogach mniejszy lub większy dystans.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bendus - to było na ścieżce rowerowej pełnej rowerów ( i peszych ), gdzie takie jeżdźenie przy tylnym kole jest dość niebezpieczne, kilka razy było tak, że musiałem przyhamować i ktoś od razu wpadał na mnie, bo jechał za blisko. Teraz jak ktoś tak jedzie to albo zwalniam, żeby mnie wyprzedził, a jak nie chce to cisnę po hamulacach i koleś w najlepszym razie mocno się przestraszy, w najgorszym leci na glebę. Na trasie też nie lubię jak ktoś obcy mi wisi na ogonie, wolę samotne podróże. To nie jest miłe czuć za plecami czyjeś sapanie :D Jak już taki "kolarz" się przyczepi to zwalniam, żeby sobie pojechał. Zwykle to skutkuje. Kiedyś jednak jak wracałem z Helu do Gdańska, koło Kuźnicy doczepił mnie się dziadek na kolarce. Ja zwalniam, on też, ja bardziej zwalniam, on też. Trochę się wkurzyłem i przyśpieszyłem, choć tego nie chciałem robić, bo miałem już za sobą 130km, a przed sobą ponad 70. Ale cóź, poświęciłem się i dałem dyla. Niestety, nie wiem co to był za dziadek, ale mnie dogonił i wisiał znowu 1m za mną. Spodobał mu się widcznie mój tunel aero. W końcu zjechałem na pobocze i się zatrzymałem. Jak mnie mijał to tylko usłyszałem "k..wa coś tam...", dziadek był wściekły. I to ma być kolarz? Żałowałem tylko, że nie zastosowałem sprawdzonej metody na hamowanko. Jakby zaliczył glebę, to by się nauczył kultury jazdy!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tam nie zwracam uwagi na to jak ktoś mnie wyprzedza albo nie. Jak chce jechać szybciej to jedzie. Raz mi się zrobiło bardzo miło bo jechałem pod górkę dość wolno i wyprzedził mnie gość na kolarzówce i mi pomachał ręką w miłym geście. Uważam że nie ważne czy bikerzy jadą na szosówce, MTB, czy czymś innym. Łączy nas jedna pasja a nie rywalizacja kto ma lepszy sprzęt itp. Owszem ktoś kupuje super rower by zaszpanować ale dla mnie ktoś taki to nie biker :-P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tam nie zwracam uwagi na to jak ktoś mnie wyprzedza albo nie. Jak chce jechać szybciej to jedzie. Raz mi się zrobiło bardzo miło bo jechałem pod górkę dość wolno i wyprzedził mnie gość na kolarzówce i mi pomachał ręką w miłym geście. Uważam że nie ważne czy bikerzy jadą na szosówce, MTB, czy czymś innym. Łączy nas jedna pasja a nie rywalizacja kto ma lepszy sprzęt itp. Owszem ktoś kupuje super rower by zaszpanować ale dla mnie ktoś taki to nie biker :-P

 

Zgadzam sie :) niestety corazz wiecej tych pseudo bikerow widac na ulicach . bo na szlaku takiego nie spotkalem jeszcze chyba :) Są niedzielni kierowcy , wiec ich mozna nazwac spokojnie niedzielnymi rowerzystami :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zacznę od tego, że sam bardzo lubię zostawiać innych w tyle (najbardziej na podjazdach.. i najbardziej kolesi na kolarzówkach.. to mnie zawsze podbudowuje) :P a fakt bycia gorszym przychodzi ciężko :D Ale nie zawsze zwracam na to uwagę.. raczej tylko jeżdżąc po szosie, bowiem w terenie jeżdżę dla przyjemności, zjednoczenia się z naturą :) a nie po to by się ścigać :P

 

Tak więc w ubiegłym roku uległem dwa razy, w tym raz szosowcowi :D

Jednak ani razu nie był to ktoś, kto miałby zamiar rywalizować.. tacy zwykle miękną szybko... a szkoda bo nieraz sobie myślę.. o podreperujemy tempo.. wskakuję gościowi na koło, po pewnym czasie chcę dać zmianę, ten myśli że się z nim ścigam i i i....... kawałek dalej nie może juz złapać oddechu :):D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trzymam swoje tempo i żadko zdarza się ,iż ktoś mnie wyprzedza. Jeśli już to zrobi ,nie doganiam...jego sprawa ,jeśli mu się spieszy bardziej niż mi :D . Zauważyłem że znaczny odsetek "dziadków" na makro lubi się ścigać ,gdy do niego dojeżdżasz przyspiesza ile ma siły w nogach. Jednak z młodymi mięśniami ,pedałkami spd i lżejszym rowerem nie ma zwykle szans :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ale trzeba przyznac ze niektóre "dziadki" maja kondyche, raz miałem z jednym cięzko na odcinku moze 2km, ale potem juz mu brakowało siły, ale przez te 2km nie schodziłem ponizej 40km/h, wiec jak na dziadka nawet nieźle sobie radził :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no mnie raz zostawił właśnie dziadek.. ehheh było widać że śmiga dużo- po sylwetce i mięśniach nóg.. co najśmieszniejsze jechał jakiąś leciwą kolarą.. byłem pełen podziwu dla gościa.. to jest prawdziwy rowerzysta :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

właśnie dlatego napisałem "zwykle" a nie "zawsze" :P dużo dziadków "daje radę"...bo mówiąc szczerze wielu z nich przynajmniej w sezonie letniem jeździ codziennie po kilka kilometrów na swoje działki. Takich działkowców na rowerach widzi się latem bardzo wielu. :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A.. jeszcze jedno.. byliście na takiej imprezie jak Intel Grand Tour? (w centrach handlowych, stacjonarne rowerki i te sprawy..) :excl:

 

Pojechałem do Plazy, czekam na swoją kolej.. widzę typa kilka lat starszego ode mnie ubranego w koszulkę rowerową Polski, finezyjną czapeczkę kolarską i oczywiście spodenki też.. rzuca groźnymi spojżeniami na boki... nadeszłą jego kolej.. przejechał.. coś koło 4:40, dumny stanął obok, na rower wskoczyła jakaś laska.. normalnie w dżinsach.. jedzie, jedzie, wszyscy zszokowani.. będzie lepsza.. no i była.. o około 15 sekund ;) typowi zrobiło się chyba głupio, zniknął momentalnie :D ale minę miał wręcz niesamowitą ;)

 

dla uzupełnienia.. mnie udało się wykręcić 4:07.. liczyłem na lepszy wynik ale cóż :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

apropo pozdrowień...coraz częściej się z tym spotykam. zwłaszcza u osób troszkę starszych. (kolo 40) bez urazy:) jak jadę na bajku w trasę gdzieś i mijają mnie to często machają ręką...to śmieszne i sympatyczne:) tak więc machajmy sobie nawet jak się nie znamy bo to miłe:) będzie fajnie:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...