Licznik nabyłem przed tegorocznym wypadem w Alpy. Nie do pomyślenia było dla mnie zasuwać tam na rowerze nie znając aktualnej wysokości, czy też pokonywanych przewyższeń.
Cena: 235 zł
Łączność: zdarza się, że licznik zgubi na chwilę połączenie (zarówno z sensorem na kole, jak i pulsometrem)
Wyświetlacz: duży i czytelny, nie ma przesadnej ilości wyświetlanych informacji, czy też zbyt małych znaczków
Funkcje rowerowe: bez zarzutów
Wysokościomierz: jestem zadowolony, mierzy w miarę dokładnie. W górach potrafi zrobić przekłamanie rzędu 5% (tak oszacowałem z porównania podawanych wysokości u podnóża, a potem na górze; przy czym licznik zawsze zaniżał rzeczywistą wartość). Oczywiście jak wszyscy wiedzą, pomiar dokonywany jest na podstawie zmian ciśnienia, więc nie ma się co dziwić.
Pulsometr: bardzo przydatny bajer, można w pełni kontrolować pracę serducha; nie jestem tu jakimś wymagającym użytkownikiem, nie robiłem testów wydolnościowych, nie znam zakresów stref wysiłku, wiem tylko przy jakim tętnie gdzie i jak długo mogę pozapinać i to mi wystarczy pulsometr czasem mi trochę wariuje - wyskakuje jakiś puls z kosmosu (ponad 200, gdy w rzeczywistości mam ze 100 mniej - czasem jest to chwilowy skok i nie ma wpływu na zapis wartości maksymalnej, a czasem ma); zauważyłem też, że pulsometr przestaje czasem działać, gdy wieje mocny czołowy wiatr... hmmmm Aha - przepaska na klatke mnie nie uciska, jest bardzo wygodna w użytkowaniu
Termometr: spełnia swoje zadanie, jednak jest bardzo czuły na powierzchniowe zmiany temperatury (od promyczków słonka, czy też od ciepłoty dłoni trzymającej ów licznik)
Licznika używa się bardzo przyjemnie i łatwo, troszkę boję się podczas śmigania z nim po kamieniach, bo kolega już raz zgubił sigme z tego typu mocowaniem na zjeździe. Mój póki co trzyma się jak skała.