Skocz do zawartości

Brombosz

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    2 839
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    4

Zawartość dodana przez Brombosz

  1. Poczujesz jutro. Teraz twój organizm jeszcze nie przestawił się z trybu "survival" na tryb "resting". To jest właśnie ten moment kiedy warto wrzucać w siebie wszelkie odżywki białkowe, wartościowe posiłki dobrej jakości, owoce, warzywa, ewentualne suplementy takie jak glutamina czy ZMA... Do tego jeżeli się nie rozciągałeś po zakończeniu jazdy, to jeszcze jest na to czas. Pamiętaj tylko, że po tych 3-4 godzinach od wysiłku, lekka rozgrzewka jest konieczna żeby się przy tym nie uszkodzić, a samo rozciąganie powinno mieć intensywność podobną do przeciągania się na wyrku przed snem. Lekko i przyjemnie, bo mięśnie są teraz dużo bardziej wrażliwe na przeciążenia. Pozbędziesz się w ten sposób ew. przykurczów i nie obudzisz się w nocy z bolesnym skurczem łydki albo uda, co się zdarza dosyć często, jak od razu po wysiłku się zalegnie na krześle albo od razu pójdzie spać. Ameryki to nie odkryłeś. Jedna z podstaw ogólnie pojętej fizykoterapii to niedopuszczenie do zastania się uszkodzonego mięśnia, bo zwyczajnie zacznie zanikać. Nawet całkowite zerwania się odpowiednio masuje i uciska aby symulować pracę tego mięśnia oraz wspomagać przyczepy i ścięgna przy regeneracji. Leczenie operacyjne to ostateczność, kiedy inne metody nie odnoszą skutku, albo konieczne jest przyspieszenie całego procesu. Największa lipa się dzieje jak zerwie się więzadła w którymś stawie, np. w kolanie albo w łokciu. Organizm się zregeneruje, mięsień się zrośnie, siła i sprawność mogą wrócić, więzadło może się wzmocnić i wytrzymywać nowe obciążenia bez problemu, ale jak ze 100% zostało Ci 50%, to pomimo odzyskanej sprawności już do końca życia będziesz miał te 50%... i wtedy jak sytuacja się powtórzy, to już nie będzie tak kolorowo jak było za pierwszym razem (no chyba, że są już dostępne jakieś wynalazki typu "syntetyczny mięsień" albo "sztuczne kolano", ale ja jestem jeszcze za mały żeby o takich rzeczach wiedzieć).
  2. Bez przesady. Ciężko przecież spacer nazwać treningiem. Po prostu odpoczynek należy traktować jako taką samą inwestycję w siebie co intensywny wysiłek, czy odpowiednie jedzenie... No chyba, że ten spacer to 20km+ intensywnego marszu, to wtedy się lepiej do tego przygotuj, bo poczujesz, że na rowerze nie wszystkie mięśnie pracują tak jak podczas chodzenia.
  3. Mało! Nogi się regenerują średnio 3-4 dni, ale może to trwać nawet tydzień. Kwestia diety, rodzaju odpoczynku, wykonywanych codziennych zajęć i ogólnego roztrenowania... U mnie, długie jazdy po płaskim dawały najlepsze efekty wtedy, kiedy pilnowałem aby nie było ich więcej niż 2-3 wyjazdy na miesiąc (80km+). Przeplatałem to z innymi wypadami, (na godzinkę, półtorej) ale o bardziej interwałowym charakterze, a czasami całkiem odpuszczałem, biorąc się za treningi siłowe górnych części ciała (co swoją drogą później bardzo pomaga w wysiłkach modnie nazywanych "enduro"). Oczywiście można częściej, ale ja osobiście miałbym problem żeby to pogodzić z wykonywaną pracą. Jak organizm się "rozleniwia" to puls maleje. Dlatego przecież mówi się na ekstremalnie niski puls sportowców, że jest "wypracowany". Skoki w drugą stronę świadczą bardziej o wymęczeniu, spadku formy, albo innych niepożądanych procesach w organiźmie, takich jak np. arytmia... Po to też, między innymi, osoby chore na nadciśnienie itp, mając często puls ponad 140-160, biorą leki na jego obniżenie oraz muszą unikać termogeników takich jak kapsaicyna czy alkohol. PS. A tak poza tematem to widzę, że masz podobnie jak ja. Na nogach jest kosmonauta pierwszy, który uważnie i z pasją studiuje medycynę sportową, a na rowerze odpala się kosmonauta drugi, który wbrew sobie musi dopi******ć do pieca i skatować się na 110%, tak aby ten pierwszy miał pełne ręce roboty. Mam tak samo. Myślałem, że z tego wyrosnę, ale po trzydziestce tylko się pogarsza...
  4. @kosmonauta80 Widać, to jest ten moment, w którym zamiast zwiększać dystans, powinieneś zająć się zawartością lodówki. Ciężko stwierdzić jaki był to dla ciebie ciężki wysiłek, bo tylko ty to wiesz... ale jeżeli faktycznie poleciałeś na grubo i zrobisz to znowu zanim będziesz gotowy, to narażasz się na solidną i trudną w leczeniu kontuzję. Dwugłowe mięśnie uda, mięśnie krawieckie, odcinek krzyżowy kręgosłupa i dolne partie mięśni łydek są po takich jazdach najbardziej narażone na stany zapalne, naderwania i zerwania, czego wcale nie czuć od razu. Dla przykładu napiszę, że kiedyś robiłem podjazd na Ślężę (od strony przełęczy Tąpadła) w stanie lekkiego zmęczenia po krótkim wysiłku odbytym dzień wcześniej. Czułem się fajnie, pogoda sprzyjała, ale będąc jakieś 200-300m do szczytu poczułem, że mi lekko ściągnęło prawe podudzie. Efekt taki jakby ktoś przykleił mi szeroki kawałek taśmy na nogę. Zatrzymałem się, kucnąłem dwa razy, rozmasowałem to i stwierdziłem, że nic się nie dzieje, po czym wsiadłem na rower i dalej darłem pod górę... Jak się domyślisz był to gruby błąd. Przeciążyłem mięsień i jakbym doszedł te 300m na nogach to nic by się nie stało. Ale, że wsiadłem na rower, to pomimo tego, że udało mi się z dobrym humorem zjechać bardzo trudny zjazd do Wieżycy (TrailForks: Panna z Rybą), to już wracając w aucie poczułem, że jest źle. Na drugi dzień ortopeda robiąc USG, zakomunikował mi, że jest jeszcze gorzej niż "źle" bo naderwałem mięsień i to w dosyć trudny do wykonania sposób. Efekt? Zakaz roweru na 2-3 miesiące, a przez kolejne pół roku tempo emeryta jako tempo maksymalne. Oczywiście kilka razy złamałem zalecenia, i przedłużyłem tym sposobem leczenie, przez co kolejny sezon zacząłem później (maj/czerwiec), ale za ostro i bez wstępnego przygotowania... Po czym na starcie (czerwiec) złamałem rękę w stawie łokciowym, przy okazji całkowicie zrywając środkowy przyczep prawego tricepsu. Dwa sezony w plecy przez wybujałą ambicje i 300 metrów. Skutki odczuwam do dzisiaj... Mam 32 lata i mogę poprawiać meteorologów w regionalnych prognozach pogody na 2 dni do przodu. Dlatego moja rada jest taka: Jak chcesz mocniej deptać robiąc spory dystans rowerem, to deptaj kiedy oddalasz się od domu, a nie kiedy już do niego wracasz.
  5. @SoloTM No tak, masz rację, wyszłoby drożej. Ale nie znowu tak dużo. Podmień tylko amor na jakiegoś taniego Suntoura z demontażu, który pojeździ ze 3-4lata, albo jakiś sztywny wideł za 200-300zł i nie wliczaj tych ram bo nie mają związku z rowerem... to dalej będą okolice 500-600zł, gdzie zamontowane części pomimo swojego wieku, będą lepsze niż to co się kupuje dzisiaj jako nowe i 4x droższe. I nie chciałem się tym chwalić, tylko przytoczyłem to jako przykład, pokazując autorowi tego wątku, że za 1000zł to swojego KTMa odpicuje na kilka dobrych lat, zaopatrując się jeszcze we wszystkie potrzebne narzędzia... Przecież nie musi do crossa ładować obręczy Mavica. Wystarczą używane koła za 100-150zł, krótko używany napęd od kogoś kto przeszedł na poziom wyżej za 200zł, używane oponki za 100zł i resztę roweru zamyka 100-150zł. Jakby wiedział co i za ile, to jeszcze na proszkowe malowanie ramy zostanie. Jakbym miał wydać 30 000 zł na fulla w góry to bym się zastanawiał nad nowym... "bo amortyzacja, bo napęd, bo carbon, bo gwarancja" itp... Ale na moją płaską jak deska Opolską patelnię w życiu nie kupię nowego roweru, bo bym zapłacił 400% tego co powinienem... Nad kompletnymi używkami też bym długo myślał, bo to albo trzeba doinwestować, albo już ktoś na tym zarobił i cena zawiera jego marżę. A tak to wystarczy mieć ramę z widelcem (albo i bez), i sam sobie tworzysz rower jaki potrzebujesz. @Martinkan No i trzeba dodać, że w serwisach o takie usługi nie ma co pytać. Nikt normalny, mając nad sobą szefa, nie podejmie się szukania części przez kilka miesięcy za 100-200zł robocizny. Trzeba gadać z kolegami, rodziną, albo samemu siąść do lektury. W internecie jest wszystko, a gdyby wyszło, że czegoś nie ma to zawsze awaryjnie można wejść na to forum. Prawda. Najlepszy rower to nie jest nowy rower, to nie jest czysty rower, to nie jest drogi rower... tylko najlepszym rowerem jest ten, w który włożyło się pracę i serce.
  6. PS. Nie mogę już edytować... Oczywiście miałem na myśli stal cro-mo Tange, a nie "Tioga"...
  7. @SoloTM Mało tego... żeby czasem Ci nie na ściemniać to cenę zaokrągliłem do góry. Koszt z pamięci: Cała operacja kompletacji części trwała od połowy stycznia do marca 2020. Dodam też, że z tego co obserwuję na OLX teraz, to dalej idzie dużo i fajnego dorwać... Koronawirus pozamiatał sporą część małych sklepików i warsztatów, więc często idzie całe pakiety części z jedną przesyłką trafić.
  8. W przypadku całego roweru to jest faktycznie pewna trudność, ale jak w grę wchodzi przeglądanie poszczególnych części to robi się dużo łatwiej. Wiadomo, że nie da się po zdjęciu sprawdzić wszystkiego, ale też zazwyczaj sprzedawca rzetelnie opisuje stan danej części i trzeba mieć niezłego pecha żeby trafić na kombinatora, który np. kręci wałki na przerzutce wystawionej za 40zł. Uważać trzeba jedynie na młodzież w wieku szkolnym, bo ta nie ma szacunku do niczego... ale i tu wystarczy zamienić dwa zdania żeby się zorientować czy warto czy nie. Poniżej dla przykładu wklejam swoją zimówkę, którą ulepiełem ze starego roweru siostry. Z oryginału została tylko rama, kierownica, mostek i (jeszcze) hamulce. Reszta jest efektem przeglądania OLX przez dwa miesiące i klikania tego co było potrzebne. Obręcze Mavica, opony Speca, piasty przód/tył Deore/XT, niezniszczalny amor RS Judy, przerzutka Deore M591, korba Acera, manetki deore (lewa okazała się niepotrzebna), sztyca, siodełko, suport, pierdoły typu klocki/pancerze i nowy łańcuch KMC. Wszystko śmiga aż miło. Żadnego luzu, żadnych trzasków. Razem z tymi dwiema ramami widocznymi na zdjęciu zamknąłem się w 500zł, a rower, jak dobrze o niego zadbam, przejedzie niejeden nowy sprzęt za 3-4 tysiące... Odważę się nawet stwierdzić, że z lepszymi hamulcami spokojnie da radę w górach. Dlatego autorowi tematu polecam inwestować w tego KTMa, tyle że w części używane i najlepiej z jakimś kolegą, których chociaż trochę temat ogarnia. Zwykłe przeszczepy poszczególnych części wcale nie wymagają specjalistycznego serwisu. Wystarczy trochę wiedzy i piwnica/garaż z podstawowymi smarami i narzędziami. Aby tylko nie kupić czegoś co nie pasuje, albo jest całkiem zniszczone... I nie piszę tego dlatego, że sam mam KTMa, tylko dlatego, że tak będzie taniej i na dłużej. Trzeba tylko kupować z głową. Tu jest tak jak z używanymi samochodami. Jak ktoś się nie zna to zaraz szuka podstępów i ukrytych wad, a jak nie znajdzie to zakłada, że pewnie jakieś są ale brakuje mu wiedzy... No i jest też druga strona medalu. Ktoś kto to ogarnia (jak np. ty), to ma już pewnie lepszy sprzęt i nie potrzebuje crossa za 700 pln.
  9. @SoloTM Ty patrzysz na to z innej perspektywy. Zazwyczaj osoba nie w temacie, która chce coś zrobić w rowerze, nawet nie wie czego ma szukać i z automatu patrzy na gotowce. Wybrałbyś crossa za 700 pln bo już teraz w myślach potrafisz go sobie rozłożyć na części pierwsze które znasz, wiesz ile kosztują, wiesz jak je kupić i wiesz jak o nie dbać. Było nie owijać w bawełnę, tylko koledze @Martinkan od razu napisać, że za 1000 zł to on zakupi wszystkie potrzebne narzędzia, wszystkie potrzebne części i jak nie zechce się nauczyć wszystkiego sam to i na usługę powinno wystarczyć. Jedyny haczyk to czas. Nie kupi się wszystkich potrzebnych części od razu. Potem to już trzeba tylko wiedzieć na co się patrzy, przeglądając OLX... Można z używek porządny rower samemu uklepać.
  10. Śmiga bez zarzutu. Tyle tylko, że użytkownik świadomy i nie katuje go na twardych przełożeniach. A rama się wyróżnia bo baterię można wysunąć do góry, co można zablokować i odblokować opaską (w komplecie).
  11. https://allegro.pl/oferta/bh-bikes-atom-x-er949-alu-e-rower-la-brose-s-9649238240?utm_feed=aa34192d-eee2-4419-9a9a-de66b9dfae24&utm_source=google&utm_medium=cpc&utm_campaign=_UZSD_pla_sport_rowery-nca&ev_adgr=Rowery&utm_source=google&utm_medium=cpc&utm_campaign=_UZSD_pla_sport_rowery-nca&ev_adgr=Rowery&gclid=EAIaIQobChMImbbx4ISE7AIVmaiyCh1BhA_MEAQYASABEgK-HvD_BwE Widziałem, jeździłem, byłem przy pierwszych wymianach uszkodzonych części. Kawał sprzętu. Do tego, takie pierdoły jak pęknięta plastikowa osłona silnika, w ramach gwarancji przysłali za darmo, gdzie to ewidentnie była "wina użytkownika". PS. Niby Brose S, ale ten awarii nie uległ.
  12. Lepiej. :) Miłość, szczęście , pieniądze... Tylko dzisiaj.
  13. Mnie bardziej zastanawia dlaczego tylko trzy lata, gdzie tymczasem w innej części Polski: https://www.o2.pl/informacje/incydent-w-kosciele-w-przemyslu-doszlo-do-niego-podczas-modlitwy-przed-msza-6547825680558720a
  14. Szukałem na Ślęży szczęścia, ale były tylko rock-gardeny.
  15. Używeczka za 5 dyszek. Stan wydaje się być bdb... Zobaczymy jak zabangla z lekko naruszonym napędem i czy da efekt "WOW". Jak podejdzie to żadne piony nie będą niemożliwe.
  16. W 2024 możesz już tego nie dostać bo znika ze sklepów. Nie sprawdzałem czy jeszcze to produkują. Pozatym to chyba zwykłe masło juz jest lepsze od Brunoxa... Nie dość, że tańsze, to do tego więcej i jeszcze bio-eko, a efekt taki sam bez ryzyka zniszczenia uszczelek. Brunoxem to co najwyżej zamek w drzwiach albo lufę w wiatrówce można wyczyścić... I to też nie każdą. Zawsze to lepiej niż z telewizji. Psychicznie wyjdzie Ci na zdrowie. Do czasu aż nie zaczniesz na nowo... tyle, że wtedy rower skrzypi tak samo jak i właściciel. Jak słyszę, że rower skrzypi i zaczyna mnie to denerwować, to jest znak, że teren zrobił się zbyt łatwy. Najczęściej niesie po całej ramie, a skrzypi siodełko przy plastikach.
  17. Polecam zmienić Brunoxa na to: Po 3 latach stosowania muszę polecić. Nie trzeba się tak cackać z ilością, a po wytarciu szmatką daje podobny (a może nawet lepszy) efekt i o wiele skuteczniej czyści uszczelki. Z Bronoxem trzeba uważać... a tu podkładam tylko coś żeby nie zapaćkać hamulców, pryskam prosto na lagi z każdej strony, uginam kilka razy amor, wycieram krążki brudu, powtarzam operację, a następnie czymś delikatnym przecieram całość zbierając też nadmiar z uszczelek (czyli dokładnie tak jak nie powinno się używać Brunoxa. ). Stosuję to głównie doraźnie, np. w trudnych warunkach i żeby pozbyć się błota zanim wyschnie na uszczelkach, ale zdarza się też że zwlekam z serwisem. Wtedy staram się to robić regularnie i częściej, a o smar pod uszczelkami się nie boje bo i tak niedługo potem jest wymiana.
  18. Było sobie jakiś ładny wzorek wyciąć.
  19. Kiedyś mieliśmy. Teraz to już idzie w dobrym kierunku i co chwilę jakiś odcinek jest usprawniany przebudową. Podejrzewam, że nasz burmistrz mocno w tym pomaga. :) Czasami jak go widzę na rowerze to ma minę jakby prowadził Ferrari... a że rowerem jest zwykła koza, to dumny jest pewnie z czego innego. :) Prawda. Ja tak właśnie unikam wszelkich asfaltów. Jak trzeba to potrafię się odnaleźć na drodze. Ale właśnie dlatego, że przez szybę samochodu widzę jak wiele jest różnych niebezpiecznych sytuacji i idiotów z problemami psychicznymi, wolę się tam nie pokazywać. Do tego jazda rowerem jest mniej przyjemna kiedy cały czas odczuwa się niepokój, że w tym miejscu nie jest bezpiecznie. Jadę jak muszę.
  20. Nie wiem jak większych miastach, takich jak Kraków, ale w moim rowerzyści mają zakaz jazdy po każdym rondzie. Czy ścieżka jest czy nie, znaki z zakazem są.
  21. https://www.superpharm.pl/mugga-deet-50-19731-75-ml-135330.html?gclid=EAIaIQobChMI5ITfhb7p6gIVi813Ch2YyAAMEAQYASABEgLWi_D_BwE&gclsrc=aw.ds Polecam. Działa dopóki się konkretnie nie spocisz. Przy okazji też trochę capi, ale komary autentycznie przed tym uciekają. Co do innych owadów to zakładam dwie opcje: 1. Albo jest słabe. 2. Albo ta chmara meszek, muszek, żuczków, kleszczy itp, która mnie obsiadła na ostatnim wypadzie, była tylko marnym procentem tego co mogło się stać.
  22. Dobrze kombinujesz, ale niepotrzebnie skokiem się martwisz. To nie od niego zależy wysokość główki ramy. Akurat przed chwilą używałem zdjęcia z wymiarem, który cie interesuje, to wrzucę: Mierzone tak sobie, ale wystarczy do porównań... Im więcej tutaj, tym wyżej suport. Z drobnych różnic, to musisz tylko pamiętać, żeby odjąć SAG amortyzatora (o ile działa jak należy), bo większy skok tym większe ugięcie, a to może trochę cię oszukać... ale nie jakoś drastycznie. PS. A żeby było trochę trudniej, to niski suport też ma swoje plusy, a haczenie pedałami to kwestia wprawy... Endurowcy w niektórych rowerach mają korby przy ziemi, a jadą bezbłędnie taki teren, o którym byś nawet nie pomyślał. Kwestia pamiętania o nogach, i odpowiednim przechodzeniu z zakrętu w zakręt... To się tak wydaje, ale po przesiadce na inny rower trzeba jakiś czas o tym pamiętać zanim wejdzie nawyk.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...