Łyżka dziegciu dla potomnych. Piasty fade nie lubią być moczone, myte. Zrobiłem eksperyment i dwa pierwsze mycia po zimowym serwisie zrobiłem na sucho, tj myjąc rower zdjąłem koła z niego, obręcze, opony normalnie umyłem wodą ale kasetę szczotkowałem na sucho. Zajrzałem do bębenka i tam było wszystko cacy, smar miał prawie normalny kolor. Kolejne dwa mycia to już bez zdejmowania kółek - akra na kasetę, łańcuch, pędzelkowanie + woda do spłukania. W bębenku bagno, bębenek głośny, bębenkowi zdarzyło się pod obciążeniem trzeszczeć.
Czyszczenie to robota prosta łatwa i przyjemna, ściąga się endcap po odkręceniu kasety i można wszystko ładnie wyczyścić. No ale poziom szczelności do jakiego przyzwyczaiły mnie piasty DT Swiss to to zdecydowanie nie jest. Kręcą się koła obłędnie, nie mam z nimi żadnego problemu nadal, ale do cięższej rąbanki i gorszego traktowania to się zwyczajnie nie nadają. A jak ktoś używa karchera do mycia to już całkiem poroniona pomysła.