Skocz do zawartości

szy

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    946
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    5

Zawartość dodana przez szy

  1. Wagony rowerowe KD, a właściwie to jeden będący w użyciu, rok później: 😏 https://www.rynek-kolejowy.pl/wiadomosci/kiedys-to-byl-hit-kolei-dolnoslaskich-120560.html Tytuł też mocno niedoszacowany - hit to był żaden, bo to, jak zostały wyremontowane, a także sposób załadunku, mocno ograniczał możliwości ich wykorzystania. Szy.
  2. Tak, masz rację, to nie było dobre rozwiązanie "na każdą okazję", ale najlepsze *teraz*, z tym taborem, z tymi potrzebami. Po zastosowaniu tego, o czym pisałem (zniesienie rezerwacji i zabieranie rowerów _prawie_ "pod korek"), powinny iść dalsze działania, czyli monitorowanie realnych potrzeb i odpowiedź przewoźnika w postaci podstawiania większego taboru - weekendowo, sezonowo lub na stałe, w zależności od potrzeb i możliwości I - niestety - uważam, że nie ma rozsądnego rozwiązania, które zawsze będzie się sprawdzało. Zawsze będą jakieś szczyty, nawet z większym taborem, że miejsc zabraknie. Przy okazji, przyjazna nowinka z KŚ: VeloBus+ Kolei Śląskich na jesienne wycieczki Velo Sołą Szy.
  3. Między innymi o niebieskiej drodze rowerowej nad Wisłą: ... piszę w nowym artykule na Znajkraju: Wiślana Trasa Rowerowa w Pomorskiem. EuroVelo 9 w Polsce (Znajkraj) Naprawdę, nadal postrzegam to jako jeden z najciekawszych bardzo lokalnych akcentów na szlakach rowerowych, jakie widzieliśmy W ogóle pomorska Wiślana Trasa Rowerowa bardzo daje radę, chociaż bardzo żałuję, że izolowanej od samochodów jazdy to tak na oko tylko jakieś 20-25% tylko na całości pomorskiego odcinka po obu brzegach Wisły. Szkoda, bo gdyby do tych miejsc niżej dojeżdżało się po ddrach na wałach... Małopolska mogłaby zwijać Wawel Zapraszam na Znajkraj https://www.znajkraj.pl/wislana-trasa-rowerowa-w-pomorskiem-eurovelo-9-w-polsce Szy.
  4. I tak, i nie Jeśli mówimy o zwykłych, przeciętnych szlakach rowerowych, na pewno większość biegnie zwykłymi drogami, jasna sprawa. Ale wtedy trzeba też liczyć się z ograniczeniami w dostępności, bo nikt dziecka na taki szlak nie zabierze, większość pań również nie będzie miała przyjemności z jazdy po czymś takim. Ale generalnie - masz rację, czasem nie można zbyt wiele wymagać. Jednak jeśli mówimy o wielomilionowych projektach, których celem jest stworzenie _dostępnego_ produktu rowerowego, to wtedy już jednak powinno wymagać się większej inwestycji niż tabliczka przy drodze. Wartość tego projektu w Beskidach to 150 milionów złotych - myślę, w tej kwocie można spodziewać się budowy przynajmniej 60-80 kilometrów dróg rowerowych, a przynajmniej tyle byłoby dla mnie zadowalającą liczbą, bo przecież jeszcze koszty projektowania, infrastruktury towarzyszącej, promocji, administracji... Bo gdy uzupełni się te 60-80 kmów _spokojnymi_ drogami publicznymi i istniejącą infrastrukturą, to może wyjść z tego coś, co zatrzyma turystę nawet na kilka dni. Trzymam kciuki za taki obrót sprawy. I żeby nie było, że wymyślam ;), to właśnie "na Podhalu", czyli na Spiszu ;), w terenie podgórskim Szlak wokół Tatr pobiegł po specjalnie wymyślonych, a potem nowo wybudowanych drogach "wewnętrznych", czyli takich tylko dla właścicieli gruntów (czytaj: rolników) i rowerzystów. Rozwiązanie doskonałe, bo pogodziło potrzeby lokalsów z zapewnieniem naprawdę topowych warunków do turystyki rowerowej. Komuś po prostu musi się chcieć zrozumieć potrzeby rowerzysty - tam na Spiszu była to praca Euroregionu Tatry, czyli miejscowych samorządów, które zrobiły naprawdę jedno z najlepszych rozwiązań w turystyce rowerowej w Polsce. Skoro w Nowym Targu potrafiono zrobić ekstra produkt, dlaczego nie miałoby tego potrafić Bielsko? Foty z tego spiskiego odcinka niżej - wszystkie te drogi dostępne są tylko dla rowerzystów i rolników. A gdyby komuś z Was w oko wpadły szczegóły tego beskidzkiego projektu - podzielcie się Szy.
  5. Nawet mi tego nie mów, że oni chcą to zrobić po prostu stawiając tabliczki przy drogach 😱 Szy.
  6. To mapa planowanych inwestycji - przerywane linie wokół Jeziora Żywieckiego: Więcej: https://aglomeracjabeskidzka.eu/rozwoj-transportu-publicznego-i-zrownowazonej-mobilnosci-zintegrowane-inwestycje-terytorialne Szy.
  7. Nie ma mowy o obrażaniu się Tak już mam, że lubię pokazywać gotowe rzeczy, istniejące przedsięwzięcia, bo wydaje mi się, że taki gotowy "produkt" jest łatwiejszy do naśladowania przez moich czytelników. A to jest moim wewnętrznym celem - informować, pokazywać, zachęcać. A że taką pracą nie trafiam do każdego? Trudno, nie jestem zupą pomidorową Odwiedzanie gotowych szlaków pozwala też obserwować organizację turystyki rowerowej w wykonaniu różnych ludzi, w różnych regionach. O, na przykład właśnie piszę o Wiślanej Trasie Rowerowej i zauważyłem, że chyba nigdzie indziej nie widziałem, by szlak informował z kilkukilometrowym wyprzedzeniem o miejscach odpoczynku. A że wiele z tych miejscówek to porządne, dobre wiaty w często fajnych miejscach, to wychodzi z tego całkiem praktyczne działanie dla rowerzysty, który sobie kręci po WTR. Tyle z takiego mojego "misyjnego" punktu widzenia, a od siebie mogę napisać, że: w gotowym szlaku chcę widzieć wiedzę jego autorów, krajoznawców "stamtąd", którzy - w idealnym świecie - prowadzą taki szlak po najlepszej lokalnej infrastrukturze, przez najlepsze widoki i najciekawsze miejsca. Sam, jako turysta z płaskopolski 🤣, musiałbym spędzić mnóstwo czasu, by zdobyć taką wiedzę. Niestety, jak sam zauważyłeś, nie zawsze to się sprawdza 😕 Szy.
  8. Masz w większości rację, ale z jedną rzeczą bym się nie zgodził, to znaczy: bardzo mi się podoba, że właśnie w tym tak zabudowanym, zurbanizowanym obszarze szlak biegnie przez większość czasu jednak jakimiś opłotkami, promenadami*, a więc jednak z dala od tych miejsc z dużym natężeniem czynnika człowiekopodobnego * - promenadami, więc kolejna kwestia - wiem, wiem... I z płaskopolską też masz rację 🤣 Myślę, że całe to przedsięwzięcie ogromnie wiele nauczy autorów. Bo wiedzę z takich opinii, jak Twoja, można czerpać wiadrami. Btw, pomyliłem odnośnik wyżej, miał być ten, do wątku kolejowego: Szy.
  9. W wątek kolejowy wrzuciłem jeszcze wrażenia z pociągu, którym jechałem na Velo Soła i słówko o konieczności rezerwacji miejsc na rowery w Kolejach Śląskich: Elf Kolei Śląskich z zewnątrz: Przedział wewnątrz - nieźle! Szy.
  10. Sprawdziłem w praktyce, jak to działa w pociągu Katowice-Węgierska Górka i z powrotem, podczas podróży na/z Velo Soła. Chciałem kupić bilet na rower przez Koleo - brak miejsc na rowery. Wszedłem na stronę Kolei Śląskich - to samo, ale z uwagą, że można próbować u konduktora. Więc normalnie wsiadłem do pociągu, postawiłem rower i pojechałem. Nie było problemu z fizycznym miejscem na rower, bilet na rower sprzedano mi bez najmniejszego problemu (wcześniej przez Koleo kupiłem zwykły, dla mnie). Czyli w tej sytuacji, w tym dniu, system (nie) działał i przeciwko rowerzystom, bo zniechęcał do realizacji planowanego wyjazdu mimo dostępnego miejsca, i przeciwko samym KŚ, bo dążył do zmniejszenia możliwej liczby przewozów, a tym samym zysków firmy. Oczywiście, można napisać, że takich jak ja mogłoby być więcej i nie zmieścilibyśmy się do pociągu. W porządku, ale nawet jeśli dla kogoś miejsca by zabrakło, część z nas jednak na rower by pojechała. Z powrotem na Żywiec-Katowice miałem mało czasu, więc nawet nie sprawdzałem miejsca. Wsiadłem, pojechałem, bilet dla siebie i roweru kupiłem już w drodze, przez aplikację. Akurat były dostępne. Gdyby nie były, zastosowałbym pierwsze wyjście, tym samym znowu ignorując wymóg rezerwacji. Gdybym to ja był za proces odpowiedzialny, zlikwidowałbym rezerwację i zabierał rowery do momentu rzeczywistego zapełnienia przestrzeni bagażowej z zachowaniem minimalnej przestrzeni na przejście przez wagon. W przypadku szczytów, popularnych linii, działałaby zasada "kto pierwszy, ten lepszy" i tyle. Przynajmniej w niej nie można byłoby dopatrzeć się czyjejś niechęci lub złośliwości. Wydaje mi się, że nie ma innego sposobu na to. Foto - przedział w elfie, w którym jechałem. Organizacja przewozu niemal idealna, dodałbym jeszcze strzałki kierunkowe, wtedy byłoby niemal perfekcyjnie. Nie ma haków, wjeżdżasz, stawiasz, mocujesz samonaciągającym pasem i jedziesz. Co mogłoby być jeszcze lepsze - wejście może być szersze. Ta niska ścianka z rozkładanym krzesełkiem jest niepotrzebnym zwężeniem na przykład dla kogoś z przyczepką. Ale ogólnie - o takie przedziały walczyłem I sam elfik w Węgierskiej Górce: Przez przypadek trafiłem też dwukrotnie na Velo Cug - tzn. na dwa różne pociągi, które są w ten sposób "brandowane". Niestety, dwukrotnie zdążyłem tylko zrobić fotę z zewnątrz, nie zajrzałem do środka. I niestety też, nie jechał w interesującej mnie relacji. I jeszcze pendolino w bonusie i ten jedyny układ, który umożliwia na spokojny, w miarę wygodny sposób na przewóz roweru, czyli rower na haku i przyczepienie go do półki bagażowej. Uwaga, działa tylko przy jednym rowerze i rozłożonej tylko jednej półce. Szy.
  11. I kolejny szlak opisany na Znajkraju, czyli Velo Soła w Śląskiem: Szlak rowerowy Velo Soła. Aktywne Śląskie na weekend (Znajkraj) Jest także wątek na forum z najistotniejszymi kwestami: Trzy przykładowe sceny - wszystkie z mostów na Sole, bo te zapadły mi najbardziej w pamięć Szy.
  12. Hej, kilka słów o nowym szlaku rowerowym w województwie śląskim, czyli Velo Soła. Oficjalnie nowy szlak rowerowy liczy niecałe 40 kilometrów - początek w Rajczy, koniec w Żywcu, a właściwie nad Jeziorem Żywieckim, nieco za centrum Żywca. Do Żywca szlak niemal cały czas prowadzi wzdłuż koryta Soły. Po drodze Milówka, Węgierska Górka, Cięcina. Szlak powstał z myślą o rodzinach i krótkich, łatwych weekendowych przejażdżkach. Poprowadzono go w większości po istniejących elementach drożni, w tym większości po ciągach pieszo-rowerowych. Poza krótkimi odcinkami przed Żywcem jest twardo, gładko, bardzo przyjemnie. Na trasie jest dużo miejsc postojowych różnego typu. Jest duży wybór gastronomii w mijanych miejscowościach. Szlak zmienia się w Cięcinie, gdy z dróg/ciągów pieszo-rowerowych zjeżdża na drogi publiczne i przez Wieprz biegnie do Żywca. Zmiana rodzaju dróg wywołuje komentarze dotyczące warunków jazdy - rzeczywiście, rodzinne składy zjeżdżają tam mniej więcej wtedy, gdy na drogach pojawia się popołudniowy szczyt i rowerowe rodziny trafiają na drogi publiczne razem ze zwiększonym ruchem samochodów. Atutem szlaku jest otoczenie i widoki. Na każdym z kilku mostów można się zatrzymać i rozglądać po ładnych panoramkach. Dojazd koleją - bardzo dobry, bezpośredni pociąg z Katowic, Tychów, Pszczyny czy Bielska w regionalnych pociągach. Choć akurat teraz trwają kolejowe prace koło Rajczy i pociąg dociera tylko do Węgierskiej Górki. Ale to i tak jest ok, bo rodzinnie mozna się przejechać w górę do Rajczy i z powrotem do Węgierskiej Górki. Więcej na Znajkraju 👇 Szlak rowerowy Velo Soła. Aktywne Śląskie na weekend (Znajkraj) Kilka zdjęć - początkowa tablica i mapa w Rajczy: Ładny obrazek - złapana szkolna wycieczka: Najmniejszy z mostów, jest ich kilka: Czasami jest zupełnie małopolsko-europejsko - wąski asfalcik, z dala od miejscowości: Raz jeszcze na moście: Bywa słaba, nierówna kostka fazowana: Takich ładnych kawałeczków jest trochę: I jeszcze jeden most: Na jednym z ciągów pieszo-rowerowych: Szutrowy odcinek, jeden z kilku, generalnie równych, przyjemnych: Fajny kawałek nad Jeziorem Żywieckim, ale znów po ciągu pieszo-rowerowym: Raz jeszcze Jezioro Żywieckie: Szlak lekki, przyjemny, choć na wycieczkę z dziećmi lepiej zostać na odcinku Rajcza-Węgierska Górka. Przebieg szlaku przez Wieprz jednak budzi trochę kontrowersji, zarówno u rowerowych rodziców, jak i mieszkańcow. Z pozdro Szy.
  13. Z żalem, ale też ostatnio częściej spoglądam w tym kierunku... , więc słówko od siebie dodam. Gdybym dzisiaj kupował, na pewno byłby to napęd montowany centralnie - po pierwsze lepsze rozłożenie ciężaru całego roweru w drodze, po drugie to samo podczas manewrowania rowerem - przenoszenia, wkładania na samochód, do pociągu, gdziekolwiek. Jeśli też miałbym decydować się dzisiaj na elektryka, to na pewno byłby to możliwie lekki rower wizualnie, co pewnie też jakoś przekłada się na wagę. To zupełnie subiektywne wrażenie, ale odrzucają mnie ciężkie, wielkie konstrukcje, ogromne koła... Przecież to wszystko czymś trzeba napędzić, koło 2.2 czy większe będzie stawiało większy opór, itp, a wcale takiego nie trzeba by udanie jeździć turystycznie. I to, na co ostatnio dobrze mi się patrzy, to między innymi marka Tenways, której dużo widzieliśmy ostatnio w Austrii czy Niemczech: Ewentualnie, gdybym jednak przeżył te koła ;), pamiętałbym o Kodze, która - takie mam wrażenie - z kultowej, tradycyjnej, miejsko-turystycznej marki robi się marką, która odważnie idzie za trendami - i gravelowymi, i elektrycznymi. A tu masz i słynnego Wordltravellera w wersji na prąd, i takie rowery jak Koga Pace I tu też niezły moment na takie refleksje, bo akurat Mateusz Waligóra jedzie na elektrycznym Worldtravellerze dookoła Polski i pisze o swoich wrażeniach z pierwszej takiej podróży. Oczywiście, to podróż pod patronatem sponsora, ale Mateusz to zbyt poważny koleś, by miał pisać coś, czego naprawdę nie myśli https://www.facebook.com/MateuszWaligoraOfficial/posts/pfbid02qgioftj6ixHBcoBrqASh1v9s8dHgUGfZhkR49Ks7JUh8k4JAJdvKryoZGmydazKNl Szy.
  14. Nowe-stare na blogu, czyli artykuł napisany krótko sprzed wyjazdu na wakacyjne trasy: Szwajcaria Kaszubska na drogach rowerowych. Rowerem po Kaszubach "Szwajcaria Kaszubska to jedna z najlepiej kojarzących się marek w polskiej turystyce, a Kaszuby ze swoim naturalnym ukształtowaniem należą do najpopularniejszych regionów wakacyjnych w Polsce. Jednocześnie, Kaszuby - przez połączenie kilku mało korzystnych czynników - zawsze były bardzo wymagające dla turystyki rowerowej. Aby pokazać, że bezpieczna jazda rowerem po Kaszubach jest możliwa, że Szwajcaria Kaszubska może być atrakcyjnym tłem dla rowerowej wycieczki, stworzyłem propozycję okrężnej trasy, korzystając przede wszystkim z wybudowanych w ostatnich latach dróg rowerowych, a także wybranych bezpiecznych fragmentów dróg publicznych." Tak piszę we wstępie. Jest i wątek na Forum: Zapraszam! Szy.
  15. Na Kaszubach tymczasem 😎 Dużo dobrego dzieje się po cichu i rękami różnych podmiotów. Jeszcze przed wakacjami zrobiliśmy rundkę dookoła Szwajcarii Kaszubskiej dając prowadzić się drogami rowerowymi oraz do przebiegu wycieczki włączając dwa z ulubionych szosowych fragmentów. Gdy nieco przymknąć oko i połatać całość krótkimi przelotami po drogach publicznych, wszystko układa się w niezłą pętlę po centralnej części Kaszub. W zależności od odbiorcy - albo na weekend, albo na jeden dzień Mamy po kolei drogi rowerowe lub dobre, rowerowe szosy: - z Kartuz do Sianowa Leśnego, - z Mirachowa do Kamienicy Królewskiej, - z Kamienicy Królewskiej do Sierakowic, - z Sierakowic do Gowidlina, - z Gowidlina do Sulęczyna, - ze Stężycy do Wygody Łączyńskiej, - ze Stężycy pod Wieżycę, - z Ostrzyc do Goręczyna, - z Goręczyna do Kartuz. Całość daje ok. 140 kilometrów, w większości po izolowanej infrastrukturze. Oczywiście, taki przejazd odbywa się nieco kosztem miejsc, do których infrastruktura nie prowadzi, aaale... Na tej trasie miejsc, z których Kaszuby słyną, wcale nie brakuje. Mapa ze śladem do pobrania tutaj, zapraszam: Szwajcaria Kaszubska na drogach rowerowych. Rowerem po Kaszubach (Znajkraj) Nie twierdzę, że to najlepsza trasa po Kaszubach, ale na dziś na pewno najbezpieczniejsza. Kaszuby to nie jest łatwy teren na rower, więc każda taka inwestycja jest na wagę złota. Wtedy, przed wakacjami widzieliśmy, że buduje się drogę rowerową z Miszewa w kierunku Przodkowa i mam nadzieję, że jej bankowa popularność otworzy wielu osobom oczy, jak bardzo takich rzeczy potrzebujemy. Ideałem by było, gdyby ten uklad został poprzecinany przez "tylko ddry", czyli drogi rowerowe, które nie towarzyszą szosom, gdzie jesteśmy tylko my - rowerzyści. Na razie o takich inwstycjach nie słychać, ale może to kwestia czasu? Kilka zdjęć, droga rowerowa z Kartuz do Sianowa Leśnego: Szosa z Mirachowa do Kamienicy Królewskiej: Droga rowerowa z Kamienicy Królewskiej do Sierakowic: Droga rowerowa z Sierakowic do Gowidlina: Droga rowerowa z Gowidlina do Sulęczyna: Droga rowerowa z Gowidlina do Sulęczyna: Droga rowerowa ze Stężycy pod Wieżycę: Z pozdrowerem, oczywiście Szy.
  16. Taki przedział zastaliśmy w drodze z Helsinek do Laponii (i z powrotem). W chyba 30-wagonowym składzie jest miejsce na 8 rowerów - duża przestrzeń zaraz za pojedynczym, ale wystarczająco szerokim wejściem do wagonu. Na ścianie oryginalne uchwyty - każdy ma możliwość wsunięcia cienkiej lub grubej opony. Do tego rura (czarna), do której można (trzeba?) przymocować rower i tym samym zabezpieczyć przed wyniesieniem na pośredniej stacji Rura nie jest zamocowana na sztywno, a porusza się w czterech kierunkach. Czyli wszystko niby proste, a jednak dość elastyczne rozwiązanie. W jedną stronę jechało 8 rowerów, z powrotem chyba 6. Ogólnie pociąg świetny - chociaż jedziesz 13 i 15 godzin, to warunki niemal komfortowe jak na ten rodzaj podróży. Zachwycam się nim - pociągiem, kabinami sypialnymi, piszę o cenach, itp - w linku pod zdjęciami. Tu więcej o podróży z Helsinek do Laponii: https://www.facebook.com/znajkraj/posts/pfbid087oJ3KBHwxgr41JsbTp2rYNeMCQYsf7N56gVyycVXgti2adBA1q75xDJeYg1PwJTl Szy.
  17. Nie piszesz nic o relacji, o rodzaju pociągu. Konduktorzy pracują i w pociągach podmiejskich, i w Intercity, i w pendolino Ale jeśli to świadomie zadane pytanie, całkiem poważna odpowiedź może brzmieć: tak, masz dużą szansę, że konduktor zostawi Ciebie (lub znajomego) na peronie. Ewentualnie wyprosi w czasie jazdy. Szy.
  18. Króciutko, o nowym artykule na blogu, czyli 👇 Pojezierze Łużyckie i Szlak Górniczy Dolnych Łużyc. Brandenburgia na weekend (Znajkraj) Na blogu napisałem, że: "Pojezierze Łużyckie leży w południowo-wschodniej Brandenburgii. To "sztucznie" stworzony region, który powstał w efekcie złożonych działań rekultywacyjnych na terenach, gdzie wcześniej przez dziesięciolecia prowadzono eksploatację węgla brunatnego. Wtedy o Dolnych Łużycach mówiło się nawet jako o najbrudniejszym miejscu w Niemczech. Intensywna działalność górnicza doprowadziła do powstania ogromnych wyrobisk, a gdy zasoby węgla zaczęły się wyczerpywać, region stanął przed wyzwaniem zagospodarowania zdegradowanych terenów. Pierwsza z kopalnianych niecek znalazła się pod wodą już na początku lat 70. XX wieku, jednak proces rekultywacji rozpoczął się na szerszą skalę w latach 90. i wciąż trwa." Ta rekultywacja, rewitalizacja regionu to przede wszystkim organizacja warunków dla turystyki rowerowej i wodniackiej. Są drogi rowerowe wokół każdego jeziora, miejsca odpoczynku, dużo punktów widokowych różnego typu. I tak się kręci - zamiast cierpieć przez dewastującą działalność górnictwa, lepiej sobie pokręcić na rowerku, nie? Kilka zdjęć niżej, a po więcej informacji i wrażeń, w tym oczywiście mapę i ślad, zapraszam do tekstu. Na punkcie widokowym nad winnicą Wolkenberg: Kolorowe jeziora, kiedyś kopalnie węgla brunatnego: Punkt widokowy, "leżący dinozaur": Drogi rowerowe dookoła sztucznie powstałych jezior: "Leżąca wieża Eiffla", czyli największa maszyna świata, dawny most górniczy: Przykłady wybudowanej infrastruktury rowerowej: Kiedyś centralny punkt Cesarstwa Niemieckiego, dziś niemal wschodnia granica: Symbol regionu - punkt widokowy Zardzewiały Gwóźdź: Naprawdę przyzwoicie. Zapraszam na blog po więcej 👇 https://www.znajkraj.pl/pojezierze-luzyckie-i-szlak-gorniczy-dolnych-luzyc-brandenburgia-na-weekend Szy.
  19. 🤣, dzięki Od dawna marzy mi się polskie ADFC, czyli organizacja, która stoi między innymi za turystyką rowerową w Niemczech. Niestety, obawiam się, że dopóki nie będziemy mieli takiego stowarzyszenia, które będzie w stanie lobbować za rozwojem turystyki rowerowej na szczeblu ogólnopolskim, to nic się nie ruszy i dalej będziemy skazani na taką padakę i właściwie losowość w podejmowaniu rowerowych tematów przez samorządy, regiony, itp. Przy czym - uściślając - oczywiście nie marzy mi się prezydentura takiego tworu , bo to nie moje kompetencje. Ale żeby w ogóle coś takiego kiedyś powstało. Jednak na razie niech będzie 1:0 o 19:45, a potem zobaczymy Szy.
  20. A tymczasem w studiu Dzień Dobry TVN... 😎 Podrzucam dzisiejszą rozmowę o turystyce rowerowej - miało być o szlakach i miejscach na nich, ale wyszło jednak także trochę ogólnie. I zamiast gadki tylko o tym co zobaczyć, było także krótko o problemach - potrzebie budowy infrastruktury rowerowej, konieczności zapewnienia transportu rowerów w pociągach, nawet słówko o idei miejsc przyjaznych rowerzystom. Trzecia wizyta w DD TVN i właściwie pierwsza, która była faktyczną rozmową i poruszeniem realnych problemów, a nie tylko pokazywaniem kolorowych obrazków. Zapraszam, do obejrzenia tutaj - po obejrzeniu 2-3 reklam: https://dziendobry.tvn.pl/styl-zycia/hobby/trasy-rowerowe-w-polsce-ktore-sa-najpiekniejsze-st7971287 Szy.
  21. Można chyba podejrzewać, że to robota kormoranów. Wiele opisów mówi o ich kolonii, która ma tam się znajdować, ale nie ma po nich śladu. Prawdopodobnie drzewa są już na tyle słabe, że nie ma mowy o robieniu na nich gniazd, więc kormorany poleciały zniszczyć inny las. Widać za to gniazda mew, ale już w "parterze". Szy.
  22. I zapomniałbym był , ale chyba jeszcze zdążę dzisiaj, napisać, że jutro poopowiadam nieco o naszych wyjazdach podczas Festiwalu Wapi w Otwocku. Z rowerowych klimatów jeszcze: - prezentacja szlaków rowerowych Velo Otwock, - emisja filmu Carpatia Divide. Cały program: Jeszcze więcej w opisie wydarzenia na Fejsiku: https://www.facebook.com/events/394413713112655/ Zapraszam! Szy.
  23. Nowe na blogu i na Forum, czyli szlak rowerowy Wokół Zalewu Szczecińskiego: Szlak rowerowy Wokół Zalewu Szczecińskiego. Pomorze Zachodnie na lato (Znajkraj) Oraz: W fotobardzoskrócie: Szy.
  24. Cześć, na Znajkraj wjechał kolejny raport z nowego szlaku rowerowego, tym razem to szlak Wokół Zalewu Szczecińskiego, czyli piąta pozycja w rowerowym portfolio Pomorza Zachodniego. Szlak można wciąż nazywać stosunkowo świeżym, bo nie tylko, że oddawany w ostatnich latach, to już... świeżo remontowany na tym jednym z najlepszych odcinków, czyli Lubczyna-Dąbie. Najważniejsze: szlak rowerowy Wokół Zalewu Szczecińskiego to 300 kilometrów dookoła Zalewu Szczecińskiego i jeziora Dąbie, ale też innych mniejszych akwenów, jak ujście Świny, Odra w Szczecinie, Roztoka Odrzańska. Jak zawsze, komplet różnego typu wrażeń na blogu i jak zawsze tam również mapa i gpx 👇 Szlak rowerowy Wokół Zalewu Szczecińskiego (Znajkraj) A tu przegląd ściśle rowerowych klimatów. Na pewno najbardziej charakterystyczne dla szlaku Wokół Zalewu Szczecińskiego są szutry, które rozrzucone są w trzech miejscach trasy. Pokonując pętlę zgodnie ze wskazówkami zegara, najpierw trafimy na część niemiecką, to Park Naturalny Doliny Piany (rzeki Peene) między Bugewitz i Anklam: Druga z tych najlepszych części, to - w zależności od pokonywanych dystansów - prawdopodobnie przynajmniej następnego dnia, czyli już za Wolinem, po zjeździe nad polską część Zalewu Szczecińskiego. Technicznie i krajobrazowo - niemal identycznie, to znów szuter, chociaż tutaj już po niewielkich wałach przeciwpowodziowych, których nie było w Niemczech: Potem krótka leśna przerwa, nawet taka z noclegiem może być - w Stepnicy, po której zjeżdża się na szutrową część trzecią - najdłuższą, między Lubczyną a Dąbiem. To ten odcinek wymagał już remontu, między innymi po uszkodzeniach dokonanych przez motocrossowców... 😕 Co ważne i o czym piszę na blogu, szuter nie pojawił się na tych odcinkach ze względu na to, że ktoś uznał, że będzie lepszy. Nic z tych rzeczy - szuter w turystyce zawsze będzie gorszy od asfaltu (bo koszty utrzymania, bo kwestia ochrony środowiska, bo większe opory jazdy, bo... zdrowie rowerzystów), a na tych odcinkach wały nie udźwignęłyby ani ciężkiego sprzętu, ani bardziej wymagającej nawierzchni. Ten "naturalny" wizerunek tej trasy to jednak trochę kwestia dokonywanych przez Pomorze Zachodnie wyborów. A całość zaczyna się od wyjazdu ze Szczecina, który udało się poprowadzić bardzo przyjemnymi drogami. Wspominam nawet, że jest jak w Berlinie - po niezłej infrastrukturze, w niezłym otoczeniu, najpierw typowo miejskim, potem parkowo-podmiejskim wyjeżdżamy ze ścisłego centrum miasta na zupełne jego obrzeża: Potem nie ma szału aż do Trzebieży, jedziemy drogą rowerową wzdłuż szosy. Już po niemieckiej stronie robi się ciekawiej, pojawiają się takie dobre drogi rowerowe, które Niemcy potrafią budować, a nawet sympatyczny singiel, który - jeśli dobrze pamiętam - też jest oznaczony jako ddr. Potem podobne klimaty już na Uznam - w większości ddry biegnące sobie gdzieś opłotkami, a czasami też przejazd jakąś spokojną, cichą szosą. Za Świnoujściem wciąż jeszcze jest awaryjnie i tymczasowo ze względu na strefę bezpieczeństwa wokół gazoportu. To się raczej nie zmieni, więc Świnoujście planuje budowę drogi rowerowej wzdłuż pobliskiej szosy. To chyba dobre wyjście, bo w tym momencie jedzie się między innymi tak: I o ile wielu rowerzystów wzruszy ramionami i nie będzie widzieć problemów w trudnej, piaszczystej nawierzchni, wiadomo, to będąc ojcem z dzieckiem w przyczepce ta perspektywa widzenia problemu zmienia się już dość szybko: Zaraz po tym zejściu zaczynają się prawie 3 kilometry świetnej drogi rowerowej nad samym morzem, do Międzyzdrojów, choć naturalnej, to utwardzanej tak, że jazda tam to jeden z najlepszych momentów nad polskim morzem: W Wolińskim Parku Narodowym pojawia sie "2 minus 1" w wersji z brukiem po środku, czyli rozwiązanie, którym ostatnio zachwycałem się w Brandenburgii: I jeszcze ten leśny przerywnik w okolicach Goleniowa, między szutrami nad Zalewem i Dąbiem: Naprawdę, dużo fajnego jeżdżenia, a co najważniejsze, jeżdżenia w bezpieczny, wygodny sposób. Trasa została ułożona tak, że wykorzystuje w ogromnej większości drogi rowerowe i inne, jednak zamknięte przed samochodami. Cisza, spokój, bezpieczeństwo - wszystko to, czego potrzeba, by wyjechać kilka dobrych rowerowych dni w zwykłym kumpelskim lub rodzinnym składzie. A oprócz jeżdżenia oczywiście jest też oglądanie. Przyjemnym miastem jest Szczecin - tu można bez problemu spędzić dzień przed lub po trasie. A na trasie do zobaczenia między innymi dawna hitlerowska fabryka benzyny syntetycznej w Policach, fajne Ueckermünde, bardzo ciekawa pozostałość mostu kolejowego Karniner Brücke (mój faworyt), Świat Traktorów, obiekty militarne Świnoujścia, Podziemne Miasto czy Woliński Park Narodowy: Wszystko to składa się na dobrą, bardzo uniwersalną trasę i turystycznie, i bardziej wyczynowo na gravelu. My bawiliśmy się doskonale Pozdrowery 👊 Szy.
  25. Nie znam tych terenów, więc się wypowiem Nie (zachodni odcinek). Tak (wschodni). Heatmapa Stravy, raczej najlepsza w takie klocki. Szy.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...