Skocz do zawartości

zekker

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    7 300
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    75

Zawartość dodana przez zekker

  1. Bo to jest prawie całkowity, tyle że rozłożony w czasie, co jeszcze bardziej negatywnie wpływa na drogi i poszycie.
  2. Prawo jest w tym aspekcie martwe, bo nie jest egzekwowane. Jeżeli szansa na mandat za przekroczenie prędkości, czy za jazdę rowerem ze zbyt mocnym silnikiem i bez limitów, jest prawie zerowa, to nic się nie zmieni. Limity mimo wszystko w jakimś stopniu działają. Jeżeli normą jest przekraczanie o 10-20km/h, to na limicie 70km/h ludzie jeżdżą 80-90km/h, na limicie 50 60-70, na limicie 30 40-50. Gdyby ludzie byli rozsądni, to by nie przekraczali prędkości, nie trzeba by wymuszać zwolnienia progami, szykanami, przewężeniami. Puszczenie tego samopas nie poprawi sytuacji na drogach, bo ludzie są za bardzo zamknięci na własne potrzeby i kompletnie nie interesuje ich otoczenie. Tak technika idzie do przodu, psychomotoryka ludzi nie. Nie mamy coraz krótszego czasu reakcji, nie mamy coraz lepszej percepcji, a na pewno nie poprawiają się w takim tempie co możliwości samochodów. Z silnikami w rowerach podobnie. Jeżeli ktoś jeździł zwykłym, to po dostaniu kilku kW w napędzie, przy pierwszej okazji się wyłoży (oby nie z kimś jeszcze). Nawet przy mniejszych mocach ale bez limitu prędkości, to nie jest tak od razu do opanowania, do przestawienia się z 15-20km/h na 30-40km/h. Literalnie w podłodze nie ale wyraźnie szybciej niż obecnie zdecydowanie tak. Tak jak wspomniałem, większość mimo wszystko się ogranicza, bo jakieś zagrożenie mandatem jednak jest. Przy zniesieniu, wiele osób przestanie się hamować i wzrosną różnice prędkości pomiędzy poszczególnymi samochodami, co pogorszy bezpieczeństwo i płynność ruchu. Tak, nie wierzę w ludzki rozsądek, nie po tym co widzę codziennie na drogach. Ale chyba dość tego przydługawego off-topa, który nadaje się na oddzielny temat.
  3. Kwestia rejonu. w TPK obecnie chyba tylko "punktowe" robią ale kawałek w bok w Otomińskich leci po staremu. Nie chciałbyś tego widzieć, bo koniec końców efekt jest ten sam, tyle że nie tną za jednym zamachem, a na przestrzeni kilku lat. Tutaj jak na razie (zdjęcie z 2021) skończyli i coś zaczęło odrastać ale ciężko te pojedyncze drzewa nazwać lasem. Gęsto było tak jak w tle. Te okolice odpuściłem sobie na kilka ładnych lat, bo jak się raz wpakowałem w rozwaloną ścieżkę, jak zobaczyłem krajobraz jak po bombardowaniu, to szkoda było sobie nerwy psuć. Dojazd do punktowego cięcia, oczywiście nie mogli pojechać po tm samym, musieli zryć jeszcze obok W trakcie punktowego lub tuż po Tutaj starsze miejsce ale w zeszłym roku jeszcze docinali. Początek był gdzieś w okolicach przed 2014, bo jak wtedy się ścigałem w tym miejscu (zjazd po prawej i potem w lewo pod górkę) to już były prowadzone cięcia. Obecnie tak jak widać porównywalne do całkowitego, tylko że nasadzenia by już bujniej odbiły, bo by nie były rozjeżdżane na nowo. Na koniec uwaga, że zdjęcia nie oddają w pełni wrażenia, zwłaszcza że większość tutaj na forum tych miejsc nie zna. Na ogół też nie ma z czym porównać, bo rzadko kiedy ma się obfotografowane wszystko, a zwłaszcza miejsca gdzie się co i raz bywa i zna się je na pamięć. Tym bardziej uderza jak gęsto zalesione wzgórze robi się łyse, jak jadąc ścieżką przez gęsty las nagle widać co jest 200-300m w bok od ścieżki.
  4. Po pierwsze, to 3 pokolenia permanentnej edukacji, wręcz prania mózgów, żeby liczyć na rozsądek. Po drugie, nie tylko zmian mentalnych i prawnych ale też infrastruktury, żeby lokalna droga faktycznie była lokalna, a nie o przekroju autostrady. Po trzecie, limity to nie są jakieś wzięte z kosmosu wartości, mają podstawę w takich aspektach jak czasy reakcji, drogi hamowania, przyczepności, średnich możliwości psychofizycznych ludzi, skutków kolizji i wypadków, hałasu, płynności ruchu. Jest to także element uporządkowania ruchu, poprawy jego przewidywalności. Co rozumiesz przez dostosowanie do realiów? Jakie te realia są? Uważasz, że jak większość nie trzyma limitu, to trzeba go podnieść? Jak wysoko należałoby podnieść, żeby ludzie już nie przekraczali?
  5. Może częściowo. Po prostu nie było takiego sprzętu na wyposażeniu. Miałeś okazję zobaczyć jak wygląda to "cięcie punktowe"? Przecież to jest zmasakrowany teren, a drzew koniec końców mniej niż w parku miejskim. Jakieś zdjęcia musiałbym odgrzebać lub zrobić nowe przy najbliższej okazji. Po staremu sytuacja była jasna, wycięte w pień, może chwila odpoczynku i nasadzenia. Po nowemu (z ogromnym mydleniem, że to pro eko), tnie się po kilkanaście, dziesiąt procent ten sam teren przez kilka lat. Nie robi się nasadzeń, bo las ma się sam odrodzić. Dla mnie to tylko i wyłącznie ciecie kosztów, bo nie trzeba potem porządkować terenu, robić nasadzeń. Dodatkowo na zdjęciach lotniczych nie widać łysych placków. Podałem miejsce wykonania zdjęć. Na heatmapie Stravy możesz popatrzeć jaka jest popularność tej drogi. Gdyby to było kilka na tydzień, to by się tak nie świeciło.
  6. W prawie europejskim są przynajmniej dwie klasy rowerów elektrycznych. Te standardowe do 25km/h i jeżeli pamięć mnie nie zawodzi do 45km/h. U nas nie ma tego przełożonego, chyba że ta druga klasa podpada pod skutery. Na pewno nie z niczego. Jeżeli dobrze pamiętam, to normy europejskie określające skuteczność hamowania rowerów są właśnie ustalone dla 25km/h. Dla takiej prędkości w suchych warunkach są opisane procedury testowania, są ustalone drogi hamowania. W przypadku elektryków trzeba by zmienić te normy, dodać kolejną kategorię, a producenci musieliby dodatkowo certyfikować swoje produkty (zwykle i tak spełniają obecne normy z zapasem). Drugi aspekt był już wspominany, czyli z jakimi prędkościami zwykle ludzie jeżdżą, czyli 15-20km/h. Wpuszczenie w takie potoki maszyn bez problemu rozpędzających się bez limitu, to proszenie się o kłopoty. Latem w szczycie, to nie wszędzie jest jak wykorzystać swój limit sił, a co dopiero dawać silniki ludziom bez doświadczenia. Pół biedy jakby jeszcze infrastruktura była nadmiarowa ale bardzo często drogi rowerowe są wąskie, przyklejone do chodników, to dodatkowe zagrożenie w przypadku braku ograniczenia wspomagania. Stany mają swoje prawo, swoją infrastrukturę (rowerową zdaje się, że ultrabiedną). Być może dostosowywali do tego, być może mają inną kulturę mieszania ruchu. Nie znam specyfiki ich ruchu rowerowego, pieszego. A być może po prostu muszą mieć wszystko większe i mocniejsze Ale to też narzędzie do szybkiego przemieszczania się. Jeżeli obecnie do pracy przy dobrych warunkach mogę utrzymywać okolice 27km/h, to ten limit 25 będzie ciążył. Były postulaty podniesienia do 27 ale jakoś się to rozeszło.
  7. Rower szosowy prowadzi się inaczej niż cross/trekking/góral z prosta kierownicą. Trzeba się z tym zapoznać. Klamkomanetki szosowe inaczej się obsługuje niż klamki na prostych kierownicach. Trzeba się z tym zapoznać. Nowe hamulce (w zasadzie klocki, ewentualnie tarcze) tarczowe w większości przypadków wymagają dotarcia. Czyli też trzeba wyjść i wsiąść na rower. Na to wszystko nakładają się cechy rowerzysty, jakie ma doświadczenie, technikę hamowania, jaką siłę w rękach, przy baranku jaki rozmiar dłoni. Cudów po tych hamulcach bym nie oczekiwał, bo na lepszych na baranku bywa tak sobie, zwłaszcza w górnym chwycie. Niemniej da się jeździć na słabszych, tylko trzeba dostosować styl jazdy.
  8. 250W ma zapas mocy i bez ogranicznika pozwoli się rozpędzić znacznie mocniej niż te 25km/h. Nie wiem jak policzyć ale przypuszczam, że 40km/h nie będzie problemem, bo to w końcu dodatkowe 250W, a nie wyłącznie moc z manetki. Sugerujesz, że jakby przepisy były życiowe (konkretnie jakie?), to by te motorowery (część ulepów nawet w to się nie łapie) były zarejestrowane, z mniejsza mocą i by nie jeździły tak szybko po ścieżkach?
  9. Aha, czyli park krajobrazowy należy zamknąć na +/- 6 miesięcy, bo trzeba go wycinać i rozwalić drogi i szlaki? Dla przypomnienia definicja parku krajobrazowego: Gwarantuję ci, że ta droga ze zdjęcia jest przejezdna nawet jak jest mokro. Przestaje być jeżeli jest w takich warunkach rozjeżdżona ciężkim sprzętem. To co wstawiłem, to jeszcze raz podkreślę, że to park krajobrazowy. Droga jest jedną z głównych tras turystycznych, gdzie w tej okolicy przebiegają 3-4 szlaki turystyczne (za dobrze znam teren, żeby zwracać uwagę na oznakowania szlaków). Tutaj mniej więcej pozycja na mapie: https://maps.app.goo.gl/XNrqHFwfUt9o5Dq8A To jest szerszy problem i dotyczy całego okresu. Korzystasz ze szlaku turystycznego i powiedzmy, że w połowie trasy trafiasz na wycinkę. Terenu nie znasz, trzymałeś się szlaku, jak to ominąć? Ile drogi, wysokości trzeba nadrobić? U mnie w lasach jeszcze pół biedy, bo sieć ścieżek i dróg jest na tyle gęsta, że idzie zmienić trasę. Idzie też w większości przypadków przebić się na azymut, choć z rowerem bywa to już ciężkie. Ale są lasy miej dostępne, z gorszą siecią ścieżek, gęstsze, bardziej podmokłe. W górach to już nie za bardzo jest jak obejść bez wycofania się, bo po prostu nie ma innej drogi na zawołanie. Nadrabia się solidnie drogi, nie raz trzeba by stracić wysokość lub wracać się pod górę. Jeżeli to krótki wypad, to jeszcze ujdzie ale pod koniec wycieczki to już robi się słabo. Nie, nie chodzi o to. U mnie (Gdańsk, Trójmiejski Park Krajobrazowy) nie pamiętam czy kiedykolwiek widziałem dopuszczenie normalnego ruchu. Nawet tych kilka asfaltów jak górny odcinek Bytowskiej, Klesza Droga nie pamiętam, żeby tam był regularny ruch. Podobnie z gruntowymi: Szwedzka Grobla, Lipnicka Droga, Węglowa Droga, Droga Marnych Mostów, Droga Świeżej Wody (przedłużenie ul. Kościerskiej), Droga Nadleśniczych, Droga Wielkokacka. To te główne, umocnione i często wykorzystywane. Są też mniejsze, są ścieżki i nie zarastają, bo co i raz ktoś z nich korzysta (ale też u mnie nie ma tak bujnej zieleni jak np. w Górach Bardzkich), a nawierzchnia nigdy nie była utrzymywana (mimo to nadaje się do jazdy i spacerów jak każda wydeptana przez dekady). Kiedyś też cięli i zwozili ale nie tak ciężkim sprzętem, koleiny nie były tak głębokie, nie było takiej papki błotnej na całą szerokość. Powierzchnie wycinki tez były inne, robili w pień dany obszar. Obecnie robią tzw. cięcia punktowe, które polegają na wycięciu w miarę równomiernie 10-20% drzew rocznie, czyli ten sam obszar robią przez kilka lat, a ta sama objętość rocznie wymaga prac na większej powierzchni. Jest też problem taki, że sami nie dbają o to co mają. Nawet jak jest droga gospodarcza, to potrafią rozjechać obok, na skróty. Mając ciężki sprzęt nie muszą się martwić o przejezdność, więc w żaden sposób nie umacniają bocznych dróg, nie naprawiają ich. Jedynie główne są nawet nie naprawiane, a wręcz modernizowane do standardu autostradowego (z 2-3m gruntowej robią 5m szutrostrady).
  10. W jaki sposób? Przecież każdy impuls, to zliczenie dystansu. Trzeba by podczas zatrzymania przekręcać koło, żeby dodać błąd. Ewentualnie stanąć na tyle długo, żeby licznik przeszedł w uśpienie, a pierwszy impuls tylko go budzi bez naliczenia dystansu. To by było widać zawyżanie dystansu, a nie zaniżanie. Nie spotkałem się jeszcze z żadnym, który by podawał więcej niż tradycyjny licznik.
  11. Tak samo podlegają normom, tylko innym niż elektryki. Jest nawet podział na miejskie/turystyczne, górskie, dziecięce itp. Jak najbardziej ma sens. To że prawo dopuszcza taką prędkość, nie znaczy że jest ona preferowana na ścieżkach. Większość ludzi na rowerach jedzie pod 20km/h, bo na tyle mają sił. Serio nie chciałbym mieć na drodze ludzi bez doświadczenia, bez umiejętności, którzy bez wysiłku mogliby się rozpędzić do tych 50km/h. Jak komuś rower ze wspomaganiem jest za wolny, to niech kupi sobie skuter.
  12. To już jest nie fair. Jeżeli sklep czynny do danej godziny, to oczekiwałbym, że faktycznie do tej, a nie 15 minut wcześniej już zamknięty. Jeżeli ma to być czas dla pracowników na porządki, zakończenie obsługi ostatnich klientów, to po prostu trzeba podać krótsze godziny otwarcia o te 15 minut.
  13. To nie jest tak, że ktoś się specjalnie pcha. Problem jest w tym, że wycinki, zrywki, zwózki rozlewają się na coraz większe obszary lasów i tak czasami nie ma już innych ścieżek. Miałem już takie wypady w okoliczne lasy, że gdzie nie pojechałem, to było zryte ciężkim sprzętem, może nie wszędzie tak ekstremalnie jak na zdjęciu wyżej ale generalnie rozjeżdżone i ciężkie do przejechania. Zatem co byś proponował, rezygnację z korzystania z parku krajobrazowego? Taki przykład z ostatniej niedzieli. Sopot, jedna z głównych dróg, tras spacerowych, kilka szlaków turystycznych ale też z możliwością wykorzystania komunikacyjnie. Okolice Małej Gwiazdy. Tutaj widok w stronę Sopotu, mało im było głównej drogi, to boczną (w głębi w lewo i dół, jak dobrze pamiętam to zielony szlak) też musieli zryć, a do tego jeszcze musieli sobie skracać i jeszcze więcej terenu przeorać.
  14. Proponuję dokładniej poszperać w sieci i ogarnąć czego dotyczy norma, kiedy jest stosowana. Znając życie, to normy są wymagane przy wprowadzaniu produktu do obrotu, a nie podczas użytkowania. Gdybyś seryjnie montował i sprzedawał takie przeróbki, to by cię norma obowiązywała, jeżeli robisz to na własny użytek, to na 99,99% nie. Na takiej samej zasadzie musiałbyś robić certyfikację po zmianie opon, klocków hamulcowych itp. żeby zapewnić sobie zgodność z normą 14764. Ba, nawet więcej, zwykłe zużycie roweru może powodować niespełnienie wymagań, bo np. hamulce są na tyle zużyte, że nie wyhamujesz zgodnie z procedurą testowania hamulców. Od innej strony, to policja nie ma możliwości kontrolowania na podstawie tych norm. Przede wszystkim nie od tego są, poza tym mogę się założyć, że nie mają pojęcia o istnieniu takich norm, a kończąc na braku środków i możliwości na przeprowadzenie kontroli zgodności. Tak samo kontrole drogowe samochodów nie są prowadzone pod kątem norm, a zgodnie z innymi przepisami, które opisują wymagania techniczne pojazdów. Homologację owszem mogą sprawdzić ale pewnie sprowadza się to do odnalezienia właściwej naklejki. Bardzo często tak Nie wiem jak obecnie ale kilka lat temu normą było nazywanie rowerami pojazdy bardziej przypominające motocykle. Tylko czasami pojawiały się dopiski o jeździe poza drogami publicznymi. Tak, naklejki z numerami norm są standardem. Znając życie to w instrukcji obsługi też gdzieś są wymienione, na podobnej zasadzie co certyfikacje zgodności elektromagnetycznej dla elektroniki użytkowej.
  15. Naoczne źródło szkolące z technik jazdy górskiej, pokazywało że w skręcie korby idą w pion (nie do końca). Przy slalomie oznacza to ciągłą zmianę pozycji. Co to za podłoże? Nie wydaje mi się, żeby 2,5mm robiło różnicę. Nawet te dodatkowe 5mm długości ramion przy korbie ustawionej poziomo, nie robi różnicy. Inny rower, to też może być różnica na oponach. Jakie miałeś, jakie masz? Jeżeli zębatka jest nowa i NW, to sama korba niewiele zmienia. Musiałaby być już mocno wyrobiona na osi i być luźna lub krzywo założona, wtedy zębatka nie kręci się w jednej płaszczyźnie i może nie trafić w łańcuch. Reszta to kwestia jak dobrze przerzutka napina łańcuch, jak słabo to łańcuch może spadać. W razie co można montować prowadnicę łańcucha. Do sprawdzenia jak z najszybszymi przełożeniami, jak skos tam występuje, czy łańcuch też potrafi spadać. Jeżeli jest lepiej, to trzeba pomyśleć nad korektą linii łańcucha. Czasem wystarczy założyć zębatkę odwrotnie (nie wszystkie są symetryczne), w zależności od korby przykręcić na miejscu środkowej, a nie blatu. Być może uda się coś jeszcze ugrać podkładkami ale tutaj bym nie przesadzał, chyba że korba i tak nie ma zagłębień na zębatkę lub nie problem z wyjściem poza nie.
  16. U nas sroki też potrafią atakować. Zwykle tyko skrzeczą ale czasami aktywnie przeganiają z okolic gniazda.
  17. U mnie śmiga w 2x10 bez modyfikacji. Kaseta 11-42, korba 28-42. Jeżeli dobierze się długość łańcucha tak, żeby z blatu oblecieć cała kasetę, to jedynym problemem będzie obsługa niecałej kasety z młynka (przerzutka nie da rady wybrać i łańcuch będzie luźny).* Według mnie to nie jest problem, bo jaki sens kręcić z młynka na najmniejszych zębatkach kasety? Większość jazdy z blatu, a dopiero na jakichś solidniejszych podjazdach zrzucić na małą w korbie. Przy kasecie 11-34 być może da radę ogarnąć wszystkie przełożenia. U mnie wyszło trochę za miękko i pewnie jak zajadę, to będę zmieniać na coś w stylu 32-44/46. *Mi serwis robiący przekładkę ramy trochę sprawę zawalił, bo niby mogę wrzucić wszystkie przełożenia ale na kombinacji duża-duża wózek jest już strasznie mocno wyciągnięty do przodu. Musiałbym poszukać czy zostały mi jakieś ogniwa i przedłużyć.
  18. Kasetę wiemy jaką masz ale jakie zębatki są na korbie? Jeżeli przednia przerzutka ma zapas regulacji w pionie, da się wymienić zębatki w korbie, to ja bym spróbował w ten sposób. Kwestia o ile chcesz zmiękczyć napęd.
  19. Tak, przekosy będą większe. Warto jeszcze sprawdzić jak to wygląda na środku kasety i na najmniejszej zębatce. Tak, kręcąc do tyłu z największych zębatek łańcuch lubi spadać. Co do częstości wymiany, to się nie do końca zgodzę. Logika podpowiada, że faktycznie zębatki będą się szybciej zużywać. Jednak przy 2x też często jeździ się z przekoszonym łańcuchem. Praktyka u mnie na razie pokazuje, że nie ma tragedii ze zużyciem. Jak na razie na NX mam natrzaskane 10k, z wymianą łańcucha na GX po 5k (poprzedni przestawał się mieścić na korbie, nowy miał problemy z małymi zębatkami ale dotarło się, byłem lekko zaskoczony że się udało). Napędy zwykle kończyły mi się po około 8k. Pewną zaletą 1x jest trwalsza zębatka w korbie. Ma dłuższe i szersze zęby, więc nawet przy podobnym ścieraniu, będzie dłużej dobrze trzymać. Pewnie kwestia gdzie ta linia jest mierzona. Może być tak, że w 2x do małej zębatki. Jak przesunie się bliżej ramy i zmniejszy skosy do dużych kasety, to wzrosną skosy do małych. Coś za coś. Najlepiej żeby korba była na środku kasety, ewentualne korekty powinny zależeć od stylu jazdy, czy więcej się podjeżdża, czy więcej dokręca na płaskim, z górki.
  20. Ale jak to 5 lat? Czy zaszczepieni nie mieli masowo umierać po pół roku, potem po roku? Co będzie za kilka lat, zmieni się śpiewka na 10 lat? Czy prześledziłeś jakąkolwiek ścieżkę dopuszczenia szczepionki do użycia? Czy chociaż zajrzałeś do jakiejkolwiek ulotki i wiesz jakie mogą wystąpić komplikacje po podaniu tradycyjnych, stosowanych od dekad szczepionek? Zdajesz sobie sprawę jak wąskie są grupy w badaniach klinicznych i że nie da się wyłapać wszystkich przeciwwskazań i możliwych reakcji niepożądanych? Ba, wiesz ile ludzi i ile przeróżnych preparatów paramedycznych, które nie wymagają badań, ludzie biorą bez zająknięcia? Nie, szczepionki mRNA nie powstały w kilka miesięcy. Powstawały od kilku dekad, w 2016 zostały zatwierdzone jako technologia do wykorzystania w medycynie. W kilka miesięcy to powstały konkretne preparaty na covida ale właśnie ta technologia umożliwia tak szybkie opracowanie, bo wystarczy zmienić aktywny "wkład" szczepionki. Były przebadane zgodnie z przyjętymi standardami, co mocno skrócono to papierologię i długookresowe badania (jeżeli dobrze pamiętam to IV faza badań). Jedynie z tego względu dostały warunkowe dopuszczenie. Na koniec jeszcze takie małe pytanko. Co rok, pół są nowe szczepionki na grypę, które mają sprawdzać się w aktualnym sezonie. Jak to możliwe, skoro badania i zatwierdzanie ma trwać latami? Serio, przestańcie powtarzać bzdury z odmętów internetu, produkowane przez ludzi niekoniecznie związanych z medycyną, zawiedzionych swoją karierą medyczną, czy wprost szarlatanów napędzających na swój biznes. Trzeba też pamiętać, że wiele pojawiających się materiałów było fałszywych, czy to z niewiedzy i chęci szybkiego wybicia się, czy wprost, celowo rozpowszechnianych. Przestańcie też w końcu wcinać się nie na temat. Ile razy można prosić? Serio z premedytacją dążycie do zamknięcia tematu, czy prosicie o silniejszą reakcję moderacji i kary dla siebie?
  21. Ty nie masz, inni mieli pogrzeby. Ale jak bardzo chcesz, to sąsiad z klatki rodziców się przekręcił. U mnie w firmie (>1000 ludzi) był przynajmniej jeden przypadek zgonu. Z innego forum covid zabrał admina. Z mojego oddziału być może przez tego wirusa jedna osoba miała zator płucny i żylny. W rodzinie odpukać dosyć łagodnie poszło ale siostra już wielokrotnie łapała i zawsze się jej te infekcje strasznie ciągną. Oficjalne statystyki są podobne, śmiertelność na poziomie (pisze z pamięci) 0,1%, większość dosyć łagodnie. Po prostu wtedy to było coś zupełnie nowego i walnęło masowo. Jak normalnie masz pojedyncze przypadki ciężkich zapaleń płuc, tak wtedy to szło w setki. Nie dziwne, że była panika, nie dziwne, że podejmowano nietrafne decyzje. Teraz wiemy więcej, kontakt z wirusem miała większość społeczeństwa czy to bezpośredni, czy przez szczepienia, więc też jest inna reakcja organizmu. Wirus w międzyczasie zmutował i też złagodniał. W zasadzie mechanizm prawie taki sam jak w przypadku grypy. Większość przechodzi mniej lub bardziej bez problemu. Pojedyncze przypadki bardzo ciężko, włącznie ze zgonem. Powikłania po przechorowaniu też są. Co jakiś czas pojawia się groźniejsza odmiana wirusa i zgonów jest więcej. W obu przypadkach nie należy lekceważyć i zbywać, że to byle co. To że większość przechodzi bez problemów, nie oznacza, że to nie są groźne choroby.
  22. Bo cała zagadka w zimie taka, że rodzajów nawierzchni jest wiele. Można mówić śnieg, lód ale ich rodzajów jest pełno. Świeży śnieg jest zupełnie inny niż zleżały, ubity zmrożony inaczej się zachowuje niż ciepły, topniejący, podobnie suchy i mokry. Tak samo lód ma wiele odmian, w zależności od temperatury, grubości, faktury będzie się po nim inaczej jeździć. Świeży ledwo co zamarźnięty będzie stosunkowo miękki i kolce będą w niego wchodzić bez problemu, nie będą zatem hałasować. Stary, mocno zmrożony będzie znacznie twardszy i kolce mogą mieć problem z wbiciem się, będzie głośniejszy. Czarny lód to przeważnie cieniutka warstwa na asfalcie, która zamarza przez noc (np. przymrozki) lub przy nagłym ochłodzeniu. Jest świeża i miękka, więc jadąc po asfalcie kolce przestaną hałasować. Biały lód powstający na wyjeżdżonej, nieodśnieżonej drodze będzie twardy, dlatego kolce będą hałasować. Generalnie zmiana dźwięku jaki wydają zimowe opony jest oznaką zmiany rodzaju nawierzchni. Jeżeli na asfalcie hałasują i nagle przestają (na wzrok nie widać różnicy), to oznaka wjechania na czarny lód. Po prostu kolce mają się w co wbić i nie stukają. Podobnie jak się jedzie po śniegu, kolce w niego wchodzą bez problemu i nie hałasują. Jeżeli zaczynają, to znaczy że nawierzchnia zrobiła się znacznie twardsza, a to oznacza lód. Jeżeli nie widać tego, to wjechało się na biały lód.
  23. Mam nadzieję, że nikt z poważnych graczy tego nie podchwyci. Nawet pomijając kwestie przewodów bądź ich braku, to największą wadą jest brak czucia hamulca. Musieli by dodać jakiś mechanizm force feedback, a to dodatkowe obciążenie, dodatkowy pożeracz prądu. Druga duża wada, to baterie, kolejne o których trzeba pamiętać, żeby ładować. Jak na razie widziałbym to w elektrykach, gdzie jest centralna bateria, z której można to zasilić. No i raczej jako wspomaganie, a nie sterowanie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...