Skocz do zawartości

Punkxtr

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    1 375
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    8

Zawartość dodana przez Punkxtr

  1. Hej, Lada moment na rowerowej mapie Warszawy (ul. Gandhi 27 - tuż przy stacji metra Imielin) pojawi się nowy punkt. Przygotowywałem się do tego od wielu lat starając się, aby całość była jak najbardziej przemyślana i oddawała moją pasję do MTB (choć nie tylko). W zw. z tym, iż pozostał nam jeszcze jeden wakat do obsadzenia, poszukujemy samodzielnego mechanika do naszego zespołu. Sądzę, że dla osoby lubiącej taki klimat jak i wiążącej swoją przyszłość w branży, jest to oferta jaką nieczęsto się spotyka. Nie ukrywam, że zależy mi na czasie także możliwość spotkania w najbliższym czasie jak i podjęcia współpracy jest ważna. Zatem: Kim jesteśmy? Serwis Bajka jest tworzony przez grupę przyjaciół, których rowerowe życie toczy się głównie wokół MTB (ale nie tylko, o czym za chwilę). Serwisujemy wyłącznie topowe rowery przy użyciu najlepszych narzędzi na rynku, co od początku było naszym wyznacznikiem - najniższa półka, jakiej używamy to Park Tool. Kończymy tworzyć nowe miejsce na mapie Warszawy (ul. Gandhi 27, nieopodal stacji metra Imielin), do czego długo się przygotowywaliśmy. Będzie to punkt, w którym nie zabraknie na wystawie kultowego sprzętu w najlepszym możliwym wydaniu. 1 z 17 sztuk na świecie konceptu MTB z lat 90 - Biria Unplugged, przerzutki Paul, amortyzator Lawwill Leader, mini grupa EGS z przerzutką Up Cage na czele, hydrauliczne zestawy manetek i przerzutek Acros A-GE we wszystkich wersjach. Będzie również dużo tytanu, topowych zawodniczych rowerów i części oraz prasy z minionych lat. Całość jest przemyślana w formie salonu, w którym można usiąść na kanapie, napić się kawy z najlepszego ekspresu o kolarskim rodowodzie (Rocket) i poza kupowaniem oraz serwisowaniem dotykać, oglądać, rozmawiać. Prowadzimy zamknięte szkolenia serwisowe, oraz spotkania tematyczne dla szerszej grupy odbiorców. Obracamy się głównie w świecie rowerów MTB, szosowych, gravelowych. Nie zajmujemy się holendrami, rowerami miejskimi czy BMX. Serwis i sklep są od siebie oddzielone. Lokal jest wysoki (niecałe 6 metrów) i przeszklony od dołu, do góry. Z tego powodu nie pracujemy w bunkrze, tylko praktycznie przez cały czas przy świetle dziennym (jest to budynek oddalony od pozostałych i nic go nie zasłania z obu stron) Serwis jest wyposażony w osobne pomieszczenie będące myjnią rowerową. Zimą nie serwisujemy nart, tylko zajmujemy się tym samym, co przez resztę sezonu. Nie sprzedajemy i nie będziemy sprzedawać rowerów. Reasumując - jeśli ktoś lubi taki klimat i pracę w tej branży to dostanie niemal wszystko, co można sobie wymarzyć aby nie pojawiać się codziennie z grymasem niechęci na twarzy 😉 Kogo szukamy? - samodzielnego mechanika z doświadczeniem, który doskonale czuje się w klimatach MTB, szosowych, gravelowych, triathlonowych - dobrze, abyś potrafił serwisować najbardziej popularne amortyzatory przynajmniej w podst. zakresie (pełnego zawsze możemy nauczyć) - serwis i budowa kół to jeden z filarów naszej pracy (współpracujemy z wieloma znanymi markami w tym zakresie). Toteż warto, abyś również czuł się w tym dobrze - powinieneś schludnie się prezentować, być pogodny i nie bać (oraz lubić) rozmów z ludźmi - to pod kątem wspomagania pracy części sklepowej, wspomnianych szkoleń i spotkań. Nasi Klienci cenią sobie możliwość porozmawiania o sprzęcie i nie tylko - większość traktujemy jak rodzinę 🙂 - musisz umieć dbać nie tylko o jakość swojej pracy, ale i o niezbędne detale (ułożenie napisów na oponie, nawijanie owijki, etc.) - najważniesze - szanujesz powierzony Ci sprzęt i narzędzia, a gdy czegoś nie wiesz to nie boisz się o tym powiedzieć, a także potrafisz przyznać do błędów (wszak popełnia je każdy) Co oferujemy? - umowę o pracę i wynagrodzenie zależne od Twoich umiejętności 4000 - 7000 zł netto (na rękę) - premię uzależnioną od jakości Twojej pracy - zakupy pracownicze (w swym portfolio posiadamy m.in. takie marki jak Tune, Hopp Carbon Parts, Silca) - pracę w niezwykle komfortowych warunkach stworzonych przez ludzi siedzących w branży i rozumiejących ją od lat, nie korporację - rozwój umiejętności - kilka innych dodatkowych "bonusów", o których opowiemy na spotkaniu 🙂 Jeśli o czymś zapomniałem, czegoś nie dopisałem - zajrzyjcie na naszą stronę: https://serwisbajka.pl/szukamy-mechanika-rowerowego/ Pozostał nam ostatni wakat do obsadzenia i nie ukrywam, że możliwość szybkiego spotkania oraz podjęcia pracy są istotne. W razie pytań proszę o prywatne wiadomości lub mail: kontakt@serwisbajka.pl
  2. Bo czasami część Ciebie umiera mimo, że druga wskazuje na światło.
  3. To truizm, ale dość ogólne plany mogą spowodować odmienne skutki od zakładanych. Nie neguję ich całkowicie, ale dobrze byłoby je dopasować do konkretnej osoby i założeń na sezon. W styczniu raczej nie ma się co podpalać i trzeba jeździć swoje (chyba, że ktoś ma jakieś nieodległe starty). W dzisiejszych czasach to oczywiście trudne, bo patrząc na taką Stravę - każdy w sezonie powinien być mistrzem świata. Skoro ktoś rąbnął 100 km czy jeździ regularnie wyścigi na Zwifcie, to dlaczego ja mam być gorszy. Na pewno to nie czas na jazdę ponad siły. Jeśli moc danej jednostki jest za duża - nie dokładamy do pieca. Czasem lepiej odpuścić słupki i dokręcić do końca na lajcie niż przesadzić. Trening to temat rzeka - u mnie w tym momencie to czas na robienie siły, żeby w sezonie nie było lipy. Czyli jadę sobie na asfaltowy podjazd i robię te 20 powtórzeń - na razie na lajcie. Do tego trenażer, bo pewne jednostki najlepiej przeprowadzać właśnie na nim. Plus przynajmniej raz w tygodniu trening w terenie dla techniki, złapania przyjemności, etc. W lesie najlepiej, bo nie wieje i jeśli jest zimno (odczuwalne okolice 0 stopni) to z takiego treningu można coś tam jeszcze wynieść. Na szosie organizm się wychłodzi i więcej energii przeznaczy na ogrzanie samego siebie, niż podniesienie cech, na ktrórych w danej jednostce treningowej nam zależy. Także dziś były podjazdy, jutro pakuję rower do fury i lecę kręcić na rundkę XC w lesie 😉
  4. Zależy, co chce się osiągnąć w sezonie jak się jeździ. Na moim przykładzie (starty w wyścigach) - styczeń to już rozpoczęte interwały, czy robienie siły na podjazdach jeśli pogoda pozwala. Interwały, które tu widzę są dość dziwne i tak naprawdę trudno powiedzieć czemu mogłyby służyć długofalowo. Ale niestety taki urok planów, które nie są ułożone pod konkretną osobę. Trenując wg takich założeń, szybko można się zajechać i zrobić sobie krzywdę w sezonie, także zalecałbym ostrożność 😉
  5. Po objeżdżeniu Rouvy stwierdzam, że: - dość często tnie się połączenie (na innych platoformach właściwie nie ma to miejsca) - przy ładowaniu własnych treningów (słupków) aplikacja nie liczy poprawnie przejechanych kilometrów. Dla przykładu jadę 1,5h i przejeżdżam ~40 km, a Rouvy za każdym razem pokazuje okolice 25 km - często trasy są trochę oszukane. Z reguły wybieram długie i okazuje się, że są nagrane nie w linii prostej, ale nagrywający dojeżdża do połowy trasy i zawraca, przez co jedzie się 2x to samo, tylko w innymi kierunku. Mnie osobiście to zniechęca Powyższe sprawiają, że będę musiał wrócić do systemu Tacx. Tylko tak z kolei największą bzdurą jest konieczność pobrania pliku z trasą, aby sobie go wyświetlić podczas własnego treningu (workout). No po prostu bez sensu. Oba systemu mają też totalnie skopane odwzorowanie jazdy, ale w przypadku workout'ów nie ma to znaczenia. Dlatego zastanawiam się - czy twórcom nie zależy na dobrze działających aplikacjach?
  6. @TheJW bardzo fajny pakiecik, naprawdę. Aczkolwiek z większością trudno cokolwiek zrobić. Chyba, żeby poskładać kompletne amory. Tytanowe tłumiki BlackBox super sprawa, ale one właściwie się nie psuły i trudno znaleźć nabywców na tyle sztuk 😉
  7. To Chrysler 300 z 69 roku, oczywiście z vi ejt. Piękny wóz. Powiem tak - objeździłem z moją Anią (trochę jako pasażer, trochę jako kierowca) sporo kultowych wózków z tamtych lat i są kosmiczne. Z reguły momenty obrotowe robią swoje i człowiek ma cały czas banana na twarzy. Ale na dzisiejsze czasy... zahamowanie taką gablotą to nierzadko olbrzymi stres i to w zwykłym ruchu, nie mówiąc o podbramkowej sytuacji. Luzy na kierownicy z reguły olbrzymie i jak człowiek przyzwyczai się do modernistycznej motoryzacji, trudno się przestawić. W wielu brak zagłówków - przy zderzeniu kaplica. No i to, o czym się rzadko mówi - notoryczne usterki. Dlatego sam śmigam kultowym już samochodem ze sztywną belką z tyłu, ale jednak z kilkoma wygodami. No i lepiej się zbierającym, bo wsiadasz to takiego Shelby GT500, a tu do setki realnie 6-7 sekund. Niemniej odczucia w takim samochodzie są inne i wydaje się, że lecisz ze 2 paki 😉
  8. Tak, choć tu mowa o prototypie nad którym pracowano już w 1994 roku. Produkcję zaczęto w 1997 roku i w 1998 można było realnie kupić ten sprzęt. Wówczas Biria kosztowała 23 000 marek, czyli jak podają źródła - uwzględniając inflację - aktualnie byłoby to ok. 80 000 zł. Dziś mamy już znacznie droższe rowery, ale blisko 30 lat temu kwota szokowała.
  9. Tam jest tyle carbonu i różnych wzmocnień, że przez to rower waży tonę i prawdopodobnie ma zachowane sensowne parametry wytrzymałościowe. Jak to u Niemców bywa(ło). Niemnie dla mnie to rower do oglądania, a nie do jazdy. Ale jak widać poniżej, konstruktor przeprowadzał poważne testy 🙂
  10. To prawda, na szczęście koło mojego amerykańca sąsiedztwo mam prawilne 😉
  11. Haha, ostatnio śmiałem się z tych końskich czujek 😉 Czy są plany kolarskie akurat nie wiem. Od prawie zawsze mam trenera więc tym nie muszę się martwić. Też mam garaż ale ostatnio jak zawsze zszedłem tam z odkurzaczem, włączam do gniazdka i nie działa. I coś mi się tak wydaje, że wspólnota postawiła na oszczędności albo boją się, że ktoś elektryki zacznie ładować (choć chyba żadnego na razie nie ma).
  12. @Sobek82 tak się ciekawie złożyło, że wczoraj kupowałem coś na niemieckim ebay, porozmawiałem ze sprzedawcą i okazuje się, że zna kolekcjonera Birii. Podesłał mi zdjęcie od niego i tak wyglądają rowery ze skróconymi wspornikami. Osobiście bałbym się tak jeździć, ale chyba i tak one tylko stoją 😉 Swoją drogą "sprzedał" mi garść ciekawostek. Firma TM-design istnieje do dziś, działa w branży i nawet twórca roweru wciąż pracuje.
  13. Kurczę myślałem, że ten mały może da radę ale nigdy nie korzystałem z takiego odkurzacza 😕 18V strasznie duży ale ja ma być dobry, to wolę jego. Dzięki!
  14. @spidelli osobiście nie sądzę, aby Polar był skupiony na bieganiu. Natomiast skupiał się zdecydowanie na profesjonalistach, czy ambitnych amatorach (jakkolwiek głupio brzmi to słowo w kontekście ciężkich treningów). Jak prześledzisz historię marki to zauważysz, że zegarki były w ofercie od początku. Liczniki rowerowe jako takie, pojawiły się w pewnym momencie i dla większości były bardzo nieatrakcyjne. Pomijam formę, po prostu brakowało w nich wielu funkcji, które miały zegarki z profilem rowerowym. Sprzedawało się to fatalnie i nie dziwię się, że Polar nie wraca do tematu. Zawodnicy najczęściej poza rowerem również biegają, jeżdżą na biegówkach, chodzą na siłownię, trekkingi, etc. I do tych wszystkich aktywności zegarek jest najlepszy. Osobiście z tych powodów (zawsze byłem zafiksowany na punkcie zawodów i się to nie zmieni) używam Polara od czasów, kiedy w zegarku jak i wszystkich czujnikach były duże, wymienne baterie 😉 Te produkty miały oczywiście dużo wad, jak wszystko. Pamiętam gdy np. zgrywałem dane na PC przez Irdę, kiedy był to już mega przestarzały system przesyłu danych. Porażka. Ale żeby było śmiesznie - żaden z moich Polarów (które naprawdę uczciwie katuję podczas treningów, zawodów, etc.) nigdy się nie zepsuł (pomijając opaskę na klatkę piersiową). Wszystkie leżą w szafce i mógłbym ich używać do dziś. Tylko, że w pewnym momencie zaczęła się "nowa era" i np. mój RS800CX działa, ale poza komputerem nie mam gdzie zgrać treningów, ponieważ platforma Polara jest zamknięta. Żeby nie było, sam nie zamykałem się na jednego producenta. Podczas wyboru ostatniego zegarka poszedłem do sklepu i szczerze mówiąc byłem zdecydowany na Garmina. Wybrałem sobie topowy, tytanowy model ze wszystkimi mozliwymi bajerami i poszedłem do sklepu. Okazało się, że jest to tak przeładowany głupimi funkcjami zegarek (proszę Pana, ma Pan tu mapy z zaznaczonymi wszystkimi polami golfowymi w okolicy!), że czułem się tam jak mieszkaniec słynnego Miasteczka Wilanów. Na szczęście w sklepie był też topowy, tytanowy Polar. Przymierzyłem, pasował mi bardziej jak Garmin. Wziąłem go i korzystam do dziś. Fajne jest to, że wszystkie elementy (akumulator, szkło, przyciski, koperta) można sobie wymienić w razie zniszczenia za powiedzmy, w miarę sensowne pieniądze. Zegarek ma też wady i w wielu aspektach marka jest zawsze o krok za innymi. Ale do treningu, a nie płacenia zegarkiem czy chęci naladowania go przez panel słoneczny... jest wg mnie naprawdę dobry. Ok, bo się rozpisałem i odbiegłem od sedna tematu. Możecie polecić dobry odkurzacz akumulatorowy do samochodu? Myślałem o Bosch Heavy Duty GAS 12V ale być może jest coś ciekawszego?
  15. Punkxtr

    [Serwis zerowy] robić?

    Tak samo, bo dzięki temu eliminujesz wszelkie niedoskonałości, na które na hali montażowej nikt nie zwraca uwagi. Np. odbite od tłoka komory powietrznej ostre metalowe "obrączki" pochodzące z goleni dolnej, jakieś opiłki, etc.
  16. Bo trzeba wybierać takie qr, w których sprężynek nie da się zgubić 🙂
  17. Za nowa i nie pasuje 😉 Przerzutki akurat mam, czekam tylko na kierę.
  18. @pecio zgadza się, trop jak najbardziej słuszny. Hamulce to w końcu Sachs, a tylna przerzutka i manetki były w jednej z wersji katalogowych. Myślałem o tej opcji, na tamte lata topem był Sachs Quarz. Miałem nawet kupować zestaw na ebay, ale osobiście jakoś mi nie pasował do reszty. Hamulce z alu tarczami robią robotę, a reszta była mało ciekawa i nie pasowała mi do mojej koncepcji. W ogóle katalogowe setupy Birii były zupełnie z czapki. Np. korba Caramba, przerzutka tylna Quarz i przednia XT. Jakby wsadzali to, co mieli akurat na stanie (zresztą możliwe, że tak było).
  19. Łożyska są duże choć zupełnie standardowe (w sumie w dobie dzisiejszych maciupkich byłyby opisane jako oversize ;-)), ale nie pamiętam teraz numeru. Wszelkie tuleje, gniazda łożysk etc. wykonano z brązu. Wiadomo - samosmarowność, trwałość ale i wysoka masa. Tak czy śmak, lepszym patentem jest zacisk tylnego hamulca częściowo schowany w ramie. Żeby było ciekawiej, bez żadnych śrub. Przez to przy pierwszym poznaniu dobre 20 minut zastanawiałem się, jak zdjąć tylne koło. No i srebrna śrubka na płaski śrubokręt widoczna przy kasecie. Patent genialny w swej prostocie - płynna regulacja zacisku na boki, czyli taki pra-Post Mount, ale bez śrub imbusowych mocujących zacisk. Takich ciekawostek jest tu multum.
  20. Otóż nie, bo koła jako takie nie mają osi. Co więcej, same w sobie nie posiadają łożysk. Rama nie opiera się na osi za kasetą, od tej strony podparcie jest zbędne (istniał prototyp bez srebrnego haka z aluminium). Dlatego ten rower trzeba zdecydowanie zobaczyć na żywo, bo wnioskowanie na podstawie zdjęć jest mylne. Kocepcja jest właśnie dlatego ciekawa, że zastosowane tu rozwiązania wymyślono specjalnie pod ten konkretny rower - stąd wspomniane wystawy sztuki nowoczesnej. Jak zbuduję całość zrobię dobre zdjęcia, nagram film i wszystko będzie dobrze widać. Ciekawy jest też sam wygląd - od której strony nie spojrzysz (dół, góra, przód, tył) - całość ma kształt litery S. Jako, że sam frameset i koła są dziwne (wpisują się tym samym w nurt retro i przeróżnych koncepcji), moja koncepcja zakłada włożenie tu reszty osprzętu w takim samym klimacie. Czyli ślepe uliczki rozwoju, bez których jednak trudno byłoby jeździć na tym, czym poruszamy się dziś. Taki osobisty hołd oddany okresowi, który lubię najbardziej. Czy rower jest do triathlonu? Patrząc na zdjęcia sam zastanawiałem się, do czego miałby być i jak na to wsiąść. Jak wspomniałem to koncept, czyli taki rowerowy Bertone (który zresztą sam miał świetny koncept MTB w tamtym czasie). Na żywo okazuje się, że wygląda zupełnie inaczej - wierzcie, lub nie. Z tego co widziałem w sieci, niektóre z pozostałych 16 sztuk są w aktywnym użytku MTB, choć osobiście nie wyobrażam sobie tego. Po pierwsze rower jest absurdalnie ciężki, po drugie geometria jest dobra na płaskie tereny. Realnie można pokręcić się tym po ścieżce i nie ma osoby, która nie odwróci wzroku, nie zapyta co to za rower. Biorąc pod uwagę cenę, do takich zastosowań Biria powstała. Czyli bogaty Niemiec mógłby wozić sobie ten rower na dachu swojego wypasionego samochodu i nigdy na niego nie wsiąść, trochę takie Porche Bike FS Evolution.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...