@Koralowiec zamień Kraków na kasków
Telefon zwyciężył i napisał co uważał...
Oczywiście jest to półserio, ale czasem rzeczywiście łysa głowa studzi obyczaje. Z tym że podejrzewam ze większość sytuacji z "agresją" musi mieć jakiś zapalnik.
Wczoraj jak wracałem do domu ojciec z synem mi wleźli na ddr i bo od auta przechodzili.. Ale postanowili, że coś jeszcze w aucie muszą zrobić więc zwrot przez rufę....
Ja zmęczony niewspółmiernie do dystansu i każde hamowanie było mi mocno nie na rękę poleciała panienka lekkich obyczajów... Gość coś sie zaczął pluć...
Kawałek dalej złapały mnie światła i oni w międzyczasie doszli do przejścia. Już nie było agresji przeprosił. Jak bym zaczął dyskusje pewnie byśmy oboje mieli gorszy wieczór. Może się nie zorientował może na moje nie koniecznie najlepsze zachowanie zareagował odruchową obroną. A może się zorientował i wiedział, że wlazł jak krowa w miedzę, ale kto się lubi się przyznać? Odruchem jest obrona.
Co do innych dziwnych zachowań, które tu opisujecie to nie wiem ale to są przypadki tak sporadyczne że nie wiem czy w ciągu ostatniego roku miałem choć jeden. Owszem czasem się zdarza bezmyślność.
Ale... Wiecie moja córka spotyka na drodze ciąge idiotów, kretynów i jak ci ludzie łażą jeżdżą.... Często nawet jak jedziemy razem. Co ciekawe ci sami ludzie dla mnie są kompletnie obojętni. Nie stwarzają zagrożenia często nawet nie robią nic złego... Jak jej mówię żeby zbastowała, bo najnormalniej jeździ zbyt agresywnie i arogancko to słyszę "ale czy to moja wina" 'ale ja mam pierwszeństwo" "ale oni wleźli" "ale niech oni uważają" I nawet w większości przypadków ona może mieć i rację!! Ale wystarczy, żeby odpuściła dwa obroty korbą i nie będzie sytuacji...
I jestem sporo gotów postawić ze większość opisanych tu przypadków to właśnie ten problem. Melisę do bidonu trzeba wlać i od razu będziecie mniej chamstwa na drodze spotykali