Ja jeżdżę rowerem typu Cross oczywiście odpowiednio doposażonym w bagażniki (przód / tył), błotniki i oświetlenie. Cross poradzi sobie w lżejszym terenie i nie stwarza zbyt dużych oporów na asfalcie. Na kiku wyprawach już byłem, pozycja za kierownicą jest ok, puki co wszędzie się sprawdził, ale raczej nie jeżdżę po hardcorowym terenie, na ogół to asfalt , szuter i ubite ścieżki, a tutaj Gravel też powinien sobie spokojnie poradzić. Jak dla mnie w Gravelu trochę brakuje amortyzatora, na dłuższą metę, na dziurawych trasach mogą boleć nadgarstki choć to może być kwestia przyzwyczajenia. Rozważyć można też MTB 29,5" bo tam można założyć opony crossowe 28", a w drugą stronę może być trochę gorzej jak chodzi o szerokość opony.
Co do 100km to ja w zasadzie jakoś specjalnie do wyprawy się nie przygotowuję. Oczywiście staram się trzymać z kondycją na poziomie (bieganie, czasem basen), żeby nie przeleżeć zimy na kanapie. Jakoś na miesąc przed wyprawą dosiadam częściej roweru, jadę czy to do pracy czy też po pracy na jakieś wypady, ale też raczej w granicach 30-40km, ewentualnie jakieś tam 100km walnę raz po raz. Na 1-2 tygodnie przed wyjazdem odstawiam rower, żeby odpocząć fizycznie i mentalnie. Najgorzej to z przyzwyczajeniem i ponownym oswojeniem dupska do siodełka. Na wyprawę zabieram zwykle maści, coś rozgrzewającego przed i regenerującego po, kilka dni jazdy i mięśnie są zmęczone ale jechać spoko się da, ważne żeby nie było zakwasów i jak już wyżej wspomniano aby głowa była mocna. Można zaryzykować stwierdzenie że na takiej wyprawie najważniejsza jest głowa (w sensie motywacji) i du..a (żeby dało się usiedzieć na siodełku), a mięśnie jak nie jesteś "zastany" jakoś dzadzą radę.