Skocz do zawartości

[Warszawa] Codzienne ustawki - wspólne jazdy


safian

Rekomendowane odpowiedzi

A ja pochwalę się, że byłem dziś pierwszy raz na Szczeblu i polecam wszystkim, którzy jeszcze nie byli. Zjeździłem 30km zanim go wreszcie znalazłem, dlatego daję wskazówki do dojazdu (dobrze, że to pierwsza strona to będzie widać).

 

Jak wjechać na Szczebel od wschodu:

 

Jedziemy drogą 579 w kierunku na Nowy Dwór Mazowiecki. 14km przed NDM zaczyna się Sowia Wola Folwarczna i mamy skrzyżowanie - po prawej krzyż i Sowia Wola, prosto Nowy Dwór Mazowiecki, po lewej tablica Kampinoski Park Narodowy.

Skręcamy w lewo (tam gdzie tablica) i jedziemy mijając bagna/wodę po obu stronach drogi aż dojedziemy do Dąbrówki.

Teraz uważnie patrzymy w prawo, po około kilometrze zobaczymy po prawej szlaban. Wchodzimy za ten szlaban, po lewej stronie widzimy wyjeżdżony zjazd - wchodzimy na górę i jesteśmy na Szczeblu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hihihihih,

Ja też znam fajny dojazd - jadziesz i jadziesz przez las do Roztoki rozgrzewając się przy tym konkretniej, niż na odrętwiajacym ciało asfalcie... I tak jadziesz, i jadziesz górką i dołkiem - korzeni się nieco trafi. Zależnie od tego, która drogą pojedziesz po drodze mijasz bagna, a raczej przez nie przechodzisz, mijasz pełne uroku polanki oraz pola niekiedy pełne motyli... Tu wydmeka, tam wydemka... Cmentarz całkiem ciekawy...

Wrażenia niesamowite, cisza i spokój, niezwykły zapach lasu. I dojeżdżasz nagle do rozwidlenia w lesie (po około 30km? - niech mnie ktoś poprawi), do szlabanu - jesteś w Roztoce. Tamuj Panie już Ci tylko rzut beretem, skręcasz w lewe na asfalcie - po kilu metrach dojeżdżasz do kolejnego szlabanu (po prawej) wbijasz tam i szukasz górki... Mniej więcej tak to na czuja wygląda :icon_mrgreen:

 

Tak, wiem i ja miewam porąbane dni :wallbash:

 

Wracając do tematu wyścigów...

 

Klik

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja z kolei jakoś nie czułem klimatu żeby gonić po lasach, więc postanowiłem podziałać coś w mieście i coś bardziej w kierunku techniki.

 

Czyli zrobiłem sobie tour po warszawskich górkach - z nastawieniem głównie na zjazdy i strząśnięcie resztek coś-w-stylu-fobii przed nimi, która ciągnie się za mną od dzwonu w zeszłym roku.

 

Zacząłem na Szczęśliwicach, by kolejno przez skarpę koło Agry (tam gdzie trenuje WKK), kopiec PW, kopę Cwila, skarpę Ursynowską i Kazoorę dotrzeć do Kabat i singli koło amfiteatru w Powsinie, w tym znanych zapewne niektórym korzonków i żółtych poręczy ;).

 

Wyszło ponad 70 km, w tym interwały i adrenalina w pakiecie. Trza by tylko jeszcze popracować nad optymalnymi trasami dojazdu, bo jedyna wada imprezy to rozstrzelone miejscówki i kulanie się po jakichś Puławskich czy innych Rosoła.

 

Najbardziej dał mi po tyłku singiel na skarpie Ursynowskiej (koło Kokosowej). Prawdę swego czasu mówiła Ecia, że to trudna ścieżka. Faktycznie, trawers jest wąski, a w dodatku już mocno obsypany liśćmi, więc pampers się momentami przydawał ;). Poza tym sterczą na nim drzewa, które wymuszają wysiadkę, a wpinanie się i próby ruszenia rowerem, który koniecznie akurat teraz chce zlecieć te 20 m w dół nie należą do najfajniejszych aspektów MTB.

 

Aha, ująłem się ambicją na rzekomo niezjeżdżalnym zjeździe i zjechałem - jakieś 10 m w siodle, a potem na plecach, tyłku i czymś jeszcze. Potwierdzam więc - rzecz jest pewnie do zjechania, ale nie na moim lubiącym wysadzać z siodła rumaku. Ja tam jeszcze wrócę .... :devil:

 

Foto poglądowe z samego dołu. Szczyt jest na tyle stromy, że rower lepiej się wnosi niż wpycha.

 

ih671_20110918495.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja za to dzisiaj źle się ubrałem bo było jednak ciepło. W miłym towarzystwie przejechaliśmy czerwony szlak,ale tylko od GK do Zalesia miało być do Pruszkowa,ale coś nie wyszło więc zrobiliśmy sobie małe ognisko. Obyło się bez błota rowery są czyste

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja z kolei jakoś nie czułem klimatu żeby gonić po lasach, więc postanowiłem podziałać coś w mieście i coś bardziej w kierunku techniki.

 

Czyli zrobiłem sobie tour po warszawskich górkach - z nastawieniem głównie na zjazdy i strząśnięcie resztek coś-w-stylu-fobii przed nimi, która ciągnie się za mną od dzwonu w zeszłym roku.

 

Zacząłem na Szczęśliwicach, by kolejno przez skarpę koło Agry (tam gdzie trenuje WKK), kopiec PW, kopę Cwila, skarpę Ursynowską i Kazoorę dotrzeć do Kabat i singli koło amfiteatru w Powsinie, w tym znanych zapewne niektórym korzonków i żółtych poręczy ;).

 

Wyszło ponad 70 km, w tym interwały i adrenalina w pakiecie. Trza by tylko jeszcze popracować nad optymalnymi trasami dojazdu, bo jedyna wada imprezy to rozstrzelone miejscówki i kulanie się po jakichś Puławskich czy innych Rosoła.

 

Najbardziej dał mi po tyłku singiel na skarpie Ursynowskiej (koło Kokosowej). Prawdę swego czasu mówiła Ecia, że to trudna ścieżka. Faktycznie, trawers jest wąski, a w dodatku już mocno obsypany liśćmi, więc pampers się momentami przydawał ;). Poza tym sterczą na nim drzewa, które wymuszają wysiadkę, a wpinanie się i próby ruszenia rowerem, który koniecznie akurat teraz chce zlecieć te 20 m w dół nie należą do najfajniejszych aspektów MTB.

 

Aha, ująłem się ambicją na rzekomo niezjeżdżalnym zjeździe i zjechałem - jakieś 10 m w siodle, a potem na plecach, tyłku i czymś jeszcze. Potwierdzam więc - rzecz jest pewnie do zjechania, ale nie na moim lubiącym wysadzać z siodła rumaku. Ja tam jeszcze wrócę .... :devil:

 

Foto poglądowe z samego dołu. Szczyt jest na tyle stromy, że rower lepiej się wnosi niż wpycha.

 

ih671_20110918495.jpg

 

To największe górki zaliczyłeś(-:

Zjeżdżałeś może w okolicach sggw? Jest tam zjazd koło chyba kościoła nieopodal płotu. Trzeba go brać na dwa razy. Zółte barierki są oki(-:

Na kopcu to można w jednym miejscu przy zjeździe wylecieć wysoko, wysoko do góry(-:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Codzienne jazdy - wspólny blog rowerowy cz.3 Pod taką nazwą Nam się wątek odrodził :)

 

Brak chętnych uświadomił mi, że powinienem nadrobić zaległości domowo-okołodomowo-sąsiedzkie

więc wybrałem się na szybkie szutry i szosę w doborowym duecie (pod latarnią najciemniej). Niestety prawie nic nie widziałem: ani jesiennych liści (raczej tylne koło) ani poczuć jesiennego słońca na twarzy nie było dane(pot raczej) ale wierzę, że te atrakcje tam były :P

 

bobiik, ten zjazd ze zdjęcia na pewno kojarzysz. Zjeżdżaliśmy tam i jest to być może najpoważniejszy zjazd (xc)przy sggw. Tuż obok jest alternatywa przy płocie "na kreskę" podczas gdy ten uwieczniony to lekki trawers. Niestety ma może 5 do 6m wys. względnej,a droga liczona podczas turlania się po zboczu w dół dochodzi do 10m. Lepiej się tam wybrać w najbliższym czasie zanim liście pokryją okolicę.

 

Nawet nie pytam o jazdę w tygodniu ale może znajdzie się ktoś na wtorkowe WKK ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

SGGW nie zaliczyłem (dosłownie też ;)) - nawet nie wiedziałem, że tam coś jest. Muszę to poprawić.

 

Kopiec PW brałem na dwa sposoby. Pierwszy to zjazd tradycyjnie trasą do podnóża schodów, a drugi to nawrotka w 1/4 trasy przy betonowej płycie i singlem wokół kopca w okolice przedszkola czy szkoły. A tam czekała taka fajna rynna, ciut nie pionowa hehe.

 

Single koło amfiteatru też są fajne, aczkolwiek jest ich mało. No i trzeba uważać na ludzi.

 

Generalnie miast ma swój urok, tyle że już na samym początku oblepiłem koła brązową substancją pochodzenia, która bryzgała w dość nieprzewidywalnych kierunkach. Z jednej strony mnie to wkurzyło,a z drugiej dzięki temu wkurzeniu jakoś lepiej szło pod górę ;). Na szczęście gdzieś koło Rosoła natknąłem się na karcherownię

 

E: iksC, jeżeli zjazd jest przy kortach to mówimy o tym samym. Więc można powiedzieć, że prawie zaliczyłem ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No tak, skoro byłeś na górze, a znalazłeś się na dole pokonując możliwie najkrótszą drogę to zjazd trzeba uznać za zaliczony ;D

To czy mamy te same zjazdy na myśli najlepiej zweryfikować osobiście. Tylko o takiej porze aby jeszcze było coś widać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trasa zaczyna się tutaj http://maps.google.com/maps/ms?ie=UTF&msa=0&msid=102866471867332885223.00045a02f57e2d8c6c22f

 

Po drodze jest polana z hopami, a potem trzeba wtargać rower na szczyt skarpy i się tam utrzymać. Trzymałem się opisu Eci http://www.forumrowerowe.org/topic/33260-single-track-fajne-techniczne-sciezki/page__st__20

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie tam są fajne tereny do jazdy śmigam tam już wiele lat ścieżka zaczyna się od arbuzowej start przy cmentarzu jazda wzdłuż ogrodzenia na arbuzowej skręt w ścieżkę przy figurze i prosto potem w górę skrajem skarpy i aż do płotu tego centrum europejskiego przy kortach tenisowych z małymi a potem można śmignąć wzdłuż tego ogrodzenia w stronę Powsina

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...