Skocz do zawartości

[wypadek] Potrącenie rowerzysty na przejściu dla pieszych


Damiano

Rekomendowane odpowiedzi

  • Mod Team

Tak, ale przepisy przepisami, a prawda jest taka że większość kierowców olewa przepis mówiący o zachowaniu szczególnej ostrożności zbliżając się do przejścia dla pieszych, co więcej olewają również przepis mówiący o tym że pieszy na przejściu ma pierwszeństwo, a co bardziej bezczelni potrafią przejechać pieszemu przed nosem kiedy ten już przechodzi. Dlatego uważam że zatrzymanie się przed przejściem i obczajenie czy żaden oszołom nie jedzie to mus, pchanie się na siłę to zachowanie bardzo przypominające kamikadze. Takie powiedzenie jest "Cmentarze są pełne tych co mieli pierwszeństwo".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Malachiasz, kierowcy traktują siebie nawzajem zupełnie inaczej niż rowerzystów. Cykliści są bardzo często niewidzialni. I to co pisał ElDiablo to niestety prawda - wielu z nich zachowuje się jak kamikaze. Dzisiaj jechałem ścieżką i jak zwykle przed przejazdem przez jezdnię zwolniłem, żeby się rozejrzeć. Z lewej śmignął mi tylko jakiś koleżka (bez żadnego oświetlenia, chociaż było już ciemno). Potem jechałem kawałek za nim i ku mojemu zdziwieniu przy następnym przejeździe też nie zwolnił, tyle że tam już była sygnalizacja i czerwone światło.

Zauważyłem, że dużo na forum narzekania i na kierowców i na rowerzystów. Można by tak bez końca. Niestety do tego narzekania są podstawy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To, że część rowerzystów jeździ jak kamikaze nie ulega wątpliwości. Nie powinno się jednak utożsamiać wjazdu na przejazd dla rowerzystów przy prędkości do 50 km/h jako chęć odebrania sobie życia (czy brawury), a jedynie jako egzekwowania praw nadanych przez ustawodawcę. Wjazd na taki sam przejazd rowerowy po zmroku i bez świateł jest już jak najbardziej zaproszeniem do nieszczęścia z winy rowerzysty i może być określony jako "akcja kamikaze". Podobnie ma się przejazd rowerem przez przejście dla pieszych czy na czerwonym świetle.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja kiedyś jechałem sobie chodnikiem i nagle z drogi na chodnik, którym się poruszałem wjechał samochód bez żadnej sygnalizacji swojego zamiaru, odbiłem w prawo i wywaliłem się na duuużym krawężniku(amor do wymiany) Kierowca po całym zdarzeniu wyszedł z samochodu i poszedł do przydrożnej apteki. Nie jestem pewien czy to było zanim weszły w życie przepisy, iż rowerzysta nie może jechać chodnikiem, ale gdybym wtedy myślał trzeźwo wziąłbym jakiś kamień i przynajmniej porysował te auto. Żałuję, że nigdy później już nie spotkałem tego ignoranta, a przez kilka miesięcy jeździłem z wielkim i ostrym gwoździem, chyba wiadomo po co ;]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Malachiasz, wjazd z prędkością 50km/h na przejazd dla rowerzystów jest brawurą. Albo jeszcze gorzej. Istnieje coś takiego jak zasada ograniczonego zaufania, dotyczy wszystkich użytkowników dróg.

Jak ktoś jeździ na co dzień rowerem i ma trochę oleju w głowie to wie, że jazda w oparciu tylko o przepisy jest najnormalniej w świecie niebezpieczna.

Wydaje mi się też, że udowodnienie swojej racji czasem jest warte mniej niż się wydaje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Ja kiedyś jechałem sobie chodnikiem i nagle z drogi na chodnik, którym się poruszałem wjechał samochód bez żadnej sygnalizacji swojego zamiaru, odbiłem w prawo i wywaliłem się na duuużym krawężniku(amor do wymiany) Kierowca po całym zdarzeniu wyszedł z samochodu i poszedł do przydrożnej apteki. Nie jestem pewien czy to było zanim weszły w życie przepisy, iż rowerzysta nie może jechać chodnikiem, ale gdybym wtedy myślał trzeźwo wziąłbym jakiś kamień i przynajmniej porysował te auto. Żałuję, że nigdy później już nie spotkałem tego ignoranta, a przez kilka miesięcy jeździłem z wielkim i ostrym gwoździem, chyba wiadomo po co ;]

Trzeba było gostkowi od razu mówić że albo się dogadujecie i płaci Ci za szkody, albo wzywacie policję. W drugim przypadku możliwe ze dostałbyś mandat za jazdę chodnikiem, ale gostek beknąłby za spowodowanie kolizji, dostałby większy mandat, punkty, i możliwe że wywalczyłbyś odszkodowanie od jego ubezpieczyciela.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To, że część rowerzystów jeździ jak kamikaze nie ulega wątpliwości. Nie powinno się jednak utożsamiać wjazdu na przejazd dla rowerzystów przy prędkości do 50 km/h jako chęć odebrania sobie życia (czy brawury), a jedynie jako egzekwowania praw nadanych przez ustawodawcę. Wjazd na taki sam przejazd rowerowy po zmroku i bez świateł jest już jak najbardziej zaproszeniem do nieszczęścia z winy rowerzysty i może być określony jako "akcja kamikaze". Podobnie ma się przejazd rowerem przez przejście dla pieszych czy na czerwonym świetle.

 

Czyli wyprzedzanie rowerzysty autem przy prędkości 90, czy 100 km/h na odległość 1 metra jest również egzekwowaniem swoich praw?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Malachiasz, wjazd z prędkością 50km/h na przejazd dla rowerzystów jest brawurą.

Taką samą jak wjazd auta/motocykla mającego pierwszeństwo na skrzyżowanie z prędkością 50 km/h. W obu przypadkach pierwszeństwo ma rzeczony samochód/motocykl/rower i w obu przypadkach może się to skończyć źle dla kierowcy tego pojazdu w przypadku, gdy inny użytkownik drogi nie przestrzega przepisów ruchu drogowego.

 

Czyli wyprzedzanie rowerzysty autem przy prędkości 90, czy 100 km/h na odległość 1 metra jest również egzekwowaniem swoich praw?

 

Prawo o ruchu drogowym mówi:

Art.24.2

"Kierujący pojazdem jest obowiązany przy wyprzedzaniu zachować szczególną ostrożność, a zwłaszcza bezpieczny odstęp od wyprzedzanego pojazdu lub uczestnika ruchu. W razie wyprzedzania roweru, wózka rowerowego, motoroweru, motocykla lub kolumny pieszych odstęp ten nie może być mniejszy niż 1 m."

 

Jeden metr jest nieprzekraczalną odległością wyprzedzania roweru przez samochód, ale wciąż w mocy jest zapis "bezpieczny odstęp", który w przypadku prędkości 90 km/h jest większy od 1 m, oraz "zachowanie szczególnej ostrożności", o której nie ma mowy w opisanym przykładzie.

Innymi słowy wyprzedzanie rowerzysty w odległości 1 m przy prędkości 90 km/h nie jest egzekwowaniem swoich praw, tylko ich łamaniem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyli dokładnie jak z przejeżdżaniem 50km/h przez przejazd dla rowerów- jest w KRD przepis o bezpiecznej prędkości, a 50km/h na przejeździe też nie jest bezpieczna (analogicznie do bezpiecznej odległości).

 

Taką samą jak wjazd auta/motocykla mającego pierwszeństwo na skrzyżowanie z prędkością 50 km/h. W obu przypadkach pierwszeństwo ma rzeczony samochód/motocykl/rower i w obu przypadkach może się to skończyć źle dla kierowcy tego pojazdu w przypadku, gdy inny użytkownik drogi nie przestrzega przepisów ruchu drogowego.

 

I tu również jest w mocy przepis o zachowaniu bezpiecznej prędkości, choć gwarantuję, że jeżeli ktoś wyjedzie z podporządkowanej to osoba mająca pierwszeństwo i jadąca z dozwoloną prędkością, a nawet ciut większą to niczego nie będzie winna (wg. policji).

Tak swoją drogą, zwróć uwagę na natężenie ruchu, średnie prędkości widoczność na skrzyżowaniu drogi rowerowej z ulicą i dwóch ulic. Wg. mnie kiepskie porównanie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli piszesz "jest w KRD przepis" to od razu go przytocz, bo faktycznie istnieje nakaz zachowania bezpiecznej prędkości w kontekście przejazdu dla rowerzystów, ale:

 

1) występuje on na znaku drogowym "przejazd dla rowerzystów" D-6a

2) nakazuje "zmniejszyć prędkość tak, aby nie narazić na niebezpieczeństwo rowerzystów znajdujących się w tych miejscach lub na nie wjeżdżających" kierującemu pojazdem poruszającym się po ulicy. Rowerzysta nie ma na sobie obowiązku zwolnienia ani zachowania zwiększonej ostrożności ponad przestrzeganiem limitu prędkości wynikającego ze znaków drogowych (w większości miejsc w miastach - 50 km/h)

 

zwróć uwagę na natężenie ruchu, średnie prędkości widoczność na skrzyżowaniu drogi rowerowej z ulicą i dwóch ulic.

 

Co do widoczności to jest to już kwestia indywidualnego skrzyżowania/przejazdu. Natężenie ruchu i średnie prędkości są większe na skrzyżowaniu dwóch ulic niż na przejeździe dla rowerów, co oczywiście przemawia za większym bezpieczeństwem przejazdu rowerowego. Dzięki za dobry argument ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do autora wątku: z jaką prędkością wtoczyłeś się na to przejście? Bo jeśli była to prędkość zbliżona do prędkości pieszego, to przy odrobinie szczęścia da się przypisać część odpowiedzialności kierowcy z tytułu niezachowania należytej ostrożności. Jeśli zaś wjechałeś na przejście z prędkością typowo rowerową, to raczej pozamiatane, wina będzie wyłącznie Twoja, przynajmniej znaczna większość sądów tak do tego podejdzie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do widoczności to jest to już kwestia indywidualnego skrzyżowania/przejazdu. Natężenie ruchu i średnie prędkości są większe na skrzyżowaniu dwóch ulic niż na przejeździe dla rowerów, co oczywiście przemawia za większym bezpieczeństwem przejazdu rowerowego. Dzięki za dobry argument ;)

 

Przy prawo skręcie zawsze jest najmniejsza widoczność i wtedy przynajmniej mi najwięcej samochodów zajeżdża drogę. Prędkości i natężenie ruchu jest mniejsze więc kierowcy mniej na to zwracają uwagę. Oczywiście zgodzę się z tym, że można zgodnie z przepisami jeździć 50km/h po przejazdach rowerowych, ale również uważam, że jest to brawurowe zachowanie (tak jak wyprzedzanie roweru na co najmniej metr, bo bezpiecznej odległości nie da się zmierzyć).

 

I tyle z mojej strony.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taką samą jak wjazd auta/motocykla mającego pierwszeństwo na skrzyżowanie z prędkością 50 km/h. W obu przypadkach pierwszeństwo ma rzeczony samochód/motocykl/rower i w obu przypadkach może się to skończyć źle dla kierowcy tego pojazdu w przypadku, gdy inny użytkownik drogi nie przestrzega przepisów ruchu drogowego.

1. Jednak kierowca wyjeżdżający z podporządkowanej na skrzyżowaniu dwóch ulic ma świadomość tego, że główną ulicą mogą nadjeżdżać inne pojazdy z prędkością 50km/h lub większą (nieprzepisowo, ale każdy przecież wie jak się jeździ na dużych arteriach). Natomiast o tym, że rower może jechać 50km/h wie tylko część kierowców. I w tym momencie można odłożyć na półkę większość kodeksów. Wjazd na przejazd z taką prędkością jest brawurą. Tak swoją drogą często zdarza wam się jeździć 50km/h po ścieżce na płaskim?

Dwa. Jakby kierowca miał się spodziewać na DDR rowerzysty jadącego 50km/h to przed niektórymi przejazdami musiałby stać do usłanej śmierci, bo żeby przejechać w sposób w 100% bezpieczny dla potencjalnego pędzącego rowerzysty musiałby prosić pasażera o wyjście z samochodu i pokazywanie czy ktoś nie nadjeżdża.

3. naprawdę chcecie być ostatnimi sprawiedliwymi, wykonującymi lot tnąco-koszący ponad maską samochodu z prędkością styku z ziemią Vpozioma=50km/h? Ciekawe jaka byłaby interpretacja policjanta na miejscu wypadku gdyby zmierzył odległość rozbitego delikwenta od samochodu wynoszącą 10-15 metrów.

Cztery. To co powyżej napisał michalj - przy prawoskręcie samochód czesto ustawiony jest w stosunku do DDR pod kątem 40-50 stopni więc nie ma już fizycznej możliwości zobaczenia rowerzysty w lusterku, a jego normalne pole widzenia jest ciągle ograniczone.

5. Mam prawo jazdy i chyba nigdy nie rozglądałem się przed przejazdem tak daleko żeby zdążyć przejechać przed takim co jedzie 50km/h. Pewnie dlatego, że w życiu nie przyszło mi do głowy przejeżdżanie przez przejazd szybciej niż 30km/h. I to z palcami na klamkach i ze wzmożoną czujnością.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie mogę z niektórych postów, wjechał na przejściu to dostał za swoje. Jeszcze go bronicie, tak podciągnijmy toczenie się na rowerze jako "osoba piesza". Jedynie niedźwiedź widzę, że nie podchodzi do tego stronniczo. Jak Wam wyleci rowerzysta na przejściu i go potrącicie to też będziecie go bronić?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie mogę z niektórych postów, wjechał na przejściu to dostał za swoje. Jeszcze go bronicie, tak podciągnijmy toczenie się na rowerze jako "osoba piesza". Jedynie niedźwiedź widzę, że nie podchodzi do tego stronniczo. Jak Wam wyleci rowerzysta na przejściu i go potrącicie to też będziecie go bronić?

 

Widzisz chłopie, jesli kierowca potrąca na przejściu rowerzystę jadącego z prędkością pieszego, to albo jest ślepy (i potrąciłby w takiej samej sytuacji pieszego) albo robi to złośliwie, co świadczy o nadmiernej skłonności do agresji. I jedno i drugie jest istotną przeszkodą dla posiadania prawa jazdy.

 

Jeśli zaś rowerzysta jedzie przez przejście z prędkościa rowerową, to już jest to inna bajka, wtedy robi to na własne ryzyko.

 

Natomiast o tym, że rower może jechać 50km/h wie tylko część kierowców. I w tym momencie można odłożyć na półkę większość kodeksów. Wjazd na przejazd z taką prędkością jest brawurą.

 

O w mordę, chyba pierwszy raz w życiu się z Tobą zgadzam :)

 

Przejeżdżanie rowerem przez przejazd rowerowy z prędkością 40-50 km/h może jest legalne a może nie (nie chce mi się tego analizować), ale na pewno świadczy o skłonnościach samobójczych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zadziwia mnie fakt, że sprawa tak oczywista urosła aż do czterech zakładek.

 

Widzisz chłopie, jesli kierowca potrąca na przejściu rowerzystę jadącego z prędkością pieszego, to albo jest ślepy (i potrąciłby w takiej samej sytuacji pieszego) albo robi to złośliwie, co świadczy o nadmiernej skłonności do agresji. I jedno i drugie jest istotną przeszkodą dla posiadania prawa jazdy.

 

Takie zderzenia są efektem zastępowania przepisów PoRD tak zwanym zdrowym rozsądkiem. Wydaje się, że powinno być ok, skoro rowerzysta porusza się z taką samą prędkością jak pieszy. Tylko, że przepis mówi inaczej - sprawa winy jest jasna. Gdyby był przejazd dla rowerów - sprawa byłaby inna.

 

Ja stoję na stanowisku że przejeżdżanie przez przejazdy czy przejścia dla pieszych jest bardzo niebezpieczne i należy zachować niezwykle szczególną ostrożność, a nie ślepo ufać światłom. Rowerzysta porusza się kilkukrotnie szybciej niż pieszy, przy jest tak samo "dobrze" dostrzegalny jak pieszy. Dodatkowo przejazdy dla rowerów są gorzej oznaczone pod względem widoczności niż przejścia, przez co kierowcy (szczególnie ci jeżdżący na pamięć i starej daty) orientują się w ostatniej chwili. Obecne przepisy pozwalają rowerzyście przejechać przez przejazd z dowolną prędkością byle by <50 km/h. W momencie gdy kierowca skręca, dostrzeżenie rowerzysty w porę jest mniej więcej jak rzut monetą...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 miesięcy temu...

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...