Skocz do zawartości

[zagrożenia]Wataha psów pogryzła rowerzystów


guit

Rekomendowane odpowiedzi

Ostatnio miałem tylko 2 nieprzyjemności:

 

średni burek: leciał koło nogi i miał złe zamiary, celny kopniak w pysk i pies dał sobie spokój, co ciekawe dalej szedł właściciel, przejechałem obok i nawet się nie odezwał, i dobrze bo bym go ostro zjechał

 

wielkie bydle: latało po polu, właścicielka obok, widze że leci do mnie więc ostro po hamulach i zatrzymałem się, pies podbiegł, warknąl i poszedł sobie, oczywiście baba krzyczy że on niegroźny jest. Nie lubię jak pies sięgający mi do pasa leci jak dziki w moją stronę

 

za kilka dni na ramie zainstaluję sobie kawał plastikowej rurki od CO, jest cienka ale gruba i sztywna. Jak bedzi elecial pies to spałuję go odrazu, nie ważne czy groźny czy nie. W razie czego właściciel tez dostanie w pysk jak się zacznie rzucać.

 

Najlepsza metoda na wielkiego psa gdy widzę że leci w moją stronę to natychmiast się zatrzymać, zsiąść i zasłonić się rowerem, potem powoli odejść. na razie to skutkuje ale nie będe już więcej ryzykował.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jechalismy we trzech przez pewna wioske.

a jak to na wiosce sobaki lataja sobie luzem.

siedzi 2 wiejskich chlopcow na lawce. w wieku

20-22 .

po twarzach widac, iz wczoraj w remizie bylo ostre disko .

no to my jedziemy i jedziemy :)

nagle zza furtki ,z jak mniemam podworka owych panow wybiegaja

2 sobaki. najstarszego kolege dziabnal jeden za kostke, drugi dostal z buta.

Chlopcy sie zerwali z lawki i do nas: "zostaw ku%^$ tego psa ch&% ! "

kolega ktory w kostke dziabniety zostal :D wypial sie z roweru.

podszedl do nich :D jednego popchnal drugiemu lewy sierpowy w twarz

z powrotem na rower i przed siebie :D

to bylo piekne :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też nienawidzę psów, które nie są uwiązane i w każdej chwili mogą zaatakować... ostatnio przez jakąś wioskę musiałem jechać 5km/h zeby zaden na mnie nie wyskoczył :/ Tego samego dnia w innej wiosce prawie zaatakował mnie nawet spory kundel... Biegał obok "swojej" posiadłości a w pobliżu były jego właścicielki (jedna także na rowerze). Skubany zaczął mnie gonić, najpierw przyspieszyłem, a później do niego krzyknąłem "Odejdź!" (w tym samym czasie co jedna z właścicielek :D ) no i mnie zostawił.

Pare dni temu jechałem sobie jakąś polną drogą i w pewnym momencie zaczęły w moim kierunku biec dwa psy, jeden bardzo kulejący (żal mi się go zrobiło), a drugi na mnie szczekał. No to najpierw nieco zwolniłem a później się zatrzymałem i powiedziałem do tego szczekajacego "Dobry piesek" i wtedy przestał szczekać, zaczął machać ogonem i wskoczył mi na kolano :P Pogłaskałem go po głowie i pojechałem dalej... Dobrze, że czasami można trafić na psy nastawione pokojowo...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co ja mam poczac? Jedna z drog wylotowych z mojej miesciny (dobrze ze nie jedyna) na dodatek prowadzaca w ciekawsze tereny, jest oblegana przez kochajace bikerow pieski :? Szkopul w tym ze ta droga prowadzi pod gorke i zasuwac przed psiaczkami mozna tylko w jedna strone (w strone miasta, choc podejrzewam ze jakby w druga to by bylo rownie ciekawie podczas powrotow :P) Musze chyba znalezc jakis objazd... Kiedys byla tam chyba jakas boczna polna drozka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co się dzieje w momencie psyknięcia gazem pieprzowym w psa?

Gdzie trzymacie ten gaz?

 

Burek wsadza pysk niędzy przednie łapy i próbuje się wycierac nosem o ziemię i śmiesznie kicha, prycha i jakies tam inne odgłosy wydaje. Czasem wyje.

Najczęściej ucieka natychmiast po rozpyleniu gazu z podkulonym ogonem i całą scenę oglądamy z kilkunastu metrów. :)

 

Ja woże gaz przyklejony na taśmę macgajwerówkę do rury podsiodłowej w kaburce na rzepę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżdze czasem po okolicacj Skorzecina - nie raz spierd... przed psami - MIMO, ŻE PEŁNO TAM ŚCIEZEK (tras) rowerowych !!!!

 

Szczególnie poza sezonem, bo latem, to albo psy sie przyzwyczajają, albo włąściciele je chowają

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A najgorzej jak pies na nas szczeka a obok siedzi właściciel i nic nie robi... nawet jak zaczyna gryźć w kostkę... a jak się go kopnie to podnosi się wielki krzyk że "się znęcamy nad zwierzętami" i w ogóle...

 

 

Scenka rodzajowa nr1

_________________________________________

"Max jest niegroźny nie pogryzie pana..."

"max przestań!!!"

"Ty głupi kundlu!!!"

 

"Bardzo pana przepraszam, zapłasę panu za te buty/spodnie"

"Bardzo przepraszam nie wiem co w niego wstąpiło...."

lub

"Trzeba było się nie ruszać.."

"Pies jest bardzo spokojny ale to pan pierwszy zaczął"

"Spie... ty ......... to twoja wina że ciebie on pogryzł"

_______________________________________________

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

sytuacja z 19 maja... Grzałem rowerem w deszczu obok mojego wydziału. Znajduje sie tam spory trawnik obok oczka wodnego, na którym właściciele chętnie wyprowadzają swoje pociechy. 2 paniusie stały pod okapem chroniąc sie przed deszczem a pieski sobie latały. Jeden jakiś jamnik chyba, a drugi na sterydach pędzony basior. I jak na złość ta krowa upodobała sobie pogonić za mną. Jedyny plus był taki ze miał skórzany kaganiec. "kundel" gonił mnie chyba z 300m. nie dość ze leje, ze jestem w SPD na mokrej trawie to jeszcze za mną leci jakiś cielak. Żadna z bab nie zareagowała, a ja miałem serce w przełyku, nawet gdyby mnie nie chapnął, to mógłby mnie przewrócić swoim cielskiem. Miałbym gaz to bym psiknał, nie było by mokro, to bym się wypiął i za buta pociągnął..... Gdyby nie ten deszcz to wróciłbym się do tych bab i na policje dzwonił - autentycznie... Ich szczęście ze lało i nie miałem ochoty sie wracać.... Następnym razem nie daruje.... Gaz i but to jedyne rozwiązanie....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najgorsze sa takie male. Bo te duze nic nie robia nie chce sie im biegac za bikerami. Ostatnio jeden mały burek mnie scigał nic nie reagowałem pojechalem dalej patrze za plecy a tam gonia 4 psy dalem gazu i skreciłem w jakas polna drozke. Jechałem dosc szybko, nie znalem tej polnej drogi, ogladam sie psów nie ma a tu za chwile myk i wywrotke przeleciałem przez kierownice jaks foska mi przystawiła. Tak to jest z psami ;/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie (i panie) to nic w porównianiu z BYKIEM, ktory siedział sobie na drodze polnej i pilnował swojej krówki. Z góry to nawet nie wiedziałem co to, w pierwszej chwili pomyślałem ze to krowa i nie będzie problemu, wymine i już ale w miare jak sie szybko zblizałem, dojrzalem, że to jednak nie krowa :blush: Gdy mnie byczek zobaczył wstał na równe nogi i obrócił się wrogo w moją strone :unsure: Zatrzymałem się i tak na siebie patrzyliśmy chwile.Oceniłem sytuacje i stwierdziłem, że nie wymine drania, bo było strasznie piaszczyście na tym odcinku a po bokach ściezki takie nawodnione pola więc 180stopni zwrotu i cała naprzód.....nie gonił mnie a ja nadłożyłem ładne kilka km drogi :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I mnie się już parę razy zdarzyło wiać przed naszymi pupilkami ale najlepsze przeżyłem kilka dni temu. Wybrałem się w dłuższą traskę tak koło setki i wszystko było OK ale około km od domu z pewnego zakładu wystartowało za mną takie bydlę, że mało w krzaki nie wpadłem z wrażenia. Ja do lasu, myślę spasuje a ten skurczybyk za mną. Odwróciłem się i ... konsternacja. Po chwili doznałem olśnienia - ryknąłem BUDA i poskutkowało. Dobrze że gdzieś o tym czytałem :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
  • 3 tygodnie później...
  • 1 miesiąc temu...

Coż... nienawidzę psów w każdym wydaniu. Dlaczego?

 

Niemiłe wspomnienia z dzieciństwa - raz

 

Dwa - co jakiś czas zdarza się, że te durne psy wyskakują zaczłowiekiem :/

 

Ostatnio jechałem przez wieś.... i zaczęły mnie gonić dwa psy... duże psy... co gorsza biegły równo z moim rowierem na wysokości pedałów.... ujadając niemiłosiernie. Co mi zostało? Tylko modlitwa co by mnie nie pogryzły :/ Dlaczego? Zejśc się nie dało - z obu stron groźne i wściekłe psy... jechać szybciej niż 10km/h sie nie dało.... bo w tej wsi droga była z Kocich łbów (gorsze niz bruk lub dziurawy asfalt)... :|

 

Dosłownie nic mi nie zostało :/ oprócz walącego serca przez kolejne półgodziny....

Muszę pomyśleć nad bronią. :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

historia sprzed 2 miesięcy. Moi znajomi wybrali się na piknik na były fragment poligonu. Dwóch przyjechało wcześniej. Nagle widzą, ze idzie kark z amstafem i drze mordę, żeby "szli stąd szybko" ,bo on chce spuścić psa. Nawiązała się dyskusja na 50 m, kto by pierwszy, że to wolny kraj, itd. W końcu widząć determinację karka i brak zrozumienia dla sprawy koledzy odpuscili i postanowili się przenieść. Wstali, wzięli rowery i ruszli w drugą stronę. Kark spuścił psa. A ten wyrwał prosto za nimi. Doleciał do nich, to gdyby nie rowery pewnie by ich pożarł. Zasłaniali się rowerami a pies ujadał i toczył pianę z pyska. Kark dobiegł po minucie(jego wcześniejsze wołanie nie dotarł do psa) założył smycz i nie mógł potwora odciągnąć. Zaczął go lać smyczą a pies jak w amoku. W koncu udało się im jakoś powoli wycofać. No i trauma do końca życia.

Z innej beczki, to nieznoszę tekstu "on nie ugryzie". Jasne, ale czy ja muszę za każdym razem zastanawiać się czy może jednak pies zmieni zdanie. Rozumiem, że fajnie jest dać się wylatać psu, ale czy to taki problem chociażby zawołać go i złapać za obrożę na widok rowerzysty. Choć to obowiązek właściciela, zawsze rzucam "dziękuję" w takich sytuacjach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mieszkancow Szczecina:

 

Na ul.Miodowej przy wjezdzie na parking przy Gubalowce jest z lewej strony posesja w ktorej mieszka sobie kundel. Olewa samochody i pieszych, ale rowerzystow goni. Oczywiscie wyszczerzony i zjerzony. Wielkosc raczej z tych mniejszych, wiec kiedys zabiore ze soba jakas palke albo gumowy waz, bo mam dosc adrenaliny w 9/10 przypadkach przejezdzania kolo tego budnku. W okolicy na ul. Kwiatow Polskich tez jest podobne male kundlisko, ktore w piatek mnie gonilo. Ogolnie Osowo to jakies popaprane jest, ludzie nie wiedza do czego sluzy smycz w tym rejonie. Np. na Warszewie nie widze takiego problemu.

 

W Pilchowie, kierunek na Wielecka Góre (droga przez las, raczej na uboczu) jest juz na wyjezdzie z miejscowosci taki sporych rozmiarow kundel podobny do owczarka. Wyglada grozne i biega luzem. Cale szczescie tylko kawalek podbiegl i sobie stanal w miejscu patrzac z ciekawosci. Mysle, ze nie grozny, ale mozna sie mocno wystraszyc.

 

W piatek na Glebokim doberman malo co nie przewrocil wlasciciela, tak zapienil sie na moj widok. Ogolnie uwazajacie nad tym jeziorem, bo psow masa, a wlasiciele beztrosko chodza z psem bez smyczy. Jak macie tel. kom to dzwonie na Policje. Ja mam dosc uciekania przed psami. Raz w tygodniu cos mnie goni. Mam nadzieje, ze SM jezdzaca na rowerach bedzie wyczulona na szczekajacy problem. Swoja droga musze wyprobowac metode, ze zatrzymuje sie i mowie do wlasciciela albo pies na smycz albo dzwonie po SM. Ciekawa jaka bedzie reakcja...

 

Najwieksze przegiecie jakie widzialem, to kolo Arkonki biegajacy luzem doberman wielki jak stodola. Musialem zawrocic.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...