Skocz do zawartości

[kultura jazdy] pozdrowienia na drodze


Rekomendowane odpowiedzi

to możemy też oddzielić rowerzystów z przypadku od rowerzystów pasjonatów.

Heh kolego, jak jeżdżę od dziecka jako "pasjonata", na sprzecie który sam składam i dopieszczam, a kask zakładałem tylko na wyprawy gdzie ryzyko dostania czymś w głowę było wysokie. Jeżdżę w zwykłych ciuchach sportowych, żadnych super aerodynamicznych rozwiązaniach, nie wyglądam jak gość co się urwał z maratonu, a zakręciłbym Ciebie i Twój suport na dobre :) Byłem moimi rowerumi we Włoszech, Turcji, Francji- odbębniłem tyle kilometrów, że nie zliczę - i nie, nie mam ich zapisanych aby się chwalić na Forum, bo nie mam 15 lat ani kompleksu niższości i potrzeby udowadniania innym jaki jestem pr0 :D

Po co to piszę? Bo w tym watku nagminnie powraca temat "ci co widać że pasjonaci/pro" kontra "ci inni". Kolejna cecha naszego Narodu - tworzenie "elit" i wyśmiewanie "reszty".

Przyszło Wam do głowy, że człowiek bez kasku i trykotu:

-nie lubi takich strojów

-korzysta z roweru pasjami przy dojeździe do pracy i nie ma jak się przebrać

-nie stać go na stroje

-jest oldschoolowcem i nie potrzebuje tego całego "jestem pro" rynsztunku

Czy powyższe czynią takiego człowieka mniejszym pasjonatą niż gościa ustrojonego w trykot ktory gra "zawodowca", mierzy kadencje, patrzy na postawę, geometrię ciała itp itd?

Teraz na trasach widze wysyp "zawodowców" a Koledzy nie szata zdobi człowieka itd.

 

Powodzenia w tworzeniu podziałów. WSZYSCY rowerzyści to jedna rodzina, bo łączy nas rower. To raczej ci co tego nie rozumieją stanowią jakąś "inna" "dziwną" grupę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio na moście Grota-Rowieckiego (gdzie jest tak wąsko że dwie osoby idące pieszo muszą się odchylić żeby się minąć), zatrzymałem się żeby przepuścić kolesia w pełnym rynsztoku rowerowym - kombinezon, koszulka, kask, okulary. Sam byłem na 70. kilometrze wyprawy na swoim MTB, w t-shircie i krótkich spodenkach (pod którymi noszę kombinezon) i... nic. Bez "dzięki", bez machnięcia, bez "zlaź mi z drogi".

 

Szczerze mówiąc, trochę się poczułem, sam staram się zachować jakiś poziom kultury na drodze. Jak muszę się przebijać gdzieś chodnikiem to zawsze jadę za pieszymi i mówię "przepraszam" i "dziękuję" jak ktoś mi zejdzie. Jak wyprzedzam na ściezkach lekko zadzwonie dzwonkiem, tak żeby ludzie przede mną wiedzieli że ktoś ich będzie wyprzedzał i trzymali się prawej strony. I to zwykle w krótkich spodenkach i koszulce, albo jeansach i bluzie.

 

Tyle mam do powiedzenia o tym jak kultura się przekłada na strój.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Heh kolego, jak jeżdżę od dziecka jako "pasjonata", na sprzecie który sam składam i dopieszczam, a kask zakładałem tylko na wyprawy gdzie ryzyko dostania czymś w głowę było wysokie. Jeżdżę w zwykłych ciuchach sportowych, żadnych super aerodynamicznych rozwiązaniach, nie wyglądam jak gość co się urwał z maratonu, a zakręciłbym Ciebie i Twój suport na dobre :) Byłem moimi rowerumi we Włoszech, Turcji, Francji- odbębniłem tyle kilometrów, że nie zliczę - i nie, nie mam ich zapisanych aby się chwalić na Forum, bo nie mam 15 lat ani kompleksu niższości i potrzeby udowadniania innym jaki jestem pr0 :D

Po co to piszę? Bo w tym watku nagminnie powraca temat "ci co widać że pasjonaci/pro" kontra "ci inni". Kolejna cecha naszego Narodu - tworzenie "elit" i wyśmiewanie "reszty".

Przyszło Wam do głowy, że człowiek bez kasku i trykotu:

-nie lubi takich strojów

-korzysta z roweru pasjami przy dojeździe do pracy i nie ma jak się przebrać

-nie stać go na stroje

-jest oldschoolowcem i nie potrzebuje tego całego "jestem pro" rynsztunku

Czy powyższe czynią takiego człowieka mniejszym pasjonatą niż gościa ustrojonego w trykot ktory gra "zawodowca", mierzy kadencje, patrzy na postawę, geometrię ciała itp itd?

Teraz na trasach widze wysyp "zawodowców" a Koledzy nie szata zdobi człowieka itd.

 

Powodzenia w tworzeniu podziałów. WSZYSCY rowerzyści to jedna rodzina, bo łączy nas rower. To raczej ci co tego nie rozumieją stanowią jakąś "inna" "dziwną" grupę.

Masz rację!

 

ale, kurcze... to widać, że ktoś jedzie do sklepu po bułki... Ja bym się nigdy w życiu od nikogo nie spodziewał jadąc na uczelnię, że mi ktoś nieznajomy pomacha, bo aż takiej kultury to nie ma i nie będzie. Natomiast wystarczy pół godziny po powrocie z uczelni przebrać się w sportowe łachy i każdy ma pewność, że "nie jedziesz po bułki" :) To tak działa. Jak jesteś obładowany sakwami, nie jedziesz z torbą na laptopa czy z koszyczkiem na zakupy, to jest duża doza pewności, że pomachasz i zostanie Ci odmachane :D

 

Po prostu mało kto spodziewa się, że rowerzysta ubrany "normalnie" zna ten zwyczaj i pomacha. Natomiast jak pomacha, to obowiązkowo trzeba odmachać :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Classified:

 

Bardzo ładnie to wszystko podsumowałeś, taka jest prawda- nie szata, nie rower, nie wiek, nie kadencja świadczy o rowerzyście. Ja pozdrawiam wszystkich na rowerach, pomijając babcie na damkach- bo dziadków i młodsze panie już tak. Często daje się zauważyć radość z jaką przeciętni użytkownicy jednośladów reagują na podniesienie ręki od "kolarza" (po stroju) :icon_wink: . Ja w 99% jeżdżę w ciuchach kolarskich, w pełnym proekwipunku i muszę przyznać, że jeździ się lepiej- kierowcy zachowują się inaczej, ustępują, nie trąbią

 

Przy okazji:

Miałem ostatnio sytuację, że jeździłem "w cywilu". Z przyzwyczajenia, na widok nadjeżdżającego z przeciwka faceta na szosie (facio w stylu karbon, kask, lycra ale tempo spacerowe i coś za gruby :rolleyes: ) odruchowo podniosłem rękę. Gość ewidentnie mnie wyśmiał, a że miałem dobry humor to zawróciłem, i zacząłem go gonić. Było pod górę, więc nie trwało to minuty. Gdy jechałem za nim, kichnąłem, żeby odwrócił się i mnie zauważył. Gdy do tego doszło gość depnął na pedały ale nie odpuściłem- było pod górę, facet sapał jak parowóz ale jechał dalej. W chwili gdy jego stan zbliżył się do przedzawałowego ja go wyprzedziłem z krótkim komentarzem- "Na przyszły raz wystarczy odmachać" i spokojnie zawróciłem.

 

Wnioski wyciągnijcie sami, żeby zakozaczyć dodam, że jeździłem na MTBku :icon_mrgreen:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj wracając z Pszczyny na drodze wojewódzkiej mieliśmy fajnego szofera Tira, na drodze dupna kałuża na pół pasa, a jechaliśmy przed nim, to pozwolił nam zjechać na środek drogi ominąć i potem wyprzedzał może też przez to że z przodu coś najeżdżało ale i tak miły gest a nie jak innego kumpla później ktoś tam ochlapał...my oczywiście łapka w górę w podziękowaniu :)

 

A tak rowerzystów mało dziś rano i przez cały dzień przez te pogodę to nie było kogo pozdrowić :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

TIRowcy po wyrobieniu sobie koszmarnej opinii w latach '90 akurat teraz są po prostu świetni - nie zwracam co prawda uwagi na rejestracje ale zakładam że na tych drogach po których jeżdżę to raczej są polscy kierowcy bo nie bardzo widzę sens ruchu tranzytowego po tych drogach. TIRowcy których spotykam są po prostu świetni. Zwolnią, wyczekają aż zwolni się przeciwległy pas, spokojnie wyprzedzą. Czasami tylko zapominają jadąc z naprzeciwka, że też powinni trochę zwolnić (TIR mijający rowerzystę przy ~100km/h to nie jest miłe przeżycie, zwłaszcza jak samemu ma się na liczniku >30km/h). Znacznie gorzej zachowują się kierowcy osobówek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Classified i reszta obrońców uciemiężonych :P machajcie komu chcecie, potem napiszcie na forum ile z tych rowerzystów w zwykłych ciuchach i na skrzypiących rowerach wam odmachało, a ile popatrzyło się ze zdziwieniem. Odmachuję każdemu jak zauważę, że macha, ale nie będę machał pierwszy do kogoś kto jedzie do sklepu czy na "wyprawę" 2km w jedną stronę :D Czemu? Z troski o niego żeby nie zastanawiał się o co mi chodziło, albo którego to znajomego nie poznał na drodze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:D no dokładnie... Cały czas to powtarzam - niby czemu machać każdemu rowerzyście na drodze? A mówisz "dzień dobry" każdemu mijanemu na chodniku, machasz każdemu kierowcy? Ja nie, więc "cześć" wołam do tych których z widzenia znam, albo przekaz niewerbalny sugeruje że warto się uśmiechnąć i przywitać. A tak poza tym - co tam po machaniu, skoro nie ma innych form współpracy? Dzisiaj złapałem kapcia - 4km na piechotę z rowerem za rogi (pompki się nie zabrało z samochodu :D)) - minęło mnie może ze 20 "rowerzystów" - jeden zapytał czy jest mi w stanie pomóc. Miło.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czasy kiedy atrybutem 'prawdziwego' rowerzysty były obcisłe gacie i kask minęły. Spodenki z wkładką obecnie przypominać mogą normalne bermudy, a koszulka termoaktywna wcale nie musi pochodzić od producenta odzieży rowerowej. Kask zawsze będzie kwestią sporną. Spotykam na drodze wielu pasjonatów na crossowych rowerach, MTB, którzy zapewne robią spore dystanse, a rower jest ich pasją i wcale nie noszą kasku i lycry, a potrafią pozdrowić pierwsi, jak i odwzajemnić nasze pozdrowienie. W pełni zgadzam się z wypowiedzą Classified w tym temacie!

 

Czasem jadę Legnicką we Wrocławiu, kiedy dojeżdżam załatwić parę spraw w dziekanacie lub u wykładowcy i nie chce się cisnąć w korkach autem. Wtedy wsiadam na swojego MTB, ubieram dżinsowe spodenki i luźną, rozpiętą koszulę, żeby jakoś wyglądać przed 'urzędasami'. I to chyba nie czynie ze mnie 'pseudo rowerzysty', choć może tak wyglądać.

 

I tak na marginesie. Jak czytam komentarze w stylu - koleś jechał jak żółw, a wyglądał jak milion dolarów. W takich momentach też czasem powoduje to mój uśmiech pod nosem - nie ukrywam, ale wtedy zawsze mam w głowie obraz, że ten ktoś może właśnie jedzie 60, 70, 100, 200 kilometr i po prostu już nie jest tak świeży jak ja, który dopiero co wskoczył na rower w koszuli, żeby załatwić parę spraw na mieście. To oczywiście zawsze pozostanie w sferze domysłów, więc po prostu szanujmy się jako rowerzyści. Bez względu na strój.

 

P.S W dużym mieście, na ścieżce rowerowej raczej się nie pozdrawia - chyba, że lubicie jeździć bez trzymanki...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak, najlepiej jak robię rozjazd, tętno do 120 bpm i znajdują się napały które chcą udowodnić, że jestem cieniasem z dobrym sprzętem. Pozdro dla takich:)

 

Co do podpinania się za kimś w trakcie treningu. Doceniam ludzi którzy najpierw pytają, czy mogą się złapać na koło, lub pytają o planowaną trasę i możliwą współpracę. Wszystko ok i na poziomie. Natomiast gdy ktoś obcy uwiesza się na kole, co wybitnie przeszkadza w trakcie treningu (no cóż, tak mam), zwalniam aby sobie pojechał lub staram się urwać.

 

Co do pozdrowień na mieście, czasem trzeba by było machać dłonią jak wachlarzem więc ciężko, natomiast poza miastem staram się podnieść dłoń lub skinąć głową:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A to ciekawy wątek - zakładamy że skoro możemy go wyprzedzić, to jesteśmy "lepsi" - bardzo głupie podejście. Może rowerzysta który jedzie ma założony ściśle plan treningowy i nie ma ochoty się ścigać przez parę km, bo "oponent" zjedzie z trasy na piwo a on ma przed sobą następne 100km. Dlatego czasami śmieszy mnie zachowanie innych rowerzystów którzy na mój widok zaczynają panicznie pedałować żeby mi uciec :D

 

Podobnie z odmachiwaniem - jak jedzie gość który wygląda jakby się zgubił na trasie Tour the Pologne (często widuję takiego "osobnika" w Rudzie i okolicach), to nie obrażam się za to że mnie nie pozdrowił - ma swój cel, kręci swoje i nie rozgląda się na boki (ja jak przekraczam 35-40km/h, zwłaszcza w lesie, też przestaję rejestrować wszystko co nie jest istotne ze względów bezpieczeństwa).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja jeżdżę dla swojej własnej przyjemności i nie interesuje mnie to, czy kogoś wyprzedzam, czy ktoś mnie :) Co więcej, staram się zawsze wiedzieć co się dzieje za mną i gdy zbliża się do mnie szybszy, trzymać się skraja ścieżki / ulicy.

 

P.

 

PS a propos i BTW :) pozdrawiania - miałem ostatnio ochotę "pozdrowić" przypała w "super ciuchach rowerowych", który miał ochotę sprawdzić, czy jego rower, czy moje auto jest twardsze - na moim zielonym (i to dość długo trwającym - korek, stoję ładnie przed przejściem, na wypadek zmiany świateł. Korek się rozładowywuje, ja jadę, a gość ładuje mi się pod koła, przepychając się jeszcze przez trzy załadowane autami pasy. Nic tylko pogratulować).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Ja w moich okolicach, czyli powiat mielecki, rzadko spotykam się, żeby ktoś odpowiedział... Jeżdżę przeważnie w kasku, koszulce szosowej, gacie obcisłe, a na to luźne szorty. Gdy widzę jakiegoś gościa, który wygląda bardziej na rowerowego, to zawsze podnoszę rękę, jednak z odpowiedzią spotkałem się na razie tylko raz, koło Rezerwatu Przyrody "Bagna Przecławskie", jakiś młody chłopak, z 19 lat na oko, w koszulce drużynowej odmachał i było to bardzo miłe, aż chciało się dalej jechać (serdecznie go pozdrawiam jeśli to czyta :)). Być może jest to spowodowane tym, że jestem młody (16 lat), ale nie wiem co za różnica. Często nawet jak komuś podniosę rękę, to patrzy głupio z byka na mnie i tyle...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie spotkałem się tylko chyba dwa lub trzy razy, że na drodze ktoś mi pomachał, a tak to jak ja pierwszy to zrobie to nie reaguja <_<

Za to pełna kulturka jest na szlakach turystycznych, gdzie jeżdża też rowerzyści, pogadasz i w ogóle i to nie jacyś zawodowcy tylko normalni ludzie którzy się wybrali na niedzielną przejażdzke :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja jak zacząłem jeździć w kasku i koszulce, to zaczęli mnie pozdrawiać.Teraz jak jadę gdzieś po za miasto, to praktycznie zawsze ktoś mnie pozdrowi, albo, ja kogoś.Jest to bardzo fajny gest.Najczęściej pozdrawiam ludzi xc, enduro.Szosowcy raczej skupiają się na jeździe, ekstremalni raczej nie jeżdżą po za miasto więc mało ich widuje.Często pozdrawia mnie tez ktoś na crossie, albo trekingu.Ja poznaje ludzi głównie po rowerze i sposobie jazdy, strój nie jest tak istotny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wow jestem zaskoczony powyższymi wypowiedziami. MirekH81 i seker1995 musicie się wobec tego przeprowadzić do Krynicy :D . Rzadko spotykam się z brakiem odpowiedzi, oczywiście nie mam na myśli osób, które są na trasie do sklepu, piszę o bardziej zaawansowanych rowerzystach (czyt. kask na głowie itp.). A co do pieszych, do ile kroć spotykam kogoś na szlaku w górach to zawsze "cześć" albo "dzień dobry" słyszę. Nie spotkałem się jeszcze z milczeniem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mówię o kolarzach ubranych w obciślaki i to różnych (20-50lat) i nie mówię tu o sytuacji, gdy droga jest zapchana autami, ale o takiej jak już z 200m widzę go na drodze, a auta ani jednego ... Patrzy się z byka i jedzie dalej, czasami to nawet myślę, czy mi oczów nie wydłubie za to, że rękę podniosłem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Takie rzeczy się wynosi z domu. Jeśli komuś pokazujesz rękę "gest- cześć" , to dobre wychowanie wymaga, żeby druga osoba odpowiedziała.

Jestem zdania, że jeśli ktoś nie odpowie na czyjeś powitanie to następnym razem zareaguje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a ja nie jezdze w kasku i nie uwazam, tak jak niektorzy, ze gdybym go mial to juz bym nie byl amatorem :) rozbawil mnie ten tekst (gdzies w srodku tematu) :)

a co do pozdrowien to dla mnie osobiscie "wioska". Zdarzyło mi sie pare razy, ze sam z siebie sie zatrzymalem i pomagaelm ludziom na drodze - pompka itp

ale to pozdrawianie sie to kiszka... :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Motocyklisci tak nie uważają. Zawsze sie pozdrawiamy... Za wyjątkiem harleyowcow (nie mylic ogolnie z ludzmi na chopperach) ktorzy tylko sobie machaja. I skuterow. Nie rozumiem co jest wg ciebie zlego w pozdrawianiu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

moze dlatego, ze po przeczytaniu paru pierwszych stron odnioslem wrazenie, ze to znak pseudozawodowcow w kaskach :)

a jak ktos nie ma kasku to amator i takich nie pozdrawiamy...

 

Mnie zaczęli ludzie pozdrawiać kiedy kupiłem kask, z początku myślałem, że to jakiś kolega mnie mija :)

Obecnie odpowiadam każdemu na pozdrowienie, ale sam pozdrawiam tylko tych co maja kask.

Jak widzę kolesia na ekstra rowerze i obcisłych ciuchach, ale bez kasku to go olewam.

 

Dla amatorów nie warto się wysilać :P

 

no po prostu rece opadaja jak sie czyta takie wypowiedzi... :blink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kask jest oznaką bardziej profesjonalnego podejścia. Jak ktoś jeździ w kasku to raczej traktuje poważnie rower, nie mówię, że ci bez kasku nie traktują poważnie. Kask pozwala rozpoznać, że ktoś jest ROWERZYSTĄ, natomiast ten bez kasku to może być jakiś dresiarz co dopiero komuś zakosił rower.

 

Co do samego gestu to nie rozumiem co w tym złego. Zwróć uwagę na kierowców autobusów czy tirów, nie znają się a ręka zawsze jest unoszona. Można się czepiać kierowców PKS a prywaciarzy, bo oni to raczej nic nie pokazują, aczkolwiek też się zdarzają wyjątki

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...