Skocz do zawartości

[gleba] Wasza najśmieszniejsza


Pioe

Rekomendowane odpowiedzi

Jechałem sobie obok kumpla (po jego lewej), po szutrowej drodze i chciałem go zepchnąć rowerem na pobocze w wysoką trawe =d, miałem nadzieje że się odsunie ;p .... ale jednak tak się nie stało a ja nie zdążyłem odbić w lewo =d. Efekt był taki że wywaliłem się na jego rower a kumpel nie wiem jakim cudem przy opadku zdołał wyskoczyć z pedałów, przeskoczyć kierownice i wylądować na nogach =OO wyglądało to tak jakby sie naoglądał za dużo matrixa :blink: ja niestety nie posiadam takich umiejętności i wylądowałem na prawym kolanq =p i zakleszczyłem sie troche między jego a moim rowerem =d już nigdy więcej się tak bawić nie zamierzam =d

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W sumie to nie moja gleba tylko kolegi. Jechałem sobie z kumplem po parkingu przy supermarkecie i zobaczyłem ładną dziewczynę. No to się popisałem jazdą na przednim kole. jak już skończyłem to mój kolega nie zdążył wyhamować i z całej siły wjechał w mój pedał. Efekt: kolega przebita opona i śmieszna gleba, u mnie straty zerowe.

Ps. niech nikt nigdy nie próbuje poposiywać się przed dziewczyną bo może się to skończyć źle <_<

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jechaliśmy z kumplami po Piotrkowskiej (główny deptak w Łodzi). Pełno ludzi a mi się zachciało jakiejś popy. Postanowiłem przepędzić grupke gołębi. Niestety - jeden z nich nie odleciał,a ja próbując go ominąć wpadłem w poślizg przednim kołem i wywaliłem się do przodu na środku chodznika. Nic się nie stało, ale cała ulica (a kumple najbardziej) miała niezły ubaw ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

kiedys jechalem w kumplem dwupasmowka nad wisle. predkosc 40km/h a tu przed nami stoja prostytutki. gdy je wymijalismy moj kumpel sie na jedna zagapil i wlecal do rowu, rower polecial dalej, w rowie bylo cos o nieprzyjemnym zapachu... zarowno ja jak i dziwki beczelismy ze smiechu

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja miałem w sobote jedną z lepszych gleb :]

jechałem dwupasmówką (na szczęście pustą) i omijałem kilka dziur takimi ostrymi zwrotami, a że zwroty ostre a prędkość coś pod 40 km/h to amor sie dość trochę uginał przy tym no i raz sie ugiął za bardzo, w środku winkla wybił leciutko przednie koło do góry a ja siłą rozpędu skręciłem kierownice w powietrzu, koło dotknęło ziemi i.... :034: :) houston mamy problem :) opona załapała przyczepność będąc bokiem do kirunku jazdy, dźwigło mi dupęja starałem sie jeszcze wyprostować kiere ale jeszcze amor sie wbił i jak już przelatywałem przez kiere to mnie wybił w górę... juuuuupiiii..... i wylądowałem na prawym przedramieniu, biodrze i kolanie :P

 

kumpel najpierw podleciał i pytał czy sie nie połamałem itd. bo ponoć "wygadało strasznie :034: :eek: ;) " ale zaraz zacząłem sie śmiać ze swojej głupoty, a ludzie obok na przystanku zaczęli mi bić brawa :033: :twisted: ukłoniłem się, polałem rozpierdzielone przedramię tym co maiłem w bidonie (niestety woda smakowa :029: ) wydarłem sie z bólu na koniec (ta woda + kuku na ręce = BOLI JAK CHOLERA)

 

ale było fajnie :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ustawialem tylna przerzutke na drodze nie uczeszczanej nieopodal rzeczki,jadac zerknąlem tylko czy wszysto w porzadku pracuje gdy zmieniam biegi, i wyrabalem w jedyny metalowy slupek jaki stal posrodku drogi,taki zeby samochody nie wjezdzaly nad rzeke. Dodam tylko ze bolalooooo.... :029:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

hoh hohoohohho dużo tego było w moim przypadku. Np. jechaliśmy paczką w gory i na zboczu skarpy (50 m) była ścieżka. Ja się zagapiłem i chciałem się podeprzeć nogą o ziemie , ale zapomniałem że jestem na samym zboczu ścieżki i się podparłem ale 20m niżej hehhe <lol> dobrze że się zatrzymałem. Najlepsze z tego wszystkiego to to że mnie nic nie bolało heheheheh . :033:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może to nie gleba, ale i tak napiszę :blink: Byłem sobie ze znajomym na rowerach i staliśmy na skrzyżowaniu. A tam była kałuża. Ja stałęm obok niej. I nagle mnie przechyliło i noga prosto w kałużę, a jak już tam była to się okazało, że ta kałuża to jest głębsza niż wyglądała i noga troche nad kostką całą mokra, but oczywiście też, potem kapało ze mnie jak jechałem :rolleyes: Szybko wróciłem od domu ogrzać ją.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

hoh hohoohohho dużo tego było w moim przypadku. Np. jechaliśmy paczką w gory i na zboczu skarpy (50 m) była ścieżka. Ja się zagapiłem i chciałem się podeprzeć nogą o ziemie , ale zapomniałem że jestem na samym zboczu ścieżki i się podparłem ale 20m niżej hehhe <lol> dobrze że się zatrzymałem. Najlepsze z tego wszystkiego to to że mnie nic nie bolało heheheheh . :blink:

 

Leciałeś 20 metrów i nic cie nie bolało?? niezły hardkor... jesteś pewien że to przeżyłeś? może dlatego nie boli;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Ja też śmiesznych gleb mam na pęczki. Choć sporo nie jest mojego wykonania. Kilka z nich:

 

 

-Miałem kiedyś pedalsko różowego "Pinokia ". Dostałem go na zająca, jak się nauczyłem wymawiać "RRRoweRR".

Wczesna wiosna. Test męskości: zjechać z "łysej" (polna ściecha 20%-30%, na końcu kawałek 40% nachylenia, jakieś 200m długości).

Jako młody i głupi (co niestac mnie, niestać?!) izi rajder pocisnąłem ile fabryka dała na sam dół. Uaaaaaaaaaaa! Jadę na sam dół, i już po pierwszych metrach zacząłem żałować tego głupiego pomysłu. Sytuację pogorszyła awaria hamulca.

Ponieważ cały czas potrafiłem jedynie wrzeszczeć "aaa!" nikt nie wykoncypował sobie, że nie jestem twardy i odważny tylko w fazie "deep sh*t".

Na dole laski z obu stron drogi utworzyły komitet powitalny - który musiałem ominąć...

Po głośnym "######udu" i okrzyku przerażenia zgromadzonych nastąpiła chwila pełnej konsternacji ciszy, po czym wszyscy zgromadzeni ryknęli śmiechem.

Powiem wam, udowadniać swoją męskość w wieku lat 10 nie jest łatwo.

Wszyscy zobaczyli, że tata znów mi kazał włożyć kalesraki

 

-Miałem kiedyś rower marki "Ukraina". W lesie podczas zjazdu z górki wkręcił mi się w piastę pręt od błotnika (na 3 okręcenia!!!). Po godzinie marszu dotarłem do kolegów. Jak mnie zobaczyli... :033:

 

-Ba... miałem kiedyś "Jubilata". Więc sobie kręce po podwóreczku (pełen lans, jak się teraz mawia) i śpiewam: "Jadę, sobie jaadę, wszystko mi klekooc.... RRRYMS - jak przydzwoniłem, to mi się wszystkie kontrolki zaświeciły. "Wojtek, żyjesz?" "Żżżyyy... hyyyy... hyyy... Nie mooogę wypuuu.. huu... huu... ...ścić powieeee... heee... ...heeetrza... Hyyyy.... Hyyyyyyyy... Z płu... ...huu... ...huuc"

 

 

- Będąc nad jeziorem , wypożyczyliśmy ze znajomym rowery, a że nie były to (o dziwo) makrokesze (trekking fox canyon + jakiś trek) zaczęlismy ostry przełaj przez leśne drogi. Teren był pagórkowaty i własnie dojeżdżaliśmy do wylotu z lasu.

Droga pochylała się łagodnie dół, ale na tyle ostro, że dało się wcisnąć "gaz w podłogę".

No więc jadę z przodu, nagle chwila nieuwagi, koleina. Klasyczne OTB i ZZZZzzziiuuuu - poleciałem w żyto. Po zadziwiająco miękkim lądowaniu na plecach, wiedzę niebko.

Nagle słysze Kurr... ...AaaaAAAA.

Co się stało?

ZZZZiiiuuuu koles przeleciał nade mną na wyskości ponad metra, lądując trzy metry dalej.

Ponieważ nic nam się nie stało (rowerom też) złapała nas taka śmiechawa, że mało się nie podusiliśmy. Przysięgam, że widoku przelatującego nade mną zioma nie zapomnę do końca życia.

 

-Zima, Puszcza Bukowa i oblodzone drogi. Zjeżdżam kocimi łbami, a kumpel biegnie. Jest niemiłosiernie ślisko ale dajemy radę. Nagle za zakrętem wpadam w poślizg, wyprzedza mnie tylne koło, a ja na plecach przejeżdżam spokojnie jakieś 100m w dół. Nawet nie walczyłem, bo znów zgiął mnie śmiech.

 

-Wyprawa z kumplem (nazwijmy go Tobi :D) przez las. Powrót jest prawie cały czas w dół, tyle że po głębokim piachu. Ja jak zwykle mania prędkości, dojechałem do domu, wstawiłem koze do garażu i szybko wbiegłem na podwórko, żeby usiąść na ławce i go powitać z honorami (zimne piwko, papieroisek :D ).

Z wica nic nie wyszło, bo zmarnowany Tobi przyjechał po równej godzinie (a ja już miałem paluchy przygryzione do drugiego paliczka, co się z nim dzieje, czy szukać go, czy dzwonić na policję, co powiedziec jego starszym itp itd):

"Co z tobą nie pięć ? Co się stało, glebnąłeś?"

"Noo..."

"Gdzie żeś glebnął?"

"Noo, najpierw tam jak jest stromo, to chciałem Cie dogonić i...

...poleciałem przez kierownicę. Potem na tym płaskim, gdzie taka łacha piasku leży...

...potem na zakręcie, jak się do nas jedzie, ...potem koło Łysej-"

"Ty (haha, hehehe) kaleczniaku jeden! (hahaha hehehe)"

"-koło Łysej, jak się skręca obok szpitala i potem jescze na tej drodze do Cedrówki przy ochroniarzach"

 

Rispekt dla tego pana.

 

I na deser: Lato, pełen lans nad morzem. Masyzna wypolerowana, śmigam tam i siam.

Patrzę - OMG!! 10 na 10!!! - co za nóżki, klękajcie narrrody.

Oczywiście nie zauważyłem płotu.

Jak już leżałem po drugiej stronie, to ta soczysta brzoskwinka, w która wlepiałem swoje "hungry eyes", powiedziała tylko (wyobraźcie sobie Austina Powersa w damskim wydaniu) "jeee, bejbe". Choć to niedużo, to i tak mnie zgasiło...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to czas na moją glebę

Dzisiaj gadałem sobie z tatą na podwórku w spd lewą nogę miałem wypięta, ale prawą zapietą gadałem z tatą o traktorach (orał na polu naprzeciwko :) ) gadam, gadam i nagle leże na ziemi po prawej stronie,a własnie tam miałem zapiętą noge,a gdy leżałem but miał ochotę się wypiąć, szkoda, że nie chciało mu się tego zrobić gdy leciałem :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No ja sobie dzisiaj przypomniałem, że gnijące liście są dosyć śliskie. Omijałem na b. szerokim chodniku parę idącą z psem i wjechałem w leżące przy krawężniku liście. Zarzuciło mi tylnym kołem i cały tył ustawiło mi prostopadle do kierunku jazdy (jechałem jak na motocyklu żużlowym :D) Potem jakimś dziwnym trafem przeskoczyłem przez ramę, rzuciłem rower prosto przed nogi tej pary z pieskiem i zatrzymałem się po przebiegnięciu paru kroków.... Ale przynajmniej się nie poobcierałem. Potem ze stoickim spokojem podszedłem do reowerku, otrzpałem go, przeprosiłem ludzi za zamieszanie i pojechałem dalej ;)

A z głupich, to kiedyś jadąc dosłownie "po bułki" wstałem sobie w pedałki, żeby trochę docisnąć, bujnąłem rowerkiem i.. torchę słabo trzymałem kierownicę i przednie koło obróciło mi się o 90 stopni. Wobec tego full stop i gleba na lewą stronę na asfalt. Bilans: porysowane klamki, rozbity w drobny mak licznik + ubawieni ludzie na przystanku :/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja ostatnio jechałem sobie drogą pełno ludzi na skwerku siedzą na ławeczkach, ludzie wychodzą z pociagu a ja jade sobie i gadam przez telefon. Ze jechałem powoli chciałem z przodu zapodac wiekszy blat i złapałem prawa reką lewej manetki:P:D:) Gleba była natychmiastowa a reakcja ludzi taka sama wszyscy sie brechtali jak sie podnosiłem i zbierałem czesci od telefonu. Od tamtej pory zatrzymuje sie jak dzwoni do mnie telefon.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To juź było dobre pare lat temu. Kilka dni wcześniej skradziono mi rower. Kumpel zaproponował, że pożyczy mi nieuzywanego od jakiegoś czasu makrokesza, żebym mógł się z nimi zabrać. Opony były napompowane, więc tylko podniosłem sobie siodełko i wyjechałem od niego z garażu. Postanowiłem przejechać się na tylnym kole. Podrzucam przednie koło i szok. Okazało się, że nie było ono przykręcone. Moje oczy śledzą jak ono odjeżdza samo przede mną. Co tu dużo mówić, kiedy widelec zetknął się z drogą ja zaliczyłem OTB.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja przy okazji mojej gleby zaczęłem żałować, że naró niemiecki ma takie umiłowanie do porządku :) Zagadałem się z kolegą, za chwilę byłą wiata autobusowa, niestety wykonana była praktycznie w całości z plexi. Dodatkowo była chyba świeżo umyta bo praktycznuie nie było jej widać :) W pewnym momencie poczułem tylko, że prawa strona kierownicy nagle się zatrzymała a lewa nadal chce jechać około 35-27 km/h, co skończyło się piękną kraksą na lewy bok. Skóra na lewym łokciu nadal pozdzierana, pomimo że od wypadku upłynęły już prawie dwa tygodnie.

 

PS: Nie polecam nikomu jazdy po wielkich portach takich jak np. Hamburg. Ilośc przeszkód jakie tam czekają na rowerzystów przekroczyła moje najśmielsze oczekiwania :D. Mosty jednokierunkowe, tunele, w które nie można wjechać rowerem itp. itd. Droga która w jedną stronę zajęła mi pół godzina, z powrotem trwała 3 (2 i pół straciłem na szukanie statku i krążenie w tą i z powrotem:D)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie musicie pasc ze smiechu. Umiejetnosci streetowe mam dosyc mizerne ale cos mnie naszlo aby sprobowac stanac na przednim kole :) wiec lekko rozpedzam sie w centrum Radomia (gdzies na traugutta) hamuje przednim, kolo przednie idzie do gory (jest super), i nosz kurcze... przechylilem sie do przodu. Na szczescie jakos zeskoczylem ale nie przez kiere xD nogi miedzy kiera a rama... myslalem że ze smiechu padne. Ludzie glupio patrzyli, ja sie wymotalem i pojechalismy dalej ;d

 

Druga chora gleba... chcialem sobie pocwiczyc rozpedzanie roweru szybkimi ruchami kierownicy przy malej predkosci (zwroty). w pewnej chwili zrobilem zwrot o 90 stopni... kumple lezeli ze smiechu gdy patrzyli jak z gracja upadam na bok :D Nic mi sie nie stalo ;d

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja miałem dziś smieszną glebe natomast:

Jechałem ulicą jechałem i nagle musiałem skręcić na chodnik, bo ta ulica mnie już wurzała co chwile jakaś dziura. Więc stanołem wypiałemm lewą noge i stoje na pasach żeby przejechać na drugą strone nic nie jedzie spoko wię przejezam chciałem wyprostować kierownice, a tu linka zatrzymała się na śrube od mostka i nie umiałem skręcic jeszcze przeważyło mnie na prawą i leeece BUM na pasach naszczęscie nic nie jechało wstaje podnosze się patrze na mostek- nic, patrze na rogi- nic patrze na kierownice - cała pocharatana 9Nie wiem jak to się stało) patrze na udo- siniak. Myśle '' Kurde co ten koleś se teraz myśli'' a kolęs takie gały na mnie :034: :034: i smieje chyba mysląc, że jestem narąbany czy jak. :):):D

Straty w biku: Prawa manetka sie zepsuła, przerzutka tylnia cała podrabana oraz pocharatana kiera

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja sobie pewnego razu okrążałem jeziorko na czas. I tak się śpieszyłem że zapomniałem że w jednym miejscu jest rzeczka... Wpadłem do niej i na początku była taka jakby "rynna" w, którą wpadło mi koło, więc przeleciałem przez kierownicę. Byłem cały mokry. Ale było mi chłodniej :P Moi kumple nie mogli ze śmiechu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Pierwsza jazda (oprócz ze sklepu) na nowym rowerze. W starym hamulce były zdarte, wiec zeby zahamowac musiałem klamke wciskac z całej siły. Nowy hebel zemscił sie za pierwszym razem. Niedaleko domu hamowenie, starym nawykiem - do dechy. Momentalnie zrobiłem OTB i pomknąłem na spotkanie z asfaltem :) Nikt mi teraz nie powie ze tarczówki są do niczego :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

MMM najśmieszniejsza moja gleba . Juz wiem . To było tak , byliśmy z kumplem u koleżanki i czekając na nią chcieliśmy pojechać na ławkę która była nie daleko . lecz żeby tam dojechać trzeba było pokonać maliuennnnki rowiczek i chyba mmm 3 długie stopnie . Kumpel przejechał , a ja jakoś takim dziwnym trafem wylądowałem twarzą w trawce ;/ . obdarłem sobie tez łydkę . Kumpel prawie sie nei zsikał jak to widział .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

najśmieszniej to było w 8 klasie (lata 90-te:) ) jak wiozłem dziewczynę na bagażniku i kolega zajechał mi przednie koło, ja wyciąłem twarzą o asfalt i łaziłem z łapą na temblaku, a ona docisnęła mnie do tego asfaltu (dobrze że lekka była) spadając na mnie (niby fajnie, a jednak nie do końca)

raz też popisywałem sięprzed dziewczynami, też chyba 8 klasa, zajechałem im drogę na pełnym gazie i chciałem popędzić dalej (taki cool manewr omijający) zahaczyłem pedalskiem o asfalt OTB plus turlanie sie po drodze, przed dziewczynami- na szczęście wszystko było ok, otrzepałem się, usmiechnąłem, ogon podkuliłem i dalej jazda

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...