Skocz do zawartości

[zderzenie rowerzystów]Kto ma racje?


areq

Rekomendowane odpowiedzi

Zaczne od krótkiego opisu zdarzenia, otóż jadąc dzisiaj do pracy miałem nieszczęście wpaść na rowerzystke (byłem rowerem), wyglądało to tak że kobieta jadąca środkiem chodnika postanowiła ni z tąd ni z owąd (nawet sie nie obejrzała) odbić w prawo na ścieżke prowadzącą do biurowca, akurat w momencie gdy ją wyprzedzałem(brałem ją z prawej strony).

 

Przyznaje, że jechałem za szybko(ok. 30km/h) dlatego zgodziłem sie na pokrycie kosztów za zniszczone spodnie, pogodziwszy sie ze stratą stówki pojechałem w swoją stronę, ale popołudniu odbieram telefon od szanownej pani że zostane obciążony całymi kosztami za leczenie i pobyt na chorobowym (niby była zszywana). Na moją propozycję pokrycia skutków całego zdarzenia pół na pół, Pani wybuchła gniewem i zaczęła grozić mi policją, po czym powiedziała że zadzwoni wieczorem.

 

I tu pojawia sie moje pytanie, Pani sądzi że ja ponosze całą winę za to zdarzenie natomiast mi sie wydaje że wina leży po obydwóch stronach (jechaliśmy chodnikiem), czy policja/sąd może uznać że to była tylko moja wina?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Największy kłopot jest w tym (na moje oko) że mamy w Polsce ruch prawostronny i Ty nie powinieneś jej wyprzedzać z tej właśnie strony. Nie wiem tylko czy ta zasada obowiązuje na chodnikach (na ścieżkach rowerowych na pewno).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie nie było policji, ani niczego nie podpisywałem, dałem tylko tej pani mój nr. kom. Jak powiedziałem, że zapłace za spodnie i skarpetki (sick!) rowerzystka od razu sie udspokoiła i nawet nie wymagała żadnych deklaracji pisemnych.

 

Wiem, że wyprzedzanie z prawej strony było błędem,również prędkość była za duża (w ogóle sama jazda chodnikiem też nie była najmądrzejsza:) ),dlatego chce pokryć koszty tych spodni, ale wydaje mi się że pani zwietrzyła okazję łatwego zarobku i chce wyciągnąć ze mnie jak najwięcej, a najbardziej nie lubie właśnie takich pazernych cwaniaczków.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

bardzo możliwe że ta pani chce cię troszkę wykorzystac, ale uważam że nie masz sie co martwic, no chyba że znajdzie świadków zdarzenia, którzy posądzą nieprawdę przed sądem itd...

moim zdaniem uczciwie postapiłeś pokrywając szkody, ale wina leży po obu stronach, TY powinieneś jechac wolniej owa pani powiina się rozglądnąc przed wykonywanym manewrem[nie ma nic gorszego jak rowerzyści zapatrzeni we własną drogę i nie patrzący na nic;/]

i na koniec wszystko pewnie się rozejdzie po kościach:) ale oczywiście daj zna jak cała sprawa się potoczyła będziemy widzieli jak w przyszłości postępowac, gdy ewentualnie takie zdarzenie się odbędzie czego Wam wszystkim nie życzę;p

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm jesli ona jechala srodkiem chodnika i nawet sie nie obejrzala przy skrecaniu w prawo to z pewnoscia ona jest wspolodpowiedzialna jesli chodzi o te zderzenie. Przeciez nie musiales jej nawet wyprzedzac zeby doszlo do takiego zdarzenia. Ktos moglby jechac pare metrow za nia i w przypadku jej naglego skretu tez by na nia wpadl...

 

A tak nawiasem piszac... na przyszlosc polecam OC rowerzysty. W PZU z NNW na niska kwote wychodzi to 21 zl rocznie... I zamiast bulic stowke mozna by bylo odeslac pania do firmy ubezpieczeniowej.

 

A co do sadu i policji... wcale nie jest wykluczone ze moga uznac Twoja wine. Nie sa potrzebni nawet zadni swiadkowie. Wiem niestety z wlasnego doswiadczenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No nic jeśli zażąda kwoty większej niż ta stówka to niech zgłasza sprawe na policje i do sądu (jak chce na mnie zarobić to niech sie troche wysili :P )

 

Co do tego ubezpieczenia to przypomniało mi sie o tym niestety dopiero po fakcie, ale mam zamiar w najbliżyszm czasie wykupić te ubezpieczenie, żeby uniknąć podobnych sytuacji (mądry Polak po szkodzie)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm jesli ona jechala srodkiem chodnika i nawet sie nie obejrzala przy skrecaniu w prawo to z pewnoscia ona jest wspolodpowiedzialna jesli chodzi o te zderzenie. Przeciez nie musiales jej nawet wyprzedzac zeby doszlo do takiego zdarzenia. Ktos moglby jechac pare metrow za nia i w przypadku jej naglego skretu tez by na nia wpadl...

nieprawda - tzn wpadłby - ale to byłaby tylko jego wina - nie zachował bezpiecznej odległości.

 

co do rowerzystki. czemu ją brałeś z prawej? jechała środkiem albo lewą stroną? jeśli tak to to warto też powiedzieć w razie czego. w tym wypadku nie jesteś tylko ty winny. powiedz babce jak bedziecie gadac ze 1. nawet jesli pojdzie na policje to dostanie mandat za jazde po chodniku wiec wcale jej sie moze nie oplacac to biegania na policje - zreszta ona pewnie to wie tylko tu jest taka madra. po drugie trudno jej bedzie udowodnic ze to akurat ty o ile sie nie przyznasz. na przyszlosc masz nauczke: nastepnym razem na miejscu kolizji spisuje sie oswiadczenie w ktorym ustala sie kto jest winny zdarzenia i kto i w jakiej kwocie pokrywa koszty

A co do sadu i policji... wcale nie jest wykluczone ze moga uznac Twoja wine. Nie sa potrzebni nawet zadni swiadkowie. Wiem niestety z wlasnego doswiadczenia.

a co było?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety, znam takie sytuacje z własnego doświadczenia :P - dlatego w 90-95% przypadków, podczas wyprzedzania rowerzysty, nawet, jeśli jedzie on prawą stroną i nie widać w zasięgu wzroku żadnego odbicia w lewo, w które potencjalnie zachciałoby mu się skręcać, krzyczę: "Uwaga z lewej!" czy "Jadę/wyprzedzam z lewej!", po czym czekam z manewrem 2-3 sekundy, żeby delikwent(ka) zdążył(a) załapać sens zasłyszanego obwieszczenia :D .

Całkiem niedawno, dzięki tej przezorności udało mi się zapobiec wjechaniu w rowerzystę, który dosłownie w chwili, kiedy usłyszał ostrzeżenie, powstrzymał się przed nagłym skrętem w lewo i wjechaniem mi pod koła (rozpoczął skręt w tym samym momencie, kiedy ja rozpoczynałam krzyczeć - zadecydowały ułamki sekund). Gdyby nie owo maratonowe zawołanie (które, notabene, wymyśliłam sobie sama, dopiero później dowiadując się, że analogicznie postępuje się na zawodach :) ) - zderzenie byłoby nieuniknione...

A co do zaistniałej sytuacji - koledzy mają rację, jeśli faktycznie jest tak, jak opisujesz, wina leży po obu stronach. Chociaż, jeśli doszłoby do konfrontacji w obliczu policjantów (choć teraz to już po ptokach raczej ;) ), niestety zapewne to ty zostałbyś obarczony winą za "niedostosowanie prędkości do warunków panujących na drodze" - jak to zwykle bywa w przypadku stłuczek, kiedy winę przypisuje się kierowcy, który najechał na auto znajdujące się przed nim, nawet, jeśli ten z przodu wykonał manewr na tyle nieoczekiwany, że walnie przyczynił się do wypadku...

Pozdrówko dwutorowe :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wlasciwie w wiekszosci przypadkow mozna by stwierdzic, ze wina jest tego co najechal na drugiego rowerzyste - bo nie zachowal bezpiecznej odleglosci...

 

Jesli chodzi o moje wlasne doswiadczenia - zostalem ukarany grzywna jedynie na podstawie zeznan drugiego uczestnika kolizji. Ale trafilem na osobe, ktora najwyrazniej dobrze byla obeznana jesli chodzi o procedury policyjne i sadowe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przed wykonaniem manewru (w tym przypadku skrętu w prawo) rowerzysta jadący środkiem chodnika powinien spojrzeć w prawy tył. To tak samo jak skręt ze środkowego pasa w prawo-należy zjechać na prawy pas. Przy zmianie pasa ruchu należy sprawdzić czy pas jest wolny.

Tak mi się wydaje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie sprawa jest prosta. Nie ma oświadczenia, nie wiadomo kto jest winny, nie ma świadków, nie ma czego dochodzić. Babka nie może Ci nic zrobić. A jak babka skieruje sprawę do sądu to możesz się odwoływać w nieskończoność, no prawie nieskończoność. A z uwagi na brak dowodów, tj. świadków i niemożność rozstrzygnięcia sprawy, sprawa zostanie oddalona. Basta.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

całkiem też prawdopodobne że jeśli pójdzie na policję to obydwie strony dostaną mandat za jazdę po chodniku (o ile chodnik nie miał 2m szerokości itd). można użyć tego argumentu i spróbować się jakoś dogadać jeśli poszkodowana rowerzystka będzie chciała za dużo wyciągnąć $ strasząc policją

 

a tak z innej beczki, faktycznie że rowerzysta jadąc chodnikiem nie za bardzo spodziewa się że ktoś będzie go wyprzedzał :) , stąd też może jej manewr

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wiecie, haki to se mozna szukac, ze ręki nie wystawiła, że to ze tamto

olej ją, zapłać za spodenki i na co tam jeszcze sie umowiliscie, daj jej pisemko ze zaplaciles do podpisania (przed daniem pieniedzy) i ze zrzeka sie roszczen, jak nie podpisze to daj se siana i idz na piwo

moze cie szukac w nieskonczonosc

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

chodnik z kodeksowej definicji drogi nie jest jezdnią i tak samo z tejże definicji nie obowiązuje na nim zasada wydziału pasów ruchu, więc i ich zmiany - po prostu ich nie ma...

natomiast Twoja akcja to niedostosowanie prędkości do warunków panujących na trasie oraz niezachowanie bezpiecznej odległości.

a co do manewrów tej pani to względem prawa mogła nawet jechać wężykiem... przykro mi, lepiej jakoś zapłać i poproś o podpisanie zrzeczenia roszczeń... skąd wiesz czy babka jak się zaweźmie nie znajdzie "świadków"...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podpinam się pod wypowiedź Biery ;]

 

Bergen: Wtedy forumowicz może się bujać, uchylać, aż dojdzie do przedawnienia...

też racja... chociaż jak znam nasz kraj, to sąd jeszcze mógłby to uznać za czyn o wysokiej szkodliwości społecznej, albo nieumyślne spowodowanie zatraty mienia... i z przedawnieniem ciut gorzej :( ale ja jestem dobrej myśli, kobiecie sie odechce :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sąd rozpatruje po kilka spraw dziennie o wiele wyższej szkodliwości społecznej. Nie sądzę, żeby ta sprawa w jakiś sposób mu się spodobała, umorzy sprawę, bo będzie ona dla niego bezsensowna. A po co ma się zajmować i rozdrabniać nad tą sprawą, wchodzić w szczegóły, skoro może umorzyć i mieć jedną sprawę do przodu. Chyba, że trafi na ultra uczciwego i pracowitego, lubiącego swój zawód sędzie, wtedy inna rozmowa, ale takich jest garstka więc wątpię.

 

Edit:

Jeśli mówicie, że 30Km/h to szybko, muszę w takim razie o wiele częściej naciskać na hamulec, gdy przelatuję przez miasto :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ciekawe czy Pani zadzwoniła wieczorem

 

kiedy rozwaliłem sie na chodniku o maske samochodu , to pierwsze co zrobiłem po otrzepaniu z siebie kurzu , zawołałem 500 za połamany amortyzator (choć juz wartośc złomu przedstawiał ) facet odkrzyknął drugie 500 za ryse uczyniona przeze mnie na masce, rogiem; stanęło na tym że facet odwiózł mnie 10 km do pracy, całą drogę wzdychając że dobrze że jestem cały

ale moi "współczujący koledzy" równo mnie podpuszczali bym faceta ścigał o roszczenia

sądzę że tu właśnie zachodzi sytuacja że koleżanki uświadomiły Pani ile to kasy z takiego nieszczęsnego bikera można wyciągnąć

oprócz numeru telefonu babiszon nie ma nic, więc niech spada, nawet za spodnie bym nie zapłacił gamonicy

 

morał , jak zwykle u juraska

po chodniku jeżdżą lebiegi i w ich pobliżu należy przejeżdżać z maxymalną czujnością

nie wstydźcie sie zbliżając do takich delikwentów wrzasnąc UWAGA!!!!!!!!

bo kto tam by dzwonek woził na kierownicy

za zwolnienie ZUS płaci, za leczenie NFZ

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

oprócz numeru telefonu babiszon nie ma nic, więc niech spada, nawet za spodnie bym nie zapłacił gamonicy

Wbrew pozorom, 'władza' potrafi bardzo szybko ustalić posiadacza telefonu (jeśli oczywiście mówimy o usłudze abonamentowej, lub zerejestrowanym prepaid).

 

Kiedyś była taka sytuacja, że ciotce skradziono telefon,

w całym tym zamieszaniu podała złą godzine zdarzenia (wczesniejsza), a chwile przed kradzieŻa - dzwonila do mnie.

zdarzenie mialo miejsce w Bialymstoku.

moze pozno - ale kolejnego dnia kontaktowal się ze mną (telefonicznie) komisariat polożony ~1km ode mnie,

po kilku dniach - poproszono mnie o zlozenie tych samych zeznan co przez telefon - na pismie.

 

co prawda zlodzieja nie znaleziono - ale dzialaniem policji bylem pozytywnie zaskoczony.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja bym na Twoim miejscu zagral Va banque i to bezczelnie.

W 2 opcjach:

 

1. Jak zadzwoni to mowisz ze nie wiesz o co chodzi, nie jechales chodnikiem, nie znasz jej itd. Niech udowadnia ze to Ty.

2. Jak zadzwoni to sie spytasz kiedy Ci zaplaci za zniszczony sprzet ten 1000zl poniewaz masz swiadkow ze ona wjechala w Ciebie i spowodowala wypadek.

 

W przypadku wybrania opcji 2 musialbys miec znajomych ktorzy to potwierdza, a poniewaz zeznania znajomych sa malo wiarygodne to nie moze sie wydac ze to Twoi znajomi. Bedizesz musial dac ogloszenie w gazecie ze szukasz swiadkow zdarzenia ktore mialo miejsce tu i tu wtedy i wtedy. I tym samym uwiarygodnisz swiadkow. A potem to juz proces cywilny i babka placi kase.

 

Jest bezczelna wiec ja bym nie mial skrupulow.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Babka nie dzwoniła, ale to nie znaczy że sobie odpuściła, moim zdaniem jest wręcz na odwrót i już coś tam knuje:P

 

Przejeżdżając dzisiaj koło miejsca zdarzenia, przypatrzyłem sie szerokości chodnika i wygląda jakby miał więcej niż te 2 metry, zapomniałem sprawdzić ograniczenie prędkości na jezdni, ale wydaje mi sie że tam jest chyba 60(jeszcze to sprawdze) wychodzi więc na to że jednak byśmy nie dostali mandatów za jazde po chodniku.

 

Dzisiaj sie lepiej przyjrzałem rowerkowi i zauważyłem ryse na ramie(nie za duża ale jest:)),lekko uszkodzone siodełko, wgnieciony korek od rogu i rozerwany przylepiec trzymający podstwake licznika do kierownicy, chyba ciężko będzie za to żądać 1000pln ;) Aha, no i zauważyłem też siniaka na prawym pośladku:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a wg mnie wina jest Twoja i tylko Twoja. przekladajac to na przypadek samochodowy:

 

1. nie wolno wyprzedzac nikogo z prawej strony, nigdy. Wolno jedynie omijac z prawej strony pojazd stojacy przygotowany do skretu w lewo.

2. za "wdupienie" w polskim prawie praktycznie zawsze odpowiada ten z tylu (niedostosowanie predkosci do warunkow, zasada zachowania ostroznosci i takie tam)

3. jesli chciales wyprzedzic trzeba bylo zmusic kobiete najpierw do zjazdu na prawa strone i wyprzedzac z lewej - na chodniku nie ma "pasow ruchu" niezaleznie od tego czy chodnik ma 2m czy 5m szerokosci. Jadac prawa strona chodnika nawet by mi do glowy nie przyszlo, ze przy skrecie w prawo ktos we mnie lupnie.

 

a co do odszkodowania: zdarzenie trzeba spisac na miejscu i sie podpisac, ewentualnie wezwac policje. Jej roszczenia po fakcie sa juz malo warte.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...