Skocz do zawartości

[Wypadki]Rower vs Samochód


Orzech89

Rekomendowane odpowiedzi

Jak mnie kiedyś kobieta wyprzedziła Yarisem i zaraz zaczęła skręcać (z pasa do jazdy prosto, mimo istnienia pasa do prawoskrętu), przez co miałem w bliskiej perspiektywie wejście do samochodu przez tylną szybę :) to jednak udało mi się wyhamować na oba hamulce (chyba 35km/h było), tylko z minimalnym podniesieniem tylnego koła i momentalnym opuszczeniem go. Więc już nie mówmy, że przy każdym ostrym hamowaniu przodem trzeba leciec przez kierę.

Warto zacytować:

wyczucie przyjdzie z czasem

Nie każdy od razu zahamuje poprawnie przodem. Jak jak jeździłem dawno dawno temu na rowerze komunijnym to przedniego bałem się dotykać :D Po kilkunastu latach i wielu tys km teraz już nie wyobrażam sobie hamowania tylko tyłem.

 

Tak poza tym:

zobaczcie jak wyglądają hamulce w motocyklu.

 

Nie brak umiejetnosci tylko awaryjne hamowanie z predkosci blisko 45 do 0, a wtedy prawie kazdemu podniesie tylne kolo. I popieram wypowiedz Siwego :)

Przesadzasz :) można to opanować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak on mi tam wjechał to myślałem że zaraz sobie pojedzie dalej, bo kto normalny robi sobie postój wzdłuż jezdni, mój błąd że nie przewidziałem tego i mu zaufałem, dopiero jak już widziałem że on ma zamiar tam dłużej stać zacząłem hamować, spóźniona reakcja, amortyzator bez blokady, prędkość, stres, zamyślenie, a też miałem zły dzień - 3h wcześniej wykładowca mnie oblał na uczelni i jechałem żeby się wyżyć nie myśląc zbytnio.

 

Darth ze zdjec wywnioskowalem, ze to sie stalo na ul. Akademickiej i to jeszcze przed wydzialem AEI czyli chyba przy zgrupowisku najwiekszych kombinatorow (pod wzgledem parkowania) w Gliwicach. Jedni w ogole nie umieja parkowac i zastawiaja cala droge, inni parkuja na centymetry i wychodza przez bagaznik (autentyczna sytacja a wlasciwie sytuacje;) ). Wykladowcy natomiast sie nie pieszcza i przy wyjezdzaniu co jakis czas stukna w inny samochod ;) po czym startujac jak na 1/4 mili gnaja przez parkinkg i wjezdzaja na Akademicka nawet sie nie rozgladajac. Ja zawsze sie staram tam troszke zwolnic bo nigdy nie wiadomo kto skad wyskoczy lub co tak wlasciwie zamierza zrobic. A tak w ogole to pojawil sie jakis Pan Policjant ?:) Bo przeciez 15m wczesniej jest komenda policji ale oni to tylko mandaty za parkowanie wypisuja :)

 

Odnosnie samego zajezdzania drogi przez samochody. Rowerzysta wbije sie w samochod, polamie rece, poobija sie. Nieprzyjemna sprawa ale ... Ostatnio bylem swiadkiem jak motocyklista ruszal spod swiatel na glownej drodze (skubany nie ma co ukrywac ostro przygazowal) a 150m dalej z podpozadkowanej pani kierowca wjechala na droge 10m przed tym motocylkem ... Smierc na miejscu bo jechal juz grubo ponad 100km/h (niby jego wina, teren zabudowany itp, ale babka widziala go, widziala, ze jedzie szybko ale myslala,ze spokojnie ja ominie ...). Brak wyobrazni ... ale to spotyka sie u kierowcow i u rowerzystow.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak, Akdaemicka ;)

A tak w ogole to pojawil sie jakis Pan Policjant ?
2 w cywilu deklarowało pomoc, ale i tak trzeba było ściągać drogówkę z Powstańców bo bez zgłoszenia nie ma przyjazdu, także 30 minut czekania. A znudzeni byli, uhuhu :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam mam pytanie, bo widziałem podobne zdarzenia na forum, ale nigdzie nie znalazłem odpowiedzi. Czy jeżeli jadę sobie grzecznie ulicą 1m od krawężnika ktoś mnie uderzy lusterkiem mam to zgłosić na policję czy lepiej dać sobie spokój ob jeszcze będę miał kłopoty, albo dostanę mandat ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli nie jedziesz obok przy jakimś pojeździe, to mandatu nie dostaniesz, bo kodeks mówi żeby trzymać się jak najbliżej prawej strony, kierowca pojazdu który Cię przyhacza w tym momencie jest winien, bo powinien Cię wyprzedzić a nie jechać obok (w dodatku 1 m od rowerzysty). Ja bym zgłaszał.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki, ale jak to później wygląda, bo spisane numery mam, ale nie mam żadnego świadka zdarzenia. Co do samego zdarzenia jestem pewien, że nie był to przypadek, bo wcześniej słyszałem jak trąbi. Ponoć niektórzy w takich sytuacjach podjeżdżają i kupią nogą w lusterko a potem uciekają, może to czegoś takich ludzi nauczy, ale ja tak nie chcę robić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nom, mozesz wziac jakiegos znajomego, ktory nie mieszka zbyt blisko Ciebie na swiadka, ze widzial to zdarzenie. Nie bedzie to jakies wielkie nagiecie prawdy. A stalo Ci sie cos w wyniku tego wypadku czy po prostu chcesz dac kierowcy nauczke? Bo jesli tylko to drugie to ja bym sobie darowal, tym bardziej jesli to byl dres w bmw. Szkoda czasu Twojego i Twoich znajomych. Chodzenie na przesluchania itd. A jesli Ci sie cos stalo to inna bajka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki chłopaki. Nic mi się na szczęście nie stało co najwyżej chciałbym temu $%@#%$@ dać nauczkę, ale chyba sobie podaruję. To już nie pierwszy raz że ktoś na mnie trąbi, przejeżdża blisko mimo, że w żaden sposób nie naruszam przepisów, jednak nikt nie był aż tak bezczelny żeby mnie zachaczyć, ale cóż tak to u nas jest niestety. Czasem jednak mam ochotę komuś rozbić szybę, albo lusterko to może w końcu się nauczy, ale to chyba najgłupsze co można zrobić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Ja miałem kiedyś - może nie wypadek - ale bliższe spotkanie z samochodem. Z mojej (niestety) winy. Otóż lekko ściąłem dość ciasny zakręt, ściąłem na tyle, że wyjechałem na lewy, przeciwny pas ruchu, a tam jechał samochód. Na szczęście wyhamował, ja od razu odjechałem na prawo, obtarłem (minimalnie) o samochód, i przewróciłem się na pobocznym żwirze. Skończyło się na pościeranych kolanach i obolałych kościach. Mogę tylko z tego miejsca pochwalić kierowcę - dobra reakcja iz zachowanie "po" - wysiadł i zapytał czy nie potrzebuję pomocy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

ja również miałem już kilka przypadków z samochodami..ostatnio np. Jechałem sobie do kolegi i sie troszeczke rozpędziłem.. Nagle wyjeżdza mi jakiś koleś maluchem z jakiegoś domu... Staram się wychamować,lecz niestety miałem mocnniejszy przedni hamulec od tylniego i mi się nie udało do końca wyhamować..Wjechałem mu w przód samochodu i przeleciałem przez maske..Rower zrobił mu lekkie wgniecenie w przodzie a ja byłem lekko po obdzierany. Koleś nie wiedział co się dzieje,wyskoczył samochodu i chciał mnie na pogotowie zawozić.. Na szczęści się nie dałem zawieźć bo nic poważnego mi nie dolegało... Miałem wtedy swojego starego górala który i tak więcej niż 100 zł nie był wart a koleś od razu prosił mnie żebym nie zgłaszał tego na policje i dał mi 400 zł ;] Jednak i tak tego miło nie wspominam :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
  • Mod Team

Dziś pewna starsza kobieta próbowała mnie przejechać. Stoję sobie na podporządkowanej i czekam aż auta na drodze głównej przejadą, żeby włączyć się do ruchu. I nagle zupełnie niespodziewanie "łup" z tyłu i leżę na glebie z myślą, że zaraz to coś co mnie uderzyło przejedzie po mnie. Ale działo się to tak szybko, że w żaden sposób nie zdążyłbym zareagować. Na szczęście auto się zatrzymało. Pani jadąca Fiestą tak bardzo zapatrzyła się w lewo na drogę główną, że nie zauważyła stojącego rowerzysty, który też chciał włączyć się do ruchu. Bilans: zdemolowane koło, wygięte mocowanie bagażnika, uszkodzona lampka i dzwonek (przy upadku musiał walnąć w krawężnik). Na szczęście ja cały. W aucie mała dziura i zarysowanie na zderzaku. Tak wygląda moja Ukraina, którą dojeżdżam do pracy:

 

ukrainapokolizji.th.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

"Przepraszam nie widziałam". Całe szczęście że był to wyjazd z parkingu i jechała bardzo powoli, zahamowała dopiero jak walnęła. Gdyby jechała choćby 10km/h szybciej to prawdopodobnie najechałaby na mnie leżącego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja 7 lat temu miałem wypadek w Lublinie. Jechałem chodnikiem (długi nikogo nie było, lekko z górki, kostka brukowa) i jade 38-43km/h a tu niespodziewanie z posesji wyjechał renault megane bordowe. Nawet go nie zauważyłem bo przy płocie tej posesji były krzaki na płocie.

I walnąłem w niego w bok (okolice baku) On wyjeżdzał tyłem. I rozwaliłem mu reflektor tylni ( ok. 400zł) i wielkie wgniecenie obok.

mnie wywaliło z roweru i poleciałem na trawnik i jeszcze w drzewo walnąłem. Straciłem przytomność na paredziesiąt sekund.

Straty w rowerze przekręcona kierownica, nieźle zarysowana rama, rozwalony licznik i światło i pedał metalowy mi odleciał (sam niewiem czemu...) 8 na kole i pare szprych poszło...

A moje obrażenia to wielka rysa na brzuchu z której lała się krew, i inne ryski na nogach i rękach.

On zadzwonił po policje i jescze **** chciał za reflektor... ale policja postanowiła że ani on nie bedzie mi płacił ani ja jemu....

Nie byłem ubezpieczony.

Na szczęście miałem kumpla pare domów dalej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od kiedy to chodnikiem się jeździ na rowerze? A co dopiero tak szybko? Pogratulować wyobraźni. Na miejscu tego kierowcy też bym wzywał policję. Masz farta że trafili Ci się niekompetentni gliniarze bo byś ładnie bulił. Przy okazji, ubezpieczenie przy takiej jeździe na (...) jest co najmniej koniecznością.

 

PS: Czasem mam wrażenie że niektóre z tych historyjek są mocno przekoloryzowane.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No widzisz... było tam 7 lat temu a pamiętam to jak wczoraj... Jak byś zobaczył jaka była ulica to sam byś wjechał na chodnik pozatym 2 domy dalej mój kumpel mieszkał więc do niego jechałem to wcześniej zjechałem na chodnik ;) Przekoloryzowane? Czy ja wiem :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No widzisz... było tam 7 lat temu a pamiętam to jak wczoraj... Jak byś zobaczył jaka była ulica to sam byś wjechał na chodnik pozatym 2 domy dalej mój kumpel mieszkał więc do niego jechałem to wcześniej zjechałem na chodnik :) Przekoloryzowane? Czy ja wiem :icon_mrgreen:

Jadąc tak szybko po chodniku sam się prosiłeś o wypadek. Miałeś szczęście, że Ci zamiast tego auta małe dziecko nie wyskoczyło.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On też mógł zachować ostrożność, z bramy wyjechał z 10-15km/h A ja tak sobie leciałem bo żywej duszy nie było. A chodnik był szeroki z 2-3m I baardzo długi.

I to były obrzeża miasta...

PS. dziecko można jeszcze ominąć a takie "metalowe pudło" niezbyt. Jeszcze wyjechał tak szybko i zatrzymał się na całej szerokości chodnika.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co jak co ale chodnik moze miec nawet 10m, to jest chodnik nie sciezka rowerowa i jak piesi ida to da sie ich zobaczyc.

A kolesia co rowerem zapiernicza 40km/h to nie ma szans. Wina jest tylko Twoja i ciesz, ze tak sie skonczylo, a nie inaczej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O ile się nie mylę, to chodnik jeśli jest szeroki, powyżej jakiegoś tam wymiaru (nie pamiętam ile to ma być), to może być traktowany również jako ścieżka rowerowa. Z tą różnicą, że można się poruszać po niej rowerem ostrożnie, a nie zapierniczać jak święta krowa. Innej możliwości wyjazdu facet nie miał i na Twoim miejscu cieszyłbym się, że tylko tak się to skończyło. I nie mów, ze dziecko się tak łatwo da ominąć, bo nie jesteś w stanie przewidzieć jak małe dziecko się zachowa, poza tym, też mogło Ci z bramy wyskoczyć i co? Nauczkę masz, teraz lepiej przemyśl coś, zanim się następnym razem wypowiesz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Art. 33

5. Korzystanie z chodnika lub drogi dla pieszych przez kierującego rowerem jednośladowym jest dozwolone wyjątkowo, gdy:

1) opiekuje się on osobą w wieku do lat 10 kierującą rowerem lub

2) szerokość chodnika wzdłuż drogi, po której ruch pojazdów jest dozwolony z prędkością większą niż 50 km/h, wynosi co najmniej 2 m i brakuje wydzielonej drogi dla rowerów.

6. Kierujący rowerem, korzystając z chodnika lub drogi dla pieszych, jest obowiązany jechać powoli, zachować szczególną ostrożność i ustępować miejsca pieszym.

 

O ile się nie mylę, to chodnik jeśli jest szeroki, powyżej jakiegoś tam wymiaru (nie pamiętam ile to ma być), to może być traktowany również jako ścieżka rowerowa. Z tą różnicą, że można się poruszać po niej rowerem ostrożnie, a nie zapierniczać jak święta krowa.

 

No nie do końca traktowany jako ścieżka rowerowa, ale racja, że można powoli i ostrożnnie jechać po takim chodniku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...