Skocz do zawartości

[pogadajmy] czyli co dziś robiłeś rowerowego- reaktywacja cz. 3


Mieciu

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano

z rowerowych? zgolilem klaki na nogach ;)

 

skonczylem sie pakowac, jutro pobudka 6:30, wyjazd pks 7:45 do rzeszowa, a stamtad wyruszamy do wspomnianej kilka postow wyzej pieknej i malowniczej Komanczy :woot: 3majta sie, wiem, ze sie cieszycie, ze mnie nie bedzie 4-5 dni na forum :( no ale co tam :D narqa!

Napisano
Zauwazylem, ze z Bliskijem zakupow i zmian dokonujemy praktycznie w tym samym czasie ;D ja dzis takze kupielm sztyce 350mm ;) p po za tym maly trening, regulacje i mycie bike'a. pozdro

 

Heh o prosze :woot: I jak ? Ladna co nie ? Jedynie nie pasuje do niej ten ohydny, ciezki srebrny zacisk sztycy

Napisano

Dzisiaj pobudeczka, zakupki, kupowanie i sprzedawanie książek, trening koło 53 km na szosce, potem napawanie się widokiem Sierry z nowymi rogami :woot: Następnie pare km "na butach" z kumplem i teraz komp.

Napisano
Heh o prosze :woot: I jak ? Ladna co nie ? Jedynie nie pasuje do niej ten ohydny, ciezki srebrny zacisk sztycy

 

A ja dostalem czarny zacisk! ha ;) Ciezki bo ciezki, ale w zyciu nie zauwazysz ze odchudziles rower o pare g przy zacisku. sztuka dla sztuki.

  • Mod Team
Napisano

Po kilku dniach przerwy w końcu pośmigałem. Szosa 25 km ze średnią 27 km/h, kilka sprintów 35-40 km/h przez 1-1,5 km świetnie było :( Brakowało mi takiej jazdy. Jutro z rana rowerek a popołudnie z dziewczyną :woot: No i jeszcze mimo pustek w portfelu kupiłem coś do roweru, ale pochwalę się jak przyjdzie ;)

Napisano
A ja dostalem czarny zacisk! ha ;) Ciezki bo ciezki, ale w zyciu nie zauwazysz ze odchudziles rower o pare g przy zacisku. sztuka dla sztuki.

 

 

heh wiem ze tego nie zauwaze :woot: dzis np. posciagalem z kumpelem kilka naklejek z kol bo mi sie nie podobaja po czym poważylismy wszystko hehe Oczywiscie robilismy to dla zartow i dobrej zabawy :(:D

Pozdro

Napisano

A ja dzisiaj pojeżdziłem sobie można powiedzieć na około miasta. Było i błoto, i woda, i tony piachu, zjazdy, maxymalne podjazdy. Wszystko .... Nawet 2 razy mnie psy goniły - jeden pies był dziki i spotkałem go w lesie niedaleko mojego bloku. Ja jechałem drogą w lesie, a ten wilczur się wałęsał po lesie. Ja widziałem, że coś przechodzi prze ścieżkę, ale wyglądało mi to na coś mniejszego o wiele. Jak przejeżdzałem przez miejsce, gdzie te "coś" przechodziło - to zacząłem tylko słyszeć gdzieś z lasu głośne szmeranie liści. Ja patrzę - a ten wilczur w długą za mną ! Normalnie mu tylko język było widać, jak mu wystaje z japy. O F**k - ja już 5 kilo w spodniach no ale nie pozostało nic innego jak ucieczka. Za chwilę przełożenie 2x7, póżniej na prędko 3x5 i mnie porządnie wytrzęsło po tym lesie. Póki powoli zwolniłem to z 600 m przejechałem "na pełnym gazie" W końcu gdzieś go zgubiłem. Ale nie powiem - pełno w gaciach miałem. Ale najlepsze było na mieście.

 

Jadę sobie elegancko po moim mieście po ulicy. Jestem na rondzie, zjeżdzam w stronę miasta, a tu koleś ( lat około 19-20 ) na żółtej szosówce "Orbea" mnie wyprzedził. Szybki look na kierownicę i już widziałem, że kierka carbon + pulsometr i licznik porządnej klasy. Pełny ubiór + buty typowo szosowe. Myślę - zmierzę się z kolesiem. Oka - zapinam blokadę, mniejsze przełożenie ( było pod górkę ) i pewnie usiadłem na siodełku. Prędkość była całkiem wysoka nawet jak dla mnie - blachosmrody z tyłu nas nie doganiały, a i droga z przodu była cała puściutka. Jadę ciągle za kolesiem, utrzymuje spokojnie bez męczenia jego tempo. Ale co widzę - koleś nie wyrabia i zaczyna wstawać na rowerze i stanowczo pedałować ! Ja nie miałem wogóle takiej potrzeby. Pewny chwyt kierki, pewne "dupsko" i jadę za nim. Koleś look do tyłu, czy mnie zgubił - a ja nic - ciągle za nim z kompletnym brakiem zmęczenia. I koleś znowu - wajchowanie przełożeniami ( słyszałem cyk przerzutki ), ciągle wstawał i widać było, że się męczył. I dojechaliśmy tak do przejazdu kolejowego. Koleś rozpędzony miał kłopot - jak na szytkach z pełną prędkością przez tory kolejowe. Nie było bata - musiał porządnie zwolnić. A ja nic - wyłączyłem blokade i jeszcze zdążyłem na chodnik wjechać i razem w jednej płaszczyźnie przejechaliśmy przez tory kolejowe ( on na szosie, ja na chodniku ). Wtedy koleś sie wkurzył i widzę, że zaczyna cisnąć na maxa za torami. Myślę sobie - o nie - dawaj za nim ! Znowu blokada na amorku, ale był kłopot, ja jechałem po chodniku i nie miałem jak zjechać na szosę. A gdzie jechać te 50 km/h na chodniku między ludźmi. No ale jakoś sie odważyłem i pojechałem. Chciałem się z kolesiem do kolejnych świateł ścignąć, ale on chyba był troszkę zażenowany sytuacją i skręcił w prawo. Ja na przejściu zjechałem na szosę i pojechałem dalej. Koleś na początku obczaił porządnie mój rower, więc wiedział, że nie mam jakiegoś Poison'a o wadze 10 kg. Myślał, że mi pokaże klasę i schowa mnie w swojej kieszeni, ale chyba troszkę go przegoniłem i mu się głupio zrobiło. Szczerze - byłem przygotowany na max wysiłek, a podjeżdzając do torów spokojnie wziąłem bidon i sie jeszcze napiłem. Coś czuję, że na szosówce wyciągałbym z 200 km/h B) Żartuję, ale taki sprawdzian własnych możliwości był mi potrzebny. Po prostu jednak w jakiś sposób doceniłem mój 13,5 kilowy sprzęt i możliwości własnego ciała, bo ja się prawie wogóle nie zmęczyłem. Kolarz miał coś takiego : http://www.allegro.pl/item222364003_rower_...ski_rowery.html tyle, że ramka po całości żółta.

 

Jestem happy - moje ego podniosło sie o jakieś 120 % :P Żartuję. Ale było fajnie. Rowerek dzisiaj dostał w dupsko z lekka, ale to w końcu rower górski. Pozdrawiam !

 

P.S. Zauważyłem, że koleś, który w programie "Rower" na TVN Turbo tłumaczy wszystkie porady związane z samą jazda na rowerze zawsze na końcu odcinka ( Maciej jakiś tam - zawodnik MTB ) w ostatnim programie ( który, jest jeszcze na antenie ) jeżdził na rowerze z ramką dokładnie taką samą jak moja :) Znowu moje ego się podniosło. Jeszcze chwila i będe chodził jak król !

Napisano

Ja dzisiaj zrobiłem 40km z kumplem, bo niestety trening w klubie został odwołany. Fajnie bylo, zapusciliśmy się w jakieś nieznane szosy, heh, ale w końcu znaleźlismy droge do domu. W takcie powrotu jakis starszy koles na rowerku jechał za nami. My jechalismy sobie 20km/h bo kumpel dostał telefon. Oczywiscie koleś ucieszony nas wyprzedził, ale nie cieszył sie tym zbyt długo. My odrazu przyspieszenie do 30km/h potem 40km/h i gościa juz nie było widać. W sumie to nic specjalnego, ale kolo miał fajną mine gdy go bralismy :)

pzdr

Napisano

A ja dzisiaj zrobiłem 163,3 km na moim nowym fullu Raleigh Ram XT 3500 http://tiny.pl/5fjr :) Było momentami ciężko, ale przynajmniej wygodnie się jechało po wertepach;) Byliśmy z kumplem w Stobnicy odwiedzić moją drugą połowę, która tam sobie jest na wakacjach i zajmuje się hodowlą i opieką nad wilkami:)

Napisano
A gdzie jechać te 50 km/h na chodniku między ludźmi. No ale jakoś sie odważyłem i pojechałem.

 

 

No tu to Cie chyba fantazja poniosla :wub:

Napisano

No wlasnie to ze Pana na orbei minal tez wydaje sie absurdem !! :) Skoro koles wyciskal z siebie resztki potow a bartekgib dogonil go swoim krossie, to cos tu jest nie tak :)

Pozdro

Napisano

jeżdze jak na razie 2tyg. na szosie i jeszcze mnie nikt na mtb'ie nie wyprzedził :) jakbym zobaczył że mnie mtb wyprzedza to nie byłoby zmiłuj, ale jak się nie ma w nogach to nawet szosa nie pomoże, chociaż może nie jechał na poważnie, może podpuszczał bartekgib chcąc zobaczyć chodnikową glebę z nadmiernej prędkości :]

Napisano

Oj czepiacie sie Panowie :) może pan na orbei był po 200 km treningu naprzykład?? I już nie miał siły po_prostu. 50 km/h po chodniku ?? Troche nadciągnięte chyba. Zależy czy z góry czy po płaskim?? Wczoraj po płaskim cisnąłem 48 km/h na_przykład ale sie zmachałem strasznie, lecz był to asfalcik bardzo dobrej jakości. Dziś tylko napęd przesmarowałem troche bo koło 16 jade gdzieś w teren. Pozdro

Napisano

Dziś wybrałem się do babci złożyć jej życzenia z okazji imienin. Wyszło mi 40km. Jeszcze pod wieczór idę trochę pośmigać to wyjdzie może coś koło 60km.:teehee:

 

pzdr

Napisano

A ja dziś oficjalnie sprzedałem szosówkę (stała na strychu zaliczkowana) ;) A potem wypad z kumplami na basen (także na rowerku, ale na starej ciężkiej meridzie z malutkim przełożeniem) Strach zostawić rower przypięty do stojaka na basenie :teehee:

Napisano

Dzisiaj rano krótki wypad na szoske, potem obiad. Obejrzałem sobie defilade wojska w TVP ;) Chwilę pograłem na kompie, potem na dwór na borową pogapić sie jak znajomi kumpla świrują na dirtach, ale się spóźniłem i kumpel podwiózł mnie na kierze na chatę ;) Powłóczyłem się po osiedlu i poszedłem do kościoła. Teraz siedze w domku i planuje coś porobić przy Giancie :teehee:

Napisano

Na szosówce kogoś trudno wyprzedzić?? LOL Przecież często się spotyka jakiś "specjalistów" na szosówkach, a jak przyjdzie co do czego to przegrywają, tyle że jeden fakt mnie dziwi zazwyczaj jak takich się wyprzedza, to mają >40, a ten gość miał 19-20?? Jechał w kasku?? Z drugiej strony to nawet jeżeli był profesjonalistą, to mógł po prostu wysiąść po długiej jeździe, tak jak napisał romek, dodatkowo na twoją niekorzyść wpływa fakt, że jazdę zaczynałeś(wnioskuje po tym, że jechałeś w rodzinnym mieście;)) A z rowerowych dzisiaj 60-70km -licznik mi się zrąbał podczas jazdy, no i znalazłem zarąbisty zjazd, bije na głowę te moje byłe "ulubione". :teehee:

Napisano

Tylu rowerzystów co mnie dziś wyminęło i tylu co ja wyminęłam dawno nie widziałam, do wyboru do koloru ;) Fajny dzień na krecenie! Szczerze powiedziawszy mam "gdzieś" kto ile jedzie i jaki ma przy tym puls np :teehee: itd,,,itp.. - zabawa chłopaki zabawa, bo nerwowi sie zrobicie od tych pomiarów ;)

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...