Tomek1971 Napisano 28 Kwietnia 2020 Napisano 28 Kwietnia 2020 Witam, może zacznę od tego że ważę około 130 kg. Postanowiłem wziąć się za siebie i kupić rower ze wspomaganiem elektrycznym, niestety na zwyłkym rowerze nie jestem w stanie pokonać zbyt dużo km. Pomyślałem o rowerze elektrycznym ( może być używany, trekingowy bądź miejski) - do max. 5tys zł. Moje pytanie czy jest w ogóle sens dla takiego grubasa rower elektryczny, czy pod takim ciężarem silnik elektryczny będzie wspomagać jazdę? Czy rozładuje sie po kilku kilometrach? Silnik 250/500W i jakaś mocna bateria z Boscha dadzą radę? Niestety nie dysponuje większą kwota niż 5 tys. Pozdrawiam.
TheJW Napisano 28 Kwietnia 2020 Napisano 28 Kwietnia 2020 1 godzinę temu, Tomek1971 napisał: ważę około 130 kg. Postanowiłem wziąć się za siebie i kupić rower Odchudzanie na elektryku? Jakoś tego nie widzę... Jeśli chcesz wiedzieć, czy silnik takiego roweru da radę - przejdź się do jakiegoś sklepu i zrób rundę testową. Albo sprawdź w katalogu producenta, jakie są limity wagowe. Jak podają np. 140kg, to chyba logiczne, że cały rower - czyli również silnik - musi sobie z taką masą poradzić... No chyba, że mówimy o "rowerach" elektrycznych przerabianych zestawami z allegro i wystawianych później na OLXie, którymi ktoś potem ściga się ze skuterami i Simsonami (tutaj albo na jakiejś grupie FB widziałem kogoś chwalącego się takim osiągnięciem ). edit: tutaj:
Blueforce Napisano 28 Kwietnia 2020 Napisano 28 Kwietnia 2020 Elektryk to bardziej jak masz kontuzję, i nie możesz za mocno jeździć, nie masz kondycji to mniej jeździć, rower to i tak mało kaloryczny sport.
Tomek1971 Napisano 28 Kwietnia 2020 Autor Napisano 28 Kwietnia 2020 Może źle to ująłem. Rower do jazdy codziennej posiadam (Giant tourer), czasem człowiek chciałby pojechać trochę dalej, a ze wspomaganiem elektrycznym ze względu na moja nadwagę będzie mi łatwiej, przede wszystkim pod górkę. Zawsze to jakaś forma aktywności a i troszkę frajdy. W takim razie będę szukać czegoś do swojego limitu wagowego. \ Pozdrawiam.
mrnobody Napisano 28 Kwietnia 2020 Napisano 28 Kwietnia 2020 przepraszam, że sie wtrącę....jak masz 130 kg to musisz zacząć dość mocno zając się sobą a nie wozić 4 litery e bikiem. To już szczyt lenistwa....Bedzie taniej i lepiej dla Twojego zdrowia jak troche pomachasz nogami. Zacznij od 10 km a potem zwiększaj odległości....
chudzinki Napisano 28 Kwietnia 2020 Napisano 28 Kwietnia 2020 22 minuty temu, Blueforce napisał: Elektryk to bardziej jak masz kontuzję, i nie możesz za mocno jeździć, nie masz kondycji to mniej jeździć Boki zrywać . 3 minuty temu, Tomek1971 napisał: Zawsze to jakaś forma aktywności a i troszkę frajdy Oczywiście, że tak, ale pod warunkiem, że to będzie e-bike, a nie jakiś wynalazek z manetką... 2 minuty temu, mrnobody napisał: jak masz 130 kg to musisz zacząć dość mocno zając się sobą a nie wozić 4 litery e bikiem. Z pierwszą częścią się zgodzę, a jeżeli chodzi o drugą to typowa wypowiedź osoby, która rowery elektryczne zna z opowieści .
abdesign Napisano 28 Kwietnia 2020 Napisano 28 Kwietnia 2020 E-bike potrafi dużo dobrego w zachęcaniu do aktywności... czasem to jest naprawdę z kategorii - mieć frajdę albo w ogóle nie wyjść na rower. Ja mam takie doświadczenia, jedna słabsza osoba w "ekipie" wspomagana e-bike'iem daje radę jeździć, konkretnie się przy tym męcząc, podjeżdżając dając radę 3h trasę zrobić z uśmiechem, reszta się nie ogląda nie stoi nie czaka, tempo akceptują wszyscy, więc wszyscy szczęśliwi. Tylko jak wyżej - e-bike a nie zastępczy napęd elektryczny nie angażujący nóg.
Tomek1971 Napisano 28 Kwietnia 2020 Autor Napisano 28 Kwietnia 2020 Oczywiście chodzi tylko o wspomaganie elektryczne, coś jak ten z linku: https://www.olx.pl/oferta/rower-elektryczny-cube-trek-ktm-hercules-imperial-model-2019-20-CID767-IDEejnV.html#366fc37cbf;promoted
m0d Napisano 28 Kwietnia 2020 Napisano 28 Kwietnia 2020 20 minut temu, mrnobody napisał: Zacznij od 10 km a potem zwiększaj odległości.... Ja bym się przychylił do tego, bo brzmi to rozsądnie :) Oczywiście, na elektryku też się idzie zmęczyć i może być to frajda. Ale z drugiej strony nie kupuję tego pod kątem schudnięcia i złapania kondycji. IMHO bardziej na zdrowie wyjdzie jak się zacznie jeździć na swoim poziomie stopniowo zwiększając intensywność/kilometraż wraz ze wzrostem formy niż kupując sobie iluzję większych możliwości w postaci wspomagania. I niech to będzie nawet na początek te 10km, ale jaka to jest radość jak za kilka miesięcy będzie już np. 50km :) Owszem, niby fajnie jak ktoś nie chce odstawać od grupy znajomych, itp. ale co to daje na dłuższą metę? Taka osoba i tak za jakiś czas odpadnie i możliwe, że rzuci cały ten rower w diabły. A w praktyce bez najprostszej diety typu MŻ i/lub konsultacji z lekarzem jeśli otyłość wynika z jakichś schorzeń, to sobie można jeździć i jeździć i guzik to da. Sam walczę z nadwagą i sam rower IMHO nic tu nie dał (jeździłem między 5 a 6 tys. km rocznie). Dopiero ograniczenie przyjmowanych kalorii + rower + dodatkowy ruch dało zauważalną poprawę, czyli w moim przypadku 12kg mniej od stycznia.
Rekomendowane odpowiedzi
Zarchiwizowany
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.