Skocz do zawartości

[akceptacja] zakup nowych części


Rekomendowane odpowiedzi

Smiac sie chce ,jakies kitranie ninja kupowanie....co to ma byc? Kawa na lawe i tyle.jak ktos jest jeszcze na etapie gimbazy to niech nie pakuje sie w zwiazki. Niech nie krzywdzi 2 osoby. Nie mam jeszcze zony ale ja bym kupil czesc i jesli to by byla moja kasa to bym sie nie ukrywal. Ona wydaje na swoje ja na swoje.dzieci nakarmione dom wyposazony? Nie ma problemu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dużo zależy od statusu materialnego danego rowerzysty.

Kobiecie może w głowie się nie mieścić jak można kupić przykładowo ramę rowerową za dwa klocki gdy jej koleżance z pracy mąż kupił samochód za trzy.

Mój full wyniósł mnie trochę ponad dwa tysiące,z moimi zarobkami kompletować enduro z dzisiejszymi standartami to zwyczajna głupota.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Jeśli widzą, że z konta ubywa kilka set/tysięcy jednorazowo na kawałek żelastwa umazanego z smarze, to je trafia szlag. Stąd dobre jest wytłumaczenie swojego zakupu - najlepiej przed, nie po.
Stad dobrze jest miec wspolne konto na wspolne wydatki oraz kazde powinno miec wlasne prywatne konta na prywatne wydatki. Jak bede zonie kupowal prezent na urodziny to tez ze wspolnego konta? Niech sie dolozy do niego w polowie i wie ile kosztowal :) 
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale ja nie piszę, że masz nie mieć własnych pieniędzy na koncie. Cały czas piszę o wydatkach na własne przyjemności, które uszczuplają domowy budżet, co powoduje irytację płci pięknej. Nie zawsze dobrze jest stosować wobec kobiety politykę faktów dokonanych bądź "bo tak chcę, to moje pieniądze". Lubisz pościć? ;) Cisza też bywa męcząca.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ponawiam pytanie. Czy ktoś spotkał się z bonem/kartą podarunkową w sklepie rowerowym?

Temat nie o tym ale moze po prostu napisać do konkretnego sklepu czy taki by by udostępnili (np. na haslo). Ja bym jednak był daleki od takich prezentów. Nie w każdym sklepie jest to czego byśmy akurat potrzebowali.

A kto by chciał dostać bon na zakupy w bikestacji? ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U nas to ja wydaję na rower ale mój Małż Szanowny też ma swoje hobby - symulatory. Co i rusz - nowa kierownica do kompa, pedały i joystick do symulatorów lotu, jakiś gadżet do śledzenia ruchów głową, okulary 3d, teraz myśli o VR - te wszystkie rzeczy też trochę kosztują ;) On sam zawsze się mocno zastanawia nad nowym zakupem a ja mu mówię - stać cię, jeśli masz ochotę to sobie kup, czego żydzisz ;)

On podchodzi tak samo do moich dylematów.-Jak mam ochotę coś sobie kupić do roweru to sobie coś kupuję, nawet go nie pytam tylko potem się chwalę, że kupiłam to i tamto albo że zapłaciłam tysiaka za serwis ;) (to to mnie najbardziej boli bo nic nowego nie mam za to...). A czasem mówię mu jakie mam alternatywy i dlaczego się waham i on pomaga mi zdecydować.

 

Rozumiałabym wyrzuty za takie zakupy, jeśli w rodzinie jest deficyt finansowy albo starcza na styk... ale jeśli jest przyzwoicie i można sobie pozwolić na jakiś gadżet to po co w ogóle takie podchody.

M.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie chore jest kiedy w związku dwojga ludzi nie ma wspólnych finansów i pełnej jawności co i za ile się kupuje. Pewnie ze nie każdy bzdetny zakup się omawia ale od powiedzmy

100e to już na pewno powinno się to omówić i wspólnie zadecydować. Tak widzę partnerstwo. Ale pewnie jestem zacofany. No i dopsz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Każdy ma inną wizję związku i partnerstwa. W wypadku o którym piszesz nie chodzi o techniczne rozkminy nad zasadnością zakupu a jedynie o wspólną decyzję. Tak przynajmniej jest u nas. Jak potrzebuje nowe siodełko to

mówię żonie o tej potrzebie i zamiarze zakupu. Jeśli ma jakieś argumenty przeciw to je przedstawia, omawiamy wspólnie i wspólnie podejmujemy decyzję. Nie wyobrażam sobie kupić czegoś i jak dzieciak ukrywać albo ściemy walić. Dziecinada jak dla mnie. Ale to ja i moje podejście. Każdy żyje jak chce.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wspólne to są sprawy dotyczące wspólnego gospodarstwa, a wydatki na osobiste cele to zupełnie odrębny temat. Te pierwsze mają priorytet. Przez wrzucanie wszystkiego do jednego wora i tłumaczenia tego pseudopartnerstwem 33% polskich małżeństw nie zalicza nawet 7 lat stażu. Takie zwyczaje to jeszcze ciemnogród z XIXw. kiedy kobiety nie mogły pracować, a mężczyzna musiał się rozliczyć z zarządu nad posagiem żony.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Jak potrzebuje nowe siodełko to

mówię żonie o tej potrzebie i zamiarze zakupu. Jeśli ma jakieś argumenty przeciw to je przedstawia, omawiamy wspólnie i wspólnie podejmujemy decyzję.

Zawsze możesz powiedzieć, że dotychczasowe grozi impotencją, to bankowo się zgodzi.

 

A tak zupełnie poważnie to, jak wspomniał Verul, jak rozmawiać o zasadności kupna czegoś, o czym druga strona nie ma pojęcia?

Jak potrzebujesz nowe spodnie lub buty to idziesz do sklepu i je kupujesz czy siadasz z żoną i pytasz się o jej zdanie?

Raffik wyżej fajnie to ujął.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Raffik, masz rodzinę tzn. dzieci oraz żonę/partnerkę? Ja jestem w związku z jedną kobietą od 20 lat a od 15 jesteśmy małżeństwem więc nam jak widać taki model służy. A to ze wg Ciebie jest to ciemnogród, no cóż masz prawo do takiego zdania. W zasadzie rozumiem ze nie wszystko trzeba ustalać, ale ukrywanie czegoś przed drugą stroną i wszelkie tego typu kombinacje pewnie ciemnogrodem nie są ale dziecinadą i oszustwem na pewno. Jeśli tak budowany związek wg Ciebie ma szansę przetrwać to życzę powodzenia. Ale powtarzam, ja wiem swoje i stosuję co mi odpowiada, ktoś inny oczywiście powinien postępować wg tego co sam uważa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A jak gruchnie nan coś drugiego czerwca to cały sezon przejeżdżamy na wykończonym napędzie?

 

A przeczytałeś czego dotyczy dylemat założyciela tematu?

Nie gruchania tylko kupowania fanaberii. Jeśli coś jest niezbędne do normalnego funkcjonowania czegoś czego używamy to inna sprawa niż kupienie czegoś co zaspokaja naszą próżność.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po ostatnich moich zakupach części rowerowych mam problem w domu żeby przekonać małżonkę, że były to zakupy niezbędne i konieczne. Muszę tłumaczyć po co kupiłem nowe jak stare jeszcze były dobre (zamiana na lżejsze, karbonowe części)

Napiszcie jakich używacie argumentów żeby przekonać Wasze ...żony, kochanki, dziewczyny, mamy,itd do wydawania kasy na wymianę części, zakup rowerowych ciuchów itd.

A może udaje się Wam utrzymać to w tajemnicy?

 

 

Masakra, współczuję Ci.

 

My z żoną mamy pieniądze przeznaczone na codzienne życie czyli zakupy, rachunki, benzyna itd, oprócz tego każde z nas ma swoje pieniądze, z którym może zrobić co chce i nikt nikogo nie musi pytać o zgodę czy się tłumaczyć dlaczego kupił to czy tamto. Oczywiście jeśli szykuje się większy wydatek na coś, wtedy trzeba zrezygnować ze swoich przyjemności i te własne pieniądze przeznaczyć na coś bardziej potrzebnego.

 

Moja żona doskonale wie, że są rzeczy, w które mogę pakować całą kasę, bez końca, rozumie to i się nie czepia, bo wie, że jest to moje hobby i jak sobie coś nowego upatrzę nawet drogiego, to sobie to kupię i koniec. Nie raz nawet sama mi mówi, żeby kupił coś lepszego, bo jak kupie to tanie, to się potem będę wkurzał, że tandetę kupiłem :)

 

Ja też jej nie wypominam po co jeździ po galeriach i kupuje jakieś (wg. mnie) bzdury, jej pieniądze jej sprawa, zresztą ona często powtarza - "nie piję, nie palę to sobie kupuję" i w sumie ma rację :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

A tak zupełnie poważnie to, jak wspomniał Verul, jak rozmawiać o zasadności kupna czegoś, o czym druga strona nie ma pojęcia?

 

Od tego masz zdolność mówienia żeby pewne rzeczy przedstawić, nawet jeśli ktoś nie ma o czymś pojęcia. Wg mnie i z mojego doświadczenia nie jest to wcale trudne. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od tego masz zdolność mówienia żeby pewne rzeczy przedstawić, nawet jeśli ktoś nie ma o czymś pojęcia. Wg mnie i z mojego doświadczenia nie jest to wcale trudne.

Nawet na tym forum, wśród osób obeznanych w temacie można wyczytać:

- "po co Ci xt, jak slx w zupełności wystarczy";

- "Nie xtr'y napędzają rower"

Nie wspomnę już o wątkach dotyczących karbonu.

I Ty chcesz do tego przekonywać kobietę skoro sami rowerzyści spierają się co do zasadności nowych zakupów?

 

Poza tym uwierz mi, że kobieta potrzebuje faceta, który potrafi podjąć samodzielnie decyzję, a nie przybiega do niej po radę z każdą pierdołą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Ważne są wspólne zainteresowania ale też każde z partnerów powinno mieć fragment swojego świata niedostępny dla drugiej połówki.

 

To mnie ciekawi. Fragment swojego świata NIEDOSTĘPNY dla drugiej połówki.

Dlaczego dla osoby z którą jesteś coś co robisz ma być niedostępne? I jak określasz granice dostępności swojego świata i siebie? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Raz widziałem jak jakaś dziewczyna lat koło dwudziestu paru przyszła z chłopakiem do jednego z większych salonów rowerowych we Wrocławiu i gdy zobaczyła kwotę 6000 zł na jednym z rowerów to powiedziała: "6000 zł za rower ?! To już wolę samochód kupić".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...