Skocz do zawartości

[dla poczatkujacych] Maratony - Co powinien wiedziec poczatkujacy?


naiLo

Rekomendowane odpowiedzi

Kubus 18 - Na miejscu startu czułem się dość specyficznie - "nie z tej bajki" rzekłbym. W moim M2 wszyscy , albo prawie wszyscy byli na lekkich crossówkach, w lajkrach i w znacznej większości bez plecaków/bukłaków. Ja na moim pitbullu z oponkami minion 2,5, w luźnych gatkach i plecakiem wyglądałem jak kosmita :) - a przynajmniej tak się czułem.

 

Wokół atmosfera sportowa, wszyscy się spinają, żeby mieć super miejsca startowe; pojawiają się komentarze o wczesnym zajęciu miejsca startowego w sektorze - ktoś mowi że 10:20 to późno, bo najlepsze miejsca były już obstawione; zaczyna się przenoszenie rowerów przez barierki - szybko się jednak kończy bo pojawia się sędzia i grozi karą czasową za przenoszenie bajków. Rozmowy wokół oczywiście o wynikach, kto co zaliczył i który był. Zaczynam się zastanawiać czy będę miał być zaszczyt ostatni w M2. Po chwili przychodzi jednak refeksja, że statystycznie rzecz ujmując w każdej kategorii wiekowej ktoś musi złapać gumę, a grubość mojej opony mówi mi, że nie będę to ja :P - znaczy, że nie będę ostatni.

 

Jeżeli chodzi o bajki enduro na trasie to minąłem jednego człowieka na fullu fr/enduro ( konie bodajże ), drugiego człowieka na bajku enduro/4x minąłem zaraz przed metą - był to pomarańczowy hardtail z napinaczem i rockringiem. Jeżeli chodzi o inne fulle i bajki enduro to siedząc na trawce przed sceną widziałem jakiegoś jegomościa, który usadowił się koło swojej Santy. Oczywiście było sporo osób na fullach do xc, ale o nich nie wspominam właśnie dlatego, że były do fulle stricte xc.

 

Przed startem wydawało mi się, że zyskam co nieco na zjazdach, gdzie liczy się technika, prędkość i grube opony :DD. Pomyliłem się jednak, bo większość zjazdów była za wąska na efektywne wyprzedzanie. Właściwie to tylko w jednym wąwozie krzyknąłem "prawa" i dałem ognia w dół :D. Chwile szczęścia trwały 30 sekund. Po zjeździe był podjazd i tam wyprzedzili mnie ci, których ja wyprzedziłem na zjeździe :D - takie życie - lajkry to ostre zawodniki i łatwo nie przepuszczają.

 

Ogólnie rzecz ujmując potraktowałem ten maraton jako wycieczkę krajobrazową i okazję do sprawdzenia swoich możliwości na tle innych. Jechałem tempem większym niż moje standardowe, ale bez szaleństw. Na bufetach opierałem rower o drzewo, albo rzucałem na trawkę i spokojnie podchodziłem do stolika z jadłem i Gato w celach żywieniowych. Minuta w tą czy w tamtą różnicy mi nie robiła, bo i tak byłem bliżej końca niż początku :) . Teraz już wiem jak wygląda maraton i wiem , że to nie dla mnie. Na maratonie startują ludzie o bardzo dobrej kondycji i naprawdę ciężko im dotrzymać tempa, jeżeli ktoś ma przeciętną kondycję. Jeżeli chodzi o satysfakcję to na pewno jakaś była, że udało się zaliczyć maraton i nie być ostatnim. Jeżeli ktoś lubi podziwiać widoki to maratony też nie są dla niego - w maratonie nikt nie staje i nie podziwia widoczków - wszyscy pędzą i ty też musisz pędzić :D - taki owczy pęd ku pędzeniu :D - zdecydowanie nie moje klimaty.

 

Był to pierwszy i raczej ostatni maraton w moim życiu :P

 

Pozdrawiam maratończyków i życzę udanych startów.

 

----------------

edit....

 

Kubus18 :D - ja ci miałem o tych ilościach fulli napisać a strzeliłem posta o czym innym.

 

Więc tak. ilość fulli stricte xc oceniam na 5-10%

O ilości fulli enduro/am napisałem wyżej - w sumie widziałem 2 osoby na takich maszynkach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a Jak jest wtedy kiedy jakiejś dziewczynie zrywa się łańcuch albo ma problem z załozeniem dętki?? takie sytuacje najbardziej chyba stresują płeć piękną....

To wtedy podjeżdża maczo w obcisłych i robi co trzeba :D Z resztą wy macie różne magiczne sposoby, co by największego wycinaka pędzącego po pierwsze miejsce zatrzymać :D

 

Elful: Zły maraton na start wybrałeś :D Z obiegowych opinii wiem że maraton Krakowski w lipcu jest cięższy od tego w ostatni dzień wakacji. Wtedy to startują całe rodziny, dziadki i kompletni amatorzy, co by sobie fajnie ostatni dzień wakacji spędzić. Frekwencja co roku to coś 1300 rowerzystów, więc trzeba się postarać co by być na szarym końcu :P Tam też są dużo ciekawsze widoki, jak i sama trasa. Założę się, że gdybyś wjechał na tym maratonie do wąwozu Kochanowskiego(legenda, co roku na tym maratonie) na swoim pitbulu to łyknąłbyś(jeżeli odważyłbyś się na zjazd, a prosto nie jest) z 80 "lajkrowców" co się boją że albo połamią wylajtowane ramy albo podrą sobie spodenki ;) Tam zawsze są najlepsze zdjęcia, te miny przestraszonych dzieci i dziadków zjeżdżających na dupie, bezcenne :)

 

Wg. mnie nie ma się co zrażać do maratonów, fakt, w tych Krakowskich poprzeczka jest bardzo wysoko, szczególnie że to w miarę płaski maraton i wycinaki którzy zwykle jeżdżą na szosach mają tam bardzo ułatwione zadanie. Nawet nie trzeba specjalnie technicznie jeździć, po prostu pedałować, pedałować, pedałować ;)

 

Jak mówię, spróbuj wystartować w jakimś górskim wyścigu, po pierwsze obrazki ładniejsze, po drugie atmosfera luźniejsza bo jest bardzo dużo ludzi, którzy chcą po prostu poznać i pozwiedzać góry.

 

Heh właśnie chodziło mi o te fulle stricte XC,to dobrze że ich sporo było, za rok nie będę jedyny ;) Już muszę się za trening wziąć, jak mówisz że taki poziom :X

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kubus18 - Jakby na to nie patrzyć maraton to zawody sportowe. Liczy się czas przejazdu. :D Należy sobie zadać pytanie, czy jeżeli pojawia się na mecie ponad godzinę za liderami to jest sens dalszych startów i zajmowania miejsca w n-tej setce. Jeżeli o mnie chodzi to nie. Z mojej perspektywy i ludzi jadących w okolicach mojego czasu wyglądało to tak jakbyśmy byli mięsem armatnim dla wycinaków - co chwila ktoś wyprzedza : "lewa", "prawa", "lewa". Dodajmy do tego wcale niemałą opłatę startową, ciągły pośpiech, stratę całego dnia i bilans maratonu wypada ujemnie.

 

Dlatego właśnie wszystkim o średniej kondycji radzę za kwotę opłaty wpisowej kupić paliwa do samochodu, albo bilet do pociągu i udać się w góry z rowerem na swój własny mini maraton po górach - przyjemność z jazdy 10x większa.

 

Maratony proponuję pozostawić ludziom, którzy mieszczą się w przedziale czasu do 30 minut za liderem :) Bo jaki jest sens startu w zawodach sportowych, jeżeli nie ma realnej szansy nawiązania równorzędnej walki z liderami ? Żaden. W końcu maratony mtb to nie jest impreza charytatywna i organizator nie zarabia na liderach tylko na tych pozostałych setkach uczestników, którzy biorą udział, choć nie mają żadnej szansy na zajęcie przyzwoitych miejsc - są oni miłym źródłem dochodu i tłem dla herosów na pierwszych miejscach - tłem dosłownie bo przecież ci najlepsi startują przed szaraczkami :)

 

Raz można spróbować, żeby zobaczyć jak jest, ale na dłuższą metę startowanie i zajmowanie pozycji z ponad godzinną stratą do lidera to moim zdaniem nieporozumienie.

 

Tak więc jestem orędownikiem tego żeby nie brać udziału w maratonach jeżeli nasze straty czasowe do liderów są duże. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

elful - nie zgodzę się z Tobą do końca. Sama możliwość startu i rywalizacji jest dla kogoś wystarczającym powodem by startować, a to że Ty walczysz o miejsca 1-10 (powiedzmy) a taki dziadek jak ja co najwyżej będzie walczył o trzecią setkę (dajmy na to) nie znaczy, że mam zabrać zabawki i iść sobie do innej piaskownicy, nawet jak ja w tej piaskownicy będę musiał siedzieć dwie godziny dłużej od Ciebie :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

elful --> gdybys obcial zawodnikow w maratonach do ludzi jadacych 30 min za liderem to w maratonach startowaloby moze 50ludzi, a nie 700-1000 ;). A maraton przemienilby sie w zawody XC, tylko troche dluzsze. Masa ludzi (w tym i ja) nie ma szans nawiazania rywalizacji z czolowka, ale maraton daje szanse rywalizacji z innymi na swoim poziomie, no i jezeli sledze przez x maratonow zawodnika ktory ma lepsze czasy ode mnie i w koncu udaje mie sie do niego zblizyc albo nawet przescignac, to satysfakcja jest taka, jakbym stanal na podium.

Druga sprawa. Jadac samotnie albo w towarzystwie kilku znajomych nigdy nie pojedziesz tak szybko jak na maratonie. Nigdy bym niektorych zjazdow nie zjechal, gdyby nie zrobil tego ktos w zasiegu wzroku przede mna. I tak poszerzaja sie granice poznania czlowieka ;).

Mnie nie obchodzi to ze jestem tlem dla liderow, wiem ze oni sa o niebo lepsi ode mnie, ale nie jestem z gor, i jezeli chce przejechac trudna, ciekawa trasa, no i miec spory element rywalizacji, po prostu sie sprawdzic, to jade maraton, bo sam bym na pewno rownie reprezentacyjnej dla regionu trasy nie wymyslil.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może jeszcze ktoś w tym roku miał swój pierwszy raz, może podzieli się wrażeniami.

 

Witam,

ja w tym roku byłem na pierwszym w życiu maratonie MTB i na pewno nie był to ostatni raz ;) Jechałem w Bielawie na Skandii. Wrażenia super, mimo że dojechałem przy końcu to satysfakcja z pokonania trasy (a w warunkach dużego deszczu i bagna w Górach Sowich to wg mnie jest osiągnięcie) i atmosfera wyścigu... trzeba przejechać aby zrozumieć. Część trasy jechałem ze znajomym, później zagadnął mnie miły gościu na fulu itak jechaliśmy razem z 25 km.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie w maratonach (no cóż na razie startowałem w jednym) od ścigania ważniejsza jest atmosfera (pewnie do czasu osiągania jakiś wyników). To dobre słowo od zawodnika czy kibica, no i satysfakcja z dojechania do mety. Pamiętam jak na ostatnich metrach na finiszu ludzie zgromadzeni przy barierkach krzyczeli, (mimo, że od przyjechania na metę pierwszego zawodnika mini minęło troochę czasu)dopingowali mnie. No i ta chwila przekroczenia mety - fotografowie robiący zdjęcia i upragniony moment. Klapnięcie na ziemi koło roweru i odpoczynek. Mimo, że zająłem w moim pierwszym maratonie (BM w Boguszowie) 209 msc'e w open mini i 27 w M1 to uważam, że było warto.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Tez bylem na skadni.. ale w naleczowie.. byl to moj pierwszty maraton dlatego nie chcialem szalec i pojechalem najkrotszy dystans o tak zobaczyc jak to jest.. no i .. bylo zaje.. moze sie powtarzam ale atmosfera towarzyszaca takim imprezeom jest nie do opisania.. Mialem podobny przypadek jak kolega.. hehe chyba Ci na fulach to przyjazni ludzie.. bo ja tez jechalem z jednym gosciem kolo 25km razem. na skandi dojechalem chyba 18 w wiekowej i 53 w ogolnej.. jak dojechalem to zalowalem ze tylko mini startowalem.. no coz.. postanowilem ze na mazovi Lublin jade na mega.. poczatek mialem zaje.. w koncu na swoim.. dogonilem czolwke.. i trach.. przywalil we mnie gosciu i urwalo mi lancuch po dosyc efektownej glebie.. heh.. wkurzylem sie niezle.. ale coz.. zycie..

ale przygoda z maratonami sie dopiero zaczela.. bo pojechalem na MIO FUJIFILM BIKE MARATON w Krakowie.. hehe i chyba mi odbilo bo zdecydowalem sie na max dystans.. kolo 85km.. dopiero wtedy zrozumialem jak wazne jest przygotowanie.. nie chodzi o tyle o kondycje.. co o przygotowanie psychiczne.. ii jesli jedziesz pierwszy raz na max dystans maratonu to lepiej oszczedzaj sily i nie pedz z calym peletonem ktory wystartuje jak te wsciekle glodne psy.. wiadomo ze czolowka odskoczy ale jesli wiesz ze i tak nie dojedziesz za nimi to odpusc oszczedzajac sily na dalsza czesc trasy.. w krakowie zabraklo mi tego na podjazdach. od tej pory zdecydowalem oszczedzac sily na starcie i darowac sobie szybkie starty..

hehe takie pierdaczenie troche bo tak naprawde kazdy z nas jest inny i inaczej jezdzi.. a to tylko taka drobna rada co do szybkich startow w sumie..

ups.. troszke sie popisalo.. :002:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pamiętam, jak w zeszły roku szykowałem się na 1 start... Nie fizycznie, a psychicznie. Tata i znajomi: "No jedź już z nami tutaj, potem tam..." A ja się bałem, że nie dam rady... W końcu zdecydowałem się na start w Nałęczowie u Langa, poczułem atmosferę, zrozumiałem jak to wszytko działa, złapałem bakcyla i dzisiaj nie wyobrażam sobie nie startować w tego typu imprezach.

 

Apropo startu, uważam, że musi być szybki ponieważ zawsze prędzej czy później tworzą się korki... Czujemy. ze mamy siłę ale nie możemy wyprzedać ponieważ nie ma takiej możliwości. Oczywiście ten "szybki start" jest uzależniony od naszej kondycji, i obejmuje różne segmenty stawki.

 

Taka rada dla początkujących. Przede wszystkim, nie blokować trasy jak ktoś chce nas wyprzedzić. Nie chodzi tutaj odpuszczanie, lecz o bezpieczeństwo.

 

Jeśli chodzi o żywienie. Ja zawsze wcinam rano kanapeczkę, bezpośrednio przed startem batonik energetyczny i na trasie 2 żelki. Jeden z kofeiną a drugi Sodem i Potasem na kurcze. 3 nie mogę, bo potem boli mnie brzuch-przetestowane. Ważne aby nie przegiąć z izotonikami...

 

w Zawoji widziałem pana na enduro, byłem niesamowicie zdziwiony jak na takim rowerze można zasówać:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

KROSS A2

Rama: Alu 6061

Kolor: czarno-biały

Widelec: Suntour XCR

Biegi: 24

Przerzutka przód: Shimano Alivio

Przerzutka tył: Shimano Deore XT

Hamulec przód: Tektro Auriga Comp

Hamulec tył: Tektro Auriga Comp

Manetki: Shimano Alivio

Suport: Truvative Korba: Truvative X-Flow

Obręcze: Alexrims X2100

Opony: Trax Getaway

Siodło: Active

Kaseta: Sram

Kierownica: Zoom

Mostek: Zoom

Wspornik kierownicy: Alu Zoom

Pedały: VP

Rozmiar ramy: 21"

Waga: 14,7

 

posiadam taki sprzęt od niedawna, teraz jak mam lepszy rower to zacząłem jeździc wiecej. Już wcześniej sie przymierzałem do maratonów ale jakoś nie dałem rady, czasu też nie było. Jednak za rok zamierzam wystartować w jakiejś serii np. mio Fuji Bikemaraton. Z tego co patrzyłem na mapke to większość wyścigów to na południu polski, a ja jestem ze śląska wiec nie będe miał daleko. W dodatku nie będzie problemu z transportem w przyszłym sezonie będe miał samochód to tylko dokupie bagaznik i heja. Może jeszcze kumpla namówie to paliwo taniej wyjdzie.

 

Co sądzicie o tym moim sprzęcie ? Da na tym rade pojeździć na takim maratonie ?? I jak to po wyścigu wyglada ? Trzeba robic genrealny przegląd (mam na mysli regulacje, smarowania, oliwienia, czyszczenia) bo rower mam na gwarnacji i regulacje i takie sprawy za darmo w tym sklepie więc bym po wyscigu oddawał poprostu, najwyzej dopłącał za naprawy gdyby były konieczne. Czy warto coś zmienić w tym rowerze żeby lepiej mi sie jeździło maratony ??

 

3-cia sprawa to trening: jak sie do tego zabrać, szczególnie w zimie kiedy nie zawsze można wyskoczyć na rower. Do dyspozycji mam domową siłownie jeśli to pomorze. Aha, czy da sie jakoś bez pulsometru i innych gadżetów zmierzyć z jakim tempem powinno sie trenować itp. Co do jazdy na rowerze to jeźdze z kumplem na przejaźdzki takie 20-30 km. Mamy te nowe rowery więc teraz zamierzamy robić troche dłuższe dystanse tak ze 100km nawet z raz w tygodniu jak bedzie czas. Aha no i od tego tygodnia zacząłem jeździć na rowerze w formie aerobów żeby troche tłuszczyku zrzucić - trenuje też rekracyjnie na tej domowej siłce żeby troche masy nabrać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hej .

Mam do was pytanie bo mam zamiar wystartować w moich pierwszych zawodach rowerowych(skandiaMtb-gdańsk)

I nie chce się ośmieszyć :rolleyes: Trochę jezdze rowerem raz w tygodniu 80 km a tak po zatym to 30-40 dziennie.

Powiem tak na odcinku 78km szosa rowerem Mtb Opona 2.0 zmieściłem się w czasie 2godz45min.W tym z 8km podjazdu czy z takim wynikiem mam szanse nie przyjechać ostani...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Witam,

Na swoim pierwszym maratonie byłem w kwietniu tego roku. Był to V Wejherowski leśny maraton rowerowy. Pojechałem tam z grupą ze szkoły pod opieką nauczyciela ;) . Na miejsce startu było 15km. Uczestników było coś ponad 200. Ruszyłem mało przygotowany w polarze i zwykłych tenisówkach. Nie miałem zbyt dobrej kondycji mimo to przejechałem dystans mega (dwie pętle po 22 km) w czasie 2 godzin ;) . Całą trasę jechałem swoim tempem, bez zatrzymywania się. Jestem jak najbardziej zadowolony choć wiem że zawsze może byc lepiej. Poczułem atmosferę i już wiem jak to się wszystko odbywa. Jak wróciłem do domu na liczniku miałem cos ponad 70 km. Myślę że nie było tak strasznie i mam nadzieję, że zaliczę jeszcze nie jeden maraton. Największą barierą jest dla mnie wiek. Większość maratonów jest od 16 lat za zgodą rodziców a takich od 14 lat jest chyba niewiele dlatego póki co dałem sobie spokój i jeżdzę ""hobbystycznie"" :)

 

No więc zachęcam wszystkich którzy jeszcze nie spróbowali. Pewnie każdy jest w stanie przejechać taki maraton choćby na najmniejszym dystansie a nawet jeśli będzie się ostatnim to raczej nikt z was nie bedzie się śmiał :P Najważniejsza pewnie jest wiara w siebie upór, sprawny sprzęt i parę narzędzi (mój kolega złapał kapcia i przez 15 km pchał rower a i tak był zadowolony :) )

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jaka jest średnia prędkość zawodników w wieku około 18 lat na maratonach szosowych?

Gdzie i kiedy można spróbować takiej atrakcji w okolicach Bydgoszczy?

Co to znaczy, że mam brać ze sobą dętkę, pompkę, jedzenie itp. jak mój rower szosowy kupiony niedawno nie ma nawet bagażnika, a ja w rowerze nie umiem nawet zmienić opony?

Co do kondycji, trenuję piłkę nożną i raczej jest dobra kondycja, jak to się może przełożyć na rower?

 

P.S.

Jeste całkowicie początkującym, przejechałem na rowerze szosowym dopiero 36 km, więc nie dziwcie sie, że zadaję trochę głupie pytania.

 

Myślę, że na równej szosie mogę pojechać luźno średnią prędkością 25-30km/h przez 20-40km

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co to znaczy, że mam brać ze sobą dętkę, pompkę, jedzenie itp. jak mój rower szosowy kupiony niedawno nie ma nawet bagażnika, a ja w rowerze nie umiem nawet zmienić opony?

Jedzenie bierzesz po to. żeby posilać się na trasie. Dętkę po to, żeby ją zmienić w razie przebicia (zdarza się nawet w nowym rowerze). Pompkę chyba już wiesz po co. Dętkę owijasz sobie wokół sztycy (pod siodełkiem), pompkę przyczepiasz do ramy, a jedzenie w kieszenie (jedzenie to np. batoniki, nie schabowe z ziemniakami). Więc jak widzisz obejdzie się bez bagażnika. Możesz sobie zafundować koszulkę kolarską. Z tyłu ma takie sprytne kieszenie gdzie możesz włożyć naprawdę mnóstwo rzeczy, z dętką i jedzeniem na czele.

 

Co do zmiany opony - czas najwyższy się nauczyć.

 

I co to znaczy, że trenujesz piłkę nożną?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Makaron tak ale biały ser to już kwestia dyskusyjna, a cukier moim zdaniem to już przegięcie. Sportowcy raczej starają się unikać cukru w tej postaci. Do makaronu proponuję trochę dżemu (tak do smaku, a nie żeby pływało) albo muss jabłkowy (jest lepszy bo nie jest taki słodki i jest lekko strawny). Biały ser zawiera dużo białka, a śniadanie przed zawodami powinno się składać głównie z węglowodanów (cukry złożone). Mała ilość białka czy tłuszczu nie zaszkodzi ale w dużych ilościach jest niewskazana. Oczywiście odrobina sera do makaronu nikomu nie zaszkodzi.

 

Ogólnie chodzi o dużą dawkę węglowodanów złożonych czyli: makaron, ryż, ziemniaki, muesli itp. produkty. Do tego wiadomo, że trzeba dać jakiś dodatek bo tak na sucho nikt by tego nie wciągnął. Białko niektórzy dodają z racji tego że organizm potrzebuje białka po takim wyścigu aby się mięśnie regenerowały (tak skrótowo mówiąc oczywiście).

 

Ja osobiście ostatnio na śniadanie w dniu startu makaron z mussem jabłkowym i sobie chwale, a więcej na ten temat informacji można znaleźć w internecie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...