Skocz do zawartości

Zigfir

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    518
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi dodane przez Zigfir

  1. W sumie pomijając kwestię sposobu i intensywności jazdy idziemy nieco na skróty i można błędne wnioski wyciągać. Dlatego trzeba brać poprawkę na to co kto robi. W sumie pod tym kontem fajnie jak to wynika np ze Stravy.
    I niestety też tak mam, że jak się organizm przyzwyczaja do sporych porcji jedzenia spalanych na treningach przez np 5 dni w tygodniu, to potem dni wolne od treningów skończyć na 0 ciężko.

    @KrisK 3 to już u mnie bez problemów. Ciężej zaczyna się przy 4,5-5 tys i potem skok na 2,4 tysiaka...

     

  2. Jakie sztuczne? Owsiankę robię sobie sam na gotowanych na wodzie płatkach owsianych z wcześniej wspomnianymi dodatkami. Mniej sztucznie to już by trzeba surowy owies wpierniczać 😉. A że płatki owsiane to nie wynika z widzimisię tylko z prostego faktu, że płatki owsiane dają sporę porcję węgli uwalniających się mniej gwałtownie niż z cukrów. Organizm w czasie treningu potrzebuje głównie węgli. Pozyskiwanie z białek i tłuszczy jest już bardziej kosztowne dla organizmu, a chcemy aby energia szła w pracę mięśni (chyba że nie chcemy). Do tego sporo składników mineralnych i błonnika, co z kolei przydaje się i w dni nietreningowe.

    @bombka Pisałem tylko o śniadaniu. Za makaronem z rana nie przepadam, choć np na popołudniowe ładowanko węgli przed treningiem jest całkiem niezły.
    Jajecznica też jest ok i też lubię, ale jajka są stosunkowo mało kaloryczne (200g - mniej więcej 4 jaja - około 300 kcal) i nie tak neutralne jak płatki. Do tego 100 g jajek daje znikomą ilość węgli podczas gdy z płatków owsianych to 65 g. Czyli do tego pieczywko. A jak pieczywko to masełko lub majonez, a to dalsze tłuszczyki. Też potrzebne, ale akurat je wolę przyjmować z orzechów.
    Kiedyś bawiłem się w robienie sobie placków z blenderowanych płatków owianych i jajek i nieśmiertelnego banana 😉, ale dość ze dłużej trwa przygotowanie to i ciężej wchodzą.

    BTW Mi smakuje pewien gatunek chipsów i pizza, ale za racjonalną dietę tego nie uznaję ;).

    • +1 pomógł 1
  3. Dla mnie dobra. Po gołej wodzie szybciej chce mi się pić. Szybciej schodzi (i wychodzi w postaci potu) niż izotoniki. Kilku już próbowałem i Hydrafit dość, że najlepiej smakuje (pomarańczowy), nie jest przesadnie słodki i lepki, to najlepiej nawadnia. Dodatkowo tą odrobiną składników i kalorii pozwala z siebie więcej wycisnąć niż woda.
    Pudełko starcza na 20 bidonów (po 20 g na 0,5l, ale u mnie do 0,7 też tyle daję). Ma też jedną wadę. Sprzedają go z bidonem gratis. Niby fajnie, ale używam akurat innych bidonów i te, się zaczynają gromadzić 😁.  Praktycznie poza jakimiś bardzo krótkimi i lekkimi treningami (regeneracja, wolny wypad z rodziną) używam go cały czas gdzieś od półtora roku.
     

  4. 6 godzin temu, whiteindian napisał:

    Słodycze są najszybszym sposobem dostarczenia energii, ale ja kiedyś znalazłem że kofeina i pomarańcza (ogólnie cytrusy)  na pół godziny przed wysiłkiem przynosi dobre efekty. 

    Jakie słodycze marketowe (marki) bierzecie w drogę?

    Jak już kolega zauważył, post wyżej, najszybszym nie są, najzdrowszym zresztą też nie.
    Dlatego z marketowych "słodyczy" to najchętniej banany, ale aby nie wyglądać jak małpa po wizycie na plantacji, biorę ze sobą zazwyczaj jednego i do tego coś w postaci batonów. Fajne są np morele, ale trochę mało wygodne.
    Z tego co można nabyć w marketach to od Sante GO ON: Energy + odmiany białkowe Protein. I na tym zazwyczaj kończę jeśli chodzi o słodycze z czekoladą, chyba że się coś przypadkiem trafi. Dalej Raw Bakalandu "BA! 100% natury".
    Od czasu do czasu dla zmiany smaku idą różne rodzaje trochę bardziej dedykowanych np Named Sport Total Energy, SIS itd. Wszystko bez czekolady co  ma ten dodatkowy
    + że się nie rozpuszcza ani na plecach, ani w rekach. Przykładowe zestawienie: https://www.sportfuel.pl/?w-trakcie-wysilku,25
    Nie jadam batonów z płatkami owsianymi, bo jem je zazwyczaj na śniadanie z jogurtem naturalnym.
    Jak jadę na trening rano to obowiązkowa owsianka przedtreningowa (płatki sante +banan, mleko orzechy włoskie, nerkowce, migdały i rodzynki).
    Co do ilości to np dziś podkładzie z owsianki (1000 kcal), jednym bananie, GO ON Energy i Ba! Raw malinowym + dwa piwa (ba) udało, się przejechać 114 km.  Na treningach do  1,5 godziny przeważnie nie jem.  Oprócz tego w podstawowym bidonie Hydrafit, który też trochę kalorii dostarcza.
     

  5. Akurat przyrząd do prostowania haka z założenia jest nieco bardziej skomplikowany. Też się zastanawiałem czy nie zrobić, ale nie miałem pod ręką śruby o odpowiednim zwoju, do tego musiałby być na tyle wytrzymały i sztywny, aby hak odgiąć precyzyjnie w razie czego. Trzeba by zrobić z metalu i albo wiercić precyzyjnie, albo spawać tulejkę i to równo. Do tego przydałby się wózek do różnych rozmiarów kół. W porównaniu do tego narzędzia to super skomplikowana sprawa.
    Tutaj to tylko regulowany przymiar, którym łapiesz odległość od boku piasty i porównujesz z drugiej strony koła. Jak wychodzi różnica, to mierzysz i dzielisz na pół. Kształt praktycznie poza płaszczyzna dolną dolegającą z obu stron do obręczy obojętny. Do tego otwór prostopadle nawiercony i kawałek gwintowanego pręta z nakrętkami dla stabilizacji. Da się zrobić, a i materiał się znajdzie ;).

  6. @skom25Centrujesz jak jest potrzeba, a nie raz do roku. Kwestia ile i jak jeździsz, bo czasem może się to faktycznie do tego roku albo i rzadziej sprowadzić. 

    @marvelo Dla mnie też niezależność jest głównym motywem samodzielnego dłubania. Do tego paradoksalnie czas - często zrobienie czegoś samodzielnie jest sporo szybsze niż zlecanie tego serwisom w połączeniu z dowiezieniem, czekaniem na robotę i odbiorem itp.

    Jeszcze tylko zastanawiam się, czy ta konkretna będzie sensowna. To co mi się podoba to adapter do sztywnych osi i możliwość centrowania tarcz.
    Brak łapania centryczności obręczy, ale ustawienie można chyba wyłapać pomiarem i suwmiarką...?

    W dniu 13.04.2021 o 12:56, Garlock napisał:

    Ja zrobilem go z kawałków drewna.

    Daj fotkę. Z drewna to może i ja coś wystrugam. ;)

  7. Do zwykłych nypli kluczyk mam od ładnych paru lat i choć większość czasu przeleżał bezrobotny to kilka razy się przydał do minimalnych korekt w połączeniu z nieśmiertelnymi tryrtytkami. W kołach karbonowych mam już nyple wewnętrzne i dlatego zamówiłem kluczyk ParkToola SW-15. Do tego klucz do przytrzymywania szprych  BIKE HAND YC-188. Tensometr SuperB. Zdaję sobie sprawę, że to nie rewelacja, ale myślę, że do lekkiego centrowania spokojnie wystarczy. Tensometru będę używał głównie do porównań naprężeń. W budowanie kół od zera, ciężkie naprawy, czy usługi nie mam zamiaru się bawić i dlatego nie chcę tu iść w jakieś większe wydatki.
    Centrownica chodzi mi po głowie, bo to jednak chyba i inna wygoda pracy i inna dokładność (nawet w wersji bez zegarów) w porównaniu do metody opartej o widełki lub amorek i trytytki.
    BTW stare kółka do nauki też mam ;).

  8. 2 godziny temu, skom25 napisał:

    Ja widzę pierwszy zgrzyt. Koła karbonowe musisz wysyłać, bo serwisy naokoło nie ogarną lub nie masz zaufania, mimo że robią znacznie więcej kół niż Ty. Doświadczenia nie masz i się za nie weźmiesz?

    Całkowicie lokalny spec nie ma doświadczenia z karbonami żadnego. Tensometru brak. Urok życia na wsi.
    Teoretycznie serwis, który w okolicznym mieście przerzuca najwięcej sprzętu renomowanej firmy, przeciągnął mi przy centrowaniu szprychę tak, że strzeliła na pierwszym treningu w kole aluminiowym. Owijkę musieli poprawiać, bo zacieli końcówki nie w tym kierunku co trzeba, nie wspominając o tym, że za słabo ją uciągnęli. A przecież robią tego na pęczki 🤔. Jakoś to budzi u mnie lekką niechęć do oddawania kółek do nieznanego mechanika, choć pewnie i trafiliby się fachowcy z prawdziwego zdarzenia w tej dziedzinie.
    W praktyce oględziny wskazują na stosunkowo niewielkie bicie boczne (około 1 -1,5 mm w dwóch miejscach), do tego to kółkach z tarczami. Jeśli nyple się ruszą, to dość łatwo powinno się sprawę skorygować. Przynajmniej teoretycznie 😉

     

  9. Km trochę się tłucze, kół w domu w sumie 5 par. Ostatnio w góralu gałązka nadwątliła centryczność kółka, teraz karbon do podciagnięcia (to może być wyzwanie, bo ze szprychami aero i wewnętrznymi nyplami). Grawelowe też jakieś takie lekko bijące. Kluczyk stosowny, trzymacz + tensometr już do mnie idą, ale może dorzucić do tego centrownice Bitula? Pod ręką zaufanego speca brak. Karbon musiałbym wysyłać kurierem i czekać.... Może warto się samemu pobawić poziom wyżej, niż w oparciu o trytytki?

  10. Akurat z głową u mnie  to dość prosta sprawa. Kominiarka z merino (Brubeckera) + czapka. Na plusowe temperatury, tuż powyżej zera przewiewna, poniżej np Endura PRO S, czyli lekka membrana, ale jeszcze częściowo oddychająca. Dodatkowo jak już spada temperatura mocniej można jeszcze komin z merino (też np z Endury) naciągnąć na tył głowy.
    Co do stóp też miałem problem. Liczyłem, że rozwiąże go zimowy bucik membranowy Fizika Terra Artica X2, ale dość szybko okazało się, że oczekiwany efekt dało dopiero połączenie go z ocieplaczami S3100X od Shimano (te ze względu na rozmiar). Sam but poniżej 2-3 stopni dość szybko się wychładzał i po 1,5 godzinki było już chłodnawo, niezależnie od zastosowanej skarpetki. Za to w samym można spokojnie śmigać do 10 stopni. Z ocieplaczem daje radę i przy -8.

  11. Przy takich warunkach to już faktycznie ciężko będzie.  Ale obstawiałbym lekką kurtkę wiosenną + potówkę z długim + kamizelka (albo cienka wiatrówka - taka do kieszonki) na to na zjazdach. W sumie to sporo zależy od tego, jaki dokładnie jest rozkład temperatury, bo jak na samych zjazdach niska to wiatrówka załatwi temat. Byle tylko był czas na przebieranie się, bo ja tam nie przepadam za ubieraniem się w czasie jazdy.

    • +1 pomógł 1
  12. 58 minut temu, skom25 napisał:

    Nie umiem trafić z ubiorem i nie wiem z czego to wynika. Tak jak pisałem wyżej, wszystko jest ok, po czym od początku czuję że plecy parują, czyli robi się na nich chłodno od potu, mimo że za ciepło mi nie jest ( w sensie że cała reszta jest ok).

    Poczytałem, od założenia tematu jeździłem chyba dwa razy i dochodzę do wniosku że to chyba kwestia ubrań. Wspominaliście że kurtki mają wzmocniony przód itd. U mnie wszystko jest jednolite, pewnie dlatego gdy z przodu jest ok, to z tyłu się gotuje. Mam wrażenie że to właśnie wiatr dawał mi się najmocniej we znaki.

    Pewnie to też kwestia nastawienia, bo ciężko się zmusić do wyjścia gdy wieje i jest 10 stopni

    Pojeździłbyś trochę przy -5 to nastawienie by Ci się poprawiło. 10 to już komforcik 😉.
    BTW Ogólnie powyżej 10 stopni to już się powinno myśleć o zdejmowaniu kurtek zimowych, szczególnie jak to minimalna a jeszcze po drodze temperatura wzrasta. Spodnie zimowe podobnie. Jest grupa ciuchów dedykowanych na wiosnę i jesień i te się lepiej sprawdzą, ale to jak też od konkretnego modelu zależy. 
    Na krótko to poniżej 16 ze względu na kolana  bym się raczej nie wybierał. 
     

  13. Godzinę temu, TheJW napisał:

    Jako, że nie lubię zmieniać czegoś, co jest sprawdzone i dobre, po raz trzeci:

    zębatka owalna Banless 34t :)

     

    Mam u siebie założoną dokładnie taką samą. Praktycznie wskoczyła na miejsce zaraz po nabyciu maszyny. Ile km Ci wytrzymują?

    @CoolBreezeOne Już ich nie ma niestety - a pewnie nabyłbym chętnie dodatkowy, bo obecny coś za szybko wymiar traci i leży tylko jeden na zapas.  😉.

     

  14. U mnie zimno konkretnie. Tym bardziej po wypadzie na krótko w zeszły czwartek dziś temperatura poniżej 5 stopni jakoś mnie zniechęciła do wypadu na zewnątrz. Ale co się odwlecze to nie uciecze. W międzyczasie dalej trzaskam plan na zwifcie: Build Me Up 10 tygodniowy, z małymi dokrętkami. To 3 tydzień - 10 trening z 43. Dziś wpadło 60 wirtualnych km. Wczoraj 70.  Jutro trzeba by może jakiś dzień przerwy zrobić, bo w sumie od wtorku w zeszłym tygodniu codziennie kręciłem. Choć akurat te początkowe treningi z planu nie są w sumie, aż tak bardzo wymagające. W szerszym kontekście widać, że to na razie tylko lekkie wprowadzenie do poważniejszej zabawy, która zacznie się od 4 tygodnia. 😃
     

    b-NuoJncH2_XCqFiL2jQPObSG0PO406RSerCU9rbecc-2048x1152.jpg

  15. Z poceniem to nie ma cudów, jest wysiłek, jest i pot. Fajnie jest być cały czas suchym, ale ten stan można utrzymać przy niskiej intensywności. Z kolei na parogodzinnych zimowym wypadzie ciężko dopierniczać przez 100% czasu i siłą rzeczy będą momenty wychłodzenia.  Przy takim układzie podejście membrana na potówkę kompletnie się u mnie nie sprawdza.  Wole coś grubszego, ale względnie przewiewnego. Im szybciej z niego wilgoć uciekała tym lepiej. I tu mi jako potówka nie sprawdziła mi się merino, bo mimo że mokra lepiej grzeje to na dłuższą metę dla mnie, za dużo tej wilgoci trzyma. Dobry syntetyk, szybciej schnie i lepiej tą wilgoć separuje od ciała. Za to już kominiarkę i komin mam z merino i tu pełen sukces. Na kominiarkę ląduje przewiewna czapka  i całość działa idealnie.

    Co do okresu przejściowego to udało mi się trafić kiedyś na kurtkę Endurę Pro SL HC i problemy mi się skończyły.
    Oficjalnie zakres temperatur to 0-15. U mnie sprawdza się nawet poniżej zera, przy czym od 4 w dół wrzucam pod nią dodatkowo bluzę (też Pro SL). Za to na przedział od 4 do 12 sprawdza się idealnie z samą bielizną z długim Transrib. Jak ma być dłużej przy tym niższym zakresie, czy też jest zagrożenie spadkami, to dokładam potówkę (Translite). 
    Z kolei górny zakres do 15-tu już lepiej wypada z samą potówką. Generalnie jest to chyba najbardziej uniwersalny ciuch na ten okres, na jaki trafiłem. Niestety nie jest w pełni deszczoodporna, choć lekkie kropienie i mgła jej niestraszne. Nie lubi niestety plecaków, bo drastycznie i błyskawicznie się mechaci od szelek!
    Mam też cięższa kurtkę Thermal Windproof II, ale ta wisi w szafie praktycznie bezrobotna i w ruch idzie dopiero w okolicach zera, mimo że teoretycznie służyć by mogła do 12 ale jest od wersji HC mniej wygodna.

     

     

×
×
  • Dodaj nową pozycję...