Pokręcone dzisiaj. Rano popadało, miały być burze... Pitu, pitu i poszedłem na rower. Wpadło ponad 80km po lasach. Nawierzchnia różniasta, ale najbardziej dobijające były odcinki w piachu. Normalnie bym nie narzekał, ale jak się przy obecnych upałach zwalnia w lesie poniżej 25km/h, to zaczyna być... "uff, jak gorąco". Tak czy siak fajną pętle wykręciłem. Zadowolony jestem. Na koniec dojechał do mnie medal za walkę w tegorocznej edycji Rowerowej Stolicy Polski. No nie udało się, ale na medal się załapałem. Przyznam się, dużo nie nakręciłem - za późno dołączyłem do klasyfikacji -> brąz jest