Skocz do zawartości

Brombosz

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    2 839
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    4

Zawartość dodana przez Brombosz

  1. Pewnie się zsunęły, kiedy jakiś stunter tym jedynie po asfalcie jeździł. Ale co ci producenci makrokeszów mieli czasami za fantazję to nie wiem... https://www.olx.pl/d/oferta/rower-enduro-tanio-CID767-IDPk71M.html Enduro Na kostkę starego miasta...
  2. @_Piotrek Miałem pytać jak ty dajesz radę tak kicać cały czas ze sztycą w dole, ale kliknąłem sobie tą nutę i już wiem, że to nie rower jest tym, z czym musisz sobie dawać radę. Wybacz szczerość... Lekkie, ale ciężkie. Faktycznie, wcześniej ostrzegałeś. A jeszcze kilka: Mały, zwierzęcy bonus z okolic 2009r: I gratis coś z mojej playlisty:
  3. A ładowałem przykładami jak popadnie... Musiał się zaplątać gdzieś w mojej głowie nie tam gdzie powinien. Zarys w każdym razie był jak miał być. EDIT: Jakby na to spojrzeć z mojej strony, to rozmowa idzie w złym kierunku. Przykład: Ty) - Mam 3 rowery. Wszystkie podobne, tylko niewiele się różnią... Są do delikatnie innych zastosowań, ale właściwie podobne... Chyba kupię czwarty. Ja) - A na cholerę Ci 4x to samo, tylko inaczej pomalowane? Kupisz i z 8h w ciągu doby na jeden rower, czas zmaleje do 6h... Kup przeciwieństwo i korzystaj raz w tygodniu całą dobę... Poniał o co mi biega?
  4. @spidelli Hmmm... Moja rada: To się pan nie patrz na zabawki dla niedzielnych mieszczuchów, tylko obadaj takie pozycje jak Marin NailTrail, Kona Big Honzo, Orbea Laufey, Giant Fathom, BH Expert 4.5, Kross Grist albo Dust, NS Eccentric, Octane One Prone albo Hooner... czy nawet (rzygając już tym) Dartmoor Primal. Do sklepu przecież pojedziesz jak każdym innym. Na piwo też, czy do parku na cruising... A przy tej jednej, czy drugiej okazji w górach na singlach nie będziesz walczył o życie. Przecież ty doświadczony już rowerzysta jesteś. Masz czym tłuc puste kilometry po płaskim... Po co ci to samo co masz, tylko z domieszką 5-10% innego? EDIT: Dobra... Chyba źle zrozumiałem potrzebę. DSX FS to całkiem co innego...
  5. Bobcatem jeździłem. Nie polecam go na dłuższą znajomość... To nie jest rower, który ma trochę z XC i trochę ze ścieżkowca, tylko jednego i drugiego mu mocno brakuje. To rower dla tych, którzy czasami pojadą nim na piwo, czasami do sklepu, czasami przycisną po parku... i ze dwa razy do roku wybiorą się na Rychleby czy inne Glaciensisy i nie chcą się zabić... Spory koszt w odczuciach za mały, okazjonalny profit.
  6. Nie no... Full uniwersalny nigdy nie będzie. Czy to do XC czy do Enduro, to zawsze będzie kosztowny rower stricte zadaniowy. Czy wypad na płaskie, czy w góry, to zawsze będzie poprzedzone planowaniem tej jazdy... Nawet szaleństwa po mieście, już z założenia będą szaleństwami, a spokojny relaks, relaksem. Mi się w przyszłości widzi tak: Hardkorowa szosa - Sportowe XC - Trailowy E-bike - superenduro 12kg ... i pomiędzy każdym z nich jakiś kompromis poprzedniego z następnym. Myślałem, że ten temat jest o takich właśnie kompromisach.
  7. To ja teraz trochę namieszam, żeby łatwiej nie było: A co jakby silnik i baterię do tego?
  8. Hmmm... Ale w lewo, w prawo, czy prosto? W mróż, w suszę czy w ulewy? Fotki nic nie mówią bo za dużo przedstawiają. Tu jest pole do jazdy od amortyzowanego XC po niedzielne sakwiarstwo.
  9. Jeżeli Ci chodzi o Specowski, tunerski wynalazek z zaworkiem autosagu, to wyrażenie "DRCV o-ring" będzie słowem kluczem.
  10. Chrabąszcz jak chrabąszcz... Kiedyś podczas srogiej wichury przejeżdżałem rowerem przez most na Odrze i mi wróbel w pysk strzelił. Nawet bolało... A ślad potem jakby Ci żona z liścia zaciągnęła.
  11. Znalazłem to miejsce, tylko już nieco posprzątane. Tak kojarzyłem, że na Trailforksie ktoś to wtedy oznaczył... (bo pewnie też wyrżnął) Przyznajcie sami. Trzeba mieć fantazję... Leciało się pod 50km/h od drugiej strony, a po lewej stronie fotografa jest to drzewo, na którym wisiał rower. Nie widać go. @spidelli Po jakimś czasie człowiek dochodzi do takiej wprawy, że zdąża się zamknąć zanim mucha wpadnie.
  12. Mi się kiedyś zachciało na pełnej śmignąć pod skośnie zwalonym drzewem, mając dobre ponad 40km/h jak nie lepiej. Miejsca na styk i myślę, że dałbym radę... gdyby nie kłoda, która leżała akurat w poprzek ścieżki, dokładnie tam gdzie trzeba było zejść tyłkiem do ziemi... Zobaczyłem ją za późno. :/ Czasu na reakcję zabrakło, podbiło mnie na niej do góry... i kiedy myślałem, że jest już ok, bo głowa w kasku przeszła, to ściągnęło mnie z roweru za plecak. Solidnie przywaliłem ciałem w naturalną bandę, po czym straciłem na chwilę przytomność. Minęły dobre dwie minuty, dojechał do mnie przerażony kolega i kiedy mocno zawiany próbowałem wstać, odkryłem jak wygląda miejsce zdarzenia... Normalnie pobojowisko jakby mnie dopadł jakiś niedźwiedź. Bluza cała podarta. Rower ze skręconą kierą wisi na gałęzi innego drzewa 3 metry dalej. Cały kolorowy szpej z plecaka porozrzucany w promieniu dobrych pięciu metrów od miejsca upadku. Ściółka koło ścieżki zryta jak przez dzika... A najbardziej zapadła mi w pamięć jedna, nowa, biała serwisowa rękawiczka, która to idealnie rozłożona wisiała dokładnie na tym sęku, który zahaczył o mój plecak, powodując całe zdarzenie. Wyglądało to jakby natura wykonała w moim kierunku gest, który jest jasny jak słońce i nie da się go nie zrozumieć: "Było tak zapi*****ć? Nie ty kochany tu rządzisz"... ... A ja głupi, nie zrobiłem wtedy zdjęcia i teraz muszę to kaleczyć tym opisem.
  13. @spidelli Oj tak... Smutne, ale prawdziwe. Jako łepek lat kilka miałem kiedyś dwa chomiki Dżungarskie. Najpierw same się mało nie zagryzły, bo wbrew zapewnieniom rodziców (i wcześniej chyba sprzedawcy), okazały się być dwoma samcami... A później, kiedy jednego otrzymała siostra, a drugi został mi, oba dość szybko zginęły śmiercią tragiczną. Siostra nikomu nie powiedziała, że chomik zamieszkał w słoiku i mieszkał tam aż do śmierci, a ja swojemu chciałem pewnego razu odkurzyć karmidełko, przy okazji odkurzania pokoju... i nie zauważyłem, że on w tym karmidełku, zakopany trocinami, spał. Dalszej akcji można się domyślić... Powiem tylko, że to trauma na kilka lat, dla dziecka, które widzi jak jego jedyne zwierzątko, jest wytrzepywane kawałek po kawałku z zagięcia rury ssącej... W sumie to z tego okresu niewiele pamiętam, tak dawno to było... Na pewno te chomiki, to że stawiałem już składaka na koło, nielegalne eskapady na enduro do parku i chyba pierwsze wypady na ryby z dziadkiem... @kazafaza U mnie pajęczaki to tylko kilka wyrośniętych sztuk, które traktuję jako obiekty do podziwiania i marnowania czasu... Lepsze od rybek w tym, że można o nich zapomnieć na 2-3 miesiące bez żadnej krzywdy i ryzyka, że coś im się stanie. Biegający luzem (np. po blacie stołu, albo pod nim) 20cm ptasznik to nadal dla mnie jest ogromny stres i litry wylanego potu... A wziąć to na rękę chociażby na sekundę to dla mnie jakaś abstrakcja jest... Nie mówiąc już o tym, że to wszystko w rytm zasady "nic groźnego", bo nie wiem co bym zrobił w razie sytuacji awaryjnej z jakimś mocno jadowitym gatunkiem... Chyba hantlem bym załatwił temat dla świętego spokoju i rozwiązał problem nie patrząc na koszta. Co innego zwierzęta z łuskami. Mógłbym się tym zajmować cały czas, ale na to znowu nie mam czasu, pieniędzy, warunków... i jakoś nie potrafię się pogodzić z tym, że natura bywa okrutna. A wracając już do tematu, to jeszcze kilka zdatnych fotek znalazłem: Za resztą ciekawych chyba muszę starego PC odpalić, a to może być misja bo się kurzy w piwnicy ponad dekadę. A tam to dopiero cukierków by znalazł... Czasy szaleństwa, młodości, braku zahamowań i ekstremalnej jazdy na chyba wszystkim co było wtedy dostępne... z deską, BMXem, hulajnogą i autostopem włącznie. Poszukam jak będzie czas.
  14. @kazafaza Ostatnie foto - Peruphasma schultei, czyli Straszyk diabelski. Raczej nie mój typ na mieszkańca terrarium, ale są dosyć ciekawe w obserwacji. Długo ponad kwadrans potrafią przekonywać napastnika, że nie warto ich atakować... zachowaniem, które wygląda bardziej jak taniec godowy. Stąd też ubarwienie. Gdy trzeba są też diablo szybkie. Żeby zobaczyć takiego w naturalnym środowisku, trzeba odwiedzić Amerykę południową. Byłeś?
  15. No zobaczę co czas pokaże. Miejsce teoretycznie jest, bo w ustawieniu pod 160mm skoku, przy o rozmiar krótszym damperze, mam 140mm i elegancką geometrię... Ale po takiej operacji to już by mogło się pozmieniać i być kolizyjne. No i trzeba by było z całym rowerem zasuwać po Polsce, a nie tylko wahacz wysłać. Jak na razie to tylko sztywniaki znalazłem - San Quentin, Hornet, Primal... Ale moje kolana tego nie przetrzymają. No i ten karbon upatrzony jeden jest, gdzie tylko damper bym musiał kupić, ale to wtedy dalej by był delikatny trail, który pewnie skończyłby życie jeszcze szybciej.
  16. Sprawy się pokomplikowały. Spędziłem noc w internecie, zwiedzając wiele krajów i wyszło na to, że ten sezon mi ucieknie... Bo raz, że jestem biedakiem, a dwa, rynek został całkowicie posprzątany z kilkuletnich szpejów... Opcje są dwie. Albo wymiana połowy roweru, albo kosmiczna cena za ramę, gdzie to na jedno wychodzi... Chyba z tym wahaczem jednak odwiedzę jakiegoś artystę. :/
  17. Trzeba przyznać... Ty czasami jak coś wymyślisz, to człowiek chwilę musi się zastanawiać, z kim i o czym tak na dobrą sprawę jest rozkmina... Nie wiem... Możliwe, że zrozumiałem.
  18. @_Piotrek Chciałbym żeby to była rysa... Flamasterkiem bym kilka razy dotknął i byłoby jak nowe. Niestety po zdrapaniu lakieru okazało się, że jest to prawie całkowicie uwalony wahacz. Szczelina dochodzi mniej więcej do połowy tego fragmentu... Wczoraj byłem w nerwach, ale dzisiaj jednak trochę wyluzowałem. Wystarczy sobie wyobrazić, że moje niektóre kości mogły wyglądać podobnie albo i gorzej... ...a dzisiejsza inspekcja jeszcze wykazała, że ryzykowałem zdrowiem już od dawna. Plusy całej sytuacji są takie, że rower nie miał lekko, a przejeździł ponad 6 lat. Chociaż jestem amatorem kolarstwa, to jest też ze mnie kawał wytrenowanego byka w okolicy 100kg. Zwyczajnie wyczerpałem limit szczęścia na tym grubo zmodyfikowanym trailu i cieszyć się tylko, że nic mi nie jest. (A gogli i fullface'a dalej jak nie było tak nie ma.) Za to z minusów, to ta druga maleńka ryska przy lewej krawędzi fotki wcale nie jest ryską. Brało go już i w drugim miejscu, co świadczy o zmęczeniu materiału i o ewentualnym spawaniu mogę zapomnieć... chociaż pewnie i tak bym tego nie ryzykował. Słabe jest też to, że to dosyć unikatowa rama i naprawdę ciężko upolować ten element, pomijając już fakt, że KTM na jednej ramie robił kiedyś 4 czy 5 różnych rowerów. Do tego jest ryzyko, że nawet jak coś znajdę to będzie równie zmęczone życiem jak to moje... Dobra, kończę... Wypłakałem się już. PS. Tylko do kolegów jeszcze pytanie jedno mam: Czy przy mojej wadze mam bać się karbonowej ramy? Oczywiście markowy sprzęt, nowy i nigdy nie montowany... ale jednak nigdy takiego nie miałem. Nastawienie jest raczej na mocne enduro, ale ze skokiem zawiechy w granicach normy... Jakieś 150-160mm. Pytam bo myślę i myślę i nie mogę wymyślić czy czasami hajsu i zdrowia na tym nie utopię.
  19. Ehhh... Minęła noc a ja dalej nie wiem czy to warto przekładać do innego hard traila, czy spawać, czy pogonić wszystko na części... Tylko mnie to utwierdziło w przekonaniu, że potrzebuję 16kg stali, bez ani jednego łożyska, z silnikiem minimum 1000w... Największa kara to ta, że za tydzień urlop. 😕
  20. No właśnie używam 11s. Jest już lekko ruszona przez 3 poprzednie HG701, to chyba założę na test jakiś XLC. Zobaczę ile to pojeździ. Idzie dorwać taki łańcuch za 50-60zł. Żeby jeden sezon to względnie działało, to będę zadowolony.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...