Skocz do zawartości

kipcior

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    3 098
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    48

Zawartość dodana przez kipcior

  1. Jak dla mnie to one są max do 20 i to tak w porywach, jakby rano było 10 (długie). To nie są gacie na lato.
  2. Ponieważ sam kiedyś wsadziłem Epixona do Hexagona i co prawda byłem z tego zadowolony, ale powiem Ci kup tańszy. Wszystkie są ok i na każdym odczujesz różnicę, ale bezpośrednio między nimi to już tak niekoniecznie. No chyba, że zależy Ci na wadze to najlżejszy. Natomiast finansowo to po prostu ma średni sens.
  3. Jak to mogło działać? Niezgłębiona tajemnica 🤣
  4. Ale po co, jak cała frajda jest w baranku. Full z barankiem bardzo chętnie, jeździłbym.
  5. Humvee II mam 3/4, a Singletrack II długie i tak bym proponował. Humvee są trochę cieńsze, bardziej przewiewne. Singletrack z racji tego że mam długie jeżdżę w niższych temperaturach. Materiał jest grubszy, zapewne więcej wytrzyma. Zaliczyłem glebę, widać gdzie ale nie przedarłem gaci. Kieszeni tyle samo natomiast Singletrack mają magnesy, a Humvee rzepy. Oba modele polecam. Mam jeszcze krótkie MT500 i tu mam mieszane uczucia, tzn. wąski zakres zastosowań. Tam jest materiał z lekka wodoodporny ale to sprawia, że są za ciepłe, jak na krótkie spodnie. Jak poleje, są kałuże, błoto, wilgotno to wtedy tak, tyłek pozostanie suchy. Na lato i słońce to się nie nadaje.
  6. Jak kupiłem gravela i wjechałem na płyty betonowe (tak z 500m) to też poczułem łokieć. Z miesiąc później wjechał Redshift i problem się skończył. Albo łokieć przyzwyczaił
  7. Mnie to w niczym nie przeszkadza przy jeździe pod górę.
  8. Wielkiego wyboru to nie ma. Poza Rudym jest jeszcze jakiś Fox, którego nazwy nie pomnę i w równie paskudnej cenie, oraz Suntour GVX, który ma nieprzyzwoitą wagę. Cenę też zresztą. No i jest jeszcze to dziwadło Lauf, którego ktoś tu nawet miał. Acz amor do jazdy po mieście? Tzn. na pewno podniesie komfort ale też i wagę. To bardziej w teren jest. Mimo wszystko jak kasa nie jest problemem to czemu nie. Sam bym brał, a potem napisał recenzję czy warto tyle wydać A jak ma być taniej i lżej to Redshift. Ja jeżdżę na 2,5/3,5 na 40c.
  9. Ja bym nie przekreślał używek ale trzeba mieć co najmniej tego tysiaka na serwis. Patrzyłbym też za RS, a nie Foxem, bo to zwyczajnie tańsze w serwisie powinno być. Niektórzy mogą też mieć jakieś rachunki z serwisu, co kiedy było robione, warto zapytać.
  10. @Stiopat Myślę, że większość tu miała w swoim życiu jakieś Hexagony czy inne Ramblery z XCT i wiedzą jak to działa. Sam na takim zjeździłem spory kawałek Beskidów. Zgadzam się, że na pewno coś daje, głównie był to ból rąk. Trochę mniejszy niż ten od braku amora w ogóle, ale amor który działa robi zupełnie coś innego.
  11. Odnoszę takie samo wrażenie o Tobie. Co więcej ja w ogóle nie mam roweru enduro, nie lubię takich tras i zapuszczam się na nie jedynie sporadycznie lub przypadkiem. Przejadę je albo i nie, czasem gdzieś sprowadzę. Rzecz w tym, że w górach nie da się tego uniknąć. Chęć odkrywania nowych tras i terenów jest naturalna, a czasem jakaś droga, która wygląda sympatycznie, kilometr dalej zamienia się w hardcore. Trzeba to jakoś pokonać, a fullem jest prościej. I tyle. Chcesz sobie utrudniać życie na HT to sobie tak jeździj, sam chciałbym wpakować amor do gravela, bo dlaczego nie. Ale to nie jest temat z gatunku dołóż drugie tyle, albo full enduro elektryk na Góry Warszawskie Tu po prostu moim zdaniem znacznie bardziej praktycznym wyborem jest full.
  12. @Tyfon79 Lewocz wcześniej stwierdził, że nie zauważył rąbanki i gdzie ja mam nieprzejezdne trasy... Krótka odpowiedź byłaby "wszędzie". Każdy szlak, którym chcesz jechać oglądasz na YT? Na dodatek kierownik jedzie jakimś fullem enduro, kamerka ma stabilizację, obraz zawsze wypłaszcza i w rezultacie niemal każda trasa na filmie wygląda jak jakaś popierdółka. Do tego są ścieżki poza szlakami, nie oznakowane, nienazwane i tego na YT może nie być, a też się nimi jeździ. A plany też nierzadko zmienia się na bieżąco, bo tak wyszło. Full nie daje umiejętności to niestety prawda. Ale daje większe szanse na przeżycie Wielokrotnie sprowadzałem rower, to nie jest nic niezwykłego. To zawsze jest kwestia psychiki z jednej i narzędzia które mamy do dyspozycji z drugiej strony. Dlatego lepiej mieć fulla, który po prostu jest lepszym narzędziem do tego celu.
  13. Z tanich i niedziałających masz jeszcze Suntoura XCT i XCM. Potem XCR, który może już coś tam robić, a wyżej jest Raidon i Epixon i dopiero to są amortyzatory, gdzie przeskok jest nagły i skokowy jak między Maluchem, a Mercedesem. Takim klasy A, no ale jednak skóra i bajery Dzisiaj rower z amorem za ok 1000 zł kosztuje ponad 4 tysiące. Ten wydatek wbrew pozorom nie byłby aż tak głupi jak się wydaje. Nie chodzi nawet o wagę tylko po prostu o komfort.
  14. Właśnie pojeździłem fullem po mieście, okazało się że można, nikt tego nie sprawdza, skandal Na HT jeździłem po górach jak jeszcze nie miałem fulla. Jasne, że się dało ale na fullu jest znacznie większa przyjemność. Jest łatwiej, rower więcej wybacza, mamy większy margines bezpieczeństwa. Jest takie poczucie, że rower może więcej niż kierownik. Jeszcze wcześniej przed HT zdarzało mi się zapuszczać w góry sztywniakiem z napędem 3x6. To już było złe A co uważam, że na HT jest słabe, szczególnie dla ludzi, którzy jak to napisał autor chcieliby pojeździć więcej po górach. Tak po krótce: Beskid Śląski - Błatnia i zjazd Harcerskim. - Klimczok. Jest tam taki czarny szlak pod nim. Wprawdzie zjechałem go na sztywniaku i udało mi się nie zabić ale full jest tam znacznie bardziej na miejscu. Do tego cały właściwie cały czerwony szlak do przełęczy Salmopolskiej. - Szyndzielnia - stary klasyk szlak żółty w stronę Koziej Góry, którym się jeździło jak jeszcze nie było Rock&Rolli. - Skrzyczne i zjazd do Buczkowic czerwonym szlakiem (na górze chyba zielony był). Dolna część jest bardzo łatwa ale górna... Beskid Mały - właściwie cały Mały Szlak Beskidzki na odcinku Przełęcz Kocierska - Kiczera. Choć cały ten szlak ma generalnie dużo ciekawych momentów. - Czupel i zjazd Czerwonym do Łodygowic, lub niebieskim do Czernichowa Beskid Żywiecki - Rysianka, Romanka, Pilsko, no trzeba uważać gdzie się tam jedzie Ale już się tak nie rozdrabniając, każdym z tych pasm niemal na każdym szlaku są momenty, które po prostu fullem łatwiej jest przejechać. Beskid Sądecki, Jaworzyna, Wierchomla, jechałem tam też wzdłuż granicy za Muszynką i Wojkową i tam rzeczywiście można na HT. Bo tam nie ma kamieni, tylko błoto. Błoto, którego próżno szukać w Beskidzie Małym, Śląskim i Żywieckim, bo jakieś tam pojedyncze kałuże mają się nijak do tego co jest 200km dalej. Gorce - tam jest dużo tras rowerowych, to może nie warto wspominać o szlakach pieszych, które już rowerowe nie są, np zielony z Nowego Targu na Turbacz. Spotkałem tam tryskającego radością użyszkodnika elektryka, który musiał pchać to 25kg bydle na górę. A idąc bardziej w kierunku autora wątku. Olbrzymy - byłem tam w lipcu. Trasy techniczne i w zasadzie łatwe ale nie bardzo dla początkujących na dzień dobry. A akurat nie jechałem północnej części. HT by tam znacząco podniósł poziom trudności. Izery - tu gdzie jechałem, Hala Izerska i okolice było bardzo łatwo, gravelowo wręcz. Glacensis - podobnie, gravelem byłoby wyzwanie, full to był overkill, więc pewnie HT byłoby w sam raz. Rychelby, Srebrna Góra - to nie są HTkowe miejsca
  15. Troszeczkę sam sobie przeczysz. Znam wariatów co zjadą niemal wszędzie ale pod kątem amatorów już tak nie jest. Szczególnie na HT. A Beskidzka rąbanka to standard w tych górach więc nie wiem gdzieś Ty jeździł, żeby tego nie zauważyć. Co nie znaczy, że 100% trasy takie jest. To nie jest budżet na elektryka więc tez nikt go tu nie proponuje. I tak, pod górę jest wygodniej. W dół to jednak waży 10kg więcej. Mógłbym też dowalić do pieca pisząc, że wszystkich nas czeka przejście na elektryka ale to nie ten temat A Ty widzę dalej nie Jest tak samo głupi jak HT. Naprawdę uważasz, że w mieście brak tylnego amora zrobi różnicę przy rowerach z podobnego segmentu? A w terenie to już będzie odczuwalne.
  16. Gravelem też da się czerpać przyjemność z jazdy po górach ale jednak są pewne ograniczenia. A co ma do tego elektryk to nie wiem. HT elektryczne ma te same wady. Tak się składa, że dużo chodzę pieszo i połowa szlaków w Beskidach to rąbanina godna tras czerwonych, czarnych lub w ogóle uznałbym je za nieprzejezdne. W innych górach też nie jest to nic niezwykłego. Single są pewnym wyznacznikiem jako miejsca przeznaczone specjalnie do jazdy. Sam też wolę ich unikać ale takie są realia.
  17. Co tu jest subiektywnego? Obiektywnie fullem jest łatwiej i bezpieczniej więc znacznie lepiej dla amatora. Oczywiście przez to można też szybciej i przestaje być bezpiecznie ale to inna bajka. Jeśli budżet pozwala na fulla to pchanie się w HT jest zwyczajnie stratą kasy. Acz to nie moja kasa więc nie mój problem. Natomiast wy tutaj opowiadacie farmazony jaki to HT jest cudowny i po co komu full. Jakoś tych "tysięcy" ludzi na HT na singlach nie widać.
  18. A full o takiej geo i osprzęcie byłby lepszy czy gorszy? Byłby tańszy czy droższy?
  19. Większość ludzi w górach jednak zdecydowanie woli fulla, bo daje to czego się oczekuje od roweru w takich warunkach. I do tego taki rower jest. HT w praktyce jest używany tylko w 2 przypadkach. Albo ktoś nie ma kasy na fulla, co jest zrozumiałe, albo ktoś lata na maratonach i przekłada mniejszą wagę nad gorsze możliwości terenowe. Co też ma sens, bo na jeździe pod górę można więcej zyskać niż w dół.
  20. Ale to full jest. Wszelki zasięg jest podawany na płaskim więc jakby go odblokować to może zrobi 50km. A po górach będzie znacznie gorzej.
  21. 178 to nie może być S, tylko M. Ja mam 170 i to zawsze jest na granicy S i M.
  22. Bo Łapszanki, Srapszanki, a ja tak z pracy do domu wracałem. 10 razy dalej niż jechałem do niej A kto był na Łapszance i nie pojechał dalej do góry niebieskim szlakiem, ten... musi jeszcze raz
  23. Ja tak zawsze jeżdżę i do 50km nic mnie nie boli. To kwestia siodła i jego ustawienia. Ale za duży rower też pomagał nie będzie Chcesz wygodniej to potrzebujesz pieluchy. Ale upał i pielucha to też może być słabo.
  24. A z ciekawości jaki jest przebieg tego roweru do czasu awarii?
  25. @spidelli licz z 1000 zł rocznie i tyle. Choć przy obecnych cenach to może być i 50% więcej. Przecież serwis i tak musisz robić, a jazda w terenie jest generatorem kłopotów, bo jeszcze potencjalne awarie dochodzą. Jeżdżąc tylko po mieście zapewne można go trochę bardziej "zaniedbać", bo zwyczajnie to się aż tak nie zużyje. Jakiś krawężnik czy próg zwalniający to nie to samo co kilka kilometrów rąbaniny.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...