Skocz do zawartości

michalr75

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    2 078
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    6

Zawartość dodana przez michalr75

  1. @KrissDeValnor może i rozpiętości podobne, ale zawsze się zastanawiałem jak ludzie ogarniają takie zakresy na jednym blacie, gdy trzeba nagle wrzucić z twardego biegu na najbardziej miękki - nie da się za jednym zamachem, więc trzeba przynajmniej trzy trzykliki wykonać. A w napędzie 2x to jest zwykle jeden klik, zrzut na młynek i voila.
  2. Pierwsze liczniki Garmina też nie miały map i jakoś ludzie jeździli po kresce, nie bądź taki radykał
  3. Tak się zastanawiam co ludzie robią jak się rower popsuje albo rama pęknie albo cokolwiek się stanie gdzie trzeba będzie odsyłać rower do Niemiec
  4. Na pewno stabilizuje rower, koło nie fruwa na boki bo nie da się go krzywo zapiąć, jak przy QR. Zobacz na GreenBike, widzę że zaczęły się jesienne wyprzedaże. Jest Orbea Alma w kilku wersjach w fajnych cenach, nawet zdarza się poniżej 4k.
  5. @szczupak56 mam do 29, 27,5 i 26 i wszystkie mają metalowy wentyl.
  6. Nie wierz plotkom o skomplikowaniu napędu 2x To mit. Mam Meridę i nie zamieniłbym na żaden inny rower w tej klasie cenowej (pomijając że w stosunku cena-jakość nie ma ten rower żadnej konkurencji, no może z wyjątkiem Rockridera XC100, no ale to nie ta klasa sprzętu jednak co Merida). BN 500 Lite to rower do wszystkiego, góry, szutry, długie dystanse, krótkie, ultra, świetnie podjeżdża, dobrze zjeżdża. Dodam jeszcze ze przy napędach 1x bardzo często masz jakiś kompromis, albo łatwiej Ci jechać pod górkę ale nie ma czym dokręcić z górki albo odwrotnie. Teraz byłem z górach i dwóch kolegów miało takie napędy to jeden był bardzo miękki ale z górki na dokrętkę brakowało przełożeń, drugi zaś był zbyt twardy na podjazdy za to z górki było z czego jechać. Przy 2x nie ma tego problemu, masz taka rozpiętość ze i pod górkę i z górki będzie równie efektywnie.
  7. Bierz TPU, 60g, super łatwe w łataniu jak się cos przebije, polecam Cyclami zielone z metalowym wentylem
  8. Pytanie czy będzie umiała jechać po kresce, to wcale nie jest takie łatwe jak się wydaje A już w lesie to w ogóle potrafi być ciekawie
  9. Sam widzisz jak waga wpływa na odbiór roweru przez młodego człowieka
  10. A co Wy się tak przesiadacie na chińczyki? Garminy i inne Wahoo się znudziły?
  11. Zasadniczo to w większości dużych miast jest pewnie podobnie, natomiast w mniejszych i na wsi można zapewne zaobserwować odwrotne tendencje - co jest zupełnie normalne, bo ruch nie przenosi się tam na DDRy (o ile w ogóle są jakieś) w takiej skali jak w dużych miastach. Jak rowerzysta jest zmuszony jechać ulicą to jednak jego jazda jest zupełnie inna niż jak ma do dyspozycji DDR. Na DDR to często "hulaj dusza, piekła nie ma".
  12. Mając na uwadze ile kosztuje ten licznik, to wygląda to dobrze. Pytanie czy mają jakiś model z mapami, bo jak się już raz posmakowało jazdy z mapą to trudno z tego zrezygnować
  13. Ja nigdzie nie powiedziałem że rowerzyści łamią bardziej bo to jest nie do oszacowania. Natomiast na bazie obserwacji mogę stwierdzić że na pewno częściej jeżdżą na czerwonym niż kierowcy samochodów, częściej jeżdżą po nocy bez świateł niż kierowcy i częściej wyprzedzają na trzeciego. I tyle w temacie. Dodatkowo jeżdżą slalomem po chodniku między pieszymi, dzwonią na pieszych na chodniku choć nie mają do tego prawa, puszczają bardzo małe dzieci na DDRy kiedy jest to zabronione przepisami itp.
  14. Liczby w stosunku do ilości pojazdów, wtedy się zgodzę. A teraz scenka rodzajowa z miasta stołecznego: - główna ulica, obok DDR i chodnik. Czerwone światło. Samochody stoją, rowerzyści i piesi też. Nagle jeden rowerzysta bądź pieszy nagle stwierdza że już go czerwone nie obowiązuje i idzie/jedzie. Za nim ruszają inni, w zasadzie bez różnicy czy na rowerach czy pieszo, ważne że znalazł się prowodyr który uruchomił efekt stada. W tym czasie kierowcy dalej stoją, bo jest czerwone więc jechanie kilku tonowym autem na czerwonym to lekko niebezpieczne. Za to rowerzyści i piesi wykorzystują swoje któreś tam życie z puli i ryzykują. Dzień jak codzień, taki sam jak wczorajszy i jutrzejszy. I tak wygląda rzeczywistość a nie jakieś tam suche liczby których się nie przyrównuje do niczego. Wnioski niech sobie każdy sam wyciągnie. A scenkę kiedyś nakręcę, dla lepszego zobrazowania tematu i może to przekona niedowiarków kto tu jest większą świętą krową.
  15. No właśnie staram Ci się wytłumaczyć że wcale nie łamią przepisów rzadziej niż kierowcy. Ale Ty wiesz swoje. Nie dogadamy się.
  16. @sznibz całym szacunkiem, ale głupoty to Ty wypisujesz broniąc swoich tez. Wiadomo nie od dziś że im więcej pojazdów tym statystycznie więcej wypadków, więc poleganie na liczbach i porównywanie ilości wypadków samochodowych do tych z udziałem rowerów zwyczajnie nie ma sensu. Mógłbyś porównywać gdyby obu typów pojazdów było w ruchu drogowym tyle samo.
  17. Te statystyki są o kant dupy z przeproszeniem i opieranie się na nich dla poparcia swoich tez jest zwyczajnym nadużyciem. Jak chcesz porównywać to musiałbyś najpierw obliczyć procent wypadkowości w stosunku do ilości pojazdów. Patrząc obiektywnie to przy takiej ilości samochodów w stosunku do ilości rowerów mogłoby się okazać, że jednak to rowerzyści częściej te wypadki powodują. Co do "specjalności" łamania przepisów, na przykładzie jazdy na czerwonym - pomijając jazdę z premedytacją, bo taka oczywiście się zdarza, to rozpędzony przed skrzyżowaniem samochód ma dużo mniejsze szanse na bezpieczne wyhamowanie jak mu się światło zmienia tuż przed wjazdem na skrzyżowanie. I późne żółte czy wczesne czerwone zdarza się w takich sytuacjach dość często. Ja natomiast mówię o sytuacji gdzie rowerzysta podjeżdża do czerwonego, ale że nic nie jedzie to zamiast czekać na zielone, jedzie na tym czerwonym z pełną świadomością. Takie zachowania w Warszawie są nagminne. Niektórzy to nawet są tak rozpędzeni że się nie zatrzymują przed sygnalizatorem, tylko lecą na rympał. Może mają kilka żyć, nie wiem. Natomiast takich zachowań wśród kierowców nie obserwuje zbyt często, dlatego ośmielam się twierdzić że z tego punktu widzenia to rowerzyści aspirują do miana świętych krów. Notorycznego jeżdżenia bez oświetlenia w nocy też nie widuje wśród kierowców zbyt często. Natomiast wśród rowerzystów nagminnie. I tak dalej i tak dalej.
  18. Myślę że spłaszczasz przekaz i niepotrzebnie ironizujesz. Może jakbyś pojeździł po mieście pełnym ścieżek przecinających się z chodnikami dla pieszych i ulicami dla samochodów to sam byś poczynił podobne obserwacje. W każdym mieście gdzie jest rozbudowana infra rowerowa myślę jest podobnie, bez względu czy to Warszawa, Kraków, Olsztyn czy Sopot. Tam gdzie nie ma takiej sieci, pojawiają się zapewne inne patologie, natomiast uważam ze społeczność rowerowa, zamiast koncentrować się na tym jacy to inni uczestnicy ruchu drogowego (szczególnie samochodowi) są źli i niedobrzy, powinna sama uderzyć się w pierś i zacząć plenić własne patologie. Tylko trudno to wyplenić jeśli w dyskusji zabierają głos osoby które same jeżdżą na czerwonym i jeszcze się tym chwalą. I co ciekawe, jakoś społeczność gremialnie nie potępia takich wyprysków. Pojawiają się jednostkowe głosy oburzenia, ale giną w masie hejtu na całą resztę uczestników ruchu.
  19. @KNKS tacy rzadziej jeżdżą na czerwonym, czy bez świateł bądź na trzeciego niż nasi wyglądający bardzo słowiańsko rowerzyści o bladej skórze. Ci ostatni to zasadniczo organizują sobie też wyścigi na ścieżkach rowerowych, wiec jak chcesz odbyć trening interwałowy, to zapraszam do warszawy na DDRy - nogę na zawody zrobisz szybciej niż trenując wg planu
  20. To ja Ci powiem uczciwie, z perspektywy osoby która codziennie dojeżdża rowerem do pracy w Warszawie. Więcej widzę łamiących przepisy rowerzystów niż innych użytkowników ruchu - i już Ci mówię dlaczego - ano dlatego że ci rowerzyści łamią te przepisy z premedytacją. Jadą jak jest czerwone, jadą na rowerach elektrycznych bez ograniczników prędkości po ścieżkach gdzie powinni jechać maks 25 km/h, wyprzedzają na trzeciego, jeżdżą w nocy bez oświetlenia. I takie typy są imho większym zagrożeniem niż samochodziarze parkujący tam gdzie nie powinni. Bo samochodów jadących z premedytacją na czerwonym, na trzeciego, bez świateł, czy 100 na godzinę tam gdzie można jechać w mieście 50 jest jednak stosunkowo mniej. I dla mnie spora część rowerzystów to właśnie takie święte krowy - wydaje im się ze wszystko mogą. Dodam jeszcze że sam samochodem robię 20-25 tysięcy rocznie a rowerem miedzy 8 a 9 tysięcy, więc co nieco chyba się orientuję w temacie.
  21. Ogólnie RION to chyba najlepsze ciuchy rdzennie chińskie w tej cenie na rynku, natomiast Siroko już się mocniej ceni, nawet jeśli to Chińczyk, to taki premium, zamawiany prawdopodobnie pod konkretne projekty markowane logo Siroko. Ja jeżdżę w Rion i je sobie chwalę, po co przepłacać?
  22. Zamawiał ktoś pedały SPD MTB na Ali, np marki RaceWork? Tak średnio chyba, RION nie ma np linii dla kobiet, przynajmniej nie znalazłem na Ali. Nie ma tez materiału pokroju SRX który jest w Siroko, wkładki tez są inne.
  23. I takie wywody pisze ktoś kto wcześniej się przyznał ze jeździ rowerem na czerwonym świetle , gdzie tu sens i logika?
  24. Superior Fly będzie ok, polecam bo syn jeździł i to bardzo fajny i leciutki rower.
  25. Powiem tak, z własnego doświadczenia: mój syn od małego jeździł na ciężkich rowerach, takich właśnie w granicach 12-13kg a sam masą nie grzeszył. Widziałem jak mu jest ciężko, ale zawsze wygrywał rachunek ekonomiczny, na jego ilość jazdy taki rower wydawał się wystarczający. Tyle że to było błędne myślenie - taki ciężki kloc niestety zabija w dziecku chęć do jazdy, bo kojarzy się z męczarnią a nie przyjemnością. Jak syn podrósł kupiliśmy mu Superior Fly, mała rama 13 cali na kołach 27,5 - rower 10kg. Zmiana była diametralna. Te urwane 2 kg plus duże koła zrobiły robotę (są też wersje 24 i bodajże 20 tego roweru). Nawet dość krótki napęd 1x9 nie był przeszkodą w podjeżdżaniu ścianek o nachyleniu 15%+. Tak wiec jakbym miał coś doradzać, to szedłbym od razu w lekki rower, do tego myślę że warto zainwestować w dobrą markę, bo takie rowery na rynku wtórnym ładnie trzymają cenę przy ewentualnej odsprzedaży. Elektryka bym dziecku nie dawał, bo się przyzwyczai do wspomagania i nigdy już bez tego nie pojedzie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...