I na tym zdjęciu świetnie widać, jak jesteśmy robieni w, za przeproszeniem, ch*ja.
Gruba warstwa przezroczystego plastiku optycznie pogrubia linkę, dając złudzenie, że jest porządna i wytrzymała, a w praktyce to skrętka z kilku drucików o łącznej średnicy paru milimetrów...
Widziałem gdzieś test/porównanie zapięć rowerowych, gdzie właśnie na to zwracano uwagę.
Poza tym - zapięcia tego typu można, przy odrobinie siły i użyciu jakiejś dźwigni, po prostu rozerwać (to również widziałem na jakimś filmie).
Tak więc - albo porządny U-Lock (myślę, że trzeba szukać tych powyżej 150 zł), chociaż i to w najlepszym przypadku jedynie opóźni kradzież.
Ja stosuję najlepsze ze znalezionych w sieci zabezpieczenie. Nie spuszczam roweru z oka, a jeśli to możliwe - nie wypuszczam kierownicy z rąk.
Mam nadzieję, że sprawa się wyjaśni.
W ogóle...rower znakowałeś?