To ja się jeszcze wypowiem zanim wątek się wyczerpie. Swego czasu też wcześniej jeździłem większość tras jakie pokonywałem zaczynałem w miejscu zamieszkania. W pewnym momencie zaczeły nudzić mnie te same trasu. Jakoś nie specjalnie lubie jeździć specjalnie samochodem z rowerem [ale czasami się zdarza] w nowe miejsca. U mnie pomogło to, że zmieniłem rower na inny z lazaro przeszedłem na przerobionego przezemnie "grawela" później złożyłem mtb. I te same trasy za każdym razem inaczej pokonywałem. Zresztą nie mieszkam tak jak kiedyś centrum miasta tylko na jego obrzeżach i żeby pojechać w las czy też zrobić jakąś fajną trasę asfaltem wystarczy mi odjechać kawałek od domu.
Największym problemem obecnie jest brak czasu mam dwójkę dzieci [6 i4,5 lat]. I tak jak @kazafaza napisał jak mam wolną chwilę to wolę wyjść na rower niż przy nim grzebać [btw przerzutka dalej w pudełku niezamontowana ]. Jak robię coś przy rowerze przed domem, wtedy dzieciaki są ze mną. Oczywiście wszystkie takie prace z "pomocnikami" trwają o wiele dłużej, ponieważ trzeba ich pilnować. żeby nic mo nie rozwalili i za bardzo nie namieszali mi w moich częściach i narzędziach.
Ogólnie czasami nawet zamiast wyjść na rower sam to jadę z nimi. Mam przyczepkę rowerową do, której jeszcze mieszczą się oprócz dzieciaków ich rowery. Więc nie ma problemu żeby nawet gdzieś dalej pojechać z nimi. Żona nigdy nie robiła mi żadnych problemów, że wychodzę pojeździć lub, że spotykam się gdzieś ze znajomymi więc pod tym względem mam luz.
Na początku jak się dzieci urodziły to bardzo mało jeździłem bo było dużo przy nich do robienia i sporo chorowały więc nawet nie było czasu za bardzo na rower i może też dzięki temu żaden kryzys mnie nie dosięgnął.
Jeśli autor ma możliwość to niech spróbuje jazdy na innym rodzaju roweru [szosa, mtb, ful, cookolwiek] wtedy spojrzy na trasy, po których jeździ z innej perspektywy. Zawsze można przejść na singla wtedy też inaczej się jeździ.