Skocz do zawartości

szy

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    946
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    5

Zawartość dodana przez szy

  1. A tymczasem w aktualnym numerze National Geographic Traveler moje zaproszenie na trasę rowerową EuroVelo 10 w Niemczech. W numerze garść wrażeń z dwóch rowerowych pobytów nad niemieckim Bałtykiem. Bądźcie zdrowi Szy.
  2. Południowotyrolski Szlak Winny (Strada del Vino - Sudtiroler Weinstrasse) w Południowym Tyrolu we Włoszech - piękne miejsce niedaleko Bolzano, schowane przed większością podróżujących autostradą na południe Włoch. Więcej na forum: Szy.
  3. A już za niecałe dwa tygodnie o tych i jeszcze innych trasach rowerowych w Europie będę opowiadał* podczas Festiwalu Podróżników National Geographic w Łodzi, który odbędzie się w ramach targów turystycznych Na Styku Kultur: https://festiwale.national-geographic.pl/lodz Zapraszam! :) * - o ile oczywiście do tego czasu nie zostaną odwołane imprezy masowe w Polsce. Szy.
  4. Hej, i ostatnia część podróży z Interrailem po Europie - Włochy, Południowy Tyrol: Południowy Tyrol - północne Włochy na rowerowe wakacje (Znajkraj) Polecam się również z wątkiem na forum: I kilka charakterystycznych fotek: Początek trasy niedaleko Brenner, w tle Alpy Stubajskie Droga rowerowa w tunelu dawnej linii kolejowej Centrum Sterzing (Vipiteno) Widok na Dolomity (Sciliar) z płaskowyżu Ritten Zjazd z Ritten do Bolzano Droga rowerowa po Południowotyrolskim Szlaku Winnym Via Claudia Augusta koło Merano Górska szosa na zboczu doliny Adygi Nasze rowery na peronie w Merano Szy.
  5. Ktoś mówił o cieple? Za tą górą w tle - Grimming, najwyższy szczyt austriackiej Styrii - wczoraj i dzisiaj skakali polscy skoczkowie. Dokładnie po drugiej stronie znajduje się Kulm, tzw. skocznia mamucia. A na zdjęciu śmigamy po drodze rowerowej Ennsradweg z Alp Wapiennych nad Dunaj, super trasie na kilka dni lekkiej jazdy. Kilka fotek więcej z tej okolicy dzisiaj na znajkrajowym fejsiku. Szy.
  6. Cześć! Zapraszam na Znajkraj do najobszerniejszego dotychczas materiału z historycznej Fryzji i znad Morza Wattowego, czyli północy Holandii. To trzecia z czterech części naszej podróży po Europie z Interrail. Niderlandy, czyli Holandia: Morze Wattowe, Fryzja i Groningen (Znajkraj) Na zachętę fotograficzny skrót na forum: I kilka moich ulubionych zdjęć: Rowerowe klimaty w Leeuwarden Tradycyjne holenderskie wnętrze w Narodowym Muzeum Porcelany Oldehove w Leeuwarden Kutry w porcie Harlingen Droga rowerowa wzdłuż wałów przeciwpowodziowych Morza Wattowego Trasa rowerowa na wyspie Ameland Okrągła wieś Niehove Przystań turystycznej barki na szlaku rowerowym Zapraszam! :) Szy.
  7. Z szacunkiem dla producenta, ale koło porządnej, nawet amatorskiej, sakwy rowerowej to coś nawet nie leżało. Crosso to minimum. Potem Sport Arsenal. Wyżej są Extrawheel, Ortlieb, Vaude. Szy.
  8. Aż sprawdziłem nie znając takiej marki jak GMG. Na tym zdjęciu: ... widać plastikowe uchwyty i brak sztywnej bazy dla uchwytów. To raczej proszenie się o problemy i mało wygodne używanie. Materiał wygląda na wodoszczelny, ale... kluczem są szwy. Są podklejane lub zgrzewane? Nie ryzykowałbym. Jeśli to sprzęt amatorski, to wybierz Crosso lub czeski Sport Arsenal - odrobinę droższe, lecz mniejsze, a przez to praktyczniejsze. Sport Arsenal ma również bardzo dobre bagażniki. Na rynku mają się pojawić również nowe sakwy od Extrawheela w wersji tańszej od obecnej oferty, ale nie znam jeszcze szczegółów. Szy.
  9. Cześć! Nazbierało się kilka zaległości, ostatnia - z Bieszczadów - to kilkudniowa podróż rowerem śladami plenerów Watahy przy okazji kolejnego sezonu serialu. Pętla, 250 kilometrów, dla jednych na jeden dzień, a dla mnie prawie tydzień kręcenia się tam i z powrotem. Super sprawa. Tu na blogu: https://www.znajkraj.pl/bieszczady-jesienia-sladami-serialu-wataha ... a tu streszczenie na forum - zapraszam: I okładkowy obrazek dla ilustracji do kompletu Z pozdrowerem! Szy.
  10. Pięknie! Też byłem chwilę nad morzem, na początku listopada: Velo Baltica. Szlak rowerowy Morza Bałtyckiego na Pomorzu Zachodnim (Znajkraj) Napiszę w wolnej chwili więcej na forum. Szy.
  11. A wcale to nie są jakieś ogromne liczby :), nie jesteśmy pożeraczami kilometrów :), szczególnie w duecie :). Wiesz na pewno jak to jest - jeśli jesteś w ciekawym regionie to masz po drodze mnóstwo miejsc do obejrzenia. Jeśli będziesz chciał zbyt wiele obejrzeć, ucierpi na tym kilometraż. Staramy się jakoś balansować pomiędzy "zobaczyć" i "przejechać", co w efekcie daje 40-100 kilometrów dziennie, średnio koło 70. To dopiero trzeba pomnożyć razy liczbę dni, potem wyjazdów. Ten miesięczny wyjazd w lipcu to było koło 1100 kilometrów chyba, czyli jakieś 250-300 kilometrów na każdą czterech części. Całkiem niewiele, jak widzisz. Ale w ciagu miesiąca ileś czasu spędziliśmy w pociągach, trochę na wakacyjnym nicnierobieniu w fajnych miejscach po drodze, dwa dni to chyba jakieś wymuszone drobne zdrowotne kwestie, coś tam przeznaczone na zdalną pracę, itp. Między innymi dlatego też, że kilometraż jakoś nigdy nie był ważny, ciągle mam go na liście rzeczy do zrobienia na Znajkraju, bo w pierwotnej wersji bloczka z mapą w ogóle nie pomyślałem o odczytywaniu z gpx-a i wyświetlaniu liczby kilometrów na stronie Szy.
  12. Cześć W najbliższą sobotę będę miał przyjemność ponownie wystąpić podczas Festiwalu Podróżników National Geographic, tym razem na Dolnym Śląsku. Zapraszam do Starej Kopalni w Wałbrzychu na opowieść o naszym letnim wyjeździe rowerowo-kolejowym. W programie: Drezno i okoliczna Kraina Łaby, Austria - trasa Ennsradweg w Alpach Wschodnich, Południowy Tyrol, tutaj m.in. Weinstrasse i Via Claudia Augusta, Fryzja i Morze Wattowe, czyli północna Holandia. W Wałbrzychu wystąpimy we czwórkę - prelegentami będą również Małgosia i Elżbieta Szumskie oraz Ola Świstow - Pojechana. Szczegóły w wydarzeniu na Facebooku: https://www.facebook.com/events/1212685902252394/ I na stronach National Geographic: http://travelery.national-geographic.pl/walbrzych-stara-kopalnia Wstęp oczywiście wolny, zapraszam Szy.
  13. Od kilkunastu dni na Znajkraju leży już artykuł z pierwszej z czterech części naszej rowerowo-pociągowej podróży po Europie. To Saksonia, a raczej - Kraina Łaby z Dreznem, Miśnią, Moritzburgiem. To prawdopodobnie najcenniejszy po Berlinie obszar region w dawnej NRD, który przez ostatnie lata jest wciąż odbudowywany, remontowany, a kolejne miejsca w które przyjeżdżaliśmy sprawiały wrażenie, jakbyśmy przenieśli się do kolorowych pocztówek. Wrażenie robi odbudowa Drezna, szczególnie jeśli obejrzeć zdjęcia zniszczeń miasta po wojnie. Pałac w Moritzburgu - jedna z tych wizualnych wizytówek Niemiec. Piękne rynki w Pirnie czy Miśni. Klimat winnic nad Łabą w upalne dni lipca naprawdę niczym nie różnił się od klimatu Toskanii. Rzędy winorośli, wokół kamienne mury, żar z nieba, kieliszek białego czy różowego wina dla ochłody. A dzień później chłodne hale browaru Radeberger z degustacją na koniec, oczywiście. I nawet nie trzeba zahaczać o Szwajcarię Saksońską - atrakcji w samych okolicach Drezna jest na kilka dni rowerowego wyjazdu. Więcej na Znajkraju, w tym ślad 2-3 dniowej pętli z początkiem i końcem w Dreźnie, zapraszam: www.znajkraj.pl/drezno-i-kraina-laby-saksonia-bliska-polsce W fotograficznym skrócie, kilka miejsc z Saksonii. Drezno: I okolice Drezna - winnice w Radebeul: Miśnia: Piękny Moritzburg: Znany w Polsce browar Radeberger: A na koniec - taka saksońska perełka, właściwie polsko-saksońska. Czyli winnica w Pillnitz, gdzie od lat żyje para - polska rzeźbiarka i niemiecki winiarz, razem tworzący wspólne dzieło: Szy.
  14. A do Obwodu Kaliningradzkiego już z e-wizą? Szy.
  15. We właściwym dziale szerzej o ostatnim wyjeździe. Szerzej, bo i szlak - Piastowski Trakt Rowerowy - całkiem istotny, choć traktowany obecnie nieistotnie. Wątek na forum: I tekst na Znajkraju: Wielkopolska na rowerze: Piastowski Trakt Rowerowy Kilka zdjęć z góry z obiektów na trasie - Poznań, Lednica, Gniezno, Trzemeszno, Mogilno: Szy.
  16. A jeszcze, jak pisałem w innym wątku... ... na Facebooku właśnie wylądowały zdjęcia z prawie wszystkich naszych 20 przejazdów pociągami podczas miesiąca spędzonego na kolejowo-rowerowym urlopie w Europie. Z Polski pojechaliśmy do Drezna i w jego okolice, następnie na trasę Ennsradweg w Alpach austriackich, potem nad Adygę do Południowego Tyrolu, a na koniec do Fryzji, nad Morze Wattowe w Holandii. Było wyśmienicie, co na pewno opiszę w osobnych tekstach. Wracając do samych pcociągów - jechaliśmy i lokalnymi pociągami, i świetnym austriackim Railjetem, i międzynarodowymi Eurocity w Niemczech i w Austrii, a nawet nocnym z Austrii do Niemiec. W każdym z pociągów był przedział rowerowy, choć przeróżnej jakości i wielkości. Przeważnie wystarczyło wjechać do pociągu rowerem z sakwami i przypiąć taśmami do ściany. A czasem nie było tak wygodnie. Główny wniosek - dostępność. Tam trudno o pociąg, gdzie nie ma miejsca na rowery. I wygoda - rzadko kiedy nie ma windy prowadzącej na perony... Polecam, dwie części wrażeń, dużo zdjęć - w części drugiej jeszcze trochę podsumowań: oraz: Smacznego. Szy.
  17. ... a w bieżącym numerze Rowertouru moje kilka słów o obecnym stanie drogi rowerowej po Mierzei Helskiej, w tym propozycje trzech krótkich, mniej znanych przejazdów po Helu. Polecam się rowertourowo https://www.rowertour.pl/?page=artykul&id=3845 Szy.
  18. Alpe-Adria mamy w planach na kolejny rok. W tym była mało znana w Polsce, a i chyba w ogóle mało znana w Europie, bo ludzi z sakwami było bardzo mało, trasa Ennsradweg. Cztery dni absolutnie świetnej rowerowej włóczęgi przez łącznie trzy austriackie landy. Ale o tym później w innym miejscu, tymczasem - gratki za fajny wyjazd :) Szy.
  19. Hej, hej, nadrabiam zaległości, czyli - tradycyjna już - majówka w Niemczech. Wyjazd podzieliliśmy na dwie części. Najpierw cztery dni na Pojezierzu Meklemburskim, potem cztery dni w Berlinie, a raczej - wokół Berlina na szlaku Muru Berlińskiego. * * * Pojezierze Meklemburskie sąsiaduje z naszym pasem pojezierzy, więc dojazd jest banalny. I tani - można dojechać ze Szczecina niemieckim regionalnym pociągiem (kierunek Lubeka) na grupowym bilecie. Główne atrakcje: cisza niemieckich pojezierzy, wygodne szlaki rowerowe, kilkadziesiąt zamków i pałaców rozrzuconych po całym obszarze Meklemburgii. Ogólnie bardzo kameralnie, to nie są okolice z pierwszych stron albumów o Niemiec. Ale jeśli masz ochotę pojeździć w spokoju rowerem, usiąść przy piwie ze znajomymi i po prostu cieszyć się odpoczynkiem na rowerze - naprawdę przyjemna okolica. Kilka fotek. Najprzyjemniej było chyba na trasach rowerowych w Parku Narodowym Muritz. Prawdopodobnie ze względu na ochronę przyrody przez park jeździ się tylko leśnymi lub szutrowymi trasami, ale to szutry świetnej jakości, równiuteńkie, przyjemne: Zamki i pałace, o których wspominam - fajna rzecz dla pasjonatów takich obiektów, m.in. tutaj: Klink, Ulrichshusen, Göhren-Lebbin Jak widać wyżej, na długie testy wpada przyczepka i nowe sakwy Extrawheela - to ich pierwszy zagraniczny wyjazd, gdzie robią za magazyn rzeczy różnych całej ekipy. Cały wyjazd, więcej wrażeń, ślad: https://www.znajkraj.pl/pojezierze-meklemburskie-na-rowerze-niemcy-na-majowke * * * Z Meklemburgii bezpośrednim połączeniem pojechaliśmy do Berlina. Tu zamiast chodzić po mieście jeździliśmy rowerami wokół niego. Szlak Muru Berlińskiego przygotowano i dla pieszych, i dla rowerzystów, chociaż znaki czy tablice mają charakter wyłacznie rowerowy. Cała trasa ma zaledwie około 160 kilometrów - może się wydawać, że jest do pokonania nawet w dwa dni, ale to niestety założenie błędne, jeżeli chce się coś z historii Muru Berlińskiego przywieźć w głowie. Nawet nasze cztery dni okazały się dość krótkim czasem. Szlak prowadzi przez miejsca zarówno w centrum miasta, te najsłynniejsze miejscówki berlińskie, muzea, pomniki, ale także szybko ucieka za miasto i przejeżdża pod dawnymi wartowniami, przejściami granicznymi, mostami. Naprawdę, to całe mnóstwo historii, ciekawostek, wspomnień, atrakcji. Wybrane zdjęcia: Całość, nasz track GPS z Berlina, więcej wrażeń: https://www.znajkraj.pl/berlin-na-weekend-szlak-rowerowy-muru-berlinskiego Zdrowia! Szy.
  20. @porcelanowy, @rambolbambol, https://www.decathlon.pl/zapicie-do-uchwytu-bidon-id_8339445.html Trochę bliżej niż Chiny. Może? Szy.
  21. W tych wyższych modelach z charakterystycznie wygiętą górną rurą rama jest ta sama co w Transach, więc może w ten sposób możesz się zorientować, porównując osprzęt i biorąc poprawę na bagażnik i błotniki? (tu napisałem też o kwestii roku - usunąłem) Ewentualnie poguglaj z dopiskiem "waga" - może znajdziesz na stronach sklepów? Szy.
  22. Przede wszystkim - będę Ci bardzo wdzięczny za szacunek do mnie w rozmowie. Słowa "rusz łepetyną" nie zachęcają do dyskusji z Tobą. Dzięki. Nie odpowiadałem wprost pytającemu. Odpowiadałem Tobie na twierdzenia, którymi najnormalniej mijasz się z prawdą. Dalej trzymam się twierdzenia, że komponenty w trekkingowych rowerach bywają markowymi sprzętami, których zdecydowanie nie trzeba wymieniać i do tego potrzebny był przykład z mojego "podwórka". To, że przykład pochodzi akurat z komercyjnej współpracy nie zmienia specyfikacji tych rowerów. Zresztą - rzucając szybko okiem na wspomniane przez pytającego rowery, ale nie marnując czasu na szczegółowe porównania, na pierwszy rzut oka widzę, że niektóre z komponentów są te same co w moim przykładzie. Amortyzator - powietrzny jest o pół kilograma lżejszy od sprężynowego, z blokadą na kierownicy. Czy inna specyfika pracy amora powietrznego będzie do dostrzeżenia podczas trekkingowego użycia? Wątpię. Za to można go ciśnieniem dostosować do stosunkowo niedużej (w tych czasach) wagi pytającego. Waga - rower Oli w rozmiarze L, który mam pod ręką, który ma założone (nadmiarowe) jedną sakwę, chwyty Ergona, lusterko i uchwyt do sakwy na kierownicę waży... 200 gram mniej niż w specyfikacji, czyli 16.2 kg. Tu masz rację, Kross kłamie Dość - nie chcę dyskutować dalej, bo ani nie zachęcasz mnie lekceważącym tonem, ani nie chcę specjalnie wychwalać nieobojętnej mi marki - nie w tym celu się odezwałem, naprawdę. Powtórzę - zależało mi tylko na sprostowaniu Twoich słów o fabrycznym osprzęcie rowerów trekkingowych w tym segmencie cenowym. Pozdro i jedź bezpiecznie. Szy.
  23. Muszę przyznać, że jeszcze dwa miesiące temu myślałem tak samo. A potem - w ramach współpracy z marką - przesiedliśmy się na nowe trekkingi Krossa. (zaznaczam fakt współpracy, by nie być posądzany o kryptoreklamę, jednak piszę uczciwie co myślę i uważam - to podstawa mojej blogerskiej pracy) Myśląc o zmianie rowerów liczyłem się z wieloma wydatkami, bo - no właśnie - przecież "trzeba" wszystko wymienić na porządny sprzęt... Nie, nie. Nie trzeba. Naprawdę, jestem wciąż zaskoczony, że przez lata tkwiłem właśnie w myśleniu jak Twoje. Nie wiem czy we wszystkich markach jest tak samo, ale w naszych Krossach (Trans 10, Trans 11) komponenty są na takim poziomie, że średnio zaawansowany turysta rowerowy jak ja nie musi wymieniać ani dokładać niczego, poza typowo indywidualnymi rzeczami jak - w naszym przypadku - bardziej rozbudowane chwyty, bagażnik przedni, pedały SPD czy lusterko. Bagażnik tylny - bardzo dobry. Bardzo rozsądne mocowanie, dość prosta konstrukcja - aż niedowierzam, że nie muszę go wymieniać na jakiegoś Tubusa. Nawet pytając po forach nic nie usłyszałem. Błotniki - świetne, porządne błotniki z chlapaczami od SKS. Lampka Axa - w majówkę mieliśmy okazję kilka razy wracać po zmroku - naprawdę bardzo dobra. Amory - Paragony od Rock Shoxa, żadne Suntoury. Jedyny ich feler, że nie mają żadnych mocowań pod przedni bagażnik i musiałem bawić się, choć w sumie dość zgrabnie wyszło, z "adapterem" na oś. Siodełka? Obydwoje długo w poprzednich latach wybieraliśmy nasze poprzednie siodła, jakoś nie mogliśmy trafić. Tutaj - zaskoczeni - obydwoje świetnie czujemy się na "kitowych" SR. Napęd, hamulce - na moim poziomie zaawansowania i potrzeb nie mam uwag. Za to zupełnie nie wiem czego spodziewać się po obręczach. To wyjdzie w praniu, ale mam nadzieję, że trzymają poziom z resztą. Jeszcze raz - zupełnie nie dziwię się Twojemu podejściu, miałem tak samo. Ale ja w tym momencie naprawdę uprawiam moją turystykę rowerową na rowerach prosto z fabryki i - choć to dopiero koło 1000 kilometrów - nie przewiduję, by miało się szybko coś w specyfikacji naszych rowerów zmienić. Więcej - dokładnie ten rower tylko ze zmienionymi kołami z powodzeniem w zeszłym roku pod Marcinem Korzonkiem przejechał Himalaje. Marcin nic poza tym nie zmieniał w konfiguracji (poza siodłem, chwytami): Budżet 4500 to właśnie te najwyższa trekkingowa półka Krossa o której piszę. I to na tyle sporo jak na ten segment rowerów, że warto na świeżo spojrzeć na rynek Szy.
  24. Spróbuj założyć sakwę: Oczywiście możesz nie mieć takiej potrzeby. Ale jeśli jednak, to czeka Cię każdorazowy demontaż kółka. O ile to możliwe. Szy.
  25. Ten rolowany wewnętrzny "komin" w torbie SA 310 jest rzeczywiście upierdliwy, ale można łatwo się go pozbyć - wpuścić do wewnątrz torby. Moja żona przez parę lat tak jeździła i była z torby zadowolona. Przesiedliśmy się teraz na torby Ortlieba - to rzeczywiście lepszy produkt, ale brak mapnika, tudzież mapnik kupowany osobno, to dramat. Szy.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...