Skocz do zawartości

[prawo] Sluchawki a prawo


Rekomendowane odpowiedzi

Witam.

Dzisiaj w drodze ze szkoły zastanawiałem się jak wygląda prawnie słuchanie muzyki, gdy jedzie się na rowerze.

Po drodze mijałem parę pieszych patroli, czy to straży miejskiej, czy policji oraz parę radiowozów (przejazd przez centrum miasta, więc nie dziwcie się, że tyle ich :P ). Nie zauważyłem żadnych gestów w moją stronę, abym zdjął słuchawki, ani prób zatrzymania mnie.

 

Teoretycznie muzyka może pogorszyć koncentrację i "odizolować" od sytuacji na drodze. Na rynku powszechne są słuchawki kanałowe i takich właśnie używam. Wyciszają część dźwięków z otoczenia i pozwalają lepiej wsłuchać się w muzykę. Jeśli muzyka jest dość cicho, to nie przeszkadza w jeździe, a i tak zawsze (nawet bez słuchawek) rozglądam się przed każdym manewrem jak choćby wyminięcie studzienki czy dziury w drodze.

 

Znalazłem pewnie artykuł, w którym mowa o "ukaraniu" pewnej kobiety jadącej ze słuchawkami:

 Jak opisuje Gazeta Wyborcza, wracając na rowerze z pracy, podczas jazdy miała słuchawki na uszach. Słuchała swojej ulubionej heavy metalowej muzyki. Została zatrzymana przez strażników miejskich i postraszona mandatem w wysokości 250 zł. Strażnicy miejscy uznali, że jazda na rowerze to wykroczenie i zagrożenie na drodze 

W dalszej części wyczytać można, że:

Jak udało się ustalić dziennikarzom, nie ma żadnej podstawy prawnej do karania rowerzysty ze słuchawkami na uszach. 

 

Jak widać wszystko zależy od humoru "strażników prawa", bo w pewnym przypadku (również znaleziony w internecie) zostało to podciągnięte pod "stwarzanie niebezpieczeństwa na drodze"

 słuchawki w uszach nazwał idiotyzmem i chciał wlepić mandat za stwarzanie niebezpieczeństwa na drodze 

 

Oczywiście nie chodzi mi tutaj o jazdę w lesie tylko po mieście i ścieżkach rowerowych.

 

Jak to wygląda w praktyce? Czy dostaliście kiedyś upomnienie lub mandat za taką jazdę?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Osobiście nigdy nie dostałem nigdy upomnienia (ani o takim incydencie nie słyszałem), sam jeżdżę w słuchawkach aczkolwiek jedynie po lokalnym lesie (dobrze znanej mi okolicy) natomiast jazda ze słuchawkami po mieście, drodze i nieznanym terenie do - przynajmniej dla mnie - głupota i bezmyślność. Owszem, jazda po ruchliwej drodze może być przyjemniejsza gdy zamiast samochodów słuchamy jakieś muzy jednak własne bezpieczeństwo jest chyba ważniejsze, imo straż (czy też policja) powinna gonić ludzi za praktykowanie jazdy w słuchawkach po drogach, przecież to jest stwarzanie niebezpieczeństwa dla siebie i innych użytkowników drogi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Akurat telefonu podczas jazdy nie wolno używać (chyba że masz zestaw słuchawkowy) analogicznie jak podczas prowadzenia samochodu. Co do słuchawek - nie ma takiego zakazu. Mimo wszystko polecam w czasie poruszania się po jezdni mieć jedno ucho wolne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Jeżeli jadę sam to zawsze mam słuchawki, jednak nie słucham heavy metal, więc jak jedzie karetka, czy cokolwiek głośniejszego słychać.

Zapewne można się przyczepić do miejsc w których "należy zachować szczególną ostrożność", pewnie w przypadku kolizji/wypadku w takim miejscu (na przejściu czy skrzyżowaniu) mogłoby to mieć wpływ na ewentualne postępowanie karne ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Osobiscie nie lubie sluchac muzyki podczas jazdy, wrecz mnie ona zamula i odechciewa mi sie jazdy... (niezaleznie od rodzaju muzyki) :)

Jezeli chodzi o miasto to rowniez uwazam, iz sluchanie muzyki podczas jazdy ulicą jest glupota (chyba, ze naprawde cicho i sluchawki niedokanałowe)... na wsi czy w malym miasteczku ok. tam nie ma takiego ruchu...

jednak twierdzenie "Wszystko słyszę z otoczenia i muzyka też mi gra do ucha" jest zaprzeczeniem samym w sobie, to tak jakby napisac np. "umiem pływac kraulem na plecach"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"umiem pływac kraulem na plecach" hahahahahhaha

 

Jak już pisałem ja jeżdżę zwykle w słuchawkach, słucham rapu i zdarzy się zapuścić głośniej ale jedynie w terenie. Wychodzi na to, że wg prawa można jechać ale na swoją odpowiedzialność. W razie wypadku to może być pretekst do przeniesienia winy na słuchającego. Ile ludzi tyle zdań. Ma ktoś znajomego "stróża prawa" aby zasięgnąć opinii?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że dla własnego bezpieczeństwa warto mieć chociaż jedno wolne ucho bez słuchawki. Gdy np. oglądam się za siebie to słysząc samochód robię to ostrożniej i jestem przygotowany na to, że jakiś samochód może zbliżać się z dużą szybkością.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spróbowałem jazdy w słuchawkach słysząc opinie że lepiej się jedzie ( szybciej itp.) W moim przypadku był to tylko element który mnie dodatkowo rozpraszał i męczył. Ponadto nie słyszy się pracy roweru, czy też nadjeżdżającego samochodu i ogólnie otoczenia co stwarza zagrożenie tego typu że nie można w miarę szybko zareagować. Kolejna sprawa to po całym dniu przy komputerze, jadąc za miasto chcę delektować się odgłosami natury a nie wieźć ze sobą otoczenie w jakim pracuje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szczerze? Wszystko zależy od głośności muzyki. Argument że rowerzysta nie usłyszy np. samochodu za sobą jest o tyle chybiony, że jak jadę 35km/h to wiatr mi huczy w uszach tak, że i tak nie słyszę :D Co nie zmienia faktu, że jeżdżę (o ile w ogóle) tylko z prawą słuchawką, zakładając że lewa jest do nasłuchiwania tego co ewentualnie może mi na plecy wskoczyć. I czasami dotyczy to raczej rowerzystów niż samochodów. Ktoś grzecznie poprosi 'lewa wolna' a rowerzysta ze słuchawkami nawet go nie usłyszy. Co znów nie zmienia faktu, że niedzielni rowerzyści nawet sugestywnego pisku hamulcami nie rozumieją...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przy ilości czasu spędzonego na rowerze, bez muzyki bym chyba "zgupł". Zawsze jedna słuchawka - prawa, w użyciu. Inna sprawa, to że ilość czasu spędzonego podczas jazdy w mieście ogranicza się w moim przypadku do wydostania z niego.

 

Jeśli chodzi o prawo, to czy którykolwiek z Was spotkał się z kontrolą trzeźwości czy mandatem za brak odblasków podczas jazdy w dzień, gdy jesteśmy ubrani ewidentnie "rowerowo"? W moim przypadku ograniczyło się to do dwóch przypadków gdy drogówka z ciekawości strzelała do mnie suszarką...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mógłby mi ktoś uzasadnić, dlaczego jazda ze słuchawkami jest głupotą? Ale proszę o konkrety, a nie o frazesy o tym, że nie słyszy się otoczenia. Wyprzedzających mnie samochodów nie muszę słyszeć, bo jeżeli nie jadę slalomem nie zajadę nikomu drogi. Pieszego wchodzącego na jezdnię raczej nie usłyszę, a wykonywanie jakiegokolwiek manewru "na słuch", bez rozejrzenia się ja z kolei uważam za głupotę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

herodot: ale idąc takim tokiem rozumowania, nie należałoby wstawać rano z łóżka, bo może się tak zdarzyć, że po południu, na zakupach w markecie, cukier spadnie nam na nogę, pochylimy się zbyt gwałtownie i rozbijemy głowę o przejeżdżający wózek z zakupami. Tak jak napisałem wcześniej - to co MUSIMY usłyszeć to innych rowerzystów, bo tym np. musimy ustąpić miejsca by mogli nas bezpiecznie wyprzedzić. Wszystkie inne manewry i tak wiążą się z obejrzeniem się za siebie, więc słuchawki nie przeszkadzają.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

herodot: ale idąc takim tokiem rozumowania, nie należałoby wstawać rano z łóżka, bo może się tak zdarzyć, że po południu, na zakupach w markecie, cukier spadnie nam na nogę, pochylimy się zbyt gwałtownie i rozbijemy głowę o przejeżdżający wózek z zakupami. Tak jak napisałem wcześniej - to co MUSIMY usłyszeć to innych rowerzystów, bo tym np. musimy ustąpić miejsca by mogli nas bezpiecznie wyprzedzić. Wszystkie inne manewry i tak wiążą się z obejrzeniem się za siebie, więc słuchawki nie przeszkadzają.

 

Rozsądne jest minimalizowanie sytuacji, w których narażasz się na utratę życia albo ograniczanie ryzyka w takich sytuacjach. Nie słuchanie muzyki na słuchawkach w czasie jazdy rowerem to ograniczanie ryzyka. Do każdego należy decyzja, czy ogranicza ryzyko czy akceptuje je.

 

A co do konkretnego przykładu to dobrze jest usłyszeć, że na przykład nadjeżdża za Tobą ciężarówka i trzeba się przygotować do tego, że będzie Ciebie mijał duży pojazd. Albo że z boku nadbiega małe dziecko. Ale to oczywiście tylko moje zdanie...

 

No i jeszcze jedno, ja nie piszę o tym co MUSIMY robić ale o tym co jest rozsądne, a to różnica.

 

Tyle w temacie, bo poza sporem jest, że mniej ryzykowne jest jeżdżenie na rowerze i słuchanie otoczenia niż jeżdżenie na rowerze bez takiej możliwości. It's your choice ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakby była potrzeba "słuchania" otoczenia to w samochodach nie byłoby radia tylko głośniki, które by "szum" z otoczenia transmitowały, ludzie na skuterach czy motocyklach nawet przy prędkości 60km/h nic prócz wiatru nie słyszą...

 

więc podsumowując - według mnie w sytuacji idealnej, jeżeli stosuje się do wszystkich przepisów ruchu drogowego (oraz inni uczestnicy się do nich stosują) to według mnie słuchawki w niczym nie ograniczają bezpieczeństwa, inną kwestią jest to, że świat nie jest idealny i gdy słuchawek się nie ma to mimo wszystko wzrasta nasze bezpieczeństwo, bo mamy dodatkowy bodziec do oceny sytuacji, który może być bardzo przydatny w niebezpiecznych (łamiących prawo) zdarzeniach

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Herodot - nie wiem czy nie trwonisz sił nadaremno.

 

Niektórzy po prostu zawsze wiedzą lepiej, albo dlatego, że tacy są albo dlatego, że uważają że skoro dotąd im się nic nie stało, to się już nie stanie.

 

To (delikatnie mówiąc) naiwność. W zasadzie nie mam z tym problemu tak długo jak ci ludzie ryzykują własnym zdrowiem.

 

Ale sęk w tym, że tu niekoniecznie musi chodzić o własne zdrowie.

 

Kilka razy tacy nicniesłyszącybomającysłuchawkiidelektującysięmuzyką kolesie zajeżdżali mi drogę, bo nie słyszeli zbliżającego się roweru oraz ostrzeżenia.

 

Jeden zapragnął zmienić kierunek podczas wyprzedzania. Skutek - ja wylądowałem na trawniku, a on jak gdyby nigdy nic pojechał dalej. Później już nie był taki zadowolony - ale to nie zmienia faktu, że to ja leżałem przez jakiegoś idiotę.

 

I tyle.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...