Skocz do zawartości

[gleba] Wasza najśmieszniejsza


Pioe

Rekomendowane odpowiedzi

U mnie to wygladało tak ( moze niejest jakasa ta gleba super smieszna , ale zadko mi sie trafiaja takie ) , jedziemy z kumplami przez lasek w milowicach ( kto z okolic sosnowca to wie gdzie to ) i naszla nas ochota na maly skrot co by szybciej dotrzec na miejsce , wszyscy tam jakos sie przedzieraja przez gestwiny bo zjechalismy ze sciezki , no i oczywiscie pod liscmi i sciólka byla masa gałezi ,ktorych normalnie nie widac.Wiadomo stara sie kazdy jak moze , co chwile slychac jakies "aua" bo ktorys z wariatow zachaczył o drzewo :) , u mnie zas wszystko w porzadku do momentu gdy widze taki kawalek galezi srednicy jakies 10-20 cm , wiadomo przeszkoda prosta to sie niezastanawialem czy omijac czy nie , przednie kolko fajnie przerzucilem nad , tylnym juz najezdzam na kłode gdy nagle okazuje sie ze zrywam oponą całą kore z feralnego kawalka drewna , co za tym idzie troche mi kolo zaczelo mielic w miejscu i dalej zaczalem tracic rownowage, chwile sie poemczylem z takim balansowaniem ,az wreszcie dalem za wygraną i mowie "no niema bata ,trzeba zejsc " , w tym momencie postawilem stope na juz wyzej wymienionej winowajczyni ,wiadomo co sie stalo- oczywiscie spod mojego buta musial sie uslizgnac , ja wykonalem jakis dziwaczny ruch noga i z calym rowerem doslownie jakbym bym do niego przywiazany bziummmm na boczek prosto w piekna lesna sciółeczkę :-o :-? . Jak juz powiedzialem ,trudno jest to w jakis sensowny sposob opisac ,ale wygldalo to komicznie, juz prawie wszystko gra juz schodze z roweru a tu nagleee"aaaaa" i podziwiam las z poziomu gruntu :mrgreen: .Moral z tego taki , "uwazaj gdzie stawiasz stope" :lol: :!:

pozdrawiam . Milego dlugiego weekendu :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm... ostatnio tez miałem ostra wywrotke.

 

Wiec ta historie trzeba opowiedziec od poaczatku... :P

 

Tak samo jak mój przedmówca jade sobie laskiem na milowicach. Pomykamy z ekipa po hopach itp itp. Wiecie o co b. No i tak sobie latamy przez ostre 3 godziny. I zadnych wywrotek. Siedlismy sobie i gadamy ze normalnie nie mozliwe 0 gleb u kazdego. Wiec doszlismy do wniosku ze musi sie teraz zdarzyc cos wielkiego. No i sie stało, a na kogo wypadło :D Na mnie... Taki mały dropik na oko 1,8m (mały :D) no i skaczemy, qmpel 1 i glebnał ale leciutko. a ja hop, lece lece i w locie zoorientowałem sie ze lece nie w tym mierunku. Poleciałem bardziej na prawo. Mówie kil tu tez da sie wyladowac :D no i dup pod sciułka lezała kłoda przednie koło mi sie zatrzymało ja zapusciłem szczupaka na metr do przodu. (fart ze miałem integrala) w sumei to nic mi nie jest. Otrzepuje sie. Podczołquje sie (bo dojsciem tego nie moznabyło nazwac) do roweru. a tu mój Fixik lezy i cos mi nie pasowało czemu koło przednie dotyka ramy :D otrzepuje go z lisci i widze :shock: :-o Główka oderwała sie od reszty ramy. :D

 

Wywrotka jak mówili mi obserwatorzy wygladała naprawdę powaznie ale mi nic nie było :) Gorzej z moim malenstwem :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:lol: To mi przypomina. Jak mój kolega w drzewi walnął.

Skakał 1 dzień było OK.

2 Dzień też OK.

3 przyjechaliśmy z cyfrakiem i strzelałem filmy 640x480 :)

kolega skakał. No i 1 hopka super 2 skok i jakoś dziwnie skręcił że na drzewo wiechał z speedem 25-30 km/h. Nic mu się nie stało chociaż prawie walnął głową bez kasku w drzewo ale dziwnie się jakoś przekręcił że uderzył barkiem.

No i podnosi się i... ogląda czy koła nie z8semkowane a tu ja wypatruje rama zgięta 7 cm od głowki na dole i górze :sad:

:twisted: :twisted: :twisted: :twisted:

:mrgreen: ALE BYŁ UBAW.

SZKODA ŻE ON SIĘ NIE ŚMIAŁ!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pamiętam jak. Jade sobie ścieżka przy przystanku tramwajowym. No i wjeżdżam na kawężnik 6 cm. Pff.... zleciało powietrze z przedniej opony w 2 sek. Ale ludzie mieli ubaw :wink:

Ja też. Później zauwazyłem że to przez dziurę w oponie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Śmieszna: chciałem wjechać na wąski mostek, ale trzeba było podrzucić koło o ~40cm. Przód wszedł, tyl został, przednie kolo zjechało z mostka w strone rzeczki i zrobiłem OTB do wody.

Głupota: zjechałem pod krawężnik i zacząłem z nim walczyć :) Udano mi się wyjść z pojedynku zwycięsko, uradowany że sie nie wywaliłem powróciłem na droge, a że wcześniej awaryjnie się wypiąłem jedną nogą to przy próbie podkręcenia zachaczyłem o coś i gleba na środku drogi....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Heh ja niedawno byłem na torze do speedroweru. (taki żużel na singlach bez hamulców z kierą od "kozy"). No i postanowiłem zrobić parę kółek żeby zobaczyć jak się na takim czymś jeździ. Postanowiłem że będę jechać coraz szybciej aż do utraty przyczepności. I tak też zrobiłem. :lol: Przy jakichś 30 km/h przednie koło mi uciekło i trochę się poszurałem. Ale "prawidłowej" gleby nie było, bo ustałem na nogach. Tylko rower się wyglebił. :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pamiętam jak. Jade sobie ścieżka przy przystanku tramwajowym. No i wjeżdżam na kawężnik 6 cm. Pff.... zleciało powietrze z przedniej opony w 2 sek. Ale ludzie mieli ubaw :wink:

Ja też. Później zauwazyłem że to przez dziurę w oponie.

 

:lol: :lol:

 

też bym tam padł ze śmiechu, nawet gdyby mnie się to przytrafiło :lol: :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość kamoreks
Pamiętam jak. Jade sobie ścieżka przy przystanku tramwajowym. No i wjeżdżam na kawężnik 6 cm. Pff.... zleciało powietrze z przedniej opony w 2 sek. Ale ludzie mieli ubaw :wink:  

Ja też. Później zauwazyłem że to przez dziurę w oponie.

 

:lol: :lol:

 

też bym tam padł ze śmiechu, nawet gdyby mnie się to przytrafiło :lol: :lol:

O czym mówisz o walnięciu w drzewo?

Pixon się nie śmiał, a ja tak.

Co do krawężnika to pękałem ze śmiechu rzecz jasna.

Ale gdybym walnął w drzewo i po ramie to już nie zbytnio.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pamiętam jak. Jade sobie ścieżka przy przystanku tramwajowym. No i wjeżdżam na kawężnik 6 cm. Pff.... zleciało powietrze z przedniej opony w 2 sek. Ale ludzie mieli ubaw :wink:  

Ja też. Później zauwazyłem że to przez dziurę w oponie.

 

:lol: :lol:

 

też bym tam padł ze śmiechu, nawet gdyby mnie się to przytrafiło :lol: :lol:

O czym mówisz o walnięciu w drzewo?

Pixon się nie śmiał, a ja tak.

Co do krawężnika to pękałem ze śmiechu rzecz jasna.

Ale gdybym walnął w drzewo i po ramie to już nie zbytnio.

 

O jakim drzewie mówisz? :sss: :eek:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Ja dzisiaj miałem bolesne OTB... próbowałem wskoczyć na krawęznik no i niestety gdy zbliżyłem się do niego spanikowałem, że nie dam rady na niego wskoczyć (miał jakieś 10-15 cm a ja oceniłem że za wolno jadę i się nie wyrobię ze wskoczeniem) i w tej panice jakoś impulsywnie zacisnąłem lewą klamkę hamulca co zaowocowało moim zdaniem zabawnym otb. Mianowicie jak z kreskówki supermana przeleciałem nad kierą z rękami wyciągniętymi przed siebie lądując na kolanach kończąc na pozycji modłów do Allaha... i teraz bolą mnie kolana :shock: ale zapewne z boku wyglądało to zabawnie :grin:

 

Na szczęście rowerek nic nie ucierpiał mimo ze przekozłował do góry kołami...

 

 

pozdrówka bolesne :cry:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja dzisiaj miałem bolesne OTB... próbowałem wskoczyć na krawęznik no i niestety gdy zbliżyłem się do niego spanikowałem, że nie dam rady na niego wskoczyć (miał jakieś 10-15 cm a ja oceniłem że za wolno jadę i się nie wyrobię ze wskoczeniem) i w tej panice jakoś impulsywnie zacisnąłem lewą klamkę hamulca co zaowocowało moim zdaniem zabawnym otb. Mianowicie jak z kreskówki supermana przeleciałem nad kierą z rękami wyciągniętymi przed siebie lądując na kolanach kończąc na pozycji modłów do Allaha... i teraz bolą mnie kolana  ale zapewne z boku wyglądało to zabawnie  

yyyyyyyyyyyyyyyy :roll: a nie wystarczylo poprostu podniesc przedniego kola........?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja również miałem bliski kontakt z drzewem, zjeżdzałem rozpędzony z górki, i na samym dole była mała hopka, wyskoczyłem, wylądowałem i i nie zdążyłem rozpędzony zjechać z toru na którym stało drzewo, nie zdążyłem nawet wcisnąć hamulców ;) bum i w drzewo przednim kołem, nic nie stało się rowerkowi(najważniejsze), o dziwo ja też cało z tego wyszedłem, a nie miałem nawet kasku :-(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

yyyyyyyyyyyyyyyy :roll:  a nie wystarczylo poprostu podniesc przedniego kola........?

 

Wystarczyło ale impulsywnie zacisnąłem klamkę w obawie że nie dam rady wskoczyć na ten krawężnik oceniając swoje możliwości i tym samym pewnie bym uszkodził koło...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W tym tygodniu miałem upadek na lodzie i przypomniał mnie się mój najśmieszniejszy upadek. Było to rok temu. Lód na ulicy. Skrzyżowanie. Obok przystanek autobusowy, a ja na środku skrzyżowania gleba. Wstaję, chcę nacisnąć na pedał - gleba. Już prawie ze wstydu wbiłem się pod asfalt :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja też najśmieszniejszą miałem z 3 lata temu na lodzie, na szczęście nikt tego chyba nie widział :wink:

wyglądało tp tak że jechałem z centrum miasta na osiedle, całą drogę ścieżką rowerową, a potem szerokim asfaltowym chodnikiem zaadaptowanym przeze mnie do funkcji ścieżki rowerowej, temperatura tak około zera, wilgoć w powietrzu, średnio przyjemnie. Jadąc przez centrum jechałem dość szybko i pewnie, nawierzchnia lekko mokra, ale rower trzymał się dobrze, zresztą jechałem wcześniej w drugą stronę gdy było trochę cieplej. Opuściłem centrum miasta, potem zacząłem jechać wzdłuż parku, Asfalt na chodniku bez zmian... - świeci się czyli mokry, za wlotem bocznej ulicy chodnik ten skręca pod kątem prostym, wszedłem w niego rozpędzając się, ani się obejrzałem jak rower pojechał w lewo, a ja poleciałem w prawo. Jak się okazało w tym miejscu woda na asfalcie zaczynała już zmieniać stan skupienia. Przekonałem się na własnej skórze o tym co w geografii ma nazwę chyba "miejskiej wyspy ciepła", tzn. że temperatura w gęstej zabudowie miasta jest wyższa niż na otwartym terenie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może nie najśmieszniejszą, ale konkretną glebę zaliczyłem dziś. Jest wyjątkowa, bo to pierwsza z kategorii gleb "zimowych'. Jadę sobie taką polną drogą (a ściślej mówiąc łąkową bo pośród łąk biegła :-D ). Wiadomo przypruszylo śniegiem, ale u nas w centrum niewiele napadało (wczoraj jeszcze lał deszcz, a troche sniegu to przez noc nasypało) powiedzmy 5 cm i utrzymal sie właśnie tylko poza miastem. Jechałem sobie jkieś 25 km/h droga lekko szła łukiem i oczywiście pech chciał, ze była tam koleina z zamarzniętą wodą przypruszona tym snieżkiem. Dalej to sie domyślacie...podsterowność, przód uciekł i gleba. Na dodatek kolanem wykrzywiłem koszyk od bidonu i urwałem uchwyt z pompką.... >>> a propos <<<

Oczywiście zimowki z kolcami już dawno przygotowane, ale mówie na takie resztki sniegu to nie opłaca sie zakładać :roll: niestety byłem w błędzie :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...