Skocz do zawartości

[12750?g] GT i-drive2.0 by MrJ


MrJ

Rekomendowane odpowiedzi

W dniu 8.04.2024 o 14:27, BOR napisał:

Nieźle, to się nazywa przywiązanie do sprzętu.

Szczerze, mam to samo, też powróciłem do rowerowania po 8 latach przerwy (życie), wyciągnąłem mojego Santa Cruz vp-free i zdobywam formę i miasto

Teraz szykuję Giant Reign  na powrót w Bieszczady, jak forma powróci. Wszystko 26 cali :) Sam budowałem każdy z nich od ramy.

29 cali nie znajduje mojego uznania ;)

 

Nie tyle może przywiązanie, co inne priorytety szeroko pojętego życia codziennego, problemy zdrowotne, finansowe, długo by wymieniać. W skrócie: bywały sezony, w których wsiadałem na rower ledwie kilka razy. Ale ostatnio sytuacja się zmieniła i o ile dam radę utrzymać bieżące chęci, to ten rok będzie najbardziej rowerowym od około 2007, a może i wcześniej. I tego się będe trzymał ;)

 

Czy uważam, że należało zmienić rower wcześniej? Tak, ale skoro tego nie zrobiłem, to widocznie z takich czy innych powodów nie mogłem. Zresztą obecnemu też jest daleko do doskonałości, bo w zasadzie składa się (i to dosłownie) ze zbioru mniejszych i większych kompromisów. Ale będę na nim jeździł, aż jego serwisowanie przestanie mieć sens i/lub moje wymagania zmienią się na tyle, że po prostu będę musiał kupić coś nowego. Natomiast na pewno nie będę dążył do zmiany dla samej zmiany, bo straciłem dużo za dużo czasu, wysiłku i pieniędzy na poszukiwanie nieistniejącego ideału. 

 

 

  • +1 pomógł 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 8.04.2024 o 14:29, chudzinki napisał:

Znajdzie jak będziesz chciał kupić porządne gumy 😉.

 

No właśnie - co to znaczy? Lżejsze? Bardziej odporne na przebicie? Lepiej trzymające się drogi? Z mniejszymi oporami toczenia? A jeśli tak, to za jaką cenę zakupu i problemy z późniejszym serwisem? No i co jeszcze musiałbym zmieniać poza oponami, by naprawdę odczuć różnicę?

 

Bo patrząc na to, co przez kilkanaście lat użytkowania działo się z moimi obecnymi kołami, życzyłbym sobie, żeby wszystkie części, jakie kiedykolwiek miałem, spisywały się tak dobrze. Od momentu ich kupna bodaj dwa razy lekko dociągałem szprychy, z łożyskami czy bębenkiem nigdy nie musiałem niczego robić, podobnie jak ani razu nie złapałem w nich gumy. Powtarzam: ani razu. Jeżdżąc po krawężnikach, leśnych ścieżkach, nieraz rozbitym szkle czy ostatnio starych nasypach kolejowych, wysypanych ostrym tłuczniem. A przypominam, że to koła złożone na darowanych piastach, obręczach z firmy typu "może nie wstyd, ale chwalić się też nie ma czym" i równie budżetowych oponach. Wymieniłem tylko dętki, bo się po prostu zestarzały, ale po jakichś 15 latach miały prawo. 

A miałem kiedyś obiektywnie sporo lepsze koła: piasty XT, wysoki model Alexrimsów, nowiutkie dętki i równie nowe opony (przypominam, że dostępność i cena tubelessów były wtedy zupełnie inne niż dzisiaj, podobnie jak 29"). I co? I jak nie łożyska, to centrowanie, że o regularnych łataniach dziur nie wspomnę. A ić pan fhu... 😄

 

I tak, gdybym wymieniał cały rower, na 99% poszedłbym w koła 27,5 lub 29 i tubelessy, choćby dla ich obiektywnych zalet, które wynikają z samej średnicy obręczy oraz technologii bezdętkowej. Ale tu, teraz i subiektywnie nie widzę absolutnie żadnego powodu, by znów zacząć kombinować. A już na pewno nie jest nim sam fakt jeżdżenia na "przestarzałym" sprzęcie. 

  • +1 pomógł 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na tubeless'ach jeżdzę od 2009 r. i nie zamierzam wracać do zwyklych, chyba że skończą się na rynku do 26 cali ;)

MrJ, życzę realizacji planów rowerowych, sobie też. Póki co vp free płynie po miejskiej dżungli jak krążownik, a ja z nim.

Zgodzę się - mniej dłubać przy rowerach, więcej jeżdzić, ale pasja modzenia zawsze pojawia się na nowo, gdy tylko zaczynasz pedałować.

Dlatego jeden rower będę miał teraz w gotowości na przejażdzki po pracy i wypady weekendowe, a w drugim mogę sobie grzebać (bo dlaczego nie ;) )

29 cali i 27,5 to raczej moda i trendy, jak obserwuję to wszystko od 2006 roku, od kiedy zacząłem jeździć na fullach i tylko na fullach.

Widzieliśmy MrJ wszystko, co? Długie mostki, krótkie kierowownice, długie ramy, potem krótkie, teraz znowu widzę długie wracają.

Kąty ram? Wcześniej sportowo, później slackened, teraz widzę znowu powrót do sportu, tylko kierownice jak wiosła :D

Light biki prawie wyginęły, widzę, że nikt prawie nie moduje (a zwłaszcza młode pokolenie) i nie dobiera, lekkie marki zniknęły...

Z perspektywy 25 lat+ rowerowania mogę na to wszystko wzruszyć jedynie ramionami i głęboko się zadumać.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

Widzieliśmy MrJ wszystko, co? Długie mostki, krótkie kierownice, długie ramy, potem krótkie, teraz znowu widzę długie wracają.

(...)

Z perspektywy 25 lat+ rowerowania mogę na to wszystko wzruszyć jedynie ramionami i głęboko się zadumać.

 Oj tak tak. Kiedyś to panie były czasy, teraz to nie ma czasów. I rowerów! :D 

 

A na poważniej, to porównywanie obecnej sytuacji, kiedy wielu z nas jest już statecznymi panami (i paniami) w średnim wieku :P z tą sprzed 20-25 lat i czasów szkolno-studenckich, jest z założenia bez sensu. Inne zdrowie, możliwości finansowe, dostępność części, bieżące mody i preferencje, i tak dalej. Niemniej fakt pozostaje faktem, że jak widzisz kolejną "rewolucję", która z perspektywy czasu okazuje się niczym innym jak bezczelną reklamą, mającą na celu tylko i wyłącznie nakłonienie klientów do głębszego sięgnięcia do portfela, to masz znacznie bardziej krytyczne podejście do tego całego pitolenia.

 

Przy czym nie mam zamiaru z pozycji starego dziadersa krytykować młodych, bo przecież my też robiliśmy niezłe bzdury, choćby w temacie wspomnianego odchudzania rowerów - patrz wyjmowanie drucików z linek, nawiercanie obręczy, samodzielne konstruowanie pancerzyków w rodzaju Alligatora, przerabianie jarzm siodełek, długo by wymieniać. Powiem więcej: byliśmy tak samo ślepo zapatrzeni w tabelki z geometrią, oceniając na ich podstawie, jak dobry / zły jest dany rower, nie widząc go nawet na oczy, a już tym bardziej na niego nie wsiadając. Nie neguję też rozwoju technologicznego, który można sobie obejrzeć na setkach filmików na YT w rodzaju "old bike vs new bike", gdzie nieraz topowe (czy wręcz "zawodowe" ) konstrukcje, będące wówczas nieosiągalnym marzeniem, jeżdżą po prostu gorzej niż typowy średniak, na którego większość z nas może sobie bez problemu pozwolić. 

 

Co nie zmienia faktu, że jeśli dobrze jeździ mi się na kilkunastoletnim fullu do XC, w rozmiarze M, na kołach 26" i napędzie 1x10 (a i tak zmienionym trochę z konieczności, bo inaczej pozostałbym przy 1x9), to nie będę kupował nowego gravela (bo modny, bo niby do wszystkiego, bo cokolwiek sprzedawca nie powie) w rozmiarze L (bo w zasadzie to bardziej taki rozmiar wychodzi mi z magicznych wzorów) i 1x12 lub 2x12 (bo wincyj bieguw). Zresztą najważniejsza jest właśnie jazda, a nie spędzanie godzin przed ekranem czy nawet w warsztacie. Bo czym innym jest bieżąca konserwacja roweru czy nawet jego dopieszczanie przez wymianę konkretnych części, a zupełnie czym innym niekończące się grzebanie dla grzebania i tkwienie na etapie wiecznego projektu, co zresztą sam przerabiałem. Dlatego po prostu wsiadajmy na rowery, jakie by one nie były, i pedałujmy ;) 

 

  • +1 pomógł 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fajnie sobie prawicie ale jeździliście jakimś współczesnym mtb na 29 kołach w odpowiednim terenie (górskim) a nie po krawężnikach w mieście?

Też pamiętam mtb sprzed kilkunastu lat (fulla na kołach 26 cali), jeszcze kilka lat temu go miałem i to naprawdę nie ma żadnego podejścia do współczesnych konstrukcji przy docelowym zastosowaniu. Oczywiście w kolejnych ewolucjach jest dużo marketingu, ale na końcu dnia współczesne roweru MTB jeżdżą znacząco lepiej/bezpieczniej/wygodniej/szybciej od konstrukcji wspominanych przez Was z takim rozrzewnieniem. 

  • +1 pomógł 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, olo850 napisał:

Fajnie sobie prawicie ale jeździliście jakimś współczesnym mtb na 29 kołach w odpowiednim terenie (górskim) a nie po krawężnikach w mieście?

Tak się składa, że "Młody" kupił właśnie superior 29', ale ma też niemalże takiego samego 26'. Jeździłem i widzę zalety i wady każdego z nich. Co prawda HT.

Nie omieszkam przetestować w górach i zdać relację. Póki co w XC jeździ mi się lepiej 26, bardziej zwrotny i lepiej przyśpiesza, lżejsze koła.

Mój reign zjada oba HT na kolację pod względem wygody z jazdy, w terenie dominuje pod względem kontroli.

 

24 minuty temu, olo850 napisał:

Też pamiętam mtb sprzed kilkunastu lat (fulla na kołach 26 cali), jeszcze kilka lat temu go miałem i to naprawdę nie ma żadnego podejścia do współczesnych konstrukcji przy docelowym zastosowaniu. Oczywiście w kolejnych ewolucjach jest dużo marketingu, ale na końcu dnia współczesne roweru MTB jeżdżą znacząco lepiej/bezpieczniej/wygodniej/szybciej od konstrukcji wspominanych przez Was z takim rozrzewnieniem. 

Ośmielę się nie zgodzić, w wielu kwestiach jego gorzej, ciężej, mniej zwrotnie, komponenty generyczne - dopieszczone komponenty stały się niszowe.

Np w Reginie mam koła 1358g tubeless na tarczach. Zmontuj to na 29' ... :)

41 minut temu, MrJ napisał:

Zresztą najważniejsza jest właśnie jazda, a nie spędzanie godzin przed ekranem czy nawet w warsztacie. Bo czym innym jest bieżąca konserwacja roweru czy nawet jego dopieszczanie przez wymianę konkretnych części, a zupełnie czym innym niekończące się grzebanie dla grzebania i tkwienie na etapie wiecznego projektu, co zresztą sam przerabiałem. Dlatego po prostu wsiadajmy na rowery, jakie by one nie były, i pedałujmy

Po trzykroć tak! Ale i tak właśnie będę budował 3 rower w wolnych chwilach, lekkie XC HT 26' :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, olo850 napisał:

Fajnie sobie prawicie ale jeździliście jakimś współczesnym mtb na 29 kołach w odpowiednim terenie (górskim) a nie po krawężnikach w mieście?

Też pamiętam mtb sprzed kilkunastu lat (fulla na kołach 26 cali), jeszcze kilka lat temu go miałem i to naprawdę nie ma żadnego podejścia do współczesnych konstrukcji przy docelowym zastosowaniu. Oczywiście w kolejnych ewolucjach jest dużo marketingu, ale na końcu dnia współczesne roweru MTB jeżdżą znacząco lepiej/bezpieczniej/wygodniej/szybciej od konstrukcji wspominanych przez Was z takim rozrzewnieniem. 

 

Tak, wspominam "stare dzieje" z pewną nostalgią, podobnie zresztą jak większość osób w pewnym wieku. Ale nie, nie i jeszcze raz nie mam zamiaru okłamywać nikogo (a zwłaszcza samego siebie), że kiedyś było lepiej, bo było lepiej. I mam świadomość wad starych rowerów - zarówno swoich, jak i moich znajomych czy członków rodziny. Tylko jednocześnie nie będę także nazywał przestarzałymi szrotami rowerów, które nadal jeżdżą i spełniają swoją rolę może już nie tak dobrze jak kiedyś, ale wciąż na poziomie co najmniej przyzwoitym.

 

Poza tym co to znaczy "wygodniej" albo "szybciej"? W jakich warunkach? W jakiej konfiguracji sprzętowej? W porównaniu do czego? Wygoda to sprawa bardzo subiektywna i ktoś, kto całe życie jeździł na rowerze krótkim i agresywnym, wcale nie musi się dobrze czuć na długiej ramie i łagodnym kącie główki. Odwrotnie zresztą też. Co do szybkości to też mogę długo dyskutować, bo jakie weźmiemy pod uwagę kryteria? Najprościej byłoby porównać fulle o identycznym skoku, tylko różnych rozmiarach kół, ale wtedy żeby złożyć je na możliwie identycznym osprzęcie i w zbliżonej końcowej wadze (bo to nie sztuka postawić obok siebie np. 12 i 15 kilo), na 29" wydamy sporo więcej pieniędzy. I wtedy 29" zapewne okaże się lepsze w większości bezpośrednich porównań, tylko czy byłoby to sprawiedliwe? Nie bardzo. Ustalmy więc może sztywny budżet? W takiej sytuacji dla odmiany 29" będzie topornym klockiem w porównaniu do 26". Więc może full 26" kontra HT 29? A czy mamy się ścigać na asfalcie, na ubitym szutrze, zarośniętych leśnych ścieżkach z wystającymi korzeniami czy wręcz technicznym singletracku, bo wtedy jeden będzie miał z założenia przewagę nad drugim (względnie odwrotnie) nie z racji rozmiaru kół, a konstrukcji ramy. I tak dalej, i tak dalej.

 

I powtarzam: jakbym wymieniał cały rower i miał na to ładnych parę tysiaków, to zapewne sam z siebie przeszedłbym na 27'5 lub 29" Ale sytuacja była, jaka była (i nadal jest) i uważam, że pozostanie przy 26" było najlepszym wyjściem z sytuacji. Albo zgniłym kompromisem, jeśli wolicie to tak nazwać. Tak czy inaczej, po kilkunastu latach GT i-drive 2.0 by MrJ zakończył definitywnie swój żywot jako całość, natomiast wszystkie jego części nadal będą służyły dalej w co najmniej czterech innych rowerach. I bardzo, korba, dobrze :P 

  • +1 pomógł 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

jakbym wymieniał cały rower i miał na to ładnych parę tysiaków, to zapewne sam z siebie przeszedłbym na 27'5 lub 29"

Umówmy się, między nami dziadersami, że położyć 20k na nowy welocyped to nie jest problem w naszym wieku. Cyk i już.

Jednak zaczął się u mnie powrót do rowerowania od rozpoznania rynku, co można teraz kupić, jakie są trendy, i ze zdumieniem stwierdziłem, że w porównaniu do szalonego rozwoju z lat 2007-2014, niewiele się zmieniło, szału nie ma. Cienkie jak piczy kłak łańcuchy, ogromne ciężkie kasety, 27'5 cala różni się marginalnie od 26 na grubych papciach, 29' dla mnie za duże, elektryki robią tylko rewolucję, to fakt, i to jest świeże, ale koszmarnie drogie (trek carbon 45k) i niestety ciężkie.

Gdybym teraz miał jednak kupić, to brałbym 27,5' oczywiście. Tylko po co, jak już mam w domu niemal to samo.

Ot, takie przemyślenia.  I można teraz kupować komponenty 26' za grosze, kiedyś kosztowały pół wypłaty (albo i półtora) :D

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

Umówmy się, między nami dziadersami, że położyć 20k na nowy welocyped to nie jest problem w naszym wieku. Cyk i już.

(...)

Ot, takie przemyślenia.  I można teraz kupować komponenty 26' za grosze, kiedyś kosztowały pół wypłaty (albo i półtora)

 

20 klocków to może nie, niemniej faktycznie dysponujemy dzisiaj bez porównania większymi środkami niż kiedyś. Tylko nadal pozostaje pytanie: i co, mamy je wydawać bez sensu tylko dlatego, że możemy sobie na to pozwolić? Wg mnie nie.

 

Też mam bardzo podobne przemyślenia, tyle że moja przerwa w byciu na bieżąco z rynkiem rowerowym była jeszcze dłuższa, bo przez ponad 10 lat nie bardzo interesowało mnie, co się dzieje w branży. Nie tak, że żyłem pod kamieniem :P ale wszelkie nowości i trendy widywałem tyle, co na ulicach (fatbike, koła 29", gravele, elektryki, napędy 1x i tak dalej). I jak w zeszłym roku musiałem dokupić kilka części i wszedłem na olx / allegro / strony sklepów / forum, to moją pierwszą reakcją było ŻECOK***A? To, że w międzyczasie pojawiły się nowe rozwiązania nie było jakimś wielkim zaskoczeniem - chociaż żadnych wielkich "rewolucji" tam nie widziałem i nie widzę nadal - natomiast ceny, a zwłaszcza ich stosunek do jakości, to jakiś nieśmieszny żart. Sztywne ramy są nadal sztywnymi ramami, tyle że o nieco innych proporcjach, amortyzatory mają lekko wydłużone golenie, obręcze i koła większe obwody, a do kaset włożono jedną czy dwie zębatki więcej. Jednocześnie części pod starsze, ale przecież wciąż dobrze działające standardy są nieraz tak śmiesznie tanie, że to aż nie do uwierzenia. A skoro tak, to czemu by z tego nie skorzystać? ;) 

 

  • +1 pomógł 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Unfortunately, your content contains terms that we do not allow. Please edit your content to remove the highlighted words below.
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...