Skocz do zawartości

[rowerowanie] mordowanie rowerem


Rekomendowane odpowiedzi

Dziś jeżdżac po deszczu asfaltem w lesie miałem niezły slalom między ślimakami, które powyłaziły nie wiadomo skad i pełzły nie wiadomo dokad, ale nie dopęłzły (przynajmniej ze 3), bo pojawiłem się ja - rowerzysta :)

Nie policzę tych bez muszli-domku, bo tych glizd nie dało się czasem rozróżnić od patyczków, a przy 40 na liczniku nie ma czasu na sentymenty, gdy droga kręta i śliska :)

 

Odkad jeżdżę, tak na poczekaniu, pamiętam że prócz dzisiejszych ślimaków zaliczyłem jeszcze dżdżownice, żuczka, muszki co w oczy właża jak się okularów zapomni, kiedyś mało brakowało i byłby jeż ale popisałem się refleksem :)

 

Jakich istot pozbawiliście już życia podczas jazdy rowerem? Trafił kto grubszego zwierza?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość R3surrection

gołębia rozjechałem ( było stadko a biedak w środku nie mógł odfrunąć, a obok stali ludzie... więc wolałem w niego, szkoda :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Być może, że dla człowieka gruboskórnego pozbawienie życia innej istoty jest niegodnym komentarza faktem - skoro tak, nie nam (wrażliwym) ich osądzać. Jednak dla człowieka empatycznego każdy, nawet przypadkowy , mord jest okazją do zadumy i refleksji. Śmierć jest wpisana w życie - można powiedzieć, tak ale gdy z okazji rekreacyjnego uprawiania sportu trzeba pogodzić się z faktem stawania mordercą, to jest to coś nad czym wypadałoby się pochylić.

Mi wczoraj było żal tych ślimaków, łzy nie uroniłem ale starałem się je omijać. Niestety nie jest to możliwe w stu procentach przy szybkiej jeździe - potwierdzi kaźdy, kto widział pielgrzymki ślimaków. Można zawrócić, można też jechać z nadzieją, że tereny ślimacze w końcu się skończą.

Fakt mordowanie nie jest tematem łatwym, lekkim i przyjemnym (przynajmniej dla nas -wrażliwych (od tych gruboskórnych abstrahuję)), jednak skoro jest to element (choćby i sporadyczny) wpisany w uroki (lub raczej horrory) jazdy rowerem, to czyż stosownym jest nie poruszyć go na Forum Rowerowym na MAX!?

 

Opinie bez uzasadnienia w codziennym życiu zostawiane są bez komentarza, tu pozwoliłem sobie jednak ustosunkować się do zarzutów.

 

Każdy jeżdżąc na rowerze musiał pozbawić życia istotę żywą - choćby muszkę. Takie jest życie.

Niekiedy rowerzyści sami prowokują mord - chcąc rozgonić stado gołębi lub kurczaków, nie zwalniając myśląc że pies uskoczy lub omijając szlaban zamykający okresowo drogę przebiegającą przez tereny lęgowe migrujących płazów i gadów.

 

Obecny temat może być okazją do refleksji, przestrogi, nauczki, żartu, odświeżenia emocji etc.

Dlatego ew. opinie proszę poprzeć krótkim uzasadnieniem lub - po prostu - nie zabierać głosu :) .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli sugerujesz, że to ja należę do gruboskórnych, to jest to domysł nietrafiony.

Jest przeciwnie. Żal mi każdego stworzonka, któremu zaszkodzę (ja dla odmiany nie będę się zgrywać - oprócz komarów i kleszczy),

z przyrodą jestem też związany głębiej, ale to nie ten temat. Też omijam ślimaki, ścieżki na których się pojawiają masowo itp.

 

Obecny temat może być okazją do refleksji, (...) żartu

W tej kwestii to sprzeczność.

Moją opinię wygłosiłem właśnie dlatego, że część zawartych wypowiedzi - również Twoich - oprócz wstępu 1 posta - sugeruje żarty i przechwalanie się zabitymi zwierzętami.

To jest gruboskórność. Ani zdania typu "Trafił kto grubszego zwierza?", ani tytuł tematu nie wykazują poważnego podejścia do tematu śmierci, które opisujesz w swoim wzruszająco podniosłym poście nr 2.

 

Skoro uraziłem Twoje głębokie uczucia, to sorry, informuję, że nie jestem niewrażliwcem i czekam na poważne refleksje..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Każdy podchodzi do tematu tak drażliwego jak "śmierć" na swój sposób. Dla jednego pozbawienie istnienia żyjątka jak np.: chomik będzie zabawą dla drugiego tragedią. Więc najlepszym wyjściem będzie albo zignorowanie tematu i nie udzielanie się bądź podporządkowanie się jego wymogom.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mi kiedyś bardzo niefortunnie wyskoczył zając. Był już taki półmrok a rowerek cichutki więc chyba mnie nie zauważył, ani nie usłyszał. Dostał prawym pedałem w głowę, ale nic mu się nie stało bo przekoziołkował z 2-3 razy, po czym szybko się podniósł i uciekł. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Możliwe aczkolwiek ja wracając z imprezy nie chciałbym zostać uderzony pedałem od roweru, który porusza się z dosyć dużą prędkością. :P

Zając zadowolony zapewne nie był, ale takie jest życie (wzloty, upadki...). :o

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

gdzies chyba na wyspach pacyfiku jest okres wędrowki krabow. miliardy sztuk idą przez wyspę.

wyobrazacie sobie poruszanie sie w tamtych warunkach? unikanie rozjechania kazdego egzemplarza? trzebaby bylo wytrzebic caly gatunek albo wyniesc sie z tamtego terenu.

 

omijasz slimaki nie ominiesz mrowek.

mysle ze zaduma i refleksja nad ich smiercią to przesada i spowodowalaby ze nie moglbym zajac sie w zyciu niczym innym. nie uwazam sie za czlowieka malo wrazliwego.

nie zabijam zwierzat celowo - to chyta jedyne rozsądne podejscie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Autorze tematu więcej poświęcaj uwagi na postrzeganie drogi przed Tobą żeby uniknąć nieprzyjemnych konsekwencji w np. wjechaniu w jakieś drzewo bo jest zakręt, potrąceniu pieszczego, lub wjechaniu w jakąś dziurę. Natomiast mniej na to co masz bezpośrednio pod kołami lub po czym przejechałeś. NApatoczyło się pod koła trudno, nikt nie będzie się zatrzymywał i modłów składał i płakał bo jakieś stworzenie zginęło

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem tak : "mrówków" nie liczę, "ślimoków" nie liczę, much i innych owadów też nie, zresztą ta fruwająca plaga może czasami zabić rowerzystę - np bąk, szerszeń trafiony w niezasłonięte czoło albo oko rowerzysty, który ma trochę km/h na liczniku i trudną trasę przed sobą TROSZKĘ wytraca z rytmu. Aż tak użalać się nad zwierzętami nie będę. Raz z ok 25km/h wyzerowałem prędkość i zatrzymałem przednie koło z 10cm przed żabką która sobie kicała w trawie na ścieżce w lesie... Żal mi się jej zrobiło ale był to jeden z nielicznych takich przypadków...

A sytuacje z ulicy i samochodowych opowieści? : - Wyskoczył jeleń/sarna/dzik na jezdnie, kierowca odbił na bok i wpadł w poslizg trafiając na drzewo.... To nie była sporadyczna historia tylko jeden z wielu przypadków..

Jak nie ma innej możliwości to trzeba w zwierza przypieprzyć, czy to rowerem czy pojazdem silnikowym, bo lądowanie naprzeciwnym pasie czy w rowie albo poboczu jest w niektórych przypadkach czymś znacznie gorszym. Rozwaga...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Zdziwibyłś się. Walnięcie w jelenia/sarnę(może mniej)/dzika/łosia/etc. powioduje dużo większe lub take same zniszczenia niż odbicie na bok. Wtedy masz szansę nie walnąć w drzewo, tylko po prostu wjechać na pole, pobocze, cokolwiek i tam wyhamować, co najwyżej trochę się poobijać. Ale zniszczenia będą dużo mniejsze. Tak łoś czy jeleń to jest solidna góra mięsa, od jakichś 300kg do prawie 800kg. To mniej więcej tak jakbyś wjechał w malucha, albo jakiś inny niewielki samochód. Gdyby taki stanął na Twojej drodze, to też wolałbyś w niego wjechać, czy próbowałbyś go ominąć? Idąc Twoim tokiem myślenia, wogóle nie warto podejmować jakichkolwiek manewrów mających na celu uniknięcie zderzenia, bo przecież jak je się podejmie to też można w coś walnąć. więc lepiej, żeby wszystko i wszyscy uciekali z drogi, bo szanowny pan kierowca jedzie i ma generalnie wszystko w du... . Z tego co wiem to miejsca gdzie może wyskoczyć na drogę zwierzyna, czy to dzika czy też krowa, są oznaczone odpowiednimi znakami, to taki wielki problem mijając taki znak trochę zwolnić i zostawić sobie więcej czasu na reakcję? Zresztą, miejsc gdzie może się to zdarzyć chyba samemu można się domyśleć. Linków do zdjęć wypadków ze zwierzętami nie będę dawał, bo są zbyt drastyczne, jak chcesz to sam sobie poszukaj, na pewno coś znajdziesz i moze wtedy zmienisz zdanie.

 

Żeby nie było, że piszę tylko nie na temat.

 

Nie licząc wszelkich mrówków itp. w nic jeszcze nie wjechałem i mam nadzieję, że nie wjadę. Generalnie jak widzę jakiegoś zwierza przy swojej drodze, to postępuję mniej więcej tak jakbym zobaczył dziecko, czyli zwalniam i omijam szerokim łukiem. Czasem tylko, gdy jakiś wybitnie uparty pies za mną goni i szczeka mi przy łydce to mam ochotę walnąć go pedałem, żeby sobie zapamiętał, ze tak się nie robi, ale jak do tej pory tego nie zrobiłem i pewnie nie zrobię.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja pod wpływem dzisiejszych wydarzeń, rozwinę temat i opowiem jak o mały włos nie doszło do mordu po dwakroć.

 

Jakiś czas temu jechałem w nocy asfaltem przez las lekko z górki, moja lampka pozwala mi widzieć tylko jakieś 15/20 m. do przodu, i mijałem pewnego pana, który nie uprzedził mnie że jest na spacerze z psem, pana zauważyłem i zręcznie wyminąłem a tu, za zakrętem jak spod ziemi wyrósł mi rosły labrador, który stał jak ciele i się patrzył. O grubość lakieru udało mi się go wyminąć (nawet nie drgnął - zaimponował mi zimną krwią :P ) a ciekawe jest też to, że w ułamku sekundy gdy zobaczyłem psa na drodze w świetle lampki bezrefleksyjnie na moje usta wystąpiło głośno obwieszczone światu słowo na k.. w wołaczu ;)

 

A dziś miałem lepszą jazdę - jadę sobie szrutem spokojnie, piję z bidonu prawą ręką, lewa ręka na klamce przedniego hamulca (trochę miękkiej, bo nie mam czasu zająć się lekko scentrowanym kołem), a tu nagle z lewa truchta polna mysz ryjówka prosto pod koło, zaczynam hamować ale ta miękka klamka tylko spowalnia i widzę jak niechybnie mysz zbliża się pod koło. Nic nie mogę zrobić. A tu nagle - parę cm. przed kołem mysz zatrzymała się na trasie koła, zawróciła o 180st. i pobiegła z powrotem. Zawróciła w punkcie, w którym za sekundę znalazło się moje koło (wolno już się toczące ale jednak).

 

Mówcie co chcecie, ale ja zacząłem zwracać baczniejszą uwagę na żywe organizmy pod kołami odkąd podzieliłem się ze światem refleksją tego tematu :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Ehehe już sobie wyobrażam Twoją minę jak tego psa zobaczyłeś O_o xD

 

Ja zabójcą byłem tylko raz, jak jeszcze dzieciakiem byłem :voodoo:

Kiedyś u babci siedliśmy we 2 na rower i jeździliśmy z górki po podwórku... A tu nagle kaczka małą przed koło wyskoczyła x.X Nie było dla niej ratunku, hamulce ledwo działału, bo to nawet V'ki nie były xD

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja osobiscie nie zabilem zadnego zwierzatka ale bylem swiadkiem jak kolega przejechal piskle wrobla albo innego ptaszka, jechalismy droga asfaltowa i nagle z trawiastego pobocza wyskoczylo piskle prosto pod kola kolegi, nie dalo sie go juz odratowac, kolega mial potem wyzuty sumienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...