osiek Napisano 10 Stycznia 2024 Napisano 10 Stycznia 2024 Witam Planuję w miesiącach letnich wybrać się w trasę. Chcę zwiedzić trzy wymienione w temacie kraje. Początek swojej wyprawy planuję w Suwałkach z których to chciałbym się udać do Wilna. Następnie na północ aż do Rygi, wzdłuż wybrzeża do Parnawy i dalej już prosto na północ do mety czyli Tallina. Miałem nadzieję że uda się pokonać część trasy drogą EuroVelo jednak z tego co widzę odcinek nadmorski jest cały czas w trakcie budowy a jedynie kawałek drogi między Łotewsko- Estońską granicą a Parnawą jest ukończony. Chciałem więc zapytać na jakiej stronie mogę znaleźć mapę z aktualnymi drogami/trasami rowerowymi w tych krajach tak żeby to sobie wyeksportować do plików gpx a później połączyć w jedną trasę ? Do tej pory do tworzenia tras używałem strony gpx studio jednak za granicą były to krótkie odcinki a w Polsce nie było z tym problemu. Oczywiście nie muszą to być cały czas szlaki rowerowe. Po prostu drogi o małym natężeniu ruchu, polne, leśne ścieżki itp oczywiście też. Może macie jakieś swoje zapisane fajny tasy którymi mogli byście się podzielić oraz może podpowiecie jak najlepiej to ogarnąć Cytuj
spidelli Napisano 13 Stycznia 2024 Napisano 13 Stycznia 2024 (edytowane) Cześć, zacząłbym od Broutera. Teren o którym piszesz, jest mi zupełnie obcy ale planer pokazuje tam jakieś trasy: Dalej - Komoot - ludzie tam wrzucają swoje trasy, można zawsze coś ulepić. Oba te serwisy oczywiście w wersji przeglądarkowej, po to żeby ulepić własnego gpx wgranego potem do nawigacji/telefonu. Ja tak pracuję, przy czym wariantuję trasę. Np. zakładam sobie dzienny dystans 100 km i typuję w miejscu docelowym 3 adresy na nocleg - 3 konkretne pensjonaty, hotele czy kampingi. Tutaj przydaje się Google Maps - dodaję je do ulubionych i zaraz mam je w telefonie. Potem po prostu dzwoni się z trasy i rezerwuje. Jeśli te 3 to za mało, to już trzeba zrobić dłuższą przerwę i szukać alternatyw na trasie. Ale można przecież wytypować sobie 5, 7 czy 10 żeby nie szukać później Czasami jest tak, że na setnym kilometrze nie ma albo wyboru albo w ogóle miejscowości, wtedy właśnie wariantuję - wydłużam trasę w miarę potrzeby, np. do 135 km ale jednocześnie robię drugi wariant, z noclegiem np. na 80 km. Trasy trzeba ładnie opisać i wgrać do nawigacji a i ściąga na kartce się przyda - jeden egzemplarz zabieram ze sobą, drugi zostawiam w domu, żeby rodzina wiedziała z grubsza o co kaman. Jedynym wyjątkiem od tej reguły była zeszłoroczna wyprawa wzdłuż Dunaju - ze względu na popularność tej trasy rezerwacje mieliśmy porobione "z góry", przed wyprawą. Ale typowanie odbyło się jw. po prostu potem najbardziej niemieckojęzyczny załatwił formalności mailowo i telefonicznie Moje 4 dotychczasowe wyprawy nauczył już mnie, że lepiej dobrze poplanować za biurkiem, niż miotać się na trasie, chyba że ktoś lubi improwizować. Ja przy naszym stylu jazdy (setka dziennie) niespecjalnie lubię improwizację (chociaż namiot wożę zawsze). Warto sobie trasy obejrzeć np. na Google Street View, chociaż aktualność nie jest jego mocną stroną. Ryzykowne są drogi leśne, bo czasami okazuje się, że zarosły albo polne bo może być na nich luźny piach i z jazdy mogą być nici - rower na wąskich oponach, obładowany sakwami itp. itd. Oczywiście nawet najlepszy plan zderza się z rzeczywistością i trzeba być gotowym na improwizację na trasie - warto zabrać papierową mapę albo mieć telefon z dużym ekranem, który przyda się w roli mapnika itp. Edyta: Jednym z pomysłów na 2024 r. jest założenie bazy na Warmii i potem wyprawa do Wilna i z powrotem Edytowane 13 Stycznia 2024 przez spidelli Cytuj
osiek Napisano 17 Stycznia 2024 Autor Napisano 17 Stycznia 2024 Z tym planowaniem trasy to jak najbardziej. Szczególnie za granicą i na tak długiej trasie. Pamiętam że jak jechałem swoja pierwszą wyprawę Kołobrzeg - Hel to poleciał spontan. No ale powiedzmy że na wybrzeżu jestem w domu więc byłem spokojny o nocleg, nie wierzyłem że nie ogarnę. Codziennie max 5,6 telefonów i spanko było i to w lipcu. W zeszłym roku objeżdżałem Zalew Szczeciński. Tu akurat już noclegi ogarnąłem wcześniej bo zbyt dużego wyboru nie było w miejscach docelowych. Z drugiej strony pierwszy raz porwałem się na taki dystans (3 dni, 160,140,140) i nie wiedziałem czy dam radę więc trochę stresik był. Okazało się że było git więc poprzeczka została zawieszona znowu wyżej. Wracając do obecnej wyprawy. Użyłem tras z Koomota oraz podanej przez ciebie strony i coś kleiłem. Wyszło 1003 km. Teraz siedzę i patrzę co jest po drodze, jakieś fajnie miejsca, noclegi itp. Też planuję robić koło 100 dziennie ale tak jak pisałeś rozpiszę sobie różne opcje żeby w razie czego mieć się gdzie zatrzymać wcześniej niż planowałem lub później w danym dniu. Dodam jeszcze że większe wyzwanie stanowi dla mnie dotarcie do Suwałk (11/13H pociągiem z Kołobrzegu, 1,2 przesiadki) a później powrót z Tallina. Ale mam tu kilka pomysłów. Rower złożyć, spakować w karton, zabezpieczyć i nadać UPSem razem z sakwami. Koszt mały a nie trzeba się już nim przejmować. Z Tallina samolot do Berlina a z Berlina Dwie godzinki autobusem do Szczecina, pociąg do domu godzinkę z górką i jestem 🤣 Brałem pod uwagę Flixbusa ale poczytałem różne opinie i wiem że czasami jest problem i kierowca nie chce zabrać roweru, szczególnie w sytuacji kiedy nie ma na rowery uchwytu. Zresztą flixbus do Suwałk 11 lub 14h. Potem znowu 13 w pociągu, idzie zdechnąć. Chyba że z noclegiem ale to znowu koszty, więc samolot wychodzi 3 razy taniej i 3 razy szybciej. To tak na marginesie Bardzo dziękuję za odpowiedź i pozdrawiam ! 1 Cytuj
spidelli Napisano 17 Stycznia 2024 Napisano 17 Stycznia 2024 No to wszystko ogarnięte, teraz tylko do szczegółów Cytuj
diesel16 Napisano 2 Maja 2024 Napisano 2 Maja 2024 Przejechałem kiedyś podobną trasę tj. z Trójmiasta do Tallina, z tą tylko różnicą, że bez Wilna, ale za to z wyspami Saaremaa, Hiiumma i Muhu. Było to jeszcze przed wojną (jak to kurde teraz brzmi;)), więc udało się przejechać przez Obwód Kaliningradzki. Na Litwę wjechaliśmy na Mierzei Kurońskiej w okolicy miejscowości Nida. Od Nidy wiedzie fajna ścieżka rowerowa do Kłajpedy. Z Kłajpedy do Rygi jechaliśmy przez Możejki i Jegławę, czego nie ukrywam trochę żałuję, bo preferuję raczej jazdę wzdłuż wybrzeża. Jeśli bierzesz pod uwagę odpuszczenie sobie Wilna (byłem przy okazji innej wyprawy) to na Twoim miejscu z Suwałk pojechałbym do Kłajpedy i stamtąd wzdłuż wybrzeża przez Połąg, Lipawę, Windawę, Kolkę, Jurmałę do Rygi. Z Rygi wzdłuż wybrzeża do Parnawy i potem na wyspę Muhu, Saaremaa i Hiiumaa (pomiedzy nimi pływaja promy). Stamtąd do Tallina. Z Tallina możesz popłynąć promem do Helsinek, wzdłuż wybrzeża pojechać z Helsinek do Turku i zdaje się że z Turku latają samoloty do Gdańska. A jeśli miałbyś jeszcze siły i czas to proponowałbym Ci udać się do Sztokholmu przez Archipelag Wysp Alandzkich. Pomiędzy wyspami pływają promy. Z Wysp Alandzkich, z Mariehamnn lub Eckero dostaniesz się do Szwecji. Zwiedzisz sobie Sztokholm i ze Sztokholmu pojedziesz do Nynashamn, skąd promem dostaniesz się do Gdańska. Ja podróżuję z namiotem więc nie muszę aż tak pieczołowicie planować trasy, choć zwykle planuję trasę tak, żeby w okolicy był jakiś kemping mimo że na kempingach nocuję raczej sporadycznie (częściej na dziko) W Estonii działają kempingi należące do Lasów Państwowych, gdzie można rozbić się za darmo. Też planuję zwykle po około 100km, w praktyce wychodzi zwykle ze 20% więcej. Z pozycji kanapy łatwo dodaje się kilometry na trasie jest z tym gorzej. Jak zaplanujesz za dużo i nie będziesz się wyrabiać to górka zaległych kilometrów będzie szybko rosła. :-] 1 Cytuj
osiek Napisano 7 Maja 2024 Autor Napisano 7 Maja 2024 Dziękuję za podpowiedzi. Z Suwałk udam się po prostej do Rygi a dopiero potem planuję jechać wybrzeżem. Co do reszty podróży to też rozważałem prom do Szwecji, potem Malmo, Ystad i do Świnoujścia promem. Niestety to wszystko generuję koszty co jeszcze jest do przeskoczenia ale czasu jaki na to mam już niestety nie przedłużę. Ale gdybym miał jeszcze kilka dni więcej to z pewnością bym się nie zawahał. Ale będę afirmował taką wolę wiec kto wie 1 Cytuj
anileweska Napisano 6 Lipca Napisano 6 Lipca Jestem ciekawa czy wyprawa doszła do skutku i jak się udała. Za miesiąc wybieram się w analogiczną podróż i chętnie poczytałabym o doświadczeniach i ewentualnych wskazówkach. Cytuj
smw44199 Napisano 6 Lipca Napisano 6 Lipca (edytowane) Jak nie masz namiotu, to koniecznie myśl o noclegu, ze sporym wyprzedzeniem. Baza noclegowa w tych krajach jest dosyć skromna a standard dużo niższy niż w Polsce. Edytowane 6 Lipca przez smw44199 Cytuj
girek Napisano 7 Lipca Napisano 7 Lipca 14 godzin temu, anileweska napisał: Jestem ciekawa czy wyprawa doszła do skutku i jak się udała. Za miesiąc wybieram się w analogiczną podróż i chętnie poczytałabym o doświadczeniach i ewentualnych wskazówkach. Na rowerze obskoczyliśmy większość Litwy ale poza oficjalnymi trasami rowerowymi. Tam są równiny i jak trafiliśmy 2 dni silnego wiatru w czoło to były najgorsze 2 dni ever, lepiej od razu zmieniać trasę. Nad morzem trasy rowerowe są generalnie OK, polecam zarezerwować czas na Mierzeję Kurońską (puste, piękne plaże) i Kłajpedę. Na Litwie (poza wybrzeżem) bardzo dużo dróg, wliczając to drogi publiczne, to okropny, ostry szuter. W dodatku ten szuter jest często ubity przez ciągniki w kształt gąsienicy czołgowej (takie minichopki) i jak masz czymś takim jechać kilkadziesiąt kilometrów to jazda traci wszelką przyjemność. Podjeżdżaliśmy litewskimi kolejami żeby przeskoczyć z rejonu do rejonu. Ja mam taki patent, że rowery biorę na bagażnik rowerowy, który później chowam do bagażnika mojej Octavii Combi. Auto sobie stoi na jakimś publicznym parkingu w dużym mieście a ja mogę robić objazd przez tydzień albo więcej. Estonię zwiedzałem samochodem ale chyba mam podobne odczucia - Tallin, fajne wybrzeże i w środku kraju pierdzielna łąka z szutrowymi drogami Cytuj
spidelli Napisano 10 Lipca Napisano 10 Lipca (edytowane) Dwa razy zaglądałem znad Wigier na Litwę i ... na razie wystarczy. Dokładnie to samo mogę napisać o paskudnym szutrze Może dodam, że jak się ucieknie od tych karbów wyciśniętych jakby kołami ciągnika, na których się skacze, to na poboczu gromadzi się nadmiar szutru i jest grząsko. Dla mnie niesamowity kontrast z Suwalszczyzną - z jednej strony bardzo podobny krajobraz, pagórki, jeziora, lasy, żółte domki tylko po naszej stronie tętni życie - mnóstwo ludzi, sklepy, sklepiki, babcie z jagodziankami a na Litwie - pustki, zero życia, jedyni ludzie to jakaś ekipa sprzątająca cmentarz i druga - kosząca trawę, kilka przejeżdżających aut. Oczywiście to tylko takie pierwsze wrażenie, kilka godzin, pewnie nie reprezentatywne, może region nie za ciekawy ale - dość zniechęcające doświadczenie, po naszej stronie ciekawiej Niemniej - nie skreślam, może za trzecim razem pyknie.... Edytowane 10 Lipca przez spidelli Cytuj
osiek Napisano 11 Lipca Autor Napisano 11 Lipca W dniu 6.07.2025 o 21:12, anileweska napisał: Jestem ciekawa czy wyprawa doszła do skutku i jak się udała. Za miesiąc wybieram się w analogiczną podróż i chętnie poczytałabym o doświadczeniach i ewentualnych wskazówkach. Cześć. W zasadzie to koledzy wyżej już wszystko napisali :). Granicę przekraczałem jadąc od miejscowości Wiżajny. Kierowałem się na Mariampol, następnie Kowno. Co było moim pierwszym zaskoczeniem to właśnie ta dziwna cisza po przekroczeniu granicy. Jakoś tak nijak. Do tego jechałem trochę po "tarce" i nie wiem czy jest coś gorszego po czym można jechać. Zdecydowałem się na główne drogi krajowe. Jechałem drogą E67. Jak mówi wikipedia- "trasa europejska pośrednia północ-południe, łącząca Europę Środkową z Finlandią. Na odcinku od Helsinek do Warszawy nazywana jest Via Balticą." Plus taki że... a nie, nie ma żadnych 🙃Ogromny ruch, głośno i niebezpiecznie tyle że droga równa. Tu jednak muszę przyznać że nikt w całej mojej podróży ani razu nie zatrąbił, kierowcy byli uważni, dało się to wręcz odczuć. Dwa razy zdarzyło mi się zjechać na pobocze kiedy dotarłem do ostrego zakrętu ze złą widocznością aby przepuścić tira aby nie musiał hamować niemal do zera lub co gorsze, ryzykować wyprzedzania. Wiedziałem że się zbliża bo odwróciłem się jeszcze przed zakrętem korzystając z chwili spokoju na drodze. Dwa raz kierowcy ogarnęli i dwa razy mignęli awaryjnymi. Ot, niby nic a jednak miło. Z Kowna do Poniewieża już nie jechałem główną. Przez Bopty, Kiejdany oraz Krakinów dotarłem do celu. Ta droga była już bardzo spoko. To znaczy ruch był bardzo mały, poza tym takie Litewskie Route 66. Dookoła pola, pola, pola... Dobrze jest być zaopatrzonym na zapas. Zdarzało się że na mapie była jakaś stacja a tak naprawdę była zamknięta albo, co mi się raz zdarzyło samoobsługowa. Oj, zbąbiłem wtedy. Nastąpiło rozluźnienie no i cóz było robić. Kulałem się do pierwszej mieścinki po drodze. Otwarty był w niej sklepik, jeden... Taki osiedlowy spożywczak tylko z dorobionym bistro. Jakieś podłe hamburgery i chyba cała rodzina Pani kasjerki przy stoliku obok. Kurde, żarłem jak opętany. Aż rozmowy ucichły i stałem się chyba małą atrakcją. Było miło, dobrze wspominam 😁Z Poniewieża pojechałem rano pociągiem do miasta Szawle. Stwierdziłem że jeśli jeszcze jeden dzień będę jechać tymi pustkowiami to padnę z nudów i sępy mnie zjedzą. Z tąd do Rygi już na raz, 145km. Dojeżdżałem na oparach ale się udało. Dalej znowu główną drogą. Dwa razy wjeżdżałem w las. Myślę sobie, muszą tu być ścieżki rowerowe przecież. Acha, są... taki piach albo kamienie że szybko dałem sobie spokój. Raz jechałem z 10km plażą. Akurat tu się super leciało, przy samym morzu, dobrze ubity pach, ekstra wspominam. Parnawa do Tallina bez zmian. Weź namiot bo z noclegami bywa naprawdę ciężko. W dużych miastach się coś znajdzie. Jadąc już przy morzu jest sporo pól namiotowych. No i wiadomo, trzeba mieć ze sobą jakieś ciepłe wdzianko oraz coś przeciwdeszczowego. Na Podlasiu miałem 34 stopnie. Na drugi dzień wjeżdżając na Litwę 21. Wiadomo pogoda się zmieniła, bywa i tak jednak z wiatrem i deszczem który zaczął padać, odczuwalna temperatura to na moje około było jakieś 18 stopni. No i tam ogólnie chłodniej jednak niż u nas. Ale za to białe noce... Bajka Ludzie wszędzie pomocni, ciekawi skąd i dokąd się jedzie. Sporo się działo. Ogólnie wyprawa na ogromny plus. W sierpniu urlop a ja nadal bez planu. Trzeba gdzieś jechać po nowe wspomnienia 1 Cytuj
spidelli Napisano 11 Lipca Napisano 11 Lipca Za miesiąc wybywam znów nad Wigry, Wiżajny mam w planach, generalnie Trójstyk - będę tam zaglądał z bazy nad Wigrami. Żona męczy o Wilno ale to raczej już autem, bo mamy noclegi opłacone nad jeziorem, "duży urlop" sierpniowy zawsze bardziej stacjonarnie niż krótki czerwcowy, typowo rowerowy Szlak "bałtycki" pewnie jeszcze kiedyś zaliczę, może od strony Wiżajn jakiś rekonesans zrobię Twoim tropem? My na sakwy - mimo że nastawiamy się na noclegi pod dachem, co prawda nie rezerwowane tylko wydzwaniane z trasy - zawsze mamy po dwa dyżurne liofy na głowę - ratują życie, nawet zalane z czajnika w pokoju hotelowym jeśli akurat zamknęli restaurację hotelową podczas naszego domywania się z kurzu Cytuj
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.